Bąki, bad beaty i Jack Daniels w shootach

22

Zastanawiałem się jak bardzo genialnego coś, cokolwiek, musiałbym napisać po tym, jak za pierwszy wpis otrzymałem zyliard like'ów, żeby teraz nie usłyszeć: „eee wypalił się”, „słabe to” lub po prostu „Stanky, wyłącz internet”.

No i wpadłem na to dosłownie dwa dni temu, a że niestety mogę, to podzielę się tym z Wami kochani.

Muszę to powiedzieć uczciwie – od czerwca mi nie idzie. Nie to, że tak delikatnie nie idzie … po prostu nie idzie w cholerę. Pierwsza połowa roku była bardzo miła, dużo kasy z mtt, fajne sesje, naprawdę była motywacja do gry, natomiast jakoś w połowie czerwca wszystko pękło. Przestałem nawet rozumieć, czemu odpadam z tych turków czasem i odpalałem sobie jeszcze raz poszczególne ręce, żeby zobaczyć co skompletowało się temu geniuszowi z nieludzką wręcz wyobraźnią, by ostatecznie nie wypłacił mi max value, ale wywalił mnie z turnieju (bądź mocno uszczuplił mój stack).

Wiadomo. Nie ma co mamrotać. Wariancja upomni się po każdego. No, może nie po Dimę Urbanowicza, ale po całą resztę tak. Jadę na tym swingu z górki na pazurki i aż serce mnie boli, bo wiem przecież, że tak być musi, ale pytanie kiedy się wreszcie skończy. Razem z totalnym odwróceniem wyników online, przyszedł ten sam problem w grze live. Brak deep runów. Brak wypłat.

Postanowiłem więc odgrzebać i wsiąść na rower (powaga), który kupiłem jakiś czas temu i zacząć na nim jeździć. Nie po to, by zmienić pokera na rower, ale by trochę odpocząć. Po odstawieniu pokera, przyszedł czas na odstawienie papierosów. Just like that. Po prostu. Z dnia na dzień.

Wstawałem rano i nie ciągnęło mnie ani do palenia, ani do grania… bardziej do roweru, zdrowego jedzenia i tym podobnych atrakcji.

Pewnego dnia zadzwonił do mnie kumpel – nazwijmy go może Lipper, który ogarnia turnieje w jednym z warszawskich kasyn. Powiedział „Cześć, siemaneczko, dzień dobry, co tam kochany, może dziś zagrasz, jest taki 100 pln multi re-entry, super turniej, short stack, duża pula, będzie fajnie, wpadaj, wpadaj”… Odpowiedziałem mu wykonując tak zwany heh pół śmiech i podsumowując to prostym „zobaczymy”.

Nie wiem dlaczego zamówiłem wtedy taxi. Dlaczego nie pojechałem samochodem. Dlaczego pojechałem tam w ogóle. Pojechałem.

Usiadłem przy stole i chciałem poprosić o wodę pół na pół gazowaną i niegazowaną z miętą i pomarańczą oraz dwoma kostkami lodu (easy call), ale gdy kelnerka podeszła i zapytała się co podać odpowiedziałem (i błagam wierzcie mi chciałem poprosić wodę i nie wiem jaki szatan przejął nade mną kontrolę, bo sam na to bym w życiu nie wpadł): uważaj, poproszę espresso dopio, do tego jack daniels z colą, dodatkowo jednego jacka danielsa w shootcie oraz szklanę z lodem.

Kelnerka spojrzała na mnie dziwnie, powtórzyła treść zamówienia lekko się myląc, poprawiłem ją i wróciłem do gry. Nie do końca wiem co mnie opętało. Nie wiem. Macie tak czasem?

Na HJ podniosłem Ac4c i po tym, jak zobaczyłem otwarcie od jakiegoś turysty zamiast go rejznąć to flatnąłem – zrobiły to też blindy. Flop spadł jakiś tam 25K tęcza, blindy checki, agresor cbet, ja call i BB call. Oczywiście już gadałem przy stole jak najęty, więc było wesoło i jeszcze milej stało się, gdy na turnie spadła 3. BB check, agresor bet, ja call, bb call. W tym momencie zacząłem rozkminiać, że agresor jest matołkiem i to nie on mi wypłaci value tylko BB, który tam musi mieć jakąś straszliwą petardę. Na river spadła jakaś od czapy 9 nie wnosząca zupełnie nic do rozgrywki więc właściwie można by ją pominąć i zrobiło się fajnie. BB oczywiście zgodnie z moimi przypuszczeniami leadnął river za jakieś 40%, agresor fold, ja rejznąłem, on kmini, kmini, tanki tanki, po jakichś dwóch minutach call. Ja pokazałem, on mucknął niestety. Ciekaw byłem z czym tam dokładał.

