Wywiad z Żelikiem – cz.II

16

Wczoraj zaprezentowaliśmy Wam pierwszą część rozmowy z Żelikiem. Dzisiaj zapraszamy na drugą część wywiadu, w której Żelik opowie m.in. o: swojej strategii gry, swoich planach i życiu poza pokerem.

– Jakie były najwyższe stawki, na których grałeś?

– Wcale nie jestem dumny, że grałem na wysokich stawkach, bo zazwyczaj kończyło się to nadwerężeniem mojego bankrolla.

– Czy zdarzyło Ci się zatem znaleźć się przy jednym stole z którymś ze znanych prosów? Mam oczywiście na myśli gry cashowe.

– Gdy byłem w Vegas, grałem z Philem Laakiem i Freddy Deebem. Ogólnie nie były to wysokie stawki, oni zresztą też nie reprezentowali wcale wysokiego poziomu, gra należała po prostu do tych przyjaznych i na luzie. Bez rewelacji. Nic ciekawego nie mogę o niej powiedzieć. Jestem za to zadowolony z gry, która miała miejsce podczas ostatniego EPT w Warszawie. Graliśmy na naprawdę duże stawki w Omahę (100/200 zł) z live struddle w każdym rozdaniu, w efekcie czego pule były wysokie. Usiadło tam paru Duńczyków, którzy reprezentowali wysoki poziom i gra była pełna rumieńców. Nieraz mieliśmy więcej obserwatorów niż właśnie kończący się turniej! Pamiętam, że gdy wciąż jeszcze walczyłem na short stacku w turnieju, już wtedy bardzo mi zależało, aby wziąć udział w grach cashowych. Wysłałem zatem swojego znajomego, który o pokerze nie ma pojęcia, aby zajął mi miejsce przy stole. Poinstruowałem go, żeby spokojnie zrzucał wszystkie karty do momentu, aż odpadnę, i tym sposobem mogłem potem usiąść od razu do gry. Widziałem, że stół ma niesamowity potencjał i musiałbym dojść co najmniej do stołu finałowego w turnieju, aby zarobić więcej niż wtedy w Omahę.

Żelik w Monte Carlo– A jak podsumowałbyś swoją strategię? Auto-raise przed flopem, czy jednak starasz się choć trochę selekcjonować ręce?

– Wbrew pozorom auto-raise wcale nie jest taką dobrą strategią. Gdy gram na zbyt niskich stawkach w porównaniu do mojego bankrolla, staram się po prostu sztucznie zwiększyć stawki. Większość graczy, która mnie zna, widzi, co się dzieje, i w Holdemie potrafi się temu przeciwstawić, jednak Omaha nie jest taka jak Hold?em, gdzie przeciwnik przebije mnie z parą asów i już go nie sprawdzę. Omaha to gra, która odbywa się przy wyłożonych kartach wspólnych, dlatego gdy początkujący przebija mnie przed flopem, doskonale wiem, jaki ma zakres kart, i dzięki temu potrafię go ograć po flopie. Cudze przebicie nie jest dla mnie problemem, bo uważam, że po flopie mam jeszcze pole do manewru.

– Czyli nie starasz się wybierać rąk przed flopem, a raczej skupiasz na grze postflop.

– Omaha jest taką odmianą pokera, gdzie gra przed flopem nie ma większego znaczenia, bo i tak trudno oszacować, jaki jest zakres rąk luźnego gracza. Sam nie lubię przeciwników typu loose, których kart nie sposób przewidzieć, dlatego staram się postawić moich przeciwników przed podobnym problemem: rozgrywam dużo rąk, oglądam dużo flopów, często przebijam, po prostu próbuję wywierać na nich presję. Esencją gry w pokera jest właśnie wywieranie presji. Nie grasz kartami – grasz przeciwnikiem. Cisnąć, cisnąć, cisnąć ? aż pękną!

– A ile trwała Twoja najdłuższa sesja w pokera bez przerwy?

– Ciężko powiedzieć; nie czuję się przywiązany do statystyk i nie rozpamiętuję największych wygranych, przegranych, czy innych tego typu rzeczy. Ogólnie zdarzało mi się grać po 20 godzin bez przerwy, gdy akurat się zawziąłem. Było to oczywiście niezdrowe i w żadnym razie tego nie polecam.

