Wywiad z Mateuszem „Mattem” Warowcem

14

Drugie miejsce na UKIPT Manchester i wygrana wynosząca 43,500 GBP czynią Mateusza najskuteczniejszym graczem live w Polsce w 2011 roku. Z tego też powodu umówiliśmy się na rozmowę w czasie, której Matt opowiedział ze szczegółami o turnieju w Manchesterze, a także o swoich najbliższych planach. 

PokerTexas: Drugie miejsce na UKIPT Manchester to jak na razie najlepszy wynik Polaka w turniejach live w 2011 roku. Jak się czujesz jako najbardziej utytułowany polski pokerzysta 2011 roku?

Mateusz: Haha. Nie, wcale się tak nie czuję i tak o sobie nie myślę. Po prostu cieszę się z tego co udało mi się osiągnąć. Ciężko na to pracowałem i po trzech latach pracy w końcu przyszedł taki sukces na jaki czekałem. Myślę, że każdy grając w pokera na poważnie oczekuje takich wyników, a to jest bardzo motywujące do nauki i do dalszego rozwijania się.

Prześledźmy więc Twoją drogę do tego sukcesu. Kwalifikację wywalczyłeś dzięki satelicie online?

Mateusz: Zawsze do tego typu turniejów staram się kwalifikować z satelit. Jest to zawsze obcięcie kosztów, wygrywając pakiet nie muszę się już martwić o zapewnienie noclegów na miejscu i jest to bardzo wygodne.

Dzień pierwszy, początek turnieju jak to się zaczęło? Były jakieś momenty, kiedy groziła ci eliminacja?

MattMateusz: Pierwszego dnia grało mi się katastrofalnie. Zupełnie nie jestem przyzwyczajony do gry od godziny 13:00-14:00. Sesje online zaczynam koło 19:00-20:00 i gram do 8 rano więc 14:00 to dla mnie jeszcze czas snu i ciężko było mi się przystosować. W związku z tym przez pierwsze poziomy blindów grało mi się bardzo źle, dopiero koło 21:00-22:00 coś się ruszyło i zacząłem grać swojego pokera. Odbudowałem to co straciłem i nawet wskoczyłem z 15,000 startowych do 45,000 co było już zaliczką na dzień drugi i mogłem spokojnie myśleć o dalszej grze. Były jednak nieprzyjemne momenty, bo mój stack zaliczał spore swingi i trochę nerwów straciłem.

Dzień drugi to walka o wejście do miejsc płatnych. Zaczynałeś ze stackiem nie małym, ale też nie dającym jakiegoś wielkiego komfortu. Jak to wyglądało z Twojej perspektywy?

Mateusz: Dzień drugi był spokojny i aż do samego bubla to w zasadzie nic specjalnego z niego nie pamiętam. Na samym bubblu było jednak bardzo ciekawie, pięć razy pushowałem i w zasadzie to tam się zaczęła moja gra w dniu drugim. Tak się gra ułożyła, że właśnie na bubblu na wczesnych pozycjach dostawałem takie ręce jak QQ czy AK i miałem ciężkie decyzje czy pushować, czy też jednak sobie odpuścić. Wiadomo, że jak się gra turniej kilka dni to jednak człowiek chciałby coś z tego mieć, a nie tylko pograć sobie. Walczy się o stół finałowy, ale jednak wejście do kasy też jest istotne. W tej fazie najpierw się podwoiłem z AA kontra AQ, ale chwilę później miałem parę szóstek na small blindzie, trafiłem seta na flopie, ale na river rywal złapał strita do A7 i zleciałem do stacka sprzed podwojenia. Mniej więcej w tym czasie pękł bubbel i zakończył się dzień drugi. Można już było otworzyć kilka piwek i uczcić wejście do kasy.

Kolejny dzień to walka o miejsce na stole finałowym. Dla Ciebie już stół finałowy był największym sukcesem live, w związku z tym gdzie miałeś większe nerwy – na bubblu, czy tuż przed final table?

