Fin Patrik Antonius wrócił na dobre. Niedawno w jednym z wywiadów opowiadał o fanach, których ma naprawdę dużo, shot clockach (uwielbia je, ale ma wątpliwości czy zawsze się sprawdzają) oraz tym, czemu zdecydował się wrócić do gry w pokera.
Pokerzysta z Finlandii powrócił do gry we wspaniałym stylu. W ciągu zaledwie paru miesięcy wygrał kilka milionów dolarów – osiąga doskonałe wyniki w high rollerach. W wywiadzie dla AssoPoker opowiadał czemu zdecydował się powrócić do pokerowych stołów.
– Nie widywaliśmy cię przez wiele lat. Czemu wróciłeś i zacząłeś grać high rollery?
– Jest w nich sporo value do wzięcia. Koszty są wysokie, ale ja zawsze radziłem sobie najlepiej, kiedy wpisowe było naprawdę duże. Grałem ostatnio sporo cashówek w Makau, spędzałem też czas na pokerowych aktywnościach. Do turniejów wróciłem w zeszłym roku w Monako i początkowo nie wiedziałem, jak będzie się grało z tymi facetami, ale teraz mam już konkretne pojęcie, o tym kto i jak tam gra.
Szczęśliwie, gra jest naprawdę uczciwa i nie wiedziałem, aby ktoś robił jakieś nieczyste zagrania czy angle shooting.
– Jak wyglądają twoje plany?
– Planuję grać większą liczbę turniejów, chcę też być bardziej aktywny w mediach społecznościowych. To nie jest dla mnie łatwe, bo tego nigdy nie robiłem, ale teraz pomagają mi profesjonaliści i wszystko przychodzi naturalnie. Jestem zwykle zajęty codziennymi sprawami i nie mogę sam robić wszystkiego. Czasem moi asystenci trochę naciskają mnie, abym coś zrobił, zorganizował się. Wiem, co zrobić, aby być pośród najlepszych pokerzystów, ale potrzebuję asystentów w codziennym życiu. Nie jest łatwo znaleźć równowagę w życiu, gdziekolwiek się znajdujesz.
– Jak wyglądają twoje relacje z fanami?
– Przyznaję, że byłem poza sceną tak długo, iż nie zauważyłem, że mam tylu fanów. Wiele osób kontaktowało się ze mną w mediach społecznościowych, bo byli bardzo podekscytowani tym, że wróciłem. Z sukcesów cieszyli się bardziej niż ja. Fani to dodatkowa zachęta do gry, powrotu i osiągnięcia dobrej formy. Chcę pomóc w rozwoju pokera i zrobię wszystko, aby go ulepszyć. W ostatnich latach sytuacjach zaczęła się poprawiać w kontekście cashówek i turniejów. Mam nadzieję, że w przyszłości poprawi się również sytuacja prawna w wielu krajach.
– Podobno chciałeś powiedzieć coś o shot clocku?
– Tak, koniecznie. Uważam, że to doskonałe rozwiązanie, ale trzeba jednak przeanalizować jego dynamikę. Gracze powinni mieć różną ilość czasu na różne sytuacje, zarówno przed flopem, jak i na nim. Niektórzy potrzebują 30 sekund na proste spasowanie i to jest niezwykle irytujące. Lubię być w rytmie, a rywale marnując czas, mnie z niego wybijają.
Wyobraźcie sobie jednak, że Isildur1 miałby 30 sekund na podjęcie najważniejszej decyzji w turnieju PartyPoker Millions w heads-upie, zamiast trzech minut, po których zdecydował się na calla i wygrał turniej: czy to nie odjęłoby trochę magii temu pojedynkowi?
To tylko wyjątek. Ludzie chcą oglądać akcję. Poker jest już trochę nudny do oglądania i nie sądzę, aby ludzie chcieli czekać na każdą decyzję. Shot clocki są korzystne dla tych, którzy podejmują szybsze decyzje, ale trzeba jest stosować z rozwagą.
– Wracając do high rollerów. W jednym z niedawnych wywiadów, Phil Hellmuth powiedział, że nie podoba mu się fakt, że niektórzy gracze mają mało własnej akcji: „Opowiadają o tym, że są świetni, a grają za pieniądze innych”. Co o tym sądzisz?
– Nie zgadzam się z nim. Nie obchodzi mnie za czyje pieniądze ludzie grają, wolałbym raczej wiedzieć, czy gość, który gra 20% swojej akcji, ma też część akcji innego rywala na stole. Może kiedy jesteśmy przy jednym stole, jeden z nich podjąłby inną decyzję, aby uniknąć eliminacji tamtego rywala? To coś ciężkiego do kontrolowania, ale takie są fakty. Z drugiej jednak strony muszę powiedzieć, że uczciwość graczy jest na wysokim poziomie – nigdy nie widziałem żadnych podejrzanych zagrań.