Facebook – 45.000 fanów. Instagram – 46.000 obserwujących. Youtube – 462.000 widzów!!! To nie są dane z social mediów znanego piłkarza czy gwiazdy rocka. Takie statystyki na swoich kontach ma Adrian Kamiński, znany jako Kamyk.
24-letni youtuber z Gorzowa Wielkopolskiego w zeszłym roku zaczął się pojawiać na festiwalach Poker Fever w Ołomuńcu, czym wzbudził małą sensację. Postanowiłem więc z nim porozmawiać o jego pokerowej pasji. Nie zabrakło też tematów dotyczących jego kariery youtubera, gry w FIFA, platform streamingowych i… potencjalnego pojedynku pokerowego z Wapniakiem! Zapraszam!
Jack Daniels: Kamyk, wytłumacz mi, staremu dziadowi i nieogarowi, co Ty właściwie robisz na Youtube? Czym Ty się tam zajmujesz?
Kamyk: W wielkim skrócie – dostarczam rozrywkę, grając głównie w grę FIFA. Gram mecze, komentuję to, co dzieje się na boisku, czasem uczę moich widzów, jak grać lepiej, podpowiadam lub mówię, jak wykonałem dany trick w grze. Aktualnie częściej streamuję swoją rozgrywkę, niż wrzucam filmy. Rok temu było odwrotnie – częściej wrzucałem filmy niż streamowałem, lecz dużo osób stwierdziło, że lepiej idzie mi nadawanie na żywo i teraz sam wiem, że sprawia mi to więcej radości.
Skąd masz prawie pół miliona fanów?
Szczerze – nie mam pojęcia! Wszystko zaczęło się w roku 2012, gdy otworzyłem swój kanał i nagrałem pierwszy film z poradnikiem tricków do FIFA 13. Film obejrzało wtedy może ze 100 osób, co było dla mnie mega sukcesem. Z czasem kolejne filmy wlatywały na kanał, a ilość fanów się zwiększała. Zacząłem nagrywać filmy z innymi youtuberami, którzy robili to, co ja, a fani zaczęli się mieszać – moi wchodzili do nich, ich widzowie do mnie i tak powoli wszystkie podobne kanały rosły w siłę. Chociaż myśl, że aż tyle osób musiało kliknąć „Subskrybuj” ciągle mnie zadziwia.
Jak to się stało, że zdobyłeś taką popularność?
Myślę, że miało na to wpływ sporo czynników. Po pierwsze – szczęście! Wbiłem się w idealny moment z otwarciem kanału i tworzeniem filmów. Kiedy zaczynałem żaden z twórców, który grał w FIFA, nie miał nawet 10.000 widzów. Gdybym teraz spróbował od zera robić to, co robię, to nigdy bym się nie przebił przez ilość kanałów, które tworzą podobne materiały.
Po drugie – odpowiedni ludzie. Trafiłem do grupy naprawdę świetnych osób, które tak jak ja grają w FIFA i na swój sposób przedstawiają ją w internecie. Każdy ma zupełnie inny kanał, jest z zupełnie innej strony Polski, lecz w siedmiu osób tworzymy „Ekipę Fantasy”, która parę razy w roku spotyka się na boisku pokopać nie tylko tę wirtualną piłkę i do tego nagrać materiały „z orlika” na nasze kanały. Tak jak wspomniałem wcześniej, jedni widzowie przychodzą od jednego, drudzy od drugiego i mieszają się między sobą sprawiając, że popularność każdego z nas rośnie.
Po trzecie i chyba najważniejsze – to, co sprawiło, że jednak ludzie chcą mnie oglądać, to autentyczność. Siedząc przed kamerą nikogo nie udaję, jestem sobą, oddaję całego siebie wszystkim, którzy mnie oglądają, żeby widzieli kogo oglądają. To wszystko, w połączeniu z dosyć dobrymi umiejętnościami w FIFA sprawiło, że już niedługo – mam nadzieję! – pojawi się na kanale liczba 500.000 subskrybujących.
Czy z działalności na YT da się żyć? Traktujesz to jako swoje hobby czy jako pracę?
Na początku było to oczywiście hobby. Przez pierwszy rok nie zarobiłem na tym ani złotówki, a przecież trzeba było zainwestować też pieniądze w lepszy mikrofon czy kamerkę. Do dziś pamiętam, że pierwszą moją wypłatą za reklamy z Youtube’a było 27 złotych! Z roku na rok kwoty stawały się jednak coraz większe, pojawiały się różne ciekawe współprace, które sprawiły, że w 2015 roku wyprowadziłem się od rodziny i zamieszkałem sam. Wtedy troszkę zaryzykowałem, bo nie zarabiałem aż takich pieniędzy, żeby móc się z tego swobodnie utrzymać. Problem był jednak taki, że mieszkając z rodziną mogłem nagrywać tylko do 18:00, bo mieszkanie nie było największe. Ryzyko jednak się opłaciło. Pojawiła się menadżerka, której zawdzięczam naprawdę wiele, jeżeli chodzi o współpracę z firmami. Niedługo zbliża się rok, od kiedy założyłem firmę, więc zdecydowanie to już praca, z której da się żyć, lecz cały czas jest to moim hobby.
Dowiedziałem się o Tobie i Twojej youtubowej działalności na turnieju Poker Fever Cup w Ołomuńcu, gdzie ostatnio zagrałeś. Rozpoznał Cię jeden z graczy i przyleciał do mnie z newsem „Ty, Jack, wiesz, że ten koleś to ma pół miliona fanów na YT?”. Często Ci się zdarza, że poznają Cię ludzie na ulicy?
Tak, w ciągu ostatniego roku to już norm. W 80-90% przypadków wyjście na miasto lub do galerii handlowej kończy się tym, że zaczepi mnie jedna czy dwie osoby. Są to oczywiście zazwyczaj młodsze osoby, ale było i tak, że robiłem sobie zdjęcie z 40-latkiem. Nawet na wspomnianym przez Ciebie ostatnim Poker Fever Cup miałem zabawną sytuację, gdy grałem satelitę do Main Eventu i jednej z osób pokazałem, co miałem na ręku. Ten gość odezwał się wtedy: „Ty nie jesteś przypadkiem Kamyk?”. Z uśmiechem na twarzy odpowiedziałem, że tak, to ja i wymieniliśmy parę zdań. Nie minęło pięć minut i osoba ta odpadła z satelity, a w jej miejsce usiadł zupełnie ktoś inny, kto po dwóch minutach przy stole zadał dokładnie to samo pytanie: „Ty nie jesteś przypadkiem Kamyk?”. Rozbawiło mnie to niesamowicie, lecz bardzo się cieszyłem, że są wśród osób, które mnie oglądają również te, które interesują się pokerem i jeżdżą na turnieje. A wiemy, jak z tym jest w naszym kraju.
Jesteśmy przy Poker Fever, więc pociągnijmy trochę ten temat. Skąd wzięło się u Ciebie zainteresowanie pokerem?
Po raz pierwszy kontakt z holdemem miałem w wieku 16 lat. Jeden z kolegów opowiedział mi trochę o nim i tak się zaczęło. Układy pokerowe znałem, ponieważ dziadek pokazał mi wersję pięciokartową o wiele wcześniej. Grałem wtedy na wirtualne żetony. Wiadomo, żadnych strategii nie znałem, nie wiedziałem wówczas, co to pozycja, ale spodobał mi się element rywalizacji (chyba zostało mi to z FIFY). Na studiach trzymałem się z grupą znajomych, którzy też chętnie grywali w pokera i spotykaliśmy się w parę osób. Wyciągaliśmy walizkę z żetonami i graliśmy mini turnieje. Któregoś dnia jeden z nas dowiedział się, że w kasynie Hit w Poznaniu są organizowane jednodniowe turnieje. Pojechaliśmy pierwszy raz w pięć osób i oczywiście nikt z nas nawet nie doszedł do miejsc płatnych, ale emocje które temu towarzyszyły były niesamowite. Wiedzieliśmy, że odwiedzimy Hita jeszcze nie raz, a mieliśmy ponad 100 km w jedną stronę. Zabawne, ale raz był taki tydzień, gdzie odwiedziliśmy Poznań trzy razy…
A jak wylądowałeś po raz pierwszy w Ołomuńcu na Poker Fever?
