Wedle ogólnie przyjętej definicji, za sport uważamy taką aktywność, która służy wytrenowaniu kondycji fizycznej bądź umysłowej, bądź też jest współzawodnictwem, o wyniku którego decydują umiejętności, siła, celność, zdolności, itp.
Na potrzeby tej historii taka definicja nam wystarczy, nie jest chyba też zbyt dużym nadużyciem, jeżeli chodzi o generalne postrzeganie sportu. A figa!
W historii sportu jest sporo przykładów na to, że wcale nie umiejętności, ale ślepy los decydował o wygranej bądź przegranej. I nie mam na myśli gier, w których element czysto losowy jest wpisany w ich istotę, ale wydawałoby się gry od czynnika losowego niezależne. Tak – chodzi o piłkę nożną.
Młodsi czytelnicy Poker Texas (w tym ja) mogą tego nie pamiętać, ale w roku 1970 o awansie do finału Pucharu Zdobywców Pucharów zadecydował rzut monetą. Bohaterami tej historii byli piłkarze Górnika Zabrze, który w sezonie 1969/70 zajął w lidze miejsce dopiero trzecie, ale wygrawszy Puchar Polski, do europejskich rozgrywek się dostał. I grał, jak to wtedy Górnik potrafił. Najpierw pod nóż poszedł Olimpiakos Pireus, potem Glasgow Rangers i Lewski Sofia i już mamy półfinał. A w półfinale czeka AS Roma.
Pierwszy mecz odbył się w Rzymie w prima aprilis roku 1970. Spotkanie zakończyło się wynikiem 1-1 i nie ma specjalnie o czym pisać. Spotkanie rewanżowe miało w sobie więcej dramaturgii. Już w drugiej minucie Górnik traci bramkę z rzutu karnego a Stadion Śląski zamiera. Kolejne kilkadziesiąt minut to bezustanne odbijanie się Polaków od włoskiej ściany – bez rezultatu. I kiedy już zrozpaczeni kibice powoli żegnają się z awansem swojej drużyny, na polu karnym (czy może kawałek przed…) orła wywija Gorgoń. Sędzia to kupuje, dyktuje jedenastkę, którą na gola zamienia Lubański. Remis! Dogrywka! W pierwszej połowie niezawodny Lubański strzela gola i Zabrze szaleje. Aż do czasu, gdy strzałem rozpaczy polskiego bramkarza pokonuje zawodnik włoski. Gwizdek – koniec spotkania! Roma awansuje! Na stadionie cisza, piłkarze nosy spuścili i szurając trampkami udają się do szatni.
Tego, co się stało później, nikt się nie spodziewał. Sędziowie mecz uznają za nierozstrzygnięty! Bramki z dogrywki nie liczą się podwójnie! Ciągle mamy remis! Będzie trzeci mecz!
Trzecie, ostatnie spotkanie, miało odbyć się na gruncie neutralnym i padło na Strasburg. I ten mecz także zakończył się remisem i także gola dla Górnika strzelił Lubański. Cóż z tego, jak wyrównał Fabio Capello… Dogrywka niczego nie zmieniła. Co teraz? Coinflip!
Tak, to nie żart. 40 lat temu o awansie do finału Pucharu Zdobywców Pucharów zadecydował rzut monetą. No może nie dosłownie monetą, bo sędzia miał na tę okoliczność przygotowany dwukolorowy żeton, ale zasada jednak ta sama. Albo wóz, albo przewóz, albo rybka, albo pipka, albo wygra lepszy, albo… Ten, który ma dzisiaj szczęście.
Kapitan polskiej drużyny wybrał kolor zielony, sędzia krążkiem w powietrzu zakręcił i Górnik awansował do finału. Wkurzeni Włosi na osłodę mogli sobie tylko pogratulować szczęścia w pierwszym tego dnia losowaniu (bo to było drugie) – przed meczem losowano kolory koszulek, bo obie drużyny chciały grać w białych. Wtedy wygrała Roma… W Zabrzu chyba za bardzo uwierzyli, że czuwa nad nimi Opatrzność i do meczu finałowego z Manchesterem City podeszli z dezynwolturą. Piłkarze do Wiednia zabrali małżonki i zamiast przygotowywać się do finału, łazili po sklepach. A że Manchester to była i jest firma solidna, spuścił naszym zuchom przykładne lanie.
Górnik przegrał finał, ale czy wygrał półfinał? Wygrał czy „wygrał”? Tak czy siak, dzisiaj w sporcie takiego hazardu już nie ma, jeżeli nie liczyć losowania drużyn w pucharach, losowania stron boiska, losowania par deblowych w grach, w których gra się parami, losowania…
Te wpisy są jako blog, bo nie są o pokerze, więc na pierwszą stronę raczej się nie kwalifikują. Dziękuję za mile słowa
Czemu te wpisy są jako blog?? Czyta się zajebiście a gdyby to był „artykuł” to jeszcze dostałbyś za to jakis hajs
Racja, pisz to jako artykuły, twoje wpisy są ciekawsze i oryginalniejsze niż spora część tego czym raczą nas autorzy na stronie głównej.
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.