– A jak często grasz w pokera? Codziennie?

– Codzienne sesje nie są takim dobrym wyjściem, dlatego ja staram się grać okresami. Skupiam się przykład przez 2-3 tygodnie na grze, a potem tydzień relaksu, gdy można na przykład wyjechać ze znajomymi. Poker to taka profesja, gdzie sam dla siebie jesteś szefem, a to bardzo mi się podoba.

Żelik w San Remo – Czy wiedziesz zatem żywot typowego pokerzysty, który chodzi spać o 5-tej rano i wstaje o 15-tej?

– Niestety poker zawodowy nie jest zbyt zdrowy. Po upływie kilku lat widzę, że powinienem grać o bardziej ludzkich porach, ale ciężko to niestety zorganizować: najlepsze gry zaczynają się przecież wtedy, gdy w Ameryce jest około południa, a u nas to już 20-ta. Chciałbym oczywiście grywać w dzień, w nocy natomiast spać. Wiedziałbym wtedy przynajmniej, czy w ciągu dnia padał deszcz, czy akurat świeciło słońce. Jak normalni ludzie.

– Czy robisz coś jeszcze poza pokerem? Jakieś inne hobby?

– Muszę przyznać, że poker wypaczył we mnie inne zainteresowania. Jestem perfekcjonistą, dlatego w chwili gdy zdecydowałem się na tę grę, zacząłem jej poświęcać cały swój czas, bo staram się być najlepszy w tym co robię. W pokerze nie można spocząć na laurach.

– Jak w takim razie godzisz swoje życie uczuciowe z tak absorbującym zajęciem jakim jest poker?

– W końcu istnieje powiedzenie, że kto ma szczęście w kartach, ten nie ma szczęścia w miłości? Ostatnio przypadkiem zdarzyło mi się rozmawiać z wróżką. Powiedziała mi, że moje życie to głównie podróże, jestem w ciągłym ruchu, i na ustatkowanie przyjdzie czas dopiero około 30-tki.

– Jesteś pokerowo przesądny?

– Uważam, że każdy gracz, który traktuje pokera poważnie, nie może wierzyć w takie bzdury, w przeciwnym razie staje się po prostu śmieszny. W końcu poker to przede wszystkim czysta matematyka i umiejętności, szczęście natomiast jest tylko jego elementem. Oczywiście wszelkie przesądy ubarwiają grę i mają swój smaczek, ale nie można podchodzić do nich na serio.

– W takim razie bardziej polegasz na matematyce czy na wyczuciu? A może rozpoznawanie tellów?

– Telle dotyczą przede wszystkim nowych słabych graczy. Gdy siadasz do gry z przeciwnikami, którzy reprezentują jakiś poziom, tak naprawdę ich nie widać. Ogólnie sztuka polega na tym, aby w danej sytuacji wyciągnąć wszystkie możliwe wnioski na podstawie niepełnych informacji, które posiadamy, i podjąć właściwą decyzję – jak gracz na giełdzie.

Żelik w San Remo – A czy zdarza Ci się gamblować? Wiesz, że nie powinieneś sprawdzić, nie powinieneś drawować, a mimo to postanawiasz dorzucić pieniądze do puli.

– Większość ludzi uważa, że jestem gamblerem, ja jednak zawsze mam jakieś opcje i staram się nie gamblować bez celu: jeżeli decyduję się na ryzyko, przeciwnikiem będzie raczej gracz, od którego w razie mojej przegranej łatwo odzyskać pieniądze, z kolei dobremu graczowi nie będę oczywiście chciał sprezentować moich żetonów. Jeżeli dużo grasz, po pewnym czasie zaczynasz czuć grę i wiele decyzji podejmujesz już automatycznie. Nigdy nie przywiązywałem zbytniej wagi do matematyki. Co do tego, jaką mam przewagę przed flopem, zdaję sobie sprawę tylko w przybliżeniu.

– Czyli bazujesz na doświadczeniu i ciągle powtarzających się schematach.