O Ołomuńcu dowiedziałem się już wcześniej. Czytałem na stronie o turniejach, czytałem Twoje relacje i stwierdziłem, że czas spróbować swoich sił w satelitach, może i mi się uda. No i się udało, chyba za drugim czy trzecim podejściem. Powiedziałem moim znajomym, że dosyć łatwo można zgarnąć wejściówkę, więc długo nie trwało, jak dwóch z nich też miało po jednym tickecie na Cupa i już organizowaliśmy wyjazd. Cały weekend spędziłem świetnie, zwłaszcza, że w Main Evencie zaliczyłem dobry wynik odpadając na osiemnastym miejscu. Polecam każdemu, kto gra w pokera, wyjazd na najbliższego Cupa!
Od jak dawna grasz? Masz już jakieś pierwsze sukcesy na swoim koncie? Wiem z filmiku na YT, że w lipcu zdążyłeś już wygrać jeden z side eventów na Poker Fever…
Na sharkscopie mój pierwszy wynik widnieje tydzień po moich osiemnastych urodzinach, czyli na początku 2012 roku. Natomiast jeżeli chodzi o mój pierwszy turniej na żywo to był to PPS w 2015 roku. Pierwsza moja styczność z pokerem live miała miejsce jeszcze przed tym, kiedy graliśmy ze znajomymi na studiach, a ja wybrałem się na turniej do Warszawy, na dodatek z tak dużym wpisowym… To był błąd, ale niestety nie wiedziałem wtedy, że w Polsce można pograć gdzieś bliżej.
Mój wyjazd mogę opisać tak – ręce ze stresu trzęsły mi się przez pierwszą godzinę. W drugim rozdaniu turnieju dostałem 99, grałem z jednym przeciwnikiem, spadł flop 99x, a ja zagrałem za trzykrotność puli…. Parę rozdań później z nutsem na riverze do przebicia przeciwnika zagrałem tylko call, ponieważ on zagrał 1.500, a ja chcąc go przebić rzuciłem jeden żeton o wartości 5.000, nie znając zasad panujących w pokerze na żywo. Odpadłem z turnieju po czterech godzinach.
Jeżeli chodzi o sukcesy w pokerze na żywo, to na razie bez większych historii. Parę razy udało mi się zawinąć turniej w poznańskim Hicie. Side event w Ołomuńcu to mój największy sukces, chociaż to osiemnaste miejsce w Cupie, czy 55. miejsce na Poker Fever Series też uważam za dobre wyniki. Jeżeli chodzi o mój wykres online, to jest on typowy dla gracza rekreacyjnego grającego turnieje – po prostu lepiej tam nie zaglądać.
Jak oceniasz swój poziom pokerowych umiejętności? Uczysz się grać, korzystasz z jakichś form nauki pokera, jak choćby książki czy filmy szkoleniowe?
Aktualnie moje umiejętności oceniam na dobre, chociaż jest mnóstwo miejsca na poprawę. Na studiach miałem sporą przewagę nad znajomymi i już wtedy myślałem, że gram dobrze, nie wiedząc nawet, w jak dużym błędzie jestem. Na swoim pierwszym Cupie kupiłem od Ciebie pierwszą książkę, którą przeczytałem praktycznie od razu po powrocie. Była to „Doskonałość w No-Limit Holdem”. Tak bardzo nie mogłem doczekać się wykorzystania nowej wiedzy, że sam pojechałem na Poker Fever Series 500 km w jedną stronę, żeby sprawdzić, czy to co czytałem działa… Działało i to bardzo! Właśnie w tym momencie zabieram się za drugą książkę, a oprócz tego oglądam relacje z różnych turniejów, gdzie sam na swój rozum staram się analizować to, jak pokerzyści zagrali daną rękę. Ostatnią formą nauk jest oglądanie streamów – ostatnio moim ulubionym jest Lex Veldhuis.
Jak wygląda Twoja opinia o sytuacji prawnej pokera w Polsce?
Strasznie mnie ten temat irytuje. Żyjemy niby w wolnym kraju, a jaka jest ta sytuacja każdy wie. Można wysłać kupon Lotto, a nie można zagrać w pokera… Przecież to chore. Od kiedy skończyłem 18 lat sytuacja w prawie wygląda praktycznie tak samo. To smutne.
Miałbyś jakiś pomysł na walkę o legalizację pokera?
Myślę, że osoby takie jak ja, które grają i mają jakieś zasięgi, powinny zacząć pokazywać, jak to naprawdę wygląda, jakich ludzi można poznać przy pokerowym stole, że wszędzie chodzą uśmiechnięci ludzie, a każdy ma swoją historię. Jeden jest lekarzem, drugi nauczycielem, trzeci youtuberem, a wszyscy spotykają się przy tym samym stole i rywalizują jak równy z równym. Może takie filmy zmieniłyby zdanie niektórych osób co do pokera. Pamiętam, gdy wrzuciłem zdjęcie z Ołomuńca na Instagrama, to dostałem parę wiadomości w stylu „Tylko żebyś się nie wciągnął w ten hazard i nie przegrał całego majątku”. Widać po prostu, że sporo osób nie ma pojęcia, jak to wygląda i przydałoby się to zmienić.
Mówiłeś mi przed wywiadem, że chciałbyś zająć się poważniej pokerem na swoim kanale na YT. Masz już na to jakiś pomysł? Chcesz bardziej uczyć gry czy uświadamiać swoich fanów, że poker to nie jest zło i grzech?
Co do nauki gry, to chyba nie jestem do tego odpowiednią osobą, nadal to ja muszę się uczyć. Zdecydowanie bardziej myślę o tej drugiej formie. Pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to nagrać vloga z wyjazdu do Ołomuńca – chcę pokazać, ilu Polaków tam przyjeżdża i jak to wygląda. Myślę, że spore grono osób mogłoby się pozytywnie zaskoczyć. W 2019 roku na sto procent częściej będę wspominał o pokerze i mówił, że nie jest on niczym złym.
Ostatnie lata to ogromna popularność platform streamingowych, rekordy popularności bije wśród pokerzystów Twitch. Chciałbyś spróbować swoich sił w streamach pokerowych?
Jak najbardziej, chciałbym! Nawet powiem więcej – udało mi się dwa lub trzy streamy z pokera odpalić i ku mojemu zaskoczeniu było na tych streamach około 500-1.000 osób, mimo tego, że grałem turnieje na mikro stawkach. Większość z nich zdecydowanie nie wiedziała o co chodzi, bo gdy wchodzili zadawali pytanie „Wow, skąd masz 3.000 dolarów? O ile grasz?” nie wiedząc, że zarejestrowałem się do turnieju i są to żetony turniejowe. Gdyby sytuacja w polskim prawie się zmieniła, myślę, że poświęciłbym jeden dzień w tygodniu na streamy pokerowe.
Wróćmy jeszcze na chwilę do Twojego kanału na YT. Jak uważasz, czy światy pokera i e-sportu są do siebie jakoś podobne? Czy to raczej zupełnie inna bajka? Czy jest szansa, że pokerem można zainteresować tych, którzy zajmują się e-sportem czy grami komputerowymi?
