Każdy festiwal pokerowy czy sezon rozgrywek można określić jakimś mianem. Raz jest to „rok młodych wilków”, innym razem mowa o „fali internetowych graczy”. Rozpatrując tegoroczny festiwal WSOP, trudno oprzeć się wrażeniu, że należy on do reprezentantów „starej szkoły” pokera.
Zanim zaczniemy dzisiejszy artykuł, krótkie sprostