Z pewnością to właśnie Marcin Jędruch okazał się być największym zaskoczeniem tej edycji EPT Praga: zagrał w dniu 1B, o czym nie wiedział chyba nikt, spokojnie przeszedł do dnia drugiego z całkiem przyzwoitym stackiem, aż w końcu odpadł dopiero na miejscu płatnym i to tylko dlatego, że jego slowplayowany set z flopa nadział się na strita skompletowanego na turnie.
Co ciekawe, lista uczestników rzeczywiście podawała, że Marcin jest Polakiem, jednak nauczeni doświadczeniem, jak to z Hajjera zrobiono kiedyś Holendra, graczy ze Słowacji zaś notorycznie myli się ze Słowenią, postanowiliśmy nie podawać tej informacji, dopóki nie zweryfikujemy jej prawdziwości. Cóż, nie było to wcale takie proste! Otóż pech chciał, że Marcin zgubił numer identyfikacyjny, w konsekwencji czego co przez dłuższy czas tylko się bezradnie kręciliśmy między stołami, aż wreszcie zawiesiliśmy poszukiwania po tym, jak doniesiono nam, iż gracz o tym numerze już odpadł. Szczęśliwie w końcu udało mi się na niego wpaść i zobaczyć kilka ostatnich rozdań, czym prędzej umówiłam się zatem na wieczorny wywiad, przebieg którego przedstawiam poniżej.
– Zacznijmy od tego, kim i skąd właściwie jesteś, co robisz, ile masz lat?
– Mam 24 lata, jestem studentem anglistyki, mieszkam w Gdańsku.
– Twój udział w turnieju EPT Praga okazał się dla wszystkich (a chyba najbardziej dla mnie) wielką niespodzianką. W jaki sposób doszło do tego, że wziąłeś w nim udział?
– Była to dość spontaniczna decyzja: potrzebowałem parodniowego wyjazdu z Gdańska, a tak się złożyło, że Jeff Sarwer, z którym grałem sporo heads-upów, wybierał się do Pragi zagrać w EPT i zapytał, czy nie chcę mu potowarzyszyć. Już od dawna chciałem odwiedzić Pragę, przystałem więc na propozycję z entuzjazmem. Na miejscu zainwestowałem trochę moich odłożonych oszczędności i udało mi się wygrać satelitkę ?200+20 unlimited rebuy. Wydałem tylko na buy-in oraz add-on.
– A gdybyś się nie dostał do turnieju dzięki satelicie, wkupiłbyś się do niego bezpośrednio? Skoro już tutaj przyjechałeś?
– Przy zapisywaniu się otrzymałem plakietkę, dzięki której mogłem przebywać na obszarze EPT przez cały okres trwania turnieju, miałem więc sytuację ?win-win" ? nawet jeśli odpadnę, mogę obserwować grę najlepszych. Na szczęście poziom graczy w turnieju kwalifikacyjnym okazał się dość niski, gdzie na jednego gracza przypadały średnio trzy rebuy'e. Przeciwnicy byli rozrzutni, a karty mi sprzyjały. Przed bubblem musiałem co prawda zrobić kilka dużych laydownów, ale ostatecznie wyszło na to, że było warto spasować, bo wygrałem wejściówkę wartą ponad 10 razy tyle co moja inwestycja.
– Od kiedy grywasz w pokera i na jakie stawki?
– Gram przede wszystkim online na relatywnie niskich stawkach.
– To nie mówi zbyt wiele?
– No Limit 50, No Limit 100.
– Trzeba przyznać, że to dosyć niecodzienna sytuacja, żeby gracz, który na co dzień grywa na stawkach NL50 – NL100, pojawił się nagle na dużym turnieju z wpisowym rzędu kilka tysięcy euro. Nie denerwowałeś się?
– Przed samym turniejem faktycznie trudno mi było zasnąć, ale nie przeszkodziło mi to grać swojej najlepszej gry. I chociaż miałem problemy z posługiwaniem się żetonami, bo brakuje mi jeszcze doświadczenia w grach live, byłem za to dobrze przygotowany psychicznie dzięki mojemu przyjacielowi Jeffowi, który podzielił się ze mną swoim doświadczeniem zdobytym w grze w szachy. Jeff jest urodzonym zwycięzcą i umiał mnie świetnie zmotywować: doskonale rozumie psychologię gry, swoją drogą jest też świetnym pokerzystą ;-D. Poza tym postanowiłem też przygotować się do turnieju od strony wizerunku, który to z tej okazji całkowicie zmieniłem: założyłem okulary zerówki, białą koszulę oraz kolorową czapkę z daszkiem, co akurat jest dla mnie bardzo niecodziennym strojem, gdyż, jak sama widzisz, na co dzień preferuję luźniejsze ubrania. Wyglądałem jak porządny student, a może nawet szalony nerd, z całą pewnością jednak strategia ta w pełni się opłaciła. Ludzie przy stole bardzo mnie szanowali! Na przykład gracz siedzący po mojej prawej stronie przy jednym ze stołów powiedział mi parę komplementów na temat mojej gry. Dopiero później, gdy już sprawdziłem to z ciekawości na koniec dnia, okazało się, że był to Thierry Van Den Berg. Nie rozpoznałem go, bo większości twarzy zawodowych pokerzystów nie kojarzę. W każdym razie muszę przyznać, że jego słowa były bardzo motywujące.
– Co takiego powiedział?
– Powiedział między innymi, że niewielu graczy przy naszym stole ma jakiekolwiek pojęcie o grze, ja natomiast zaliczam się do tych, którzy grać potrafią.
– Wracając jeszcze na chwilę do kwestii Twojej gry w pokera jako takiej: otóż wciąż nie powiedziałeś mi od kiedy właściwie grasz i jak to traktujesz? Praca? Hobby?
– Teraz już nie jestem w stanie przypomnieć sobie dokładnego momentu, kiedy się to wszystko zaczęło, pamiętam natomiast, że mniej więcej dwa lata temu moi koledzy grywali s'n'g, ja słyszałem trochę o pokerze ze środowiska StarCraftowego, postanowiłem więc spróbować swoich sił. Eksperymentowałem trochę z no-depositami, grałem głównie cash games na mikrostawkach, aż w końcu w lutym 2007 udało mi się wygrać turniej MMT, za co dostałem około 450 euro, które przeznaczyłem następnie na czesne na studia. Potem zacząłem odbudowywać bankroll od zera, jednak regularnie wypłacałem zyski, bo pokera traktuję przede wszystkim jako kieszonkowe i jedyne stałe źródło dochodu.
– Czy w związku z pierwszym takim poważnym sukcesem zamierzasz teraz zmienić swój stosunek do pokera?
– Na pewno będzie to niezły zastrzyk dla mojego bankrolla i wreszcie będę mógł zacząć grać zgodnie z zasadami BM. Do tej pory wydawałem pieniądze na bieżąco – na życie – i nie bardzo przejmowałem się tym, żeby wchodzić na coraz wyższe stawki. Teraz zamierzam podejść do pokera bardziej na poważnie, zresztą dojście do kasy w takim dużym turnieju to świetna motywacja. Dotychczas grałem przede wszystkim po to, żeby mieć kieszonkowe, teraz chciałbym także zacząć doskonalić swoje umiejętności i móc mierzyć z coraz trudniejszymi przeciwnikami.
– Jak zatem podsumowałbyś swoją grę na EPT?
– Obserwowalem uważnie ile żetonów mają gracze przy stole oraz na jakich pozycjach znajdują się w danym momencie. Wiem, jak ważny jest ten konkretny aspekt gry, starałem się więc jak najlepiej dostosować do niego swoje zagrania. Do tego karty mi sprzyjały, nie przypominam sobie również, żebym doświadczył poważnych bad beatów, po których stałbym się short stackiem. Dzisiaj [czyli w drugim dniu] miałem spore wahania: przez pewien czas udawało mi się utrzymać poziom 120 tysięcy, poźniej straciłem znaczącą ilość żetonów na jednym ciekawym blefie, odrobiłem straty, aż w końcu odpadłem na coolerze.
– A co mógłbyś powiedzieć na temat prezentowanego przez siebie stylu gry w czasie turnieju?
– Grałem mądrze, dosyć tight, ale nie bałem się wykorzystywać okazji do kradzieży blindów czy blefowania. Starałem się być świadomy tego, jak postrzegają mnie przy stole inni gracze, a że byłem traktowany jako gracz tight, udało mi się dzięki temu zgarnąć żetony w kilku sytuacjach bez większego wysiłku i to tylko ze względu na mój image.
– Wobec tego zapadło Ci w pamięć jakieś szczególne rozdanie?
– Tak. W dniu 1B dosiadł się do mojego stołu młody Holender: od samego początku widać było, że to ogarnięty gracz online. Otóż minęło kilka rozdań i gracz ten zagrał squeeze z dużego blinda odsłaniając przy tym 27. Cały stół był pewien podziwu, ja natomiast parę rąk później zobaczyłem z kolei już u siebie 27 na blindzie i pomyślałem: ?hej, jeżeli on tak potrafi, to czemu ja miałbym tego nie zrobić!". W efekcie zagrałem 3-bet na podbicie gracza ze środkowej pozycji, sprawdził, obejrzeliśmy flop Q J 7, gdzie grubo zabetowałem, on bardzo długo myślał, aż w końcu spasował pokazując 99, ja natomiast odsłoniłem moje 27. Wrażenie było piorunujące i potem grało mi się przy stole już dużo lepiej.
– Co było dla Ciebie istotniejsze: dojście do miejsc płatnych czy celowanie w zwycięstwo kosztem zwiększonego ryzyka na bubble'u?
