Phil Galfond to nie pokerzysta. To rekin pożerający wszystkich rywali. Jego zwycięstwa na najwyższym poziomie i chirurgiczne wręcz podejście do pokera spowodowały, że Galfond stał się czołowym pokerowym coachem na świecie, a jego firma treningowa cieszy się ogromną popularnością.
Run It Once (RIO) to lider na rynku pod względem pierwszorzędnych treści dla pokerzystów. Ale co tak właściwie sprawia, że jest się dobrym pokerowym coachem?
– Uważam, że nie ma nic ważniejszego niż umiejętność logicznego myślenia i wyciągania wniosków. Jeżeli potrafisz rozłożyć sytuacje na czynniki pierwsze i stawiać kolejne logiczne kroki na drodze do zbudowania najlepszej decyzji bazującej na dostępnych informacjach, to możesz efektywnie pokazać swoim uczniom w jaki dokładnie sposób podejmujesz decyzje. Przedstawienie tego w taki sposób pozwala im dostrzec informacje, które oni pominęli lub kropki, których nie połączyli starając się podjąć własną decyzję. A co ważniejsze, moga krytycznie myśleć o tym czego się uczą i mają opcję zadecydowania, czy ich zdaniem trener się myli.
Instynkt jest w stanie daleko zaprowadzić pokerzystę, ale pokazanie uczniowi swojego raise'a, którego zrobiłeś, bo „czułeś że rywal jest słaby” nie jest pomocne. Ciężką praca też można wiele osiągnąć, ale nie da się wykonać tej pracy za swoich uczniów. Można im za to przekazać wiedzę, o ile potrafisz wyjaśnić dlaczego niektóre zagrania są lepsze od innych lub dlaczego niektóre boardy bardziej nadają się do konkretnych zagrań itd. – wyjaśnia Phil Galfond.
Galfond był jednym z coachów w Bluefire Poker, gdzie najlepsi pokerzyści na świecie uczyli innych. To była wspaniała sprawa, ale Galfond odszedł, by otworzyć własny biznes. I poszło mu to jeszcze lepiej.
– Weszliśmy na rynek w dobrym momencie. Postawiliśmy na większą częstotliwość wydawania materiałów wideo o najwyższej jakości, które pojawiały się na stronie internetowej najwyższej jakości. Inni liczyli sobie po 30$ za miesiąc dostępu, a my pojawiliśmy się na rynku i zażądaliśmy 100$. Ludzie chętnie zapłacili, ponieważ to była – i wciąż jest – doskonała oferta dla każdego poważnie myślącego o pokerze.
„Avatar” to genialny film, na którego realizację James Cameron musiał czekać latami, ponieważ technologia musiała być w stanie sprostać temu, co reżyser wymyślił sobie w głowie. Chciał urzeczywistnić swoje marzenie, a nie godzić się na półśrodki. A co Phil Galfond zmieniłby w RIO, gdyby technologia pozwoliła mu urzeczywistnić jego marzenia?
– Chciałbym, żeby moi uczniowie grali przeciwko sobie, a po każdym rozdaniu następowałaby krótka przerwa, w czasie której AI Bena Sulsky'ego wyjaśniałaby im ich decyzje i dawała ogólny feedback na temat ich gry.
Kim jest ten koleś? Wygrał miliony w grach cashowych, jest przystojny, ma piękną żonę, jest inteligentny i czarujący. A ponadto jest jednym z najbardziej szanowanych pokerzystów na świecie, a także zdobywcą bransoletki WSOP. Ale kim tak naprawdę jest?
– To dzięki rodzicom jestem dzisiaj tym, kim jestem. Mój tata był moim wzorem do naśladowania. Zawsze był szczery, miły i ciężko pracował. Chciałem być jak on. Nauczył mnie matematyki na poziomie o lata wyprzedzającym to, czego uczyli mnie w szkole. Mama z kolei zawsze chciała, żebym mówił o tym co myślę i czuję, pomogła mi zrozumieć siebie i innych.
Mam wiele kompleksów, boję się oceny innych i porażki. Niektórzy mogą pomyśleć, że to bardzo osobiste zwierzenie, ale ja tak nie uważam. Każdy czytający te słowa na pewno może wymienić trzy swoje obawy lub niepewności w podobny sposób – to po prostu część bycia człowiekiem. Myślę, że przez to, że ludzie nie mówią o tym głośno sprawia, że inni mogą myśleć, że coś jest z nimi nie tak – zwłaszcza młodsze osoby.
Myślę, że moja siła w pokerze polega na świadomości swoich strachów, niepewności i innych emocji napędzających moje zachowanie. Dzięki temu łatwiej mi poradzić sobie z emocjami i podejmować lepsze, logiczne decyzje. Potrafię również zidentyfikować i dostosować się do emocji moich przeciwników – opowiada Galfond.
W 2018 roku poker ma zapewnić rekordową ilość pieniędzy potrzebującym. Wszelkiego rodzaju turnieje charytatywne będą większy niż kiedykolwiek i będzie ich więcej niż kiedykolwiek. Jak zapatruje się na to Phil Galfond?