Mateusz: Zanim doszło do bubla stołu finałowego zdarzyło się tyle, że nawet nie byłbym w stanie sobie tego wcześniej wyobrazić. Cały dzień siedziałem na shorcie i czekałem na jakąś rękę i nagle wszystko zaczęło się od starcia mojego AKs na 97s agresywnego przeciwnika. Już na flopie spadł as i byłem spokojny, na turnie rywal złapał open-ended do strita, ale moja ręka się utrzymała i potem już poszło z górki. Zacząłem się budować, w momencie, kiedy w grze było około 30 zawodników wszystko układało się po mojej myśli, zdominowałem swój stolik, a dalej było tylko lepiej i powiększałem swój stack. Uważam, że grałem dobrze, rozsądnie i nie popełniałem głupich błędów, a to otworzyło mi drogę do stołu finałowego.

Zrobiłeś więc swój życiowy wynik i co było dalej? Świętowałeś, stresowałeś się czy może układałeś strategię na decydującą rozgrywkę?

Mateusz: Myślałem trochę nad strategią na final table, ale uznałem, że będę grał po prostu swoją grę i nie będę nic kombinował. Na stole finałowym był jeden doświadczony pros – JP Kelly, który dodatkowo siedział po mojej lewej więc nie chciałem z nim wdawać się w jakieś starcia bez pozycji. Jednak gdy już miałem pozycję to otwierałem na niego dość szeroko, no i w pojedynkach z JP Kellym wygrałem 6:0.

No właśnie to były ciekawe starcia. On znany, doświadczony zawodowiec i ty, który dopiero debiutował na stole finałowym w tak dużym turnieju. W związku z tym nie miałeś jakiejś tremy?

Mateusz: Na stole finałowym złapałem już taki rytm, że nikogo, ani niczego się nie bałem. Udało mi się wyłapać tendencje przeciwników dzięki czemu wiedziałem, kiedy blefują, a kiedy value betują. Oprócz jednego nie do końca poprawnego calla z A7 czy A8 na 66 byłem bardzo zadowolony ze swojej gry i myślę, że udało mi się zdominować grę na stole finałowym. Otwierałem sporo rąk, widziałem, że inni zawodnicy bali się grać z JP Kellym więc starałem się to wykorzystać i atakować go z pozycją. JP Kelly w pewnym momencie się chyba podłamał i zaczął już unikać gry ze mną, ale i tak zabrałem mu ponad połowę stacka. Starałem się mieszać swoją grę, raz floatowałem parę króli, innym razem zablefowałem z J-high i to wszystko się udawało.

W końcu doszło do heads-upa z Matthew McDerrą, który zapisał się w historii UKIPT, jako jak na razie najdłuższy pojedynek 1-na-1. Jak to wspominasz?

 Mateusz: Never ending story po prostu. W trzy godziny wyeliminowaliśmy pozostałych finalistów, a we dwóch walczyliśmy przez 6 godzin licząc razem z przerwami. Każdy z nas po kilka razy był na allinie, mogę to podsumować jednym słowem – koszmar. Trwało to tak długo, bo zaczynaliśmy go na dość głębokich stackach i żaden z nas nie chciał przeszarżować bo nie miało to sensu. Obaj graliśmy więc dość rozsądnie, a później zaczęło o sobie już dawać zmęczenie i obaj zaczęliśmy podejmować większe ryzyko. Gdyby nie to mogłoby to trwać jeszcze sporo dłużej. Niestety jak to bywa w heads-upie ja go miałem kilka razy na łopatkach, on mnie też, ale to w końcu Matthew McDerra zakończył ten pojedynek zwycięsko.

I jaka reakcja po zakończeniu tej gry? Niedosyt czy zadowolenie?