Myślę, że są bardzo podobne. Jeśli chcemy znaleźć jakiegoś pokerzystę, który interesuje się e-sportem, to mamy pierwszy przykład z brzegu – ElkY. Udało mi się go nawet spotkać w Polsce na imprezie poświęconej e-sportowi. Byłem w szoku, kiedy dwa lata temu będąc na IEM Katowice i przechodząc obok stoisk z różnymi grami spotkałem znajomą mi twarz ze świata pokera, którą oglądałem tylko na Youtube! Niestety, zdjęcia nie zrobiłem, a później żałowałem!
Ludzie, którzy uwielbiają e-sport, kochają też rywalizację, a tego w pokerze przecież nie brakuje. I tu, i tu mamy emocje, których ciężko szukać gdziekolwiek indziej! Jestem pewny, że wśród osób, które mnie oglądają mógłbym zarazić miłością do pokera spore grono odbiorców!
Czy granie w FIFA i pokera są do siebie w jakiś sposób podobne? W ogóle nie gram w żadne tego typu gry i kompletnie nie wiem, jakich umiejętności wymaga się od graczy w FIFA. Czy Wy też „czytacie rywali”, dobieracie strategię na określonych przeciwników? Czy potrzebne jest tutaj analityczne myślenie czy tylko zręczność palców?
Powiem nawet, że bardzo podobne. Pierwsze minuty to poznawanie rywala, sprawdzanie jak gra i jakich zagrań używa. Już po pierwszych paru zagraniach wiemy, czy dany przeciwnik jest dobry, czy raczej mamy do czynienia z niedzielnym graczem. Pytanie teraz – mówiłem o grze w FIFA czy o pokerze?
Brzmi identycznie…
Oczywiście, bo ten opis pasuje w obu przypadkach. W FIFA zdarza się, że dominujemy rywala, czujemy się od niego lepsi, lecz piłka za nic w świecie nie chce wpaść do bramki, obijamy słupki czy poprzeczki, a bramkarz wyjmuje niesamowite piłki. Przeciwnik zagrywa jeden kontratak i przegrywamy mecz. Tak samo może być w pokerze. Czujemy naszą przewagę nad rywalem, wygrywamy z nim mniejsze pule, aż tu nagle przychodzi rozdanie, w którym oddajemy mu całego stacka, choć wiemy, że grał gorzej.
Jeżeli w FIFA będziemy grali tylko jedną taktyką, używali tylko jednego zwodu, to przeciwnik w końcu przestanie się na nie nabierać i będzie nas ogrywał. To samo tyczy się pokera – możemy grać jedną strategią, ale w końcu przeciwnik się połapie, jak gramy i będzie to wykorzystywał. Więc i tu, i tu potrzebny jest pełny wachlarz zagrań.
Pokerem na swoim youtubowym kanale zajmuje się również Wapniak. Ostatnio przeprowadził bardzo ciekawą sondę uliczną na temat legalizacji pokera. Ja już wymyśliłem sobie, że genialną sprawą byłby Wasz pojedynek pokerowy na Twitchu. Podjąłbyś rękawicę?
Zdecydowanie tak! Powiedz tylko kiedy! Myślę, że byłby to ciekawy pojedynek!
I na koniec jeszcze jedno, ciężkie pytanie. Czy gdybyś musiał wybierać, to wolałbyś zostać zawodowym youtuberem czy zawodowym pokerzystą?
Hmmm… Odpowiem tak – swojego kanału bym nie zostawił, natomiast połączyłbym to w jedną całość. Jeździłbym na turnieje pokerowe po całym świecie i nagrywał vlogi, które umieszczane byłyby na kanale. Wybrałbym więc karierę pokerzysty, który nagrywa swoje wyjazdy na Youtube!
Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia na kolejnych pokerowych festiwalach!
Zapraszamy przy okazji do obserwowania Kamyka na social mediach!
Kamyk na Youtube
Kamyk na Instagramie
Kamyk na Facebooku
Sposób na legalizację pokera w Polsce? Bransoletka na WSOP!