– Nie lubię porównywać celów charytatywnych. Nie brakuje potrzebujących ludzi, dlatego uważam, że powinno się przekazywać pieniądze tam, gdzie najbardziej nam to pasuje. Jeżeli przekazujesz pieniądze tam, gdzie ktoś ci powiedział, że jest to ważne, chociaż cel do ciebie nie przemawia, to nie będziesz miał tego ciepłego uczucia, że zrobiłeś coś dobrego. Nie ma nic złego w tym, że działalność charytatywna sprawia, że czujesz się dobrze. Nawet, jeśli robisz to tylko w tym celu. W końcu im lepiej się z tym czujesz, tym większa szansa, że zrobisz to ponownie – każdy wygrywa.
Mnie najbardziej pasjonuje edukacja. Uważam, że przygotowywanie kolejnych pokoleń do podejmowania najlepszych decyzji prowadzi do lepszego świata. Większość ludzi nie jest gotowa podejmować dobrych decyzji, dlatego ważne jest, by nauczyć tego dzieci.
W pokerze nie brakowało ostatnio skandali i kontrowersji. Co Phil Galfond sądzi o sytuacji, w której w jego pokerowym świecie istnieje człowiek pokroju Leona Tsoukernika, który z jednej strony oszukuje pokerzystów na miliony dolarów, a z drugiej traktowany jest jak pokerowy książę?
– Tam, gdzie są pieniądze, skandale zawsze będą się zdarzały. To przygnębiające. Nie mam zamiaru rozstać się z pokerem, bo za bardzo kocham tę grę, ale to jeden z powodów, dla których wolę grac online, a nie live. Niewiele chyba można zrobić z takimi sytuacjami oprócz nagłaśniania ich i uprzedzania innych. Skandale nigdy się nie skończą, podobnie jak nigdy ludzie nie przestaną kraść, zabijać, defraudować…
A jaki jest jego stosunek do Chrisa Fergusona?
– Jego występy z pewnością były imponujące. Przed skandalem z Full Titl Poker spędziłem trochę czasu z Chrisem. Zawsze wydawał mi się świetnym gościem. Szukałem w głowie wymówek dla tego, co zrobił… może nie wiedział co się dzieje… może prawnicy zabronili mu wygłaszać jakiekolwiek oświadczenia.
Wiem, że to, że nie wiedział o tym co dzieje się na FTP jest według wielu ludzi mało prawdopodobne. W końcu był właścicielem, nie? Jednak wciąż grał dużo w pokera i wydaje mi się, że nie jest to zbyt naciągane, że mógł oddać kontrolę nad finansami swoim zaufanym partnerom. Jeżeli tak było, to można to nazwać zaniedbaniem, ale na pewno nie kradzieżą czy oszustwem.
Chciałbym, żeby coś powiedział pokerowej społeczności. Nie podobało mi się to, co powiedział Howard Lederer, ale przynajmniej powiedział cokolwiek.
Bez względu na uczucia w stronę Chrisa Fergusona trzeba mu przyznać, że po tylu latach nieobecności w pokerze wrócił w pełni formy, co jest nie lada wyczynem. W jaki sposób Phil Galfond utrzymuje się ciągle na szczycie?
– Cały czas się uczę. Poświęciłem się pokerowi czternaście lat temu i wciąż bezustannie się uczę. Nauka najlepiej idzie mi przez doświadczenie. W pokerze nie jest to problem, ale w biznesie trzeba już bardziej uważać. Metoda prób i błędów jest niebezpieczna, gdy masz ludzi, którzy na tobie polegają. Na szczęście uczę się wystarczająco szybko!
Mając pod sobą trzy firmy i konto wypchane milionowymi wygranymi, po co jeszcze gra w pokera?
– Stwierdzenie, że poker sprawia, że „żyję”, będzie zbyt tandetne? Naprawdę kocham tę grę. Kocham to, że mogę usiąść i grać. Chcę po prostu usiąść i grać, nie myśleć o niczym innym oprócz rozdania, w którym jestem. Gdy to robię, w pełni skupiony, czuję się cudownie.
Kilka lat temu Daniel Negreanu namaścił Galfonda na kolejnego wielkiego ambasadora pokera. Faktycznie, ciężko byłoby znaleźć lepszą osobę na to miejsce. Ale… nic z tego nie wyszło. Temat umarł. Co się stało?
– Kiedyś mówiłem o zmianach, które powinny zajść w pokerze online, ale teraz sam staram się je wprowadzić. Pokerowi operatorzy zrobili ostatnio wiele rzeczy, które chciałbym skomentować, ale ponieważ pracuję nad tym, by stać się ich konkurentem, wydaje mi się, że byłoby to nie fair. Mówiąc jako operator nie mogę mówić jako pokerzysta – jestem stronniczy. Z tego powodu sam wykluczyłem się z wielu dyskusji.