Mateusz: Wtedy, gdy zobaczyłem te puchary, które on dostawał zrobiło mi się trochę żal. Wszyscy dookoła gratulowali mi wyniku i się cieszyli, zarówno Anglicy jak i inni mówili, że grałem bardzo dobrego pokera i to mi się należała wygrana i to jeszcze bardziej mnie zdołowało. Patrząc jednak z perspektywy czasu to jestem bardzo zadowolony, znakomity wynik, najlepszy w mojej przygodzie z pokerem i wypada się z tego cieszyć. Tym bardziej, że o czym być może nie wszyscy wiedzą, zrobiliśmy deala i sam finał to już była bardziej walka o satysfakcję ze zwycięstwa niż o pieniądze.

I pomimo deala 6 godzin walki. To chyba kolejny dowód na to, że w pokerze nie chodzi tylko o pieniądze, ale też o tą sportową rywalizację i satysfakcję z samego zwycięstwa?

Mateusz: Dokładnie tak właśnie jest w moim przypadku. Do pokera trafiłem właśnie z powodu rywalizacji, dawniej grałem tylko w piłkę nożną, ale gdy biodro odmówiło posłuszeństwa znalazłem inne pole do rywalizacji. To jest to co najbardziej lubię.

To jak już jesteśmy przy Twoich początkach pokerowych, to jak rozpoczęła się Twoja pokerowa przygoda?

Mateusz: To jest śmieszna historia. W akademiku zobaczyłem, że chłopaki grają w karty na korytarzu. Nie do końca wiedziałem co to za gra, ale zacząłem się przyglądać i pewnego dnia poprosiłem mojego kolegę Austriaka, żeby mi wytłumaczył tajniki tej gry. Na początku nie było łatwo, ale pomalutku zacząłem stawiać pierwsze kroki. Potem wyjechałem do Szkocji i z pokerem nie miałem żadnej styczności, ale gdy wróciłem to zacząłem znowu grać jakieś freerolle czy SNG za drobne pieniądze i tak to się zaczęło.

Kiedy postanowiłeś pokerem zająć się trochę poważniej niż tylko gra w akademiku?

MattMateusz: To było właśnie po powrocie ze Szkocji. Zacząłem coś wygrywać, zrobiłem jakiś bankroll i postanowiłem się mocniej zagłębić w tym temacie. Zacząłem czytać artykuły dotyczące strategii, oglądać filmy szkoleniowe i wciągało mnie to coraz mocniej.

Teraz po tym sukcesie masz zapewne jakieś poważne plany na przyszłość?

Mateusz: Wiadomo mamy w Polsce taką sytuację jaką mamy więc trzeba będzie uważać na to co się robi. Mam już teraz odpowiedni bankroll i będę chciał to wykorzystać na regularną grę live w turniejach z wpisowym około 500 euro czy funtów.

Niedawno byłeś na jednym z takich właśnie turniejów, czyli na DeepStack ChiliPoker w Lloret del Mar. Jak tam ci poszło?

Mateusz: Grało mi się bardzo źle, miałem problem z koncentracją i w pewnym momencie powiedziałem sobie, że albo się nabuduję, albo odpadnę. Z tego podejścia wzięło się słynne, w niektórych kręgach rozdanie z JackiemDanielsem, w którym on miał kolor z flopa, a ja asa w tym kolorze i może niezbyt poprawnie, ale poszedłem na stacki i wygrałem. Nie czułem gry zupełnie i pomimo wygranej w tym rozdaniu i tak odpadłem dość szybko z turnieju, nie osiągając nic wielkiego.

Najbliższe wyjazdy? Masz już jakieś konkretne plany?

Mateusz: Najbliższy wyjazd to po prostu wczasy z ukochaną dziewczyną na Wyspach Kanaryjskich, a potem wracam i od razu jadę do Cork na kolejny UKIPT. Potem planuję zaliczyć jeszcze Eurekę na Złotych Piaskach i może jeszcze Unibet Open w Barcelonie.

Wracając jeszcze do samego finału. Słyszałem, że miałeś podobno bardzo żywiołowych kibiców?

