Lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu – mówi znane przysłowie. Chociaż brzmi ono zupełnie trywialnie, to jednak w kontekście pokera nieczęsto o nim słyszymy. Tymczasem część graczy mogłaby je sobie wziąć do serca.
W pokerze są momenty, w których warto poświęcić natychmiastowe value, aby później otrzymać większą wypłatę. Takowe sytuacje nie są jednak tak częste, jak ludziom się wydaje. Często bowiem gracze, którzy robią nieoptymalne zagrania chcąc zrealizować value w przyszłości, padają ofiarami tzw. fancy play syndrome – grają tricky zamiast zmaksymalizować zyski.
Fancy play samo w sobie nie jest niczym złym. Poker polega na tym, aby złapać w pułapkę rywala. To jest część radości z gry. Jeżeli takie zagrania, gdzie poświęcacie część EV, aby ewentualnie zyskać coś w dalszej fazie, są dla Was dobrą rozrywkę – śmiało, grajcie tak. To Wasze pieniądze i żetony.
Tekst ten dotyczy osób, które wierzą, że niekonwencjonalna, zwodnicza gra służy zmaksymalizowaniu zysków. Tak właściwie, jeżeli wiecie, co robicie mając już przed sobą karty, powinniście próbować osiągnąć ten cel korzystając z każdej możliwe okazji.
Oto przykłady nieprawidłowego myślenia w tej kwestii, które podaje Andrew Brokos.
Slowplaying
Slowplaying to najbardziej oczywisty przykład poświęcenia natychmiastowego value z nadzieją, aby później wygrać więcej. Mając ekstremalnie dobrą rękę, Waszym celem powinno być wygranie jak największej kwoty pieniędzy.
Oczywiście prawdą jest, że w teorii dzięki kilku okazjom na betowanie, można zrezygnować z części wczesnego zysku i wziąć nawet więcej na dalszej uliczce, ale rzadko nadarza się taka okazja. Grając na deepstacku chcecie zbudować pulę betując i raisując przy każdej możliwej okazji.
Jasne, istnieje szansa, że Wasz rywal spasuje karty. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że często te spasowane ręce nie są i tak układami, które zagrałyby wielką pulę – bez znaczenia co wyczarujecie w rozdaniu. Te „scenariusze marzeń”, które wyobrażają sobie gracze podczas slowplayowania zdarzają się rzadko. Nawet gdy wypłata jest wielka, ich wkład w Wasze EV jest mały, jeżeli pomnożymy to przez szansę na ich wystąpienie.
Przykład: otwieracie z 88 na cuttofie. Gracz na big blindzie sprawdza. Na flopie pojawia się Q84. Wielu graczy chce tutaj czekać, aby pokazać słabość.
Tutaj jasne powinno być, że natychmiastowe value przychodzi wraz z betowaniem. Macie ekstremalnie dobry układ, które sprawdzony lub przebity może zostać przez coś gorszego. Chociaż większa część puli „należy” do Was i zyskujecie mało, kiedy rywale spasują (chociaż są tutaj na boardzie drawy, zakładamy, że oponent ich nie spasuje), czyste value daje właśnie betowanie i sprawdzenie lub ewentualny raise od oponenta.
Nie ma tutaj więc pytania o to czy przeczekanie jest +EV (oczywiście, że jest!), ale czy jest bardziej +EV niż betowanie. Innymi słowy czy zyskacie więcej przeczekując niż betując?
Gracz, który wolno rozgrywa taki układ ma nadzieję, że wymusi blefy rywala na dalszych uliczkach albo ten złapie coś i sprawdzi dalsze bety z ręką, która na flopie pasuje.
Co musi się wydarzyć?
Zastanówmy się więc nad tym, co musiałoby się wydarzyć, aby slowplaying zakończył się wielkim zyskiem. Po pierwsze, oponent musiałby mieć rękę, która faktycznie zostałaby spasowana na flopie. Wtedy musi jeszcze poprawić swój układ albo zdecydować, że będzie blefował. Musi to jednak być na tyle lepszy układ, który nie pokonuje Waszego. Board nie może też być taki, aby ktoś wyblefował Was z najlepszego układu.
Możliwe jest wyobrażenie sobie hipotetycznych rywali, przeciwko którym przeczekiwanie ma sens. Gdy Wasz rywal ślepo ładował będzie pieniądze na turnie i riverze, kiedy przeczekacie flopa, to faktycznie zagranie takie ma sens i pewnie zmaksymalizuje Wasze EV. Jednakże przeciwko większość oponentów na świecie jest sporo value w natychmiastowym betowaniu i dość ryzykownym zagraniem jest próba osiągnięcia lepszego rezultatu poprzez przeczekiwanie.
