Siema.
Nie pisałem cały czerwiec, bo też i niespecjalnie miałem się czym pochwalić. Od kiedy końcem maja przekroczyłem magiczną 100, bankroll to rósł, to znowu malał. Zacząłem się niecierpliwić. Wdałem się w jakieś niepotrzebne przygody z Razz'em, gdzie przegrałem trochę kasy. W dobrym momencie przyszedł środowy freeroll dla blogerów. Zaczynałem go mając 104$ na PS-owym koncie i dzięki drugiemu miejscu wzrósł on o prawie 30% 🙂 30$, które w nim wygrałem to moja najwyższa wygrana na PS w jednym turnieju. W ogóle to był turniej w mojej PS-owej historii z najwyższym bubble'm wynoszącym całe 20$.
W przeszłości grałem 2 turnieje z wyższym bubble'm. Raz postanowiłem zaatakować Double Deuce na FTP. Pewnie niektórzy pamiętają taki turniej z wpisowym 22$. Całkiem nieźle mi poszło. Skończyłem w płatnych miejscach i wygrałem całe 48$. Natomiast z moim największym turniejem wiąże się ciekawa historia. Grałem swego czasu na Paradise. I tradycyjnie już sie spłukiwałem. Za ostatnie 0,5$ wpisałem się do sateliltki do turnieju z wpisowym 80$. Satelitka Hyper Turbo. Nielimitowane rebuye przez pół godziny! Ja z moim 0,5$ wygrałem jakimś megafartem tą satelitkę 😀 I nawet dużo nie brakło do kasy w turnieju głównym. Było 80 miejsc płatnych, skończyłem w okolicach 110-120 po przegranym coin flipie.
OK. Wróćmy do teraźniejszości. Nastroił mnie odpowiednio ten sukces we freerolu. Postanowiłem zrezygnować ze ścisłego grania tylko 45 sng turbo już oficjalnie przed samym sobą. Głównym powodem jest brak czasu. Po 8 godzinach w pracy przed kompem po 1) szkoda mi oczu na ponowne godziny przed kompem w domu, po 2) mam inne zajęcia poza pracą, których nie chcę zarywać przez poker. Aby sesja miała sens powinna trwać 3 godziny co najmniej. Doszedłem do wniosku, że to poker dostosuje się do mnie, a nie ja do niego. Stąd pomysł na cash. No a jak cash to zoom, bo zoom daje więcej rozdań. Pograłem chwilę (tj. jakieś 5k rozdań) NL2 na 4 stoły i zdecydowałem się przejść na NL5 po 2 stoły, co pozwala mi w ciągu godziny zagrać jakieś 600-700 rozdań. Całkiem nieźle na razie mi idzie. Jak na cashowego fisha wyciągam 18bb/100. Generalnie sporo nauki i pracy przede mną. Pewnie czuję sie w grze preflop. Nieźle na flopie, natomiast jeśli chodzi o turn i river, to wciąż jestem w ciemnym lesie. Natomiast staram się być megaskoncentrowany, stąd jednorazowa sesja wynosi u mnie 1h i przez ten czas jestem w stanie się skupić i podejmować przemyślane decyzje. Tzn. nie ma u mnie sytuacji w stylu: „hmmm raise czy call? aaa zagram raise, niech się coś dzieje!” Każdą swoją decyzję przed sobą staram się uzasadnić. Póki co żre i jestem na plusie 🙂 Mój bankroll w chwili pisania tego posta widzi już na horyzoncie 200$. 200$ teoretycznie daje mi już możliwość gry na NL10 i pewnie jakoś bym sobie tam poradził, ale póki co wolę grać na NL5. Mam tam po prostu większy komfort.
Jeszcze dwa przemyślenia na sam koniec.
Przemyślenie numer 1. Był niedawno news na PokerTexas odnośnie Olivera Busquetsa – pokerzysty, który stwierdza, że zarabianie na życie jako pokerzysta nie przynosi nic dobrego społeczeństwu, kasę wygrywa się także od ludzi uzależnionych i w ogóle Sodoma i Gomora. Zajechało mi tutaj Związkiem Socjalistycznej Młodzieży Polskiej za czasów głębokiej komuny. Np. ja zarabiam na życie pisząc oprogramowanie dla dostawców sprzętu telekomunikacyjnego. W skrócie mówiąc dzięki dziesiątkom tysięcy takich „klepaczy” kodu jak ja możemy sobie będąc w Indonezji zadzwonić do kogoś w Londynie itd. Brzmi lepiej od zabierania pieniędzy poprzez ogrywanie hazardzistów? No ba! Ale zaraz, zaraz! Przecież jest cała masa ludzi uzależnionych od telefonów! Od rozmów! Od SMSów! Od internetu w komórce! Boże drogi, nawet od kultowego Snake'a 2D!!! I taki szubrawiec jeden z drugim wymyśla ficzer, żeby zwiększyć liczbę możliwych rozmów bez zwiększenia kosztów obsługi! I Ci uzależnieni dzwonią więcej! Hańba! Przesadzam? No pewnie, ale chodzi o to, żeby pokazać, że żaden, ale to żaden sposób zarabiania pieniędzy nie jest kryształowo czysty. Tzw. donki, które grają okazjonalnie i wtapiają czerpią z tego rozrywkę i nie wiem dlaczego wtapianie np. 100 złotych miesięcznie w pokera jest czymś gorzej odbieranym niż np. wydanie tej 100 na 6 biletów do kina (ew. 4 bilety + 4 popcorny)
I przemyślenie numer 2. Czytam wszystkie nowe wpisy na blogach, które się pojawiają na PT. W oczywisty sposób blogiem numer 1 jest dla mnie blog LoChecka, z tego prostego powodu, że pisze o POKERZE i o rzeczach mniej lub bardziej z pokerem związanych. Nawet teksty o jego przygodach w Vegas, że tu zjadł hot doga, tam poszedł do kafejki. Ma to swój fajny klimat okołopokerowy i fajnie się czyta. Natomiast po kilku zdaniach kończę czytać teksty na tematy pozapokerowe. Tzn. nie odbieram nikomu oczywiście prawa do pisania o grze w golfa albo upadku z konia. Jasne, że blog jest czymś tak osobistym, że można pisać o czym się tylko ma ochotę. Jeśli jeszcze sporo osób to czyta z zainteresowaniem, to super. Chciałem tylko nadmienić, że ja nie, co jest moim świętym prawem w moim osobistym blogu 🙂 Na jedną rzecz tylko zwracam uwagę. Mamy teraz Euro 2012. Jak widać po tym co dzieje się na dachu fabryki Wedla, to, że ktoś świetnie śpiewa, ale trzepie kupę kasy grając w serialach, nie znaczy, że zna się na piłce nożnej. Mało tego. Nie znaczy, że wie lepiej od „szaraczków” jak żyć. Tak samo jest z pokerem 🙂 To, że ktoś trzepie kupę kasy w pokera, nie znaczy, że jest alfą i omegą w innych dziedzinach. Choć niewątpliwie świadczy o dużej inteligencji, bo jednak idioci w pokera nie wygrywają 🙂
Ufff. No to wpis jest 🙂
pozdrawiam i dzięki wszystkim, którzy go przeczytali 🙂
Paweł
jak dla mnie spoko wpis, krotko, zwiezle i na temat, podoba mi sie ze niektorzy trzezwo patrza na ogol wydatkow, no i w koncu kazdy ze swoimi pieniedzmi moze robic co zechce ( wszak niektorzy wydaja kupe kasy na „salony masazu”, bo sa chyba uzaleznieni od seksu, choc poniekad kazdy troche jest, no ale bez przesady :P)
pozdrawiam
100 na 6 biletów do kina
Chyba za piratów których nawet nie lubię płaciłem 34zł/bilet… Swoją drogą półfinał euro 1000zł więc lepiej wydać to na pokera.
„kasę wygrywa się także od ludzi uzależnionych i w ogóle Sodoma i Gomora.”
Nie sądzę abyś akurat Ty wygrywał jakąś kasę od Gomora, a co do Sodoma to nie chodziło o Sadama?
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.