Jurassic Poker odc. 5 – TobetGate czyli tajemnice PFPS cz. II

24

W pierwszej części tego tekstu opisałem Wam „od kuchni” szczegóły powstania Polskiej Federacji Poker Sportowego, dojścia w niej do władzy Pawła Abramczuka i kilku szopkach z tym związanych. Dziś czas przejść do punktu głównego tej opowieści – największego przewału w historii polskiego pokera, czyli Pucharu Polski z firmą Tobet w tle.

Mamy rok 2010. Od trzech miesięcy w Polsce obowiązuje już ustawa hazardowa. Pokera nie ma praktycznie nigdzie. Warszawskie kasyna w hotelach Hilton i Hyatt, do niedawna „drugie domy” stołecznych graczy, teraz świecą pustkami, a poker zniknął z ich oferty. Gdyby nie „pokerowe podziemie” ruch przy stołach zniknąłby zupełnie.

I oto nadchodzi On! Wybawiciel! Mesjasz! Prorok! Prezes Polskiej Federacji Pokera Sportowego – Paweł Abramczuk! On ma pomysł, jak w Polsce przeprowadzić wielki cykl turniejów pokerowych, całkowicie legalnie, ma na dodatek bardzo hojnego sponsora, którym okazuje się firma Tobet. Drugiego kwietnia 2010 roku (od razu zaznaczam, że był to drugi, a nie pierwszy kwiecień, więc już po Prima Aprilisie) na łamach Pokertexas  w oczy bije artykuł „Startuje Tobet Puchar Polski PFPS”. W środku znajdujemy zapowiedź turnieju i wywiad z Jego Świętobliwością Pawłem Abramczukiem, Wybawcą Uciemiężonych Pokerzystów.

Co mogliśmy poczytać we wspomnianym tekście? Pozwolę sobie na kilka cytatów:

„Polska Federacja Pokera Sportowego rusza z pierwszym, dużym przedsięwzięciem przeznaczonym dla polskich pokerzystów – Tobet Pucharem Polski PFPS. Rozgrywki potrwają aż 10 miesięcy, odbywać się będą zarówno online, jak i live w wielu miastach Polski. Przez ten czas gracze będą walczyć w darmowych freerollach o miejsce w Wielkim Finale (10-12 grudnia, Warszawa), w którym do wygrania będzie Puchar oraz 200.000 punktów rankingowych. Sponsor rozgrywek, firma Tobet, punkty rankingowe wymieni na nagrody warte łącznie 50.000€. Aby zagrać w Wielkim Finale należy z kwalifikacji online wywalczyć awans do Konferencji Regionalnej, w której toczyć się będzie już bezpośrednia walka o miejsce w Wielkim Finale”.

Brzmiało obiecująco, jednak piszący ten tekst Pawcio już wówczas miał sporo obiekcji do tej imprezy. Nurtujące go pytania zadał więc prezesowi Abramczukowi (i całe szczęście, bo później okazało się to dość istotne).

PokerTexas: Czy możesz zagwarantować graczom, że udział w tym turnieju jest w pełni legalny?

Paweł Abramczuk: Tak, ponieważ są to freerolle. Nasi prawnicy uważają, że PFPS ma prawo legalnie organizować bezpłatne turnieje, w których nie ma nagród.

PokerTexas: Jednak najlepsi gracze zostaną wynagrodzeni pieniędzmi?

Paweł Abramczuk: Bezpośrednio w turnieju gracze wygrywają punkty rankingowe, które potem mogą zamienić u sponsora na nagrody finansowe, ale to już dzieje się na zagranicznych serwerach, legalnie działającej w UE firmy.

PokerTexas: Dobrze, ale czy organizowanie rozgrywek przez PFPS, w których faktyczna wygrana to pieniądze online jest w porządku? Przecież zwycięzcy nie będą mogli zalegalizować tych pieniędzy?

Paweł Abramczuk: Zarówno nasi prawnicy, jak i prawnicy sponsora uważają, że wygrane online to wygrane odniesione za granicą i jako takie mogą zostać zalegalizowane w Polsce.

PokerTexas: Czyli uważasz, że każdy może pójść do skarbówki i zalegalizować swój dochód z gry online?

Paweł Abramczuk: Tak.

PokerTexas: Wróćmy jeszcze do kwestii organizacyjnych związanych z Pucharem Polski. Kto organizuje tą imprezę?

Paweł Abramczuk: Organizatorem jest PFPS, rozgrywki prowadzone będą przez licencjonowanych przez Federację tournament directorów i krupierów, a Tobet jako patron techniczny zapewni stoły, żetony i karty oraz pokryje koszty organizacji turniejów.

PokerTexas: Ostatnie pytanie, dlaczego właśnie Tobet? Czy były prowadzone rozmowy również z innymi firmami?

Paweł Abramczuk: Na jednym z zebrań zarządu członkowie zarządu dostali zadanie znalezienia sponsora dla rozgrywek Pucharu Polski. Członek zarządu Rafał Pałka skontaktował się z firmą Tobet, nasze warunki były jasne, my dajemy organizację, a firma wykłada pieniądze. Tobet na to przystał i nie było więcej rozmów z innymi firmami”.

Jaki to był wówczas kosmiczny „bullshit” dzisiaj nikogo nie trzeba przekonywać. Ale przypominam – ustawa weszła w życie raptem trzy miesiące wcześniej i nikt nie miał wtedy takiej wiedzy, jak obecnie. Dziś odnoszę wrażenie, że dla większości z nas był to tylko jakiś zły sen, który miał się za chwilę skończyć, a obudzić się mieliśmy już za chwilę w normalnym kraju. Prezes Abramczuk wykorzystał to więc bezlitośnie wpychając graczom te wszystkie bzdety. Jedynie Pawcio miał chyba wtedy nieco odmienne zdanie, bo na koniec napisał tak:

„Impreza na pewno szykowana jest z wielkim rozmachem, rozmowa z prezesem PFPS być może niektórym wyjaśniła wątpliwości. My nadal nie do końca jesteśmy przekonani o legalności tego typu rozgrywek, a kwestia legalizacji dochodów w interpretacji Pawła Abramczuka to już w ogóle jakaś super nowość i mega sensacja”.