– Tak. Wywierasz presję na słabych graczach i szukasz przewagi. Na przykład w czasie turnieju w Olympicu było kilku naprawdę dobrych graczy i dopóki połowa uczestników nie odpadła, ani razu nie zaryzykowałem nawet całym stackiem. Wykonałem parę zagrań pozycyjnych, czekałem na rozwój wydarzeń i nie chciałem przesadnie ryzykować, utrzymywałem się więc ze średnim stackiem. Gdy w grze pozostało już tylko 5 graczy, udało mi się wygrać jakąś większą pulę i zostałem chip liderem. Wtedy miałem już naprawdę łatwą grę. Widziałem też, że grał gracz, który prowadził przez cały turniej, raz popełnił głupotę i stracił szansę na wygraną w turnieju. Później sam to zresztą przyznał. Szanuję to, bo pokerzysta, który wyciąga wnioski ze swoich błędów i nie próbuje wszystkiego zrzucić na brak szczęścia, na pewno sporo osiągnie.

– A właściwie jakie masz pokerowe plany na najbliższy sezon?

– Postaram się zagrać w większości turniejów EPT, wstępnie wybrałem 7 turniejów.

– Do Barcelony jednak się nie wybierasz. Dlaczego?

– Mam inne plany i najprawdopodobniej zacznę dopiero od 3. turnieju cyklu. Za to do Hiszpanii jedzie silna reprezentacja, chłopcy nie do bicia, więc na pewno uda im się coś wywalczyć.

– Zamierzasz grać w satelitach, czy wkupić się bezpośrednio?

– Różnie. Zobaczymy, jak to będzie. Na pewno wyjdzie to spontanicznie, bo nie należę do osób, które lubią planować. Wsiadam nagle w samochód i jadę na turniej. Z tego powstają zawsze najciekawsze historie.

– A czy rozważasz, aby kiedykolwiek przenieść się na stałe do Vegas lub innego miasta, gdzie życie pokerowe kwitnie?

– Vegas nie jest dla mnie szczytem marzeń. Na pewno podoba się młodym, którzy lubią życie na wysokich obrotach, mnie jednak trochę się znudziło już po miesiącu mieszkania tam. Ludzie, którzy ciągle pytali ?how are you?, męczyli mnie. Dla mnie ? Polaka ? było to zbyt słodkie, a zarazem monotematyczne. Nie umiałem się w to wczuć. Za to życie w Polsce, jej mieszkańcy i ich narzekanie – wszystko to mi się podoba i już się do tego przyzwyczaiłem. Można gdzieś wyjechać na chwilę, wybrać się na turniej i zobaczyć ciekawe miejsce, ale dłuższe pobyty poza Polską raczej mnie nie interesują.

– Jednym słowem zostajesz tutaj i w wieku 30 lat ustatkowujesz się. A co wtedy z pokerem?

– Myślę, że zawsze będzie obecny w moim życiu. Nie wyobrażam sobie, żebym miał nagle pójść do jakiejś pracy i zająć się czymś innym, w końcu każdy powinien robić to, co potrafi najlepiej. A mnie zostały przeznaczone karty.

– Uważasz zatem, że masz talent?

– Może jest w tym trochę talentu, jednak wszystko to, co osiągnąłem, to przede wszystkim kwestia ciężkiej pracy i już za późno, żeby się teraz wycofać. Zrezygnowałbym z pokera tylko w sytuacji, gdyby miało się pojawić w moim życiu coś ciekawszego.

– Grałeś kiedyś w jakieś inne niż poker gry?

– Sporo pokerzystów zaczynało od StarCrafta czy Magic The Gathering, ale ja akurat nie miałem wcześniej z żadną do czynienia.

– A czy próbowałeś już tajskiego pokera?

– Jeszcze nie, ale mógłbym w formie zabawy i ciekawym towarzystwie trochę dla odmiany pograć. Grę w pokera jako takiego traktuję przede wszystkim jak pracę, a nie rozrywkę. Oczywiście gdybym pokera nie lubił, nie mógłbym się tym zajmować, mimo wszystko jednak szukam przecież takich gier, gdzie mogę coś zarobić. Jeżeli gra ma być na wysokim poziomie, stawka nie może być za niska. Musi wywierać jakąś presję na moich przeciwnikach. W przeciwnym razie nie potrafię grać, bo nie mogę wytworzyć sobie nad nimi przewagi.

