Szef WSOP odpowiada na zarzuty i komentarz Mike'a Sextona.
Kilka dni temu pisaliśmy o blogowym wpisie Mike'a Sextona, który postanowił skrytykować World Series of Poker, pisząc negatywnie o idei November Nine. Podkreślał też, że WSOP przyznaje dzisiaj zbyt dużo bransoletek, przez co traci na prestiżu.
Mike na odpowiedź nie musiał długo czekać, bo Ty Stewart wyjaśnił motywacje organizatorów WSOP dość szybko… pod blogiem Sextona, w sekcji komentarzy. Ty przyznaje, że Sexton znakomicie orientuje się w tym jak działa telewizja, ale organizatorzy cyklu rozgrywanego w Las Vegas, muszą jednak starać się promować grę i walczyć o duże i atrakcyjne pule w turniejach. To jednak będzie znacznie cięższe, jeżeli widzowie mieliby znów oglądać tylko suchą relację z akcji w lipcu, nie czekając na stół finałowy. Z całym November Nine wiąże się również potężna machina promocyjna – reklamy emituje program ESPN, pojawiają się wzmianki w programie Sports Center, dyskusja w mediach społecznościowych. Stewart pisze wprost, że stół finałowy jest największą okazją na świętowanie pokera.
Prezes WSOP odpowiada również na zarzut dotyczący wypłat graczy. Finaliści otrzymują pieniądze za 9. miejsce, reszta trafia na oprocentowane konto, a organizatorzy płacą również za podróż zawodników. Stewart zauważa, że podczas czteromiesięcznej przerwy gracze mają czas na podpisanie kontraktu sponsorskiego, a wspomina też świetną akcję, w której Bruno Politano wspierany był m.in. przez Neymara, w promocyjnym filmiku – takie coś nie byłoby możliwe gdyby nie November Nine. Do tego dochodzi też świetna atmosfera przy stole finałowym: kibice, śpiewy, flagi poszczególnych krajów, co „powoduje, że poker tak bardzo przypomina sport”.
Czy faktycznie bransoletki WSOP tracą dzisiaj na znaczeniu? Stewart podchodzi do całej sprawy inaczej i wspomina, że czasy się zmieniły, a turnieje muszą być atrakcyjne dla wszystkich graczy. Wielu profesjonalistów odnosiło kilkanaście lat temu swoje pierwsze sukcesy i dla takich osób są turnieje mistrzowskie czy eventy gier mieszanych. Musi być też jednak coś w ofercie dla graczy rekreacyjnych, którzy chcą zobaczyć jak wygląda całe to show, bez wydawania tysięcy dolarów. W harmonogramie trzeba też umieścić turnieje ze średnim wpisowym. Jednocześnie Stewart podkreśla, że nie chodzi tylko o dodatkowe zyski – rekordowe zainteresowanie turniejami i wielkie pule pokazują, że WSOP obrało dobrą drogę.
Ty wypowiada się jeszcze o wyścigu o Gracza Roku WSOP (do którego liczą się eventy z Australii czy Europy), bo o tym Sexton również wspominał. Zaznacza, że na zagranicznych eventach WSOP nie zarabia – te bowiem organizowane są przez inne kasyna. Nie chodzi także o promowanie biznesu online. Jest to po prostu znakomita okazja na promowanie gry na całym świecie. – Zawsze wierzyliśmy w słowo WORLD we WSOP i w to, że przy tak szybko rozwijającej się gry, nie wszystkie eventy powinny odbywać się na amerykańskiej ziemi, gdzie Amerykanie mogą zaoszczędzić na podróży – pisze. Takie turnieje to też okazja na przełomowe sukcesy, a wspomnieć trzeba choćby o Annette Obrestad czy Adrianie Mateosie.
Nie trudno przyznać, że Ty Stewart w jasny sposób argumentuje, czemu WSOP idzie w kierunku wielu eventów i jak chce promować pokera. W końcowych słowach swojego wpisu, podkreśla, że nie chcą być czarnym charakterem świata pokera, który chce oskubać graczy z pieniędzy. – Chcemy być miejscem spotkań pokerowego świata… i chcemy, aby świat odkrywał pokera. Wierzymy, że możemy przygotować świetną ofertę dla wszystkich typów graczy, których spotkać można w tej nowoczesnej erze. Wierzymy, że powinniśmy zrobić więcej niż mniej. Próbować nowych rzeczy, zamiast stać w miejscu. Chcemy być udziałowcem sukcesu gry w kolejnych dekadach, takim, który zainwestował w grę. (…) Mam nadzieję, że zobaczysz to i poczujesz wielką dumę, kiedy po raz kolejny wzniesiesz złotą bransoletkę – kończy Stewart.
Źródło: PartyPoker Blog.