Od 1 stycznia 2010 roku męczymy się w Polsce z ustawą hazardową autorstwa Jacka Kapicy i „poprawioną” przez Wiesława Janczyka w 2017 roku. Minęło więc już osiem lat, odkąd poker zszedł praktycznie do podziemia i praktykujemy „pokerową emigrację”. Nikt nie znalazł do tej pory sposobu na zmiany w zapisach ustawy. Może jednak istnieje proste rozwiązanie? Jest nim sukces na WSOP!
Zacząłem się nad tą sprawą poważnie zastanawiać całkiem niedawno, gdy na Pokertexas opisywaliśmy sytuację prawną pokera w Izraelu. Oczywiście wszystko, co napiszę poniżej, może być również zwykłym zbiegiem okoliczności lub przypadkiem, ale w każdej, nawet najbardziej zwariowanej teorii, może być też ziarenko prawdy…
Czesi dali przykład
Moja teoria brzmi tak – to sukcesy pokerzystów na World Series of Poker i zdobywane przez nich bransoletki wpływają na pozytywne zmiany w prawodawstwie dotyczącym gry w pokera. Szalone? Być może tak, ale spójrzcie sami…
Zazdrościmy Czechom ich sytuacji prawnej i niesamowitych możliwości, jakie mają do gry w pokera na żywo. Coraz lepiej wygląda też sytuacja pokera online w tym kraju i absolutnie legalnie działa tam już PokerStars, a za moment wejdzie też PartyPoker. Co spowodowało taką sytuację? Być może wpływ na to miały zdobywane przez zawodników z tego kraju bransoletki.
Spójrzmy – reprezentanci Czech mają obecnie na koncie sześć bransoletek, większość z nich zdobyta została przez ostatnie 1,5 roku. Pomogło w tym na pewno zorganizowanie dwóch festiwali WSOP Europe w Rozvadovie. Ale pamiętacie, kiedy klimat dla pokera się w Czechach ocieplił? Podpowiem Wam – rok 2011, Main Event WSOP i Martin Staszko w heads upie (gdzie poległ z Piusem Heinzem). A już rok później pierwszą bransoletkę dla tego kraju zdobył Tomas Junek. Przypadek?
Izraelski syndrom zmian
Zobaczmy teraz przykład ostatni, wspomnianego Izraela. Niedawno tego roku Sąd Najwyższy uznał pokera za grę umiejętności (pisaliśmy o tym tutaj), a kilka dni temu jedna z posłanek do izraelskiego parlamentu, Sharren Haskel, wystąpiła z projektem legalizacji gry w tym kraju. Przypomnę tylko, że w tej chwili obowiązuje tam prawo skazujące gracza na rok więzienia, a organizatora gry na trzy lata!
Co spowodowało taki obrót spraw w tym kraju? Może były to… cztery bransoletki WSOP, jakie w tym roku zdobyli izraelscy pokerzyści na WSOP i WSOP Europe? Głównie ten drugi festiwal był wręcz genialny w wykonaniu pokerzystów z Izraela! Trzy zwycięstwa, wiele wysokich miejsc na stołach finałowych, mnóstwo miejsc płatnych. Przez pierwsze dni wręcz rozbijali rywali przy pokerowych stołach w Rozvadovie! Timur Margolin zdobył w tym roku dwie bransoletki (po jednej w Las Vegas i Rozvadovie), swoją drugą w karierze zdobył Asi Moshe, kolejną dołożył Tamir Segal (obaj w King's Casino).
Czy to spowodowało ocieplenie wizerunku pokera w Izraelu? Osobiście sądzę, że tak się właśnie stało. Wspomniana Sharren Haskel mówiła wprost – legalizacja pokera jest potrzebna, aby możliwe było promowanie graczy, którzy dzięki swoim umiejętnościom przynoszą dumę krajowi! Trzeba tu zauważyć, że Izrael zajął w 2018 roku drugie miejsce w klasyfikacji zdobytych bransoletek WSOP, za Stanami Zjednoczonymi (ale oni są poza wszelką kategorią, bo zdobyli ich aż 54). Przynoszą dumę krajowi? Jak najbardziej!
Polak z bransoletką. I co dalej?
Czy możemy sobie wyobrazić, że Polak zdobywa pierwszą w historii bransoletkę WSOP i nagle pokerem w Polsce zaczynają się interesować wszystkie możliwe media? Oczywiście. Wystarczy wspomnieć o pierwszym wygranym turnieju z cyklu EPT i szale, jaki opętał mainstreamowe media na punkcie Dominika Pańki po jego zwycięstwie na PCA. Gdyby nagle w tytułach widniałoby coś w stylu „Polak został mistrzem świata w pokera” (przypominam, że oficjalnie tak nazywa się każdego zdobywcę bransoletki, choć może to głupie i powinno się tak mówić jedynie o zwycięzcy Main Eventu) lub choćby „Polak wygrał turniej na mistrzostwach świata w pokerze”, to nagle okazałoby się, że przecież poker to jednak sport, jeśli gracze mają swoje mistrzostwa świata. A to, że organizowane są już od 50 lat? No cóż, mogli nie zauważyć do tej pory…
Pierwszy zdobywca bransoletki – kto by nim nie był – udzieliłby stu wywiadów w miesiąc po wygranej, a wszystkie media wreszcie zauważyłyby opłakaną sytuację pokera w naszym kraju. Podniosłyby się głosy, że może czas w końcu coś z tym zrobić i jakoś ten burdel posprzątać, a pod presją mediów ktoś w Ministerstwie Finansów poszedłby po rozum do głowy…
Mrzonki? Marzenia? Pisanie na wyrost? Podkręcanie rzeczywistości? To nic nie da? Tego nie wiemy i nie przekonamy się, dopóki taka sytuacja nie nastąpi. Na wszelki wypadek trzymajcie jednak kciuki za każdego z naszych chłopców, którzy zdecydują się polecieć w tym roku na pięćdziesiąty WSOP do Las Vegas. Każdy z nich może zmienić bowiem bieg pokerowej historii w Polsce.