Mateusz: Tak, bardzo żywiołowo mnie dopingowali i serdecznie ich pozdrawiam. Chłopaków z Warszawy i Trójmiasta. Dopingowali mnie jak tylko mogli, a w pewnym momencie nawet wspomogli mnie podstawiając szklankę whisky, kiedy byłem na shorcie. Trochę się rozluźniłem i dałem radę z powrotem się odbudować. Na pewno nas tam zapamiętali i będą pamiętać długo.

Dzięki bardzo za rozmowę i żebyś w kolejnym turnieju to ty mógł wznieść do góry ten puchar należny zwycięzcy.

Mateusz: O tak, bardzo mi się to marzy i życzę wszystkim, którzy grają w pokera, żeby się nie dali i też mieli możliwość triumfować w dużych turniejach. No i jeszcze raz chciałem podziękować wszystkim, którzy mi kibicowali zarówno w Manchesterze jak i w Polsce. 

Zdjęcia – www.pokerstarsblog.com

Poprzedni artykułSuperStar Showdown – Polak kolejnym przeciwnikiem Isildura
Następny artykułTelewizyjny poker po Czarnym Piątku

14 KOMENTARZE

  1. Do graczy turniejowych nic nie mam, jak ktoś lubi turnieje, to niech sobie je gra. Do niektórych graczy turniejowych mam duży szacunek, np. Negreanu to dawca w cashach, a jednak uważam, że jest doskonałym pokerzystą. Po prostu promuję pokera cashowego, podczas gdy strona skupia się na turniejowym. Im więcej Polaków pomyśli, że gry cash są dla “prawdziwych pokerzystów” i ich spróbuje, tym lepiej dla grinderów.

  2. Wiem wiem, Ty kulturalny chlopak jestes, kulturalnie tez w niemal kazdej wypowiedzi dajesz do zrozumienia co myslisz o “pokerzystach” od turnieji. Pytanie tylko czemu Ci to przeszkadza? Ze to nie prawdziwy poker bo na zasadzie steal, resteal, push i fold w wiekszosci na 20bb? Wiesz ja lubie whisky, ale ponoc sa tacy co lubią wino, tez ma im tłumaczyć ze to nieprawdziwy alkohol?

  3. Nigdy nie wypowiadam się w tak agresywny sposób i nie używam takiego słownictwa. A swoją drogą prawdziwy poker czeka – Skjervoy, Antonius i Hansen ostatnio regularnie grają na stołach 300$/600$ deep ante, jakby ktoś z naszych dołączył, to aby oddać mu hołd, przez miesiąc nic nie powiem o crushowaniu, edge’u, prawdziwym pokerze i różnicy między graczami turniejowymi a cashowymi.

  4. a czemu reyjohny nie wypowiedzial sie jeszcze ze matt jest zjebany i powinien grac FR na FTP by dowiedziec sie co to prawdziwy poker, czuje sie zawiedziony…

  5. Matt, nie spinaj tak pośladków, bo Ci nie do twarzy 🙂 Chill man! Relacje miałem z sześciu niezależnych źródeł tak poza tym 🙂

  6. hehe Jacku czasem mam wrażenie ,że sam nie wiesz po co cos piszesz… na sidbeta zainwestowalem 2k euro ktorego nie wygrales:)a home games i inne sprawy ciebie nie dotycza bo nie wiesz jak bylo do konca wiec sie nie wypowiadaj:)

    dzieki za gratulacje:)

  7. dobry wynik, gratulacje i mam nadzieję,że niebawem znowu przeczytam o kolejnym sukcesie !

  8. Matt, mogłeś opowiedzieć ile z tej wygranej wtopiłeś w Lloret de Mar na side betach 🙂

  9. Ale gra w turnieju zagranicznym powinna byc wg nowej ustawy legalna, prawda?Czyli mozna wtedy spokojnie brac przelewem?

  10. W przypadku UKIPT-ów w gotówce możesz wziąć max. 10k funtów. Reszta albo przelewem bankowym albo czek.Chociaż ostatnio proponują już tylko czeki.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.