– Czy z czasem Twój entuzjazm związany z grą stał się mniejszy?

– Trochę na pewno tak. W chwili, gdy poznajesz pokera, bardzo się ekscytujesz grą i okres ten trwa przez kilka pierwszych miesięcy. Potem przychodzi pora na decyzję: będę grał dalej i zabieram się za to poważnie, czy też poker pozostanie raczej tylko miłym hobby. U mnie emocje już opadły i obecnie traktuję grę jak pracę. Zdarzają mi się duże przegrane, jednak już tego tak bardzo nie przeżywam. A pamiętam, że po pierwszej mojej przegranej nie odzywałem się do nikogo przez 3 dni. Z czasem człowiek się hartuje. Poker to prawdziwa szkoła życia.

– No właśnie, a jak postrzegasz ludzi, z którymi grywasz regularnie przy grubym stole? Traktujesz ich jak swoich znajomych, czy też masz do nich stosunek neutralny?

– Zawiązałem dużo przyjaźni przy stole, co nie znaczy, że w czasie gry nie mam do tych ludzi dystansu. Na pewno ogranie kumpla nie należy do rzeczy najprzyjemniejszych, ale jeżeli oboje zachowujemy dystans, nie ma tragedii.

– Czyli nigdy nie masz skrupułów.

– Szczerze mówiąc ? nie. Ale staram się, żeby moi przeciwnicy nie traktowali swoich porażek w starciu ze mną personalnie. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś miał do mnie przegrać pieniądze tylko dlatego, że mnie lubi; w końcu każdy siada do stołu z założeniem, aby ograć resztę.

– I nie ma takiej osoby na tym świecie, wobec której czułbyś skrupuły ogrywając ją?

– No może mamy bym nie ograł? W ogóle kobiet ogrywać nie lubię.

– A czy kiedykolwiek byłeś dla kogoś pokerowym trenerem?

– Uważam, że nie mam talentu pedagogicznego. Brak mi cierpliwości. Nigdy zresztą nie miałem nawet okazji ? nikt mnie o to nie prosił. Kiedyś pokazałem grę bratu, ale od pokera bardziej interesują go sporty ekstremalne. Parę innych osób też się zainteresowało grą dzięki mnie, nigdy jednak nie szkoliłem nikogo od podstaw. Nie mam daru przekazywania wiedzy, którą posiadam. Jestem graczem, który podejmuje decyzje pod wpływem impulsu i czasem trudno mi je nawet opisać. Wiele osób pyta mnie po turnieju o dane rozdania, ale po skończonej grze o niczym już nie pamiętam. W chwili, gdy rozdanie się skończyło, znika z mojej świadomości.

– Jak w takim razie możesz analizować swoją grę, skoro tak szybko zapominasz o tym, co działo się przy stole?

– Robię to od razu po skończeniu rozdania. Niestety są błędy, które popełniam kilkanaście razy z rzędu i dopiero wtedy udaje mi się je skorygować.

– Który aspekt Twojej gry uważasz zatem za najsłabszy?

– Czasami za dużo gambluję. Ale muszę przyznać, że ufam swojemu instynktowi i często się nie mylę. Poker to nie sama matematyka, wiele rzeczy wychodzi tutaj podczas gry i jeżeli je widzisz, a do tego potrafisz wykorzystać, możesz na tym dobrze wyjść.

– Czy denerwujesz się podczas dużych turniejów?

– W Monte Carlo na początku byłem trochę spięty, ale dosyć szybko się rozluźniłem. Pamiętam, że po mojej lewej siedział Marcus Golser. Następnego dnia podchodzi do mnie jakiś nieznajomy i mówi: ?Marcus opowiadał mi, jak to siedziałeś obok niego w czasie turnieju. Nie mógł z tobą wytrzymać! Ilekroć raisował, ty go przebijałeś. Co to ma niby być?? Dało mi to dużą satysfakcję. Wolę właśnie zrobić coś takiego z dobrym graczem, niż prosić go o autograf.