Semi-blefowanie
Drugie zagadnienie rozpocznijmy od przykładu. Gracie na stawkach 2/5$ No Limit Holdem. Efektywne stacki wynoszą po 1.000$. Gracz na UTG podbija do 20$. Sprawdzacie z AJ. Callują również dwaj gracze za Wami. W puli jest 80$, a na flopie pojawiają się 987. Agresor betuje 60$.
Trochę zamieszania powstaje przez to, co powinno być Waszym celem, kiedy macie taki mocny draw. Chociaż są rozdania, kiedy taki drawa do nutsowego koloru wygra bez poprawy na showdownie, to nie jest jedno z nich. Ze względu na to, że agresor na UTG betuje w trzech rywali na takim flopie, nie ma żadnych szans, że wygrasz z drawem na riverze.
To w ogóle oznacza, że chcecie tę pule wygrać wcześniej niż na riverze. Oczywiście może Wasz układ poprawi się, ale grając slowplay wziąć musicie więcej rzeczy pod uwagę. Chociaż sprawdzenie jest +EV to przebicie jest jeszcze bardziej +EV.
Natychmiastowe value widzimy tutaj w przebiciu, dzięki czemu często podobne rozdanie wygracie na flopie. Gracz na UTG nie będzie się cieszył z przebicia na flopie, nawet jeżeli ma oveparę. Widząc beta i raise'a, gracze za Wami zrzucą nawet układ typu dwie pary 87. Oczywiście jeżeli te raise nie zadziała, to macie na dalszej uliczce okazję na blef lub wzięcie większej puli, kiedy Wasza ręka się poprawi.
Andrew wspomina, ze rozdanie to przedstawione mu zostało przez jednego ze studentów. Twierdził on, że chciał zachęcić innych graczy do sprawdzenia ze słabszymi drawami. Dzięki temu mógłby coolerem wygrać większą pulę na turnie lub riverze.
Co musi się wydarzyć?
Ktoś za Wami musi mieć zdominowanego drawa do strita. Musi też z nim sprawdzić, inaczej zabierze Wam zagranie i często wyblefuje, kiedy macie najlepszą rękę.
Następnie musicie wraz z rywalem musicie poprawić Wasze układy. Gdy rywal ma właśnie zdominowany drawa do koloru, jedna karta może poprawić dwa układy na raz. Pamiętajcie jednak, że kiedy macie z oponentem drawy do koloru, w talii jest już tylko siedem kierów, zamiast dziewięciu możliwych.
Na końcu Wasz rywal musi jeszcze zagrać dużą pulę, kiedy faktycznie pojawi się karta, dzięki której traficie wspólnie układy. Oczywiście będziecie tam mieli pewne implied oddsy, gdy rywal złapie na riverze strita lub kolor. Daleko jednak od gwarancji, że wygracie tutaj całego stacka, bo Wasza chęć do zabetowania może u niego zapalić czerwoną lampkę.
Budowanie wizerunku
Czy istnieje jakaś wartość w zrobieniu konkretnego zagrania, aby wyrobić sobie u rywali wizerunek, który opłaci nam się później? To trochę inna sytuacja niż w przypadku dwóch poprzednich przykładów.
Pierwszą rzeczą, którą trzeba tutaj podkreślić, jest to, że (wbrew popularnej opinii), optymalna gra nie zawiera w sobie „reklamowania” albo poświęcenia natychmiastowego value, aby osiągnąć „równowagę”. Przykładowo, jeżeli pokażecie zupełnie maniakalny blef, nie znaczy to, że będziecie robili więcej takich zagrań albo, że rywal zakładał będzie, iż takie zrobicie. Może równie dobrze zakładać, że „reklamujecie” grę albo teraz macie plan zawężenia zakresów. Może również spodziewać się tego, że Wy zakładacie coś takiego o nim, a co za tym idzie – będziecie więcej blefowali.
Wszystko, co połączone jest z wizerunkiem lub tym, jak postrzegają Was rywale, to levelling. Gdy myślicie, że możecie w tę grę zagrać lepie niż rywale, możecie po to iść. Nie ma jednak teoretycznych podstaw takich zagrań – jesteście zdani sami na siebie.
Drugi problem z takim myśleniem to właśnie ten wróbel w garści. Jeżeli zdecydujecie się świadomie zrobić zagranie, którym tracicie pieniądze, to tracicie je w 100% przypadków. Nawet mając rację i value weźmiecie w przyszłości, musicie brać pod uwagę wielkość tych i fakt, że oczekiwane profity nigdy się nie pojawią.
Podobnie, jak w innych przypadkach, gdzie poświęca się value, można sobie wyobrazić sytuację, kiedy będzie to +EV. W praktyce jednak, nigdy tego byśmy nie polecali.
Poker i tak jest już skomplikowaną grą. Nie ma więc powodu, aby jeszcze bardziej go komplikować. Skoncentrujcie się zabieraniu value ze spotów, gdzie ono leży i wierzcie, że okazję w przyszłości pojawią się same i nie trzeba będzie im w tym pomagać.