
Zainteresowanym przypominam, że obecnie gram Omahę hi/low głównie na stołach 6-osobowych (pokerstars).
Udało mi się zrealizować styczniowe cele: zdobyłem 8333 punkty VPP oraz osiągnąłem zysk z gry.
W lutym planuję zdobyć 7500 punktów VPP oraz (przy pomyślnych wiatrach) osiągnąć zysk z gry.
Do tej pory ugrałem 3400 VPP, a zysk z gry to (niestety) minus 5 buyinów.
Ostatnie dni to seria rozdań, w których jestem ćwiartowany (w omahę hi/low oznacza to, że z puli dostaję 25%, a przeciwnik 75%) albo przeciwnik trafia JEDNEGO outa na river (dwukrotnie mój top full z flopa przegrał w ten sposób z karetą). Cóż zdarza się.
Jedyna satysfakcja to taka, że w większości rozdań allinowałem się na flopie jako faworyt do zgarnięcia całej (lub 75%) puli. Przegrane rozdania nie wpływały też źle na mindset.
Potrafiłem zrzucić dwie top pary (z opcjami na nutsowy niski układ), gdzie wiedziałem, że jeden z przeciwników ma top seta lub zrzucać niskie sety na flopie, gdzie wiedziałem, że przeciwnik ma top seta.
W tych sytuacjach mogłem bardzo łatwo stiltować kolejne buyiny, jednak nie zrobiłem tego.
Gdy gram dobrze, bardzo dobrze lub nawet świetnie, a jednak dostaję srogie baty to nucę sobie piosenkę „Always Look on the Bright Side of Life” z filmu „Monty Python's Life of Brian”. Poprawia humor. Polecam.