A gdybyś mógł zagrać przeciwko 8 najlepszym graczom przy jednym stole, kto by to był?

– Na pewno z tymi, którzy grają najgrubsze stawki w Omahę. Chciałbym uzbierać dostatecznie duży bankroll i się z nimi sprawdzić. Na pewno byłby to Antonius, Ivey, durrrr, Benyamine. Nawet gdy ogląda się ich grę, nie sposób dostrzec i zrozumieć wszystkiego, co tam robią.

– A co myślisz o tych grubych grach online w Omahę, szczególnie na Full Tilt, rozdania z których można potem znaleźć w Internecie?

– To są jedynie wybrane gry z całej sesji i większość tych rozdań jest po prostu śmieszna. Z pozoru wygląda to na pełen gambling, jeżeli jednak obserwujesz całą sesję, robi to zupełnie inne wrażenie. Gdy grasz w Omahę, widzisz, kto jest stiltowany, kto gra za luźno, cała sztuka polega więc na wychwyceniu takiego gracza i właściwego momentu. Wiele jest sytuacji, których obserwator zwyczajnie nie widzi. Na początku gra zazwyczaj polega na tym, że ludzie grają standardowo, jeden ileś tam przegrywa, drugi ileś tam wygrywa i po paru godzinach ten, co wygrał, zaczyna rozgrywać swoje ręce bardziej zachowawczo, z kolei ten przegrywający zaczyna tiltować i gra robi się luźniejsza.

– Czyli wolisz grać live.

– Gra live jest dla mnie najlepszą opcją.

– Ale nie nudzisz się, gdy siedzisz przy jednym stole, każde rozdanie trwa dużo dłużej niż w Internecie, a w dodatku czasem trzeba sfoldować jeszcze przed flopem?

– To nie tak, że zrzucasz karty i nagle się wyłączasz. Zaczynasz wtedy obserwować innych graczy.

– No właśnie, a jaką strategię przyjmujesz, gdy siadasz do stołu z zupełnie obcymi graczami?

– Trzeba najpierw poznać przeciwników, dlatego obserwacja, obserwacja i jeszcze raz obserwacja. Na początku staram się grać zachowawczo. Dlatego na WSOP ME zrzuciłem damy, bo w większości przypadków przeciwnik byłby lepszy ode mnie. Nie spodziewałem się, że tamtejszy poziom będzie tak niski. Wcale jednak nie jest powiedziane, że gdy poziom jest niski, to łatwiej zgarniać kolejne porcje żetonów ? często może być wręcz odwrotnie! Farha powiedział kiedyś, że łatwiej mu ograć dobrego niż słabego gracza i ja uważam, że sporo w tym prawdy. Dobry gracz jest mimo wszystko do pewnego stopnia przewidywalny i zawsze można go na coś obstawić.

– A czy zdarzało Ci się grywać ponad bankroll?

– Zasadniczo staram się tego unikać, ale rzeczywiście parę razy tego próbowałem. Jeżeli nie podejmiesz ryzyka, to nigdy nie wygrasz. Są ludzie, którzy uważają, że grindowanie jest najlepszą strategią. Grasz swoje zgodnie z bankrollem, masz stały dochód i unikasz dużych swingów, ale tym sposobem nigdy nie osiągniesz wysokiego poziomu.

– Doświadczasz dużych swingów?

– Uważam, że aż za dużych. Za bardzo lubię ryzyko i czasem trochę przesadzam, ale jak na razie zawsze udaje mi się spaść na 4 łapy jak kot.

– Grywasz zatem w jakieś inne hazardowe gry?

– Nie, nie jestem aż tak dużym gamblerem, żeby dostarczać sobie tego typu emocji. Wolę usiąść do stołu pokerowego i narzekać co najwyżej na siebie, a nie brak szczęścia w grach kasynowych. Nie lubię dać zarobić kasynu tak łatwo.

Na koniec Żelik wystosował jeszcze apel do wszystkich grinderów: ?zaryzykujcie, przyjdźcie do nas [na gruby stół], wcale nie jest tak strasznie! Po 5 kart na ręce, nieraz są splity, zapraszam wszystkich!?

