W niedzielę wieczorem, w wieku 73 lat zmarł Bobby Hoff, jeden z legendarnych pokerzystów.
Bobby Hoff najlepiej jest znany z drugiego miejsca na WSOP Main Event w 1979 roku, kiedy to musiał uznać wyższość Hala Fowlera. Chociaż nigdy nie zdobył bransoletki WSOP to ma na swoim koncie całe mnóstwo sukcesów. Przede wszystkim przez kilka dekad utrzymywał się w grach high-stakes, oprócz tego zaliczył 4 stoły finałowe WSOP i blisko 30 miejsc w kasie w ważnych pokerowych turniejach – Hoff był jednak przede wszystkim niezwykle niebezpiecznym graczem cashowym.
Nosił on przydomek „The Wizard” (Czarodziej), jak twierdzi Doyle Brunson zawdzięczał on go magicznej umiejętności zabierania gigantycznych stacków przeciwnikom:
Swoją legendę Hoff zawdzięcza przynależności do legendarne grupy „Texas Rounders”, która podróżowała po południu Stanów Zjednoczonych grając w pokera i to właśnie ci zawodnicy (m.in. Doyle Brunson, Amarillo Slim, Sailor Roberts) rozpropagowali Texas Holdem w Las Vegas.
Po śmierci Bobby Hoffa Doyle Brunson napisał na Twitterze, że przy życiu pozostało już tylko dwóch oryginalnych „Texas Rounders”, czyli sam Doyle oraz Crandell Addington.
Z człowiekiem odchodzi część jego doświadczeń nabytych przez lata, setki historii którymi nie będzie się mógł podzielić przy stole, do tego pozostaje świadomośc, że ludzie którzy tworzyli tę grę niemal od podstaw i to im zawdzięczamy to czym jest dziś powoli odchodzą. Poker to nie tylko hajs milionerów-dawców i mikrofiszy, przynajmniej nie dla mnie.
Duża strata dla pokera, polecam wywiad z Hoffem w książce „Harrington on cash games vol.2”
Nie rozumiem pojecia strata dla pokera… ? starta jest jak donki ida z torbami i nie maja juz czego przegrywac natomiast ŚP. Bobby Hoff byl profesjonalista a czym ich mniej przy stole tym lepiej dla pokerzystow… prosze mnie nie zrozumiec zle, ale wspolczucia naleza sie rodzinie a nie pokerzystom [^]
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.