W październiku minionego roku Phil Hellmuth ujawnił, że w jego szufladzie leży 70.000 słów tekstu, który miał stać się jego autobiografią w 2010 roku, zanim po wydarzeniach Czarnego Piątku Harper Collins zrezygnował z zamiaru wydania książki. Pod koniec zeszłego roku okazało się też, że projektem zainteresowane jest wydawnictwo D&B Publishing, a pozycja miała trafić do księgarń już w styczniu 2017 roku. Jak mają się prace nad tym dziełem?
Wersja z 2010 roku pozostawiła bohatera w roku 1993, więc Hellmuth zdecydował, że dopisze jeszcze około 20.000 słów, żeby zyskała na aktualności. Było to z pewnością nie lada wyzwanie, gdyż w ciągu ostatniego ćwierćwiecza poker przeszedł niejedną rewolucję. Wygląda jednak na to, że autor radzi sobie z zadaniem nad wyraz dobrze i niedługo wszystko będzie gotowe.
Nawet 24 grudnia, kiedy większość z nas przygotowywała się do wigilijnej wieczerzy z rodziną, Phil napisał na swoim Twitterze, że książka przytyła o kolejne 1.010 słów. Z kolei 31 grudnia, kiedy większość ludzi myślała tylko o wieczornym balu, literat-amator podsumował, że praca nad autobiografią zajmuje mu już pięć godzin dziennie, a każdego dnia powstaje ponad 2.000 słów. Ostatnie wieści pochodzą z wczoraj, kiedy Phil zamieścił następujący wpis: „Kolejny dzień, kolejne 2.000 słów! Moja autobiografia Poker Brat liczy już 96.432 słowa. Myślę, że finalny produkt będzie zawierał 120.000 słów o moich wzlotach i upadkach.” Ostatecznie dzieło Hellmutha będzie więc dłuższe, niż wcześniej zakładał. Więcej o planowanej treści książki przeczytacie TUTAJ.
Oczywiście odnośnie jego Tweetów pojawiły się też złośliwe komentarze. Jeden z nich brzmi: „2.000 słów o sobie to trochę mało, jak na kogoś, kto na żywo potrafi mówić tylko o sobie.” Hellmuth jednak zapewne nie przejmuje się tą krytyką i w swoim tempie nadal przelewa myśli na papier.
źródło: www.highstakesdb.com/7501-phil-hellmuth-close-to-finishing-his-autobiography