Poprzedni artykułSpotkanie Doyle’a Brunsona z Michaelem Phelpsem
Następny artykuł$25,000 Omaha Heads Up rozstrzygnięte

16 KOMENTARZE

  1. wywaid taki sobie, sa fajne momenty i gorsze, pytania ok ale odp. nie zawsze.Zdecydowanie nie zgadzam sie z Zelikiem w jednej kwestii.Poker to sport, mistrzowie sportu to GWAZDY, negowanie gwiazd w pokerze to wielki blad. Jest wiele znakomitosci przy stlach, pwotarzaja swoje ogormne suckesy, sa medialni, lubiani, rozdaja autografy. To sa rowniez sportowe turniejowe GWIAZDY.Chyba zazdrosc przemawiam stad takie podejscie.PLUSEM duzym jest trudny wybor, studia czy poker, brawo za decyzje.

  2. Cos jak CardRunners, z ta roznica iz CardRunners jest bezposrednio powiazany z Full Tiltem, natomiast Intelli z Poker Stars.

  3. Intelli Poker to miedzy innymi szkola pokera, blogi, wywiady, ciekawostki, promocje itd. Narazie dostepna tylko w jezyku niemieckim, ale wkrotce wejdzie wersja angielska, calkiem mozliwe, ze w przyszlosci pojawi sie i polska. Osobiscie uwazam iz jest godna polecenia. Przy stolach na PS widac czesto osoby z logo Intellipoker, przez uzyczenie im swojego “image” na reklame ich strony zarabiasz punkty IPP ktore potem mozesz przelac na konto PS jako FPP. Za kazda wygrana w duzym turnieju czy dostanie sie do stolu finalowego rowniez dostajesz owe punkty. Co jakis czas pojawiaja sie na ich stronie rozne Quizy dotyczace tematyki pokerowej i za poprawne ich rozwiazanie mozna zarobic nawet dodatkowy Cash czy wejsciowki na inne turnieje na PS.

  4. ty. przekaz podprogowy jasno mówi, że w pokerze bardzo ważna jest matematyka ale trzeba do niej podchodzić humanistycznie.

  5. swietny wywiad. jedna rzecz mnie tylko zastanawia: na pytanie o przesady Zelik odpowiedzial o glownie CZYSTO matematycznym charakterze gry, jednak chwile pozniej w pytaniu o najslabsze aspekty swojej gry niejako przeczy sobie mowiac, ze jednak matematyka to nie wszystko (nie najwazniejszy aspekt). Ktos inny tez ma wrazenie, ze cos tu nie gra? (czy moze ja nie zrozumialem ukrytego przekazu?) 😉

  6. co Jacku boisz sie zagamblować? chciałbym widzieć ciebie i żelika przy 1 stole – 2 gamblerów.

  7. brawo dla poker texas, takch właśnie materiałów w Waszym serwisie powinno pojawiać się jak najwięcej, bynajmniej ja takich oczekuje.świeny wywiad,

    btw. nie jakieś amerykanskie ikony pokera, a właśnie żelik jest moją ulubioną gwiazdą pokerową :P,często oglądam jego sesje na fulltilcie i uważam ma niesamowity potencjał i kwestią czasu jest według mnie aż odniesie jakiś ogromny sukces na arenie międzynarodowej(to ze imponuje mi jego gra nie znaczy że gdybym miał bankroll odpowiedni nie usiadłbym z nim do stołu:P “opowiadał mi, jak to siedziałeś obok niego w czasie turnieju. Nie mógł z tobą wytrzymać! Ilekroć raisował, ty go przebijałeś. Co to ma niby być?? CHyba włąśnie tak wolałbym urządzić zelika:D niż podniecać się jego autografem:),

    pozdrowienia

  8. Z wywiadu wnioskuje że ma charakter dość podobny do Roberta Kubicy, ale to tylko moje “odczucie” 😉

  9. “Zaryzykujcie, przyjdźcie do nas [na gruby stół], wcale nie jest tak strasznie! Po 5 kart na ręce, nieraz są splity, zapraszam wszystkich!? – powinieneś dodać jeszcze “Niech wasze pieniądze staną sie moimi pieniędzmi!” 🙂

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.