Owszem, super nowość i mega sensacja, która – rzecz jasna – była zwykłym kłamstwem. Problem polegał jednak na tym, że obiecanych pieniędzy nikt nigdy nie zobaczył na oczy…

Rozgrywki Pucharu Polski trwały przez cały 2010 rok. Szaleństwa nie było (bo być nie mogło), poważni gracze obchodzili te eventy jak śmierdzące jajo, ale turnieje te miały jednak swoich zwolenników, a wielu początkujących graczy widziało w nich szanse na zbudowanie swojego pierwszego poważnego bankrolla na grę.

W kwietniu 2010 roku, kilka dni po ogłoszeniu całego tego Pucharu Polski, wyjechałem z Glorym, redaktorem naczelnym forum PokerKings, na mecz Manchesteru United w Lidze Mistrzów z Bayernem Monachium. Przy szklaneczce JD mieliśmy okazję pogadać wówczas dłużej o sytuacji pokera w Polsce po wejściu w życie ustawy, a ja już wówczas mówiłem, że cały ten cykl śmierdzi mi na kilometr i byłem przekonany, że skończy się on jednym wielkim skandalem. Moje główne zastrzeżenia budził przede wszystkim sposób wyłonienia głównego sponsora tak poważnej (przynajmniej z nazwy) imprezy.

W maju 2010 roku na swoim blogu pisałem takie słowa:

„Moje największe zaciekawienie wzbudził wywiad, którego dla Pokertexas jakiś czas temu udzielił Paweł Abramczuk przy okazji ogłaszania imprezy pod nazwą Puchar Polski. Mianowicie na pytanie „Dlaczego sponsorem Pucharu Polski został właśnie Tobet?” padła odpowiedź mniej więcej taka: „Nasze warunki były jasne, my dajemy organizację, a firma daje pieniądze. Tobet na nasze warunki się zgodził i nie było rozmów z innymi firmami”. Hmmmm… Może ja się nie znam za bardzo na biznesie i nie pokończyłem znanych uniwersytetów na kierunku marketingu, ale na mój prosty, chłopski rozum to coś tu śmierdzi! Jeśli ktoś organizuje tak dużą imprezę, która ma trwać ponoć przez 10 miesięcy, to nie jest nawet zainteresowany ofertami innych firm?? A kto powiedział, że to właśnie wybrany room zaoferował Federacji najlepsze warunki? Skąd wiadomo, że inny room nie dałby o wiele więcej? Dlaczego nie odbył się jakiś konkurs ofert (bo przetarg to może za duże słowo)? Dlaczego nie zostało to zrobione w cywilizowany sposób, na przykład „chcemy zrobić Puchar Polski, tu jest nasza propozycja całego cyklu, my dajemy od siebie to i to, nasze pytanie brzmi, co wy możecie dać nam”? Firmy obrabiają takie zapytanie ze strony, PFPS od swojej strony, patrzą czy im się to opłaca, składają swoje propozycje, na koniec Zarząd otwiera koperty z ofertami i wybiera z nich tę najlepszą finansowo, bo na 99,9% ta propozycja byłaby po prostu najlepsza dla samych startujących zawodników (bo nadal łudzę się, że to o ich dobro najbardziej tutaj chodzi…). Proste? A tak to powiem szczerze, że jak przeczytałem ten wywiad to zapachniało mi tu działaniami zakulisowo-podstołowymi w starym, dobrym, komunistycznym stylu „ja tobie to, a ty mi tamto”. Jak było naprawdę pewnie się nie dowiemy, ale według mnie pewien smród jednak pozostał…”

Smród pozostał, a zaczął się ulatniać pod koniec roku. Słodka woń fekaliów ulatniała się już po tym kwietniowym wywiadzie, ale prawdziwa fala gówna z eksplodującego szamba przelała się na początku grudnia 2010 roku. Na kilka dni przed finałem zakwalifikowani do niego gracze dowiedzieli się, że puli nagród w wysokości 50.000€… nie będzie! Rozpętało się piekło… Przyznaję, że sam to piekło chyba rozpętałem. Fragment mojego bloga ujawniającego całą aferę z 6 grudnia 2010 roku:

„Przyszedł grudzień i nagle wybuchła bomba!! Zamiast zapowiadanych 50.000€ w puli nagród zostało nagle jedynie 2.000€, puchar wart kilkadziesiąt złotych i niewiele więcej warty karton tobetowych gadżetów. I teraz najważniejsze – w jaki sposób PFPS informuje o tak zasadniczej zmianie w turnieju? Czy wysyła informacje do największych portali internetowych, jak w przypadku ogłaszania całego cyklu? Nie! Małe, niewinnie wyglądające oświadczenie na przez prawie nikogo nie odwiedzanej stronie federacji miało chyba załatwić całą sprawę, a gdyby afera nie wybuchła na wielką skalę to ci, którzy by nie doczytali zapewne przyjechaliby do Warszawy z nadzieją walki o wielką kasę. Ja na stronę PFPS też zaglądam bardzo rzadko, ale teraz akurat przypadkowo zajrzałem, wysłałem szybko link Pawciowi i razem nie mogliśmy wręcz uwierzyć w to, co tam zobaczyliśmy. Słowo, które cisnęło się nam od razu na usta było jedno. Skandal!!”.