Niedługo później wjechała taca z moim zamówieniem. Więcej mówiłem, grałem tak samo jak zawsze (nie ma u mnie czegoś takiego jak alko odwaga level hard). Grałem swoje. Piłem shoty i trafiałem flopy. Nie wiem jak to się stało, że za chwilę byliśmy już we trzech. Pyk pyk. W HU akurat usiadł ze mną dobry gracz, ale jak człowiek ma run, to ma run. Stacknęliśmy się chyba moje AJ na jego Ax jakiś tam, nie pamiętam i było po turnieju.

Wróciłem do domu okradziony jedynie przez podatek. Natomiast zarobiony o te parę złotych, które przypadały za zwycięstwo.

Wstałem następnego dnia i pomyślałem, że to genialny sposób. Jack Daniels w shotach działa zbawiennie na wyniki pokerowe i oto znalazłem mój złoty pokerowy pociąg. Zacząłem więc pić shoty, zawsze jak piłem toż musiałem też zapalić i grałem. Najdziwniejsze, że coś tam ugrywałem. Pomyślałem, że to pora wrócić do online. Zestaw do sesji zrobiłem sobie dokładnie taki sam, jak ten który przynosiła mi kelnerka, odpaliłem turki i ogień. Działa się magia. Na 10 turniejów w 8 byłem w kasie, 2 deepowałem, w ogóle o co chodzi. Jakież to piękne rzeczy się dzieją.

Final sesja spoko. Bez statków, bez ft ostatecznie, ale spoko.

Wyruszyłem więc ponownie do kasyna poprosiłem o ten sam zestaw magiczny do gry i coś pękło. Zestaw nie zadziałał. Przegrałem flipa, przegrałem potem mając lepszą rękę i odpadłem. Wiedziałem, że coś złego się dzieje – musiałem sprawdzić to online. Było podobnie – niby gram, niby coraz dalej, niby w kasie i bang. Dziękujemy za wzięcie udziału w turnieju.

i to nie to, że było tak raz … sami zobaczie:

ja beng. on call.

ja happy a starsy:

nie było to tak, że to jeden raz podczas takiej sesji się zadziało …

ja tak:

a starsy na to:

Niesamowite rzeczy się działy…, o albo albo to też bardzo lubię szczególnie w tej fazie …

niby wszyscy tight niby pay jumps się liczą …

no to ja tak:

a starsy na to buaahahahah Stanky weź się wychilluj 😉 i na to tak:

Tak czy inaczej zrozumiałem wtedy (uwaga będzie nuda), że to zawsze, ale zawsze jest tylko i wyłącznie kwestia waszego mindsetu.

Musicie odpowiedzieć sobie, na ile jesteście świadomi Waszej gry. Leaków. Błędów. Powtarzalności zagrań. Musicie odpowiedzieć sobie, na ile jesteście świadomi poprawności Waszych zagrań. Na ile dopasowujecie się nie tylko do tego co gracie, ale z kim.

Czytam czasem te komentarze, że łee gram nl10 i w życiu nie mogę zagrać wyżej cash, bo po prostu pracuję na rolla na nl10 wchodzę krok wyżej, gram tak samo i tracę kasę. Tracę, bo się nie da tak. Nie da się tam to jest jakaś padaka.

To wszystko to są brednie. Sorry guys. Niestety.

Po pierwsze to nie ma tak, że da się tylko na nl10, albo tylko na nl1000, że da się tylko 6maxy, czy tylko full ringi, że można tylko sit&go, albo tylko spiny – musisz znaleźć i wybrać sobie grę dla siebie, ale także prócz gry stawki, w których będziesz czuć się komfortowo.

Musicie też swoje przegrać. Jeśli zaczęliście od wygrywania to super. Przyjdą i przegrane. Matematyka jest równa dla wszystkich. Sprawiedliwa jest.

Doskonałą instytucją są szkolenia pokerowe dostępne w najróżniejszej formie. Dlaczego doskonałą? Dlatego, że będziecie potrafili odpowiedzieć sobie na pytanie, czy przegrywacie ponieważ jesteście słabi, czy dlatego, że macie pecha.

Wiem, że to brutalne. Wiem jak bardzo. Czasem słyszę o tym pechu, asy na króle, runner runner wypierdzielka z turnieju itd.

