We wtorek Global Poker League ogłosiła pierwszą, z planowanego grona dwunastu drużyn ligi, wraz z kilkoma innymi informacji o raczkującym jeszcze dziecku założyciela ligi Alexandra Dreyfusa.
GPL ujawnił, że Managerem drużyny z Las Vegas będzie mistrz Main Eventu WSOP z 2003 roku – Chris Moneymaker, a sam team nazywał się będzie Las Vegas Moneymakers. Nie trudno się domyślić, że stworzenie nazwy drużyny w wyniku połączenia stolicy światowego pokera oraz sprawcy pokerowego boomu jest niezłą grą słów. Jest to świetny chwyt marketingowy, zważywszy szczególnie, że Moneymaker jest rozpoznawalny nie tylko przez graczy, ale również zwykłych ludzi.
Global Poker League ma się składać z dwunastu drużyn, których siedzibami będą konkretne miasta. Alex Dreyfus przewiduje dużą popularność i szybki rozrost ligi poprzez dodawanie do cyklu kolejnych miast. Zgodnie z przekazanymi informacjami, wszystkie początkowe miasta zostały już wybrane, a następnie podzielone na dwie konferencje: amerykańską (Las Vegas, Nowy Jork, Los Angeles, San Francisco, Toronto, Sao Paolo) oraz euroazjatycką (Londyn, Paryż, Rzym, Praga, Moskwa, Hong Kong).
Proces selekcji przewidywał oczywiście przede wszystkim możliwości marketingowe, ale również tak ciekawą przesłankę jak odseparowanie hazardu od pokera. Jak powiedział Dreyfus:
– „Nie chcemy tworzyć banałów tylko w kasynowych miastach, dlatego wybraliśmy Nowy Jork, a nie New Jersey oraz Hong Kong zamiast Macau. Próbujemy budować sportową podstawę pokera”.
Wobec powyższego dziwić może obecność w tym zestawieniu Las Vegas. Wydaję mi się jednak, że miasto to musiało się znaleźć w zestawieniu – jest to swoisty symbol pokera.
W przyszłym tygodniu poznamy pozostałych jedenastu managerów drużyn. GPL oficjalnie zainauguruje 25 lutego, kiedy pierwszy draft (podobnie jak np. w NBA) odbędzie się w ramach drugiej dorocznej konferencji American Poker Awards. Każdy zespół wybierze trzech graczy z top 1000 Global Poker Index, a kolejnym dwóm zostaną przyznane dzikie karty (nie podlegają obowiązkowi obecności w GPI).
Aż żal myśleć o szansach Warszawy na obecność w gronie tych dwunastu miast, gdyby nie feralna ustawa z 2009 roku.