Tak, skandal stał się faktem. Nie jestem wróżką, ale wszystko szło mniej więcej tak, jak w swoim czarnym scenariuszu przewidywałem już w kwietniu. Nie miałem jednak bladego pojęcia, że w takiej sytuacji można zachowywać się tak, jak to zrobił prezes Abramczuk. Przeprosiny? Pokora? Nic z tych rzeczy! Straszenie sądem i konsekwencjami? O tak, jak najbardziej! Ciąg dalszy mojego bloga:

„Co ciekawe, nasza ukochana federacja nie widzi absolutnie nic złego w zaistniałych zmianach! Szczytem chamstwa i bezczelności jest oświadczenie, które ukazało się na portalach internetowych autorstwa (zapewne, bo pismo podpisane nie jest) Pawła Abramczuka, w którym stoi jak wół, że federacja ma nadzieję, że wszyscy będą usatysfakcjonowani i mimo wszystko będą się dobrze bawić! Czy to jakaś kpina?? Pan prezes chyba minął się z powołaniem, bo powinien z takimi tekstami występować w kabarecie! Osobiście zgłoszę jego kandydaturę do drugiej edycji „Zabij mnie śmiechem” na Polsacie! Usatysfakcjonowani??? Czym, do ciężkiej cholery? Tym, że ktoś obraża ich inteligencję, oszukuje, stwarza same problemy? Oczywiście, gdy większość ludzi podniosła larum i na głowy odpowiedzialnych za to szambo osób posypały się gromy, pierwszy do boju w obronie czci i wiary stanął sam prezes Abramczuk, który w rozmowie telefonicznej z Pawciem groził osobom piszącym niepochlebne komentarze pozwami sądowymi. Wielkie LOL!!”.

Do mnie również wówczas dzwonił prezes Abramczuk. Byłem jednak na jakimś turnieju w Wiedniu i odsypiałem całą noc cashówek, więc zwyczajnie nie odebrałem telefonu. Teraz trochę żałuję…

PFPS zachowała się tak, jak można było się spodziewać, co innego jednak firma Tobet – po nich każdy spodziewał się poważnego potraktowania sprawy. Jakby nie było taka afera musiała przecież zaważyć na całym ich wizerunku wśród polskich graczy. I co? Ponownie wszyscy bardzo niemile się rozczarowali. Tobet szedł ręka w rękę z PFPS i zwyczajnie olali temat.

Skąd się wziął w ogóle problem z finałem i pulą nagród? Otóż w oświadczeniu mogliśmy przeczytać, że wypłata nagród finansowych w naszym kraju jest nielegalna, bo panuje u nas ustawa hazardowa! A jak jest nielegalna, to można nagród nie wypłacać i już! Zobowiązania? Obietnice? A kogo to?

„Co chyba w tej sytuacji nie jest jakoś specjalnie dziwne również firma Tobet zachowuje się tak, jakby nic się nie stało. Na fanpage’u Tobetu na Facebooku jedna debilna wypowiedź przedstawiciela tej firmy goni drugą!! Gdy okazało się, że „sponsor” (cudzysłów zamierzony!) Pucharu Polski narobił sobie siary wśród polskich graczy, fora i portale pokerowe wręcz grzmiały o „Tobetgate” ktoś w firmie wpadł na pomysł, że najlepiej zamknąć wszystkim poszkodowanym usta wypłacając im kwotę wpisowego w wysokości 275€. Takich osób było dokładnie 52, więc łatwo policzyć, że firmę Tobet kosztowało to nadal jedynie 14.300€, a nie można zapomnieć, że przecież na większość tych wejściówek złożyli się gracze grający satelity online. I z jaką mądrością wyjeżdża nam w tej sytuacji przedstawiciel Tobetu na Facebooku?? Uwaga: „I w ten sposób wiele osób otrzymało więcej niż wygrałoby w finale. A najwięcej zarzutów mieli zapewne ci, którzy się do finału nie zakwalifikowali. Życzę udanego wieczoru.”. Trochę wcześniej padł też tekst „Pozostaje przeprosić za dobre chęci, życzyć więcej luzu i udanej zabawy w Finale Pucharu Polski oraz mądrego głosowania w wyborach!”. Czy można sobie w ogóle wymyślić bardziej bezczelne wypowiedzi?? Jest tam takich dziesiątki, polecam ich lekturę. Mam nadzieję, że debil wypowiadający się w imieniu firmy na Facebooku już wkrótce będzie debilem bezrobotnym, bo z tego co widziałem kilka osób ma zamiar w tej sprawie pisać do szefostwa Nordic Gaming Group… Nie mówię już nawet o tym, że na wszelkie zapytania typu „Czy Tobet nie wiedział w kwietniu, jaka jest sytuacja prawna w Polsce i nie zna procesu legislacyjnego w tym kraju, że liczył na zmiany w polskim prawie do grudnia?”, „Jeśli można ufundować nagrody w wysokości 2k€ to czemu nie można 50k€?” lub „Dlaczego nie można zrobić finału online z pulą 50k€?” nikt z Tobetu nie odpowiada. Nie było też żadnego oficjalnego oświadczenia ze strony firmy, która miała być sponsorem największego turnieju w Polsce. Już samo to dowodzi, że planowano ten wałek od dawna ze względu na zwykły prosty błąd w obliczeniach – po prostu Tobet myślał, że ściągnie do siebie wszystkich polskich graczy, którzy zarobią dla nich majątek. Z ich marzeń nic nie wyszło, więc najłatwiej było strzelić focha i zwyczajnie wypiąć się na graczy dupą zabierając pule nagród!”.

Już wtedy, 6 grudnia 2010 roku, publicznie apelowałem do Pawła Abramczuka, żeby z czystej przyzwoitości podał się do dymisji i oddał PFPS w ręce kogoś, kto nie będzie działał dalej przeciwko polskim graczom.

