Wielu początkujących pokerzystów chciałoby grać w pokera zawodowo, utrzymywać się z gry w karty i podróżować w tym celu po świecie. Prawda jest jednak taka, że poker jest zbyt trudny, żeby był to jedyny nasz zawód przez całe życie. Udowodnić to stara się Brian Space na łamach „Two Plus Two”.
Żeby przetrwać jako akademicki naukowiec, a dokładniej fizykochemik, muszę rywalizować z dosłownie najinteligentniejszymi i najciężej pracującymi ludźmi na świecie. Moje prośby o dotacje konkurują z członkami National Academy of Science i zwycięzcami Nagrody Nobla. Moje szanse powodzenia są zwykle jednocyfrowe. A i tak uważam, że poker jest trudniejszy od nauki.
Podstawowym tego powodem jest chyba fakt, że ludzki mózg zaprogramowany jest, by mieć awersję do porażek. Zwycięstwa rzadko cieszą tak bardzo, jak porażki bolą. Zwycięstwa szybko przemijają, a porażki zostają z nami. Uczucie to jest zwielokrotnione, gdy naszym jedynym zawodem jest poker. Ciężko jest myśleć dobrze o sobie, gdy przez pewien czas nasze wyniki nie są świetne lub choćby dobre. A gdy gra idzie ci dobrze, jesteś po prostu profesjonalistą wykonującym swój zawód. Robiącym to, co do niego należy. To doprowadzająca do szału pułapka, w którą każdy może wpaść.
Downswingi mogą prowadzić do utraty pewności siebie. Szczęście odgrywa dużą rolę we wszystkich aspektach naszego życia. Nauka jednak jest „grą”, w której nawet najgorszy naukowiec może mieć bardzo pozytywny wpływ na świat – wystarczy, że będzie uczył młode umysły naukowego podejścia. Może to mieć większy wpływ na świat niż wynalazki Alberta Einsteina. Świat nauki to świat otwarty, w którym wszyscy rozmawiają i dają coś od siebie. A wszyscy pracują na to, by świat był lepszy. Jako naukowiec można spać spokojnie.
Poker z kolei to środowisko, w którym panuje ciągła rywalizacja. Wielu graczy niechętnie dzieli się swoimi doświadczeniami – a przynajmniej nie za darmo – a wszyscy walczą o przetrwanie. Jeżeli w mojej pracy profesora będę miał słabszy miesiąc, moja wypłata i tak wpłynie, a moi uczniowie i tak będą się rozwijać. Do tego wciąż mam na swoim koncie wykształconych uczniów, skończone badania i napisane prace.
Jeżeli jednak popełnię błędy w pokerze lub przegram kilka kluczowych rozdań w turniejach, nawet mój cały rok – pod względem osiągnięć, przede wszystkim finansowych – może być „zagrożony”. Przez długi czas mogę nic nie zarabiać i nie będę miał nic namacalnego, czym mógłbym się pochwalić.
Poker jest zbyt trudnym zawodem, żeby posłużył jako kariera na całe życie. Niewiele osób byłoby w stanie sobie z tym poradzić. Chyba nie spotkałem jeszcze profesjonalnego pokerzysty, który nie miałby ochoty w taki czy inny sposób zerwać z pokerem. Niektórzy chcą odejść na emeryturę po osiągnięciu jakiegoś progu, inni szukają czegoś innego, żeby poker pozostał jedynie dodatkowym źródłem dochodu.
Co gorsze, często postrzegamy pokerzystów mających największe szczęście jako swoich idoli, wzorców do naśladowania. Ale oni nie mogą swojej „magii” przelać na nas. Najlepsi pokerzyści są bardzo inteligentni i niezwykli. Poker ma dużo szczęścia, że są w nim ludzie tacy jak Phil Galfond, Ben Sulsky, Tyler Forrester, Doug Polk i wielu innych. NIesamowitą rolę odgrywa też np. Joey Ingram, którego podcasty i wywiady dają wgląd w zakulisowego pokera, co tworzy poczucie wspólnoty.
Ale mimo wszystko szczęście wciąż odgrywa swoją rolę w życiu każdego pokerzysty. W pokerze sukces zdefiniowany jest wyłącznie za pomocą pieniędzy – nie ma w zasadzie innej miary. Dlatego też najlepsi często są też tymi, którzy mają najwięcej szczęścia – przynajmniej na pewnych etapach swojej kariery. Szczęście jest poza naszą kontrolą i jest ważniejsze od umiejętności. Umiejętności są oczywiście ważne, bo to dzięki nim możemy wytrwać w pokerze tak długo, by wariancja była również po naszej stronie, ale np. w pokerze live, gdzie mamy za mało czasu, żeby poznać swoich rywali w turnieju, szczęście odgrywa ważniejszą rolę.