Tylko że to może przytrafić się każdemu. Tak samo jak każdemu może ten runner runner spaść, Tobie też.

W ogóle sięgnąłem do wikipedii

W pokerze bad beat (ang. „złe uderzenie”) jest subiektywnym określeniem dla posiadanego przez pokerzystę układu kart, który wydawał się silnym, a który pomimo to ostatecznie przegrał. Wśród pokerzystów nie istnieje wspólna definicja tego, co składa się na bad beat, zatem gracze często różnie oceniają poszczególne układy kart spierając się, czy w konkretnej sytuacji mieli do czynienia z bad beatem.

no właśnie …

Pytanie dlaczego wygrywasz turniej, albo dlaczego przegrywasz? Odpowiedzią może być pech. Udzielić jej możesz jednak dopiero, gdy wiesz jakim graczem jesteś. Gdy poznasz siebie.

Nie będę tu promował żadnych konkretnych osób do prowadzenia szkoleń, ale korzystajcie z nich. Korzystajcie by zrozumieć, czy macie pecha, czy jesteście jedynie donkami, które oceniają poziom innych samemu nie reprezentując nic.

Wybaczcie, niestety nasłuchałem się tych ocen. Nasłuchałem się o tym pechu. Najczęściej o tym pechu opowiadali słabi gracze. Taka prawda. Taki smutek. Nie jesteś w stanie powiedzieć czy odpadasz pechowo jeśli nie wiesz jakim graczem jesteś, albo jedynie wydaje Ci się że wiesz.

hint: To, że ktoś w kasynie powiedział, że jesteś super – to nic nie znaczy. 😉

Na wyniki w pokerze trzeba pracować, a ocena poprawności gry to wykres z long runa.

Przestałem więc martwic się swingiem. Przestałem, choć trwa dość długo. Staram się pracować nad poprawnością zagrań. Analizuję swoje rozdania. Szukam błędów i leaków. Zastanawiam się nad innym sposobem rozgrywania tych samych rąk. Poświęcam czas na naukę. Wiem, że to będzie procentowało.

Chciałbym podsumować krótko ten wpis …

1. Jack Daniels shots to mega opcja

2. Mam nadzieję, że rozumiecie, że picie alkoholu podczas turnieju to bzdura

3. Spoko jest nie palić, albo palić jedynie jak się pije pod warunkiem, że nie pije się, by palić.

W tytule były też bąki …. Generalnie jakieś śmierdzące wczoraj puszczałem. Nie wiem czemu. Przepraszam.

Specjalnie dla Was wrzucam mnie pięknego bez włosów – może zostanę pokerową blogerką modową?

(wczoraj taką fuchę nasz naczelny zaproponował jednemu ze znajomych graczy)… zobaczymy

Poprzedni artykułWCOOP Main Event – mamy Polaka na FT!!!
Następny artykułZjednoczona Lewica: „Jesteśmy za legalizacją pokera”

22 KOMENTARZE

  1. U mnie badbeat oznacza tyle co przegranie rozdania. 44 kontra AA?- badbeat, w końcu jak często przeciwnik będzie miał tutaj asy? 😉

  2. I ten wpis mi się podoba a sytuacje przedstawione jako przegrane, to standardowe sytuacje które zdarzają się praktycznie codziennie nie tylko w grach turbo

  3. Extra wpis….. Mi się wydaje że w tej grze trzeba mieć albo cholernie silny mindset albo być zajebiście pewnym siebie i być troszku „narcyzem” własnej gry. Słabsi gracze powiedzą : ” Ku….wa przegrałem bo ten drugi miał szczęście” , lepsi skiną głową powiedzą ” Dobrze zagrałem ale miałem pecha ” – w sumie szczęście i pech dla każdego z nas w dłuższym okresie czasu będzie takie samo !!! – bez względu czy mamy na nazwisko Urbanovich czy Kowalski. Tyle tylko że Urbanovich rano znowu gra A-game , a Kowalski wskoczy na wyższe stawki by odrobić straty z dnia wczorajszego i sam wpada w coraz to większe gówno. A poza tym jakby Phil Hellmuth nie miał pecha to WSOP byłby nudny …..i za to I LOVE THIS GAME.

    • thx szefie no i masz rację – dobry gracz wstanie zagra a-game, będzie robił masę żeby minimalizować wariancję i gites, a drugi tak jak mówisz, zagra wyższe stawki, droższy turniej i będzie (nawet jak coś tam wygra po drodze) wtapiał tylko bardziej – Phil Hellmuth …. hahaah no raczej https://www.youtube.com/watch?v=KsgtjOEeudI

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.