– Myślę, że najważniejsze było dla mnie wykorzystywanie każdej możliwej sytuacji, żeby się nabudować, jednak gdy już tylko kilka rąk dzieliło mnie od bubble'a, zacząłem grać bardziej zachowawczo, bez zbędnych stealów, bo uznałem, że jest to dla mnie mimo wszystko bardziej opłacalne.
– W takim razie gratuluję świetnego debiutu i mam nadzieję, że do zobaczenia na kolejnych EPT!
o widzę ,że nie tylko ja po turniejach szachowych znalazłem pasję w pokerze;) pozdrawiam
korzystajac z okazji chcialem serdecznie pozdrowic mojego ulubionego nalogowego hazardziste, andrzeja wojcikiewicza.
Pewno jakiś portal nieopatrznie umieścił jego zdjęcie biało-czarne na pierwszej stronie, dlatego to nieporozumienie 😛
OK, widzę, że owa wzmianka została już usunięta.
No tak, może nie licząc wpisania śmierci Doyle’a dnia dzisiejszego…
@dada2333
A co masz na myśli?Nic tam nie znalazłem ciekawego
http://en.wikipedia.org/wiki/Doyle_Brunson
mam nadzieje ze to zart,nie moge nigdzie znalezc potwierdzenia
Trochę Jamie’m Gold’em zalatuje z tego zdjęcia 🙂
#14 komentarz potwierdza komentarz nr #3
niestety rado skonczyl 5, a jeff top3. jeff zawsze znajdzie sposob na skonczenie w kasie ;)jeff w EPT tez skonczyl w kasie, to bardzo wazna informacja.
odpadl na bad beacie QJ z bb w minraisowanej z UTG puli. trafia top 2, leaduje koles z AA push, niestety na riverze spada as.
wczesniej ladnie zmiazdzyl loddena, ktory wypadl jak totalny donk. cala kasa wyladowala w puli, i johnny musial odslonic T3…
@Pneumokok
Widziałem G:h7+ i liczyłem to z 5 minut, tam problem polegał na tym, że jeśli nie zagram Sf6-d7 to zostaję kompletnie bez planu i kontrgry zaś biały mnie bardzo szybko załatwi na królewskim. Raczej wymuszone. Trochę się bałem Kg6, ale sytuacja jak w pokerze – największe nagrody za top3 więc trzeba ryzykować.@Jack
Widzę że postanowiłeś promować te swoje kręgle w taki sposób że zabraniasz wpisów o innych dyscyplinach sportu.
tzn. przestałem uważać iż na tym portalu jestem najlepszy szachista oczywiście 😉
ad Jack Daniels
Ten tekst poprawiałem kilka razy w pośpiechu grając Sita i zrobiłem byka. Spokojnie nie będziemy tutaj analizować.
ad Luke Lasko1
Uzyskać 2300+ Elo w szachach i tytuł Mistrza FIDE delikatnie mówiąc nie jest rzeczą powszechną, więc miałem podstawy tak przypuszczać. Jednak aby dojść do 2500+ Elo trzeba mieć ponad przeciętne zdolności lub dobrego trenera (albo jedno i drugie), i w związku z obecnością Arcymistrza(!) Rado na tym portalu przestałem już tak uważać 🙁
tak rado, to ten sama osoba i pamieta gre z toba.
“Myślałem, że ja tutaj jestem najlepszym szachistom wśród pokerzystów,a tutaj taka niespodzianka”- nie ma to jak wrodzona skromnosc:)
Rado vel Radąszcz vel Zjedz Robala Za 5 paczek to genialny szachista.
Pneumokok, po pierwsze nie “szachistom” tylko “szachistą“. Po drugie rozmowy o szachach przenieś proszę na forum szachowe lub PW….
Wow Rado! Miło mi poznać! Gdzie mi z 2345 Elo do Ciebie.Ledwo w co drugiej partii nawiążę walkę ;-)Myślałem, że ja tutaj jestem najlepszym szachistom wśród pokerzystów,a tutaj taka niespodzianka. W środowisku szachowym Twoje nazwisko się tak często przeplata, iż ciężko o Tobie nie słyszeć.Partia faktycznie ostra, jak zagrałeś Kg6 rezygnując z powtarzania posunięć musiałeś się nieźle stresować. Dobrze, że trzymałeś centrum. Nie doceniłeś G:h7+ ?
Tak to moja partia z J.Sarwerem z Malborka 2007. Nieźle zagrał zresztą po przebiegu widać, partia była grana bardzo wysoko i w razie wygranej byłem gdzieś koło 1 miejsca. W porządku koleś po partii chwilę rozmawialiśmy zastanawiałem się co amerykanin robi w Polsce a tu widzę że sobie bazę wypadową na EPT zrobił 🙂 (o ile to ten sam J.Sarwer)
Musiałeś już dużo kasy oddać wtedy ;p
Luck to 99% sukcesu w tej grze.
Rado,czyżbyś to Ty grał czarnymi ?
takie pytanie, 🙂
ten Jeff Sarwer?http://www.chessgames.com/perl/chessgame?gid=1477092
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.