Problem polega na tym, że nie da się zwiększyć swojego szczęścia. W pokerze daje się to we znaki, ponieważ wokół ciebie będzie wielu pokerzystów mających szczęście. Jedynie 5-10% pokerzystów może liczyć na wyjątkowo dobre wyniki w roku. Niewielka jest więc szansa, że będziesz jednym z nich – i to nie co roku, ale chociaż jednego roku w trakcie swojej pokerowej kariery. Każdego roku twoje miejsce może zająć ktoś inny, mający więcej szczęścia. Tak działa prawo wielkich liczb – są grupy mające wyjątkowe szczęście lub pecha. W pokerze tych z pechem nie widzimy ani o nich nie słyszymy, bo po prostu znikają. Nie jest to łatwy sposób na życie.
Żeby było jeszcze trudniej, sam jestem osobą, która zawsze chce być coraz lepsza. Jest to popularna cecha wśród odnoszących sukcesy pokerzystów. Skupiamy się na rzeczach, które chcemy poprawiać. Rozmawiam z terapeutą o asymetrii w osobistej percepcji. Gdy jestem pytany o to jak dobry w czymś jestem, widzę swoje braki. To nie to samo co brak dużego ego lub nawet realistycznego poglądu na świat. Jeżeli jestem pytany o innego naukowca lub pokerzystę, od którego mogę być lepszy w niektórych aspektach, wyraźnie to widzę i szczerze odpowiadam. Jeśli jednak zostanę zapytany jak gra ten pokerzysta, szczerze odpowiedziałbym, że podziwiam jego grę i widzę, że moja wymaga jeszcze pracy. Błędy logiczne w percepcji pojawiają się z powodu emocji: jednocześnie wierzę, że ktoś jest świetny, a moja gra wymaga pracy, ale i tak uważam też, że jestem lepszy.
Innym problemem pokera jest wariancja, która znacząco wpływa na wyniki. Ludziom ciężko się do tego przyzwyczaić, a to powoduje stres i zamęt. A przecież nawet ludzie z regularną pensją mają często problemy finansowe. Jest to więc bardzo duże wyzwanie, do którego trzeba być bardzo silnym psychicznie.
Nie można jednak pominąć tego, że poker to niezwykle fascynująca aktywność. Sam lepszej nigdy nie znalazłem. Wymaga on niezwykłej inteligencji i kontroli emocjonalnej. Przy pokerowym stole można zobaczyć wszystko co najlepsze i najgorsze w ludziach, ponieważ los sprawia, że nasze emocje zaliczają przejażdżkę rodem z największych rollercoasterów. Poker to ciągła walka o obiektywność i skupienie. Swoje decyzje musimy podejmować mimo różnego rodzaju rozpraszaczy, rozdrażnienia, nudy…
Poker zapewnia również niekończącą się możliwość rozwoju. A gdy rozwijasz się jako pokerzysta, rozwijasz się również jako człowiek. Sam tak mam i wiem, że wielu innych profesjonalistów również.
Życie jest krótkie. Każdy, kto jest na tyle bystry i zdyscyplinowany, żeby odnieść sukces w pokerze, może odnieść sukces w wielu innych zawodach. Szczególnie młodzi ludzie powinni zdobywać umiejętności, które pozwolą im odnaleźć się również w innych dziedzinach. Tym bardziej, że większość odnoszących sukcesy pokerzystów do gry przyciąga coś więcej niż tylko pieniądze. Szczególnie urzekające są wolność osobista i intelektualna.
Poker nie jest sposobem na wzbogacenie się – jeżeli taki jest twój cel, to jest wiele łatwiejszych i pewniejszych sposobów na to dla osób utalentowanych, oddanych i ambitnych. A taki musisz być, jeżeli chcesz uczynić pokera swoim jedynym źródłem dochodu. Niestety nie znam wielu osób, które potrafiły całe życie zarabiać w ten sposób. Prędzej czy później prawie każdy pokerzysta rozgląda się za innymi, bardziej solidnymi zajęciami, pokera traktując ostatecznie jako zabawę lub dodatkowe źródło dochodu.