„Apeluję do Pawła Abramczuka, aby w trybie natychmiastowym zwołał nadzwyczajny zjazd PFPS, podał się na nim do dymisji i ogłosił wybory nowego prezesa i Zarządu federacji. Koniec z aferami, prywatą, zarabianiem kasy pod szyldem PFPS i robienia debili z polskich pokerzystów! Oddaj Pawle federację pokerzystom i odejdź z pokera natychmiast! Nic już co prawda nie uratuje twarzy Tobetu, nie pomogą desperackie akcje wypłacania marnych groszy graczom, finał Pucharu Polski będzie wielką klapą, a nie imprezą sezonu, ale przynajmniej w Nowy Rok wejdziemy z nowymi nadziejami, że osoba, która Cię zastąpi będzie miała na celu dobro środowiska, a nie swoje prywatne i być może PFPS stanie się ponownie szanowaną instytucją. Przypominam Ci też Pawle, że publicznie oświadczyłeś, że po roku poddasz weryfikacji swoją działalność jako prezesa PFPS. Myślę, że już nie musisz – samo życie wszystko zweryfikowało. Prawda jest taka, że nie nadajesz się na osobę stojącą na czele tej organizacji i wszystko przemawia przeciwko Tobie. W samych komentarzach pod artykułami na Pokertexas pod adresem PFPS padło dziesiątki zarzutów, do których nawet się nie ustosunkowałeś (rozumiem, że nie za bardzo możesz, bo niby co tu odpowiedzieć jak to sama prawda?). Rok temu w listopadzie w wywiadzie dla Pokertexas mówiłeś, że przesadzam w ocenie Twojej osoby i Twojej działalności jako prezesa i kazałeś mi się popukać w głowę. Puknąłem raz, puknąłem drugi, minął rok i nadal powtarzam – odejdź! Mało tego, powiem ci to samo – teraz Ty się puknij w głowę! Jeśli myślisz, że masz do czynienia z idiotami, to się ciężko mylisz! Mamy jako pokerzyści dosyć problemów zewnętrznych, ustawę hazardową na karku i naprawdę nie potrzebujemy jeszcze do tego problemów wewnątrz środowiska i piątej kolumny w postaci prezesa PFPS. Dymisja może nie będzie honorowa, bo w atmosferze afery, smrodu i skandalu, ale przynajmniej odejdziesz z twarzą – sorry chłopaki, nie dałem rady, dałem dupy, odchodzę, bye! Może wtedy nikt nie będzie rozdrapywał kolejnych strupów podeszłych ropą i nie będzie się doszukiwał kolejnych afer z logo PFPS w tle. A że takie były/są/będą to jestem wręcz przekonany…”.

Co w odpowiedzi na mój apel zrobił Paweł Abramczuk? Udzielił Pawciowi kolejnego wywiadu na Pokertexas! Tego się nie da opowiedzieć, to musicie sami przeczytać! Serio, gość nigdy nie miał dosyć robienia z siebie pośmiewiska, a tu podał mi swoją głowę wręcz na tacy, twierdząc prawie wprost, że głównym winowajcą klapy Pucharu Polski… jestem ja, ziejący nienawiścią do prezesa, podważający jego autorytet, obrażający całą Federację i wszystkich jej członków Jack Daniels! W zasadzie ciężko tu teraz po tylu latach się nie zaśmiać, ale bezczelność odpowiedzi na pytania w tamtym słynnym wywiadzie była po prostu przerażająca! Ludzie, nic się nie stało, jedziemy dalej, my jesteśmy super, tylko się nas trolle czepiają – taki był mniej więcej przekaz całego tego wywiadu z 10 grudnia 2010 roku. Jednocześnie w wywiadzie tym… dostałem ofertę zostania sekretarzem PFPS!! Czy widział ktoś kiedyś większą głupotę?

Musiałbym tu znowu przytoczyć prawie całego bloga, którego oczywiście natychmiast w odpowiedzi napisałem w reakcji na kolejny stek bzdur, tłumaczeń, kłamstw i przeinaczeń, którymi uraczył nas ponownie Paweł Abramczuk. Przywołam jednak tylko te najważniejsze punkty. Nie wiedziałem nawet wówczas, od czego mam zacząć tego bloga odpowiadając prezesowi PFPS. Absurdy jego kolejnych wypowiedzi kłuły w oczy aż nadto.

Oczywiście najważniejszym tematem wywiadu była „zaginiona” pula nagród w turnieju finałowym Pucharu Polski. Czekaliśmy na jakieś poważne argumenty wyjaśniające całą sytuację, próbę obrony dobrego imienia federacji, a co dostaliśmy? Formalne przyznanie się do winy! Prześledźmy cały tok rozumowania prezesa – w wywiadzie w kwietniu 2010 roku Paweł mówił tak:

Bezpośrednio w turnieju gracze wygrywają punkty rankingowe, które potem mogą zamienić u sponsora na nagrody finansowe, ale to już dzieje się na zagranicznych serwerach, legalnie działającej w UE firmy.

Zaraz potem dodał również:

Zarówno nasi prawnicy, jak i prawnicy sponsora uważają, że wygrane online to wygrane odniesione zagranicą i jako takie mogą zostać zalegalizowane w Polsce.

Po kilku miesiącach prezes mówi jednak zupełnie co innego!! Na pytanie o powody rezygnacji Tobetu z wykupu punktów rankingowych Paweł Abramczuk jednoznacznie stwierdza:

Gdybyśmy zmuszali kogoś do wykupienia punktów rankingowych, to byśmy tym samym przyznawali się, że sprzedajemy punkty rankingowe, a tego nam robić nie można.

No to jak to było w końcu?? W kwietniu wszystko jest legalne, można nawet zgłosić się do skarbówki i zalegalizować dochody z pokera online (kosmiczny LOL!), w grudniu już nie można nawet ufundować nagród w turnieju, bo to niezgodne z obowiązującym prawem?? Co się więc wydarzyło przez te osiem miesięcy?? Sytuacja prawna w naszym kraju się w żaden sposób w tym czasie nie zmieniła! Ba, nie zmieniła się do dziś! Pytanie brzmi – kiedy prezes kłamał?? Wtedy, gdy obiecywał gruszki na wierzbie (czytaj – pulę nagród w wysokości 50.000€), chcąc ściągnąć graczy na soft sponsora czy dopiero w grudniu, gdy cała afera wyszła na jaw? A może prawnicy dopiero w grudniu wpadli na to, że żyjemy w kraju, w którym od 1 stycznia 2010 roku obowiązuje ustawa hazardowa?? A może jednak ktoś naopowiadał przedstawicielom Tobetu bzdur o tysiącach graczy, którzy zasiądą do wirtualnych stołów i przyniosą sponsorowi olbrzymi zarobek, co okazało się jedną wielką wyssaną z palca bajką i jakiś wkurzony szef Nordic Gaming Group zakręcił kurek z mającą wypłynąć im z konta kasą?

Dalej było jeszcze lepiej. Generalnie cała ta część wywiadu o Pucharze Polski to była jedna wielka komedia. Jakie nagrody? Szkolenia zagraniczne. Czyli co dokładnie? Nie wiem, proszę się spytać Wydziału Szkolenia! Ale już zaraz następuje sprostowanie – „Wyjadą na zagraniczny turniej i będą się tam uczyć, jak grać jeszcze lepiej oraz dostaną materiały szkoleniowe”. Tej imprezy nie uratowałyby chyba nawet wejściówki na Main Event WSOP…

Od prezesa PFPS dowiedzieliśmy się też, że w kolejnym roku Puchar Polski ponownie pojawi się w kalendarzu pokerowych wydarzeń w kraju. Walka miała rozgrywać się już nie o grubą kasę, tylko o puchar (a w zasadzie jego miniaturową replikę), na którym pojawiać się będą nazwiska kolejnych jego zdobywców. Od razu napisałem na to tak:

„Może ja jestem dziwny, może mam spaczony sposób myślenia, ale ja bym nie chciał, żeby moje nazwisko widniało na czymś, co już zawsze będzie się kojarzyło z największą aferą w historii polskiego pokera. Swego czasu jako pierwszy gracz w Polsce zdobyłem indywidualny i drużynowy Puchar Polski w bowlingu i od tamtej pory jestem wymieniany we wszystkich biuletynach Polskiego Związku Kręglarskiego jako ten pierwszy, historyczny zwycięzca tej imprezy. Do dnia dzisiejszego to dla mnie wielki honor i olbrzymia satysfakcja. Na pewno nie byłbym tak dumny z wygranej w imprezie podszytej oszustwem, obłudą i zakłamaniem”.

Oczywiście do kolejnej edycji Pucharu Polski nie doszło. Ciekawe dlaczego…

Za każdym kolejnym pytaniem Abramczuk pogrążał się coraz bardziej. Pawcio przycisnął go wtedy wręcz koncertowo i zagonił prezesa kilka razy w kozi róg, na co zaczął on reagować panicznymi i idiotycznymi odpowiedziami. Serio, rozegrane po mistrzowsku! Pawciu, chapeaus bas! Przeczytajcie fragment tego wywiadu:

Pokertexas: Mamy teraz klapę z Pucharem Polski i jak ty widzisz dalsze działania Federacji bez poparcia środowiska?

Paweł Abramczuk: No, ale jakiego środowiska?

Pokertexas: Pokerowego.

Paweł Abramczuk: Ale nie federacyjnego, tylko jego części.

Pokertexas: Ja nie wiem kto z komentujących ostatnie wydarzenia jest członkiem Federacji, a kto nie, ale jakie to ma znaczenie?

Paweł Abramczuk: Ja widziałem tylko dwa pytania zadane przez członków Federacji, więc ustalmy, że wypowiadają się głównie ci, którzy członkami Federacji nie są.

Pokertexas: Ale co to za różnica? Czy Federacja działa tylko w imieniu swoich członków, czy w imieniu całego środowiska?

Paweł Abramczuk: Teoretycznie powinna działać w imieniu całego środowiska.

Pokertexas: I w tej chwili pojawia się problem, że to na Federacji ciąży odpowiedzialność za klapę z Pucharem Polski. Jej wizerunek został mocno nadszarpnięty i jak ty wyobrażasz sobie dalsze działania w sytuacji braku społecznego poparcia?

Paweł Abramczuk: Normalnie. Ja powiem, jak ja to widzę. Kilka osób obraża wszystkich członków Federacji, a tych mamy kilkuset. Ci co obrażają nie są związani z Federacją, członkowie Federacji dzwonią do nas i pytają co się stało i dostają jasne odpowiedzi, a potem się pytają: „Czy wy w tej Warszawce zgłupieliście? Wy się o władze bijecie?”.

Pokertexas: O jaką władzę? Czy ty uważasz, że krytyczne komentarze po ewidentnej klapie Pucharu Polski to jest walka o władze?

Paweł Abramczuk: Ja uważam, że cały blog Jacka Danielsa jest osobistym atakiem na mnie, a nie na Federację i nie rozumiem dlaczego pytasz się o wizerunek całej Federacji?

Pokertexas: Ja nie rozmawiam z Tobą o blogu Jacka Danielsa, ale o komentarzach które pojawiły się pod informacjami o Pucharze Polski. Zarówno na Pokertexas, jak i na innych stronach, na Facebooku itd.

Paweł Abramczuk: Jeśli mówisz o utracie zaufania, to ja się pytam u kogo straciliśmy zaufanie? U kilku trolli, u Jacka Danielsa? Nie dbam o zaufanie Jacka Danielsa.

Pokertexas: Ja nie mówię o JD, ja mówię o masie, często anonimowych graczy, którzy poprzez swoje komentarze wyrazili brak akceptacji dla tego co się stało.

Paweł Abramczuk: Mam nadzieję, że po wysłuchaniu tego wywiadu te osoby sprawę przemyślą i zmienią zdanie. Dla mnie istotne jest to co mówią członkowie Federacji.

Chłop swoje, baba swoje… I może nie byłoby tu nic dziwnego, rozumiem frustrację Pawła po ukazaniu się moich tekstów dotyczących tego skandalu, ale dalej mówi on Pawciowi – w tym samym wywiadzie!!! – takie oto słowa:

„Mam propozycję dla JackaDanielsa. Od pół roku mamy wakat na stanowisku sekretarza, nie ma osoby chętnej, która za darmo chciałaby się podjąć pełnienia tej funkcji. Jeśli Rafał zarzuca nam wałki, przekręty, oszustwa to ja mam prośbę, jeśli jest tak jak on mówi, że ma koncepcję, wizję i byłby najlepszym prezesem to będzie miał okazję, aby przekonać do siebie ludzi z Federacji. Dodatkowo sekretarz ma największą wiedzę, bo to on przygotowuje wszystkie dokumenty, więc Rafał będąc na tym stanowisku będzie miał dostęp do wszystkich dokumentów, będzie wiedział co się dzieje z każdą złotówką. W związku z tym przez Twój portal chciałem przekazać propozycję: Jacku, Rafale – jest wolne stanowisko bardzo odpowiedzialne, zostań członkiem Federacji i zostań pełniącym obowiązki Sekretarza na próbę. Najprostsza droga do zostania prezesem to wykazanie się pracą, elokwencją i umiejętnościami dyplomatycznymi”.

Mało nie spadłem z fotela po przeczytaniu tego fragmentu! Po pierwsze – gdzie i kiedy ja w ogóle pisałem, że chciałbym być prezesem PFPS? Nie mam bladego pojęcia! Przez gardło by mi nigdy nie przeszło nawet coś takiego! Po drugie – jak to jest, do cholery? Najpierw jestem wszystkiemu winnym trollem, o którego zaufanie nikt nie dba, a tu nagle taka propozycja? Dosłownie kilka zdań dalej? Po trzecie – za bardzo się szanuję, żeby brać udział w ewidentnych wałkach pod szyldem PFPS i jasno to wówczas napisałem. Po czwarte – prezes Abramczuk nawet nie wiedział, że choćbym nie wiem jak chciał zostać owym sekretarzem, to zabraniał tego wówczas status Federacji, co oczywiście natychmiast mu wytknąłem. Ale rozumiem, że prezes by to przecież jakoś przepchnął. Nie takie rzeczy się przecież przepychało, nie?

W wywiadzie padły również słowa dotyczące wywołanej przeze mnie dymisji. Oczywiście prezes Abramczuk ani myślał odchodzić ze stanowiska, bo niby dlaczego? Komu by to miało niby służyć? Czytamy więc:

„Ja przyszłość Federacji widzę bez swojej osoby, muszę tylko wykonać te zadania, które zostały przede mną postawione na Walnym Zgromadzeniu. Do tych zadań należy zorganizowanie Mistrzostw Polski, rozgrywek akademickich, Pucharu Polski, znalezienie sponsorów i partnerów dla Federacji, i zarejestrowanie nowej dyscypliny sportu – pokera. (…) Ja się wycofuję jak tylko zrealizuję wspomniane powyżej cele, mam nadzieję, że wszystkie one zostaną zrealizowane do końca 2011 roku i na pewno nie mam zamiaru pełnić swojej funkcji przez całą kadencję. Dałem sobie na realizację tych celów rok, dwa lata i słowa dotrzymam”.

Także tego… Czy potrzebny jest dalszy komentarz? Ja oczywiście rozumiem, że żaden z tych punktów nigdy nie miał nawet cienia szansy na realizację, ale chyba minęło już trochę więcej niż rok czy dwa, nie?

Nie myślcie sobie, że tamten wywiad to jakiś wyjątek. Co to, to nie. Dowód? Proszę bardzo – wywiad z prezesem Abramczukiem z dnia 12 kwietnia 2012 roku z portalu Pokernews:

Twoje największe niepowodzenie jako prezesa PFPS?

Musiałbym się zastanowić… kilka by się znalazło.

Mogę ci podpowiedzieć…

Wiem, co chcesz powiedzieć. Chodzi ci o Puchar Polski, tak?

Dokładnie. Dlaczego współpraca z Tobetem przy organizacji tego przedsięwzięcia zakończyła się tak, że wiele osób miało do ciebie pretensje o to, że nagrody nie były takie, jakie początkowo zapowiadano?

Spisaliśmy w umowach z Tobetem wszystko, co można było spisać, żeby całe przedsięwzięcie było zgodne z prawem. Nie mogliśmy go łamać. Nie mogliśmy narażać członków PFPS na udział w imprezie, która byłaby niezgodna z prawem. Zabezpieczyliśmy zawodników w taki sposób, w jaki można było. I wszyscy uczestnicy Pucharu Polski otrzymali w różnych formach zadośćuczynienie od firmy Tobet. A co więcej – na tym zyskali. Wszyscy,bez wyjątków. Ci, którzy atakują tą imprezę, to są te osoby, które nie wzięły w niej udziału.

Jak reagowałeś na te wszystkie zarzuty, które padały wtedy pod twoim adresem? Było to dla ciebie bolesne, dotykało cię osobiście, czy może spływało jak po kaczce?

Większości nie czytałem, żeby się nie denerwować. To co do mnie docierało na pewno po mnie nie spłynęło. Był to cios, miałem kilka nieprzespanych nocy. Ale ataki na moją osobę wychodziły od tych, po których mogłem się tego spodziewać. Jest po prostu grupa osób, która mnie nie lubi.

Ale z czego wynika ta niechęć do twojej osoby?

Z polskiej zawiści lub jak to się mówi z „polactwa” Jak znana tenisistka odpadnie z turnieju, to więcej osób ją atakuje niż broni. Jak polski zawodnik przewróci się na torze z przeszkodami to wiele osób stwierdzi, że za ich pieniądze wysłaliśmy na zawody nieudacznika, który nie potrafi przeskoczyć płotka a oni dali by przecież radę. To typowe w Polsce. Jesteśmy narodem, któremu wydaje się, że jesteśmy we wszystko najlepsi. Wszyscy Polacy znają się na piłce nożnej, pogodzie i życiu. Pierwsze niechęci w stosunku do mnie zaczęły się w momencie, w którym wygrałem Warszawską Ligę Pokera. Dla wielu byłem po prostu, fishem, który ograł kilku lepszych zawodników' z czołowej szóstki w Polsce. A to był zwykły zakład, jak traktując WLP jako zawody sportowe stanąć na podium. Treningi, określony tryb zajęć i analiza rozdań zawodników wystarczyły, żeby nie tylko stanąć na podium, lecz także wygrać cały cykl.

Jesteś dobrym prezesem?

Pewnie mógłbym być lepszy. Jestem za miękkim prezesem. Ale dopóki wszyscy pracują za darmo i społecznie, to nie można być dobrym prezesem. To jest możliwe, jeśli jest się twardym i konsekwentnym w kontrolowaniu tego, co ludzie robią.

Będziesz ubiegał się o wybór na następny kadencję?

Nie.

Jesteś pewien?

Jestem tego pewien.

Dlaczego?

Bo mam tego dosyć. Bo czuje się już wypalony zawodowo. Postawiono mi cele krótkoterminowe i długoterminowe. Te pierwsze wszystkie wypełniłem. Cel długoterminowy to zarejestrowanie pokera sportowego jako dyscypliny sportowej. Mam czas do 2014 roku. I albo to zrobię, albo nie. Niezależnie od tego jednak czy mi się uda czy też nie, odchodzę. To jest ostateczna decyzja”.

Mistrz „ostatecznych decyzji”, nieprawdaż? W grudniu 2010 roku – jeszcze rok, max dwa. W kwietniu 2012 roku – mam czas do 2014 roku. Mamy maj 2016 roku. Zgadnijcie, kto stoi na czele Polskiego Związku Pokera, w jaki przeobraziła się po drodze PFPS? Chce ktoś przyjąć ze mną side beta, że w 2020 roku też tak będzie?

Nie na darmo zaraz po całej aferze z Pucharem Polski polscy gracze „przechrzcili” głównego sponsora tego turnieju – firmę Tobet – na nową nazwę. Idealnie odnosi się ona do dzisiaj zarówno do działań tego poker roomu, jak i do postawy prezesa PFPS przy tym największym skandalu w polskim pokerze…

Poprzedni artykułBłyskawiczna promocja na Party Poker – odbierz 10$ extra!
Następny artykułTonyBet rusza z promocją z okazji EURO 2016

24 KOMENTARZE

  1. – zaraz po publikacji tekstu dostałem w prywatnej wiadomości na jednym z portali społecznościowych bardzo, ale to BARDZO ciekawe informacje dotyczące prywatnych gierek u prezesa w siedzibie PFPS (czyli w jego mieszkaniu). Niestety, nie mogę publicznie podawać szczegółów, ale wierzcie mi, że informacje podane przeze mnie w tym tekście są przy tym wszystkim błahostką. Ja prawie spadłem z fotela w każdym razie…

    Jacku,

    nie musze się chować za privem… sam uczestniczyłem ze 3 razy w tych gierkach na flory w doborowym towarzystwie 'celebrytów’ bo tak to zawsze było przedstawiane… byli piłkarze, grający w wawie siatkarze, dziennikarze no i 'aktorzy’ ( głownie słynni bliżniacy ), mega wypas i 'mega splendor’, catering ,alkohol ( hehe niewielu się chciało dokładać do kosztów Pawłowi ), wszyscy przesympatyczni i super i oni tego potrzebowali ( tacy siatkarze np. co grali w wawie ,ale rodziny były daleko i nie mieli co z czasem robić wieczorami …),

    dla mnie 'niestety’ po 3 grach zaproszenia się skończyły ( dla małego z 70-tki też :))))))) , nie byliśmy 'celebrytami’ i były listy oczekujących ( potem nawet chyba równocześnie 2 stoły grały ) – to oficjalna wersja,nieoficjalnie – nasze umiejętności były na zbyt niskim poziomie i to że mamy kasę nie upoważnia nas ( na grach cash … ) do sprawdzania ,ani grania ze słabymi kartami,jednemu z bliżniaków 2 razy AA połamałem ( w godzinę ,dwie ) jakimś 8,9 off,ale ad rem…

    będąc jakiś czas temu na ćwierćfinale LM w Championsie spotkałem jednego z tych uczestników po latach…

    mega gość, komentator sportowy ( nawet z nim 'chyba’ komentowałeś w tv pokera …) i on po wspominkach dawnych czasów i pokera i gier na flory też opowiadział jakie 'cuda’ się działy na koniec tych gierek… jakbyś materiału potrzebował do kolejnego artykułu

    , to przy szklaneczce JD ( choć wolę JB ) służę… kolejny mega tekst ,ale się powtarzam wiem:) takie fakty :))))

    • No i to jest konkret. Coś się przynajmniej trochę dowiadujemy. A nie tak jak JD: „wiem, ale nie powiem”. Tak się nie robi, bo wtedy wzbudza się ciekawość innych. Jak się wie ale nie zamierza kontynuować tematu to nie powinno się go w ogóle poruszać. Reszta dobrze opisana, chociaż ja osobiście pamiętam tamte czasy. Pozdrawiam

    • Spider, na tym polega również dziennikarstwo, sorry. Dostajesz info, ale nie możesz z niego skorzystać. Mnie też to boli, bardzo bym chciał móc to opisać 🙂

    • Ja osobiście uważam ze o pewnych sprawach nie powinno się mówić. Oczywiście nie mam na myśli treści artykułu. Wszystkich dotyka ustawa, a środowisko nie jest duże. Po co mówić personalnie o sprawach które mogą mieć konsekwencje prawne skoro wszyscy zdajemy sobie sprawę ze przepisy są po prostu całkowitym absurdem. Nawet jeśli można komuś wiele zarzucić, bo jak widać po artykule Panu Pawłowi można wiele, to mimo wszystko są sprawy które należy przemilczeć. Zgodnie z powodzeniem o rzeczach których nie życzy się nawet najgorszemu wrogowi.

  2. JackDaniels pisze:Wierz mi, nawet przez głowę by Ci nie przeszło… Gruuuuba afera! Niestety, nic więcej nie mogę teraz powiedzieć. Ale pewnie kiedyś przyjdzie czas…

    Od razu leć i zgłoś do prokuratury panie przykładny obywatelu!

    • Spokojnie Paweł, kiedyś się tym wszystkim zajmie też bankowo prokuratura. Tylko graj tak dalej.

    • Panie Abramczuk, jeśli ja bym nie był winien takich rzeczy, które są opisane przez JD, to napisałbym jakieś sprostowanie zamiast takiego głupiego „leć i zgłoś do prokuratury”. A pan właśnie się przyznał, że to wszystko prawda. Brawo ty! Na dodatek pewnie się pan teraz boi, że Jack może ujawnić coś więcej i gacie pełne, co?

  3. Tak czytam ten tekst i czytam… Dla mnie brzmi to jak opowieść o Świętym Mikołaju, wszystko jest tak absurdalne, że aż niemożliwe. Niesamowity jest również fakt, że niektórzy ludzie byliby w stanie zjeść własne gówn*, byleby tylko utrzymać się przy władzy (jakakolwiek by ona nie była). Śmieszno-straszne to wszystko…

    • Ten absurd trwa dalej, więc z pewnością się kiedyś uzbiera na kolejną część opowieści. Ciekawostka – zaraz po publikacji tekstu dostałem w prywatnej wiadomości na jednym z portali społecznościowych bardzo, ale to BARDZO ciekawe informacje dotyczące prywatnych gierek u prezesa w siedzibie PFPS (czyli w jego mieszkaniu). Niestety, nie mogę publicznie podawać szczegółów, ale wierzcie mi, że informacje podane przeze mnie w tym tekście są przy tym wszystkim błahostką. Ja prawie spadłem z fotela w każdym razie…

    • Dziwne Jacku ze musiales dostac az dostac PM na fejsie, a nie slyszales nic o tych slawnych priv keszowkach od pokerzystow 🙂

      To zdjecie w polowie artykulu miszcz 🙂

    • Nie zrozumiałeś mnie kuba – ja o tych grach pisałem choćby w pierwszej części tekstu, ale dostałem wczoraj info, jaką aferą się zakończyły…

    • A ok:) Tak to jest jesli (zgaduje): gra sie na karteczki, pozyczki, wekselki a kase trzyma ktos kto nad tym nie panuje. Minusy i przypadlosci kazdej z domowych gierek ze stawkami wyzszymi niz 10gr/10gr 🙂

    • Wierz mi, nawet przez głowę by Ci nie przeszło… Gruuuuba afera! Niestety, nic więcej nie mogę teraz powiedzieć. Ale pewnie kiedyś przyjdzie czas…

  4. To jest jak opowieść z zupełnie innej planety, jakby z innej bajki. A minęło przecież raptem kilka lat od tych wydarzeń. Wyobrażacie sobie taki numer dzisiaj? Przecież to się wydaje kompletnie nierealne!

    Mnie najbardziej interesuje jednak co innego – JD, skąd Ty to wszystko wiesz? I jak umiałeś to wszystko tak poskładać do kupy? Przecież nawet samo wyszukanie tego wszystkiego w sieci zajęłoby pewnie każdemu innemu kilka dni, więc Ty musisz mieć to w głowie od wielu lat. Naprawdę, wielki szacun za Twoją pamięć!

    • Hahaha, wcale tak nie jest! Zaczyna mi dobrze skleroza dokuczać 🙂 Ja po prostu wiele rzeczy pamiętam, bo mocno wryły mi się w pamięć, ale przede wszystkim posiłkuję się często moimi starymi tekstami, które są dla mnie niczym taki pokerowy pamiętnik. Teraz idealnie się one nadają do przypominania starszych wydarzeń z naszego światka.

    • Wszyscy ktorzy grali przed ustawa w Hytcie, Hiltonie i u „Clipera” wiedza i pamietaja wszystko 🙂 ,

      a juz najbardziej moment ustawy i okolo ustawowe rzeczy 🙂 turniej hasta lavista w Hiltku i takie tam. Najbardziej zas pamietam ze wszyscy w 2010 mowili ze to potrwa (ta ustawa i ten stan prawny) maks 2 lata…

  5. Cytując część pierwszą tego tekstu a konkretniej ten fragment „Przebieg walki o prezesowski stołek to dla Janiego nauka, której udzielił mu stary wyjadacz wśród społecznych działaczy, czyli Paweł. Nie znam szczegółów, wystąpień kandydatów i innych takich pierdół, ale znam to środowisko bardzo dobrze i widzę co się stało. Paweł, stary cwany lis, załatwił sobie głosy wyborcze w tzw. „terenie” obiecując za nie członkostwo we władzach PFPS.” mogę tylko potwierdzić to w 200%. Doskonale pamiętam akcję z nowymi wyborami do zarządu PFPS. Było dokładnie tak jak JD pisze. Ja jako działacz lokalnych struktur PFPS otrzymałem obietnicę „awansu” od Pawła Abramczuka do zarządu w centrali, w zamian za poparcie jego kandydatury w wyborach na prezesa. Co zrobiłem? Niech każdy sobie sam coś wymyśli takiego żeby mieć dobry humor.

    • Cieszę się, że ktoś się odezwał w tej sprawie po latach. To tylko pokazuje, że nie napisałbym nawet słowa, jeśli nie wiedziałbym na 100%, że to jest prawda.

  6. Genialny tekst JD! Ile to się człowiek rzeczy może dowiedzieć po paru latach. Ten cały Abramczuk to jest chyba chory na jakąś schizofrenię, on nie ma kontaktu z rzeczywistością. Co wypowiedź, to jakaś kolejna brednia! Kto na niego głosował w tych wyborach?

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.