Brutal Reality

8

Online

Dzisiaj wpis krótki, bo i za bardzo nie ma o czym pisać. Tytuł jest co prawda standardowo pesymistyczny, tym razem jednak wyjątkowo nie chodzi o wyniki. Problemem okazała się seria niefortunnych wypadków, która spowodowała opuszczenie przeze mnie końcówki stycznia i praktycznie całego lutego. Nie będę się zbytecznie w owe kwestie zagłębiał, na szczęście wygląda na to, że wszelkie utrudnienia mam już za sobą.

O styczniu pisałem trochę w poprzednim wpisie. Niestety druga część miesiąca nie była tak udana jak pierwsza i ostatecznie skończyło się na break even. Przyjemnym akcentem było wygranie satelity do Unibet Open, o którym więcej później. W lutym zagrałem zaledwie 4 sesje (w tym 3 niedzielne), trwonią przy tym profit ze stycznia i pierwszy raz w tym roku spadając pod kreskę. Jedynym godnym odnotowania wynikiem było 2 miejsce w niedzielnym 50k gtd na Evereście, nie jest to już jednak ten turniej co kiedyś i kwota wystarczyła zaledwie na pokrycie kosztów gry z tej jednej sesji.

Statystyki styczeń + luty :

Ilość sesji – 16

Rozegrane turnieje – 729

ITM – 101 (13,85%)

FT – 24 (3,29%)

Właściwie wyglądałoby to nieźle, gdyby odnosiło się tylko do jednego miesiąca. Jestem jednak dobrej myśli, gdyż niespodziewana przerwa przywróciła mi chęć do grindu z prawdziwego zdarzenia. Póki co w marcu średnio na sesję gram 70 turniejów, a w najbliższych dniach zapewne tę liczbę jeszcze uda mi się zwiększyć. Możliwe jest to głównie dzięki przedłużeniu sesji (ostatni turniej o 04:00, turbo o 06:45), ale też kolejnemu zrewolucjonizowaniu sposobu rozlokowywania stolików na monitorach. Do tego wszystkiego dochodzi też najzwyklejsza w świecie ochota do pracy. Życzyłbym sobie żeby taki stan utrzymał się jak najdłużej, ale wiem z doświadczenia, że skończy się raczej prędzej niż później.

Cele na marzec :

1. Ilość sesji – 20

2. Rozegrane turnieje – 1250

3. ITM – 14%

4. FT – 3%

5. Profit i wyjście na plus w roku pańskim 2012

Live

Unibet Open w Pradze był moim debiutem jeżeli chodzi o większe turnieje live i jak to z debiutami bywa – nie udało mi się ustrzec niektórych błędów początkującego. Kluczowa jest jednak nie bezbłędność, ale nauka jaka z błędów płynie i następnym razem na pewno będzie lepiej.

Main Event jakoś wybitnie nie zapadł mi w pamięci. Założyłem, że najlepiej będzie zagrać tak jak gram online, czyli raczej tight w początkowej fazie. Niestety nie wziąłem poprawki na to, że online rzadko gram mniej niż 20 turniejów jednocześnie i grając jeden live mógłbym jednak być nieco bardziej loose. Późniejsze side eventy tylko potwierdziły te przypuszczenia i w przyszłości będę grał trochę agresywniej we wczesnej fazie.

Szczerze mówiąc z rozdań nie pamiętam już praktycznie nic. Wiem że na samym końcu przegrałem coina z 99 w pojedynku z Francuzem, który całość skończył gdzieś na FT (ponoć miał niezwykły lucky run przez cały turniej). Pamiętam też jedno z pierwszych rozdań po przeniesieniu na nowy stolik. Podbiłem JTo z CO i oczywiście od razu dostałem 3beta od BTN. Stack miałem taki, że ewentualny 4bet niemalże by mnie commitował, ale i tak go zagrałem bazując na spektakularnym readzie w postaci naszywki na bluzie przeciwnika (duńska flaga). Efektem był snap fold (z tego co pamiętam owy Duńczyk odpadł dopiero na ft bubblu). Szkoda że później nie sfoldowałem tych dziewiątek wiedząc, że będę musiał wygrać coina z Francuzem (też miał naszywkę : „french pro”). 🙂

Jak na grindera przystało, również live grałem prawie wszystko co się dało. Niestety z 4 side eventów nie udało się nic scashować, choć 3 razy byłem bardzo blisko wyniku. 2 razy byłem na ft w 150€ turbo, raz odpadając na samym bubblu w akcji 80/20 z KK (nie pamiętam już jaką parę miał) w puli o chiplead. Dobrze szło mi też w 200€ 6max, który postanowiłem zagrać agresywnie od samego początku. W okolicach ft byłem nawet ponoć przez jakiś czas chipleaderem, ale potem kilka niefortunnych akcji spowodowało spadek do 20-kilku bigblindów na bubble. Na koniec zagrałem reshove z bb z 44 i oczywiście dostałem snap call od TT (jedyne pocieszenie, że przynajmniej żetony dostał Polak). Trochę szkoda skończyć 6maxa na 7 miejscu, być może faktycznie lepszym zagraniem byłby call, set mining i nitowanie do kasy, przynajmniej trochę by się zwróciło z wyjazdu. 🙂

Generalnie jestem jednak zadowolony, głównym celem było nabycie doświadczenia, a to na pewno się udało. Kolejny event UO będzie miał miejsce w Paryżu w maju i na pewno zagram do niego kilka satelit. Inną ciekawą opcją będzie EPT w Berlinie, ale decyzja o graniu satelit do tego eventu będzie w głównej mierze zależała od mojego runa online w najbliższym czasie.

Wpis krótki, ale chciałem przede wszystkim wyznaczyć sobie cele na marzec. W następnym, mam nadzieję, będę mógł pokrótce opisać najciekawsze rozdania z final table jubileuszowego Sunday Million, świętować kolejne triple crown i dziwić się jakim cudem Barcelona dogoniła Real w lidze 🙂

Życzę powodzenia i pozdrawiam

Slayer_pol

Poprzedni artykułCo słychać na mikrostawkach oraz wspólna gra w fixed limit holdem
Następny artykułWSOP National Championship – Freeroll z pulą $1.000.000!

8 KOMENTARZE

  1. 🙂 Slayer wszystko pieknie ładnie wpis ciekawy zycze Ci Ft w berlinie 😀 FT na niedzielnym SM ale z Ta Barcelona to przesadziles 🙂 nie ma szans dogonic Realu 🙂 i Tego ym nie chciał:) pozdrawiam

    • Jakby było się czym chwalić to bym podał 😀

      W styczniu +4,5%, w lutym -25%, w marcu póki co -60%.

  2. I jest długo oczekiwany wpis. Buduj formę na SCOOP, bo mam przeczucie, że będzie dobrze 🙂

    No i też liczę po cichu na Barcę, ale bardziej ściskam kciuki za Ajax w Eredivisie.

    • Jeśli chodzi o Eredivisie to też jestem od zawsze zdecydowanie za Ajaxem.

      Na SCOOP to bardziej bym chciał zbudować bankroll. Mam nadzieję że nie skończy się jak zawsze, czyli almost busto przed wielką serią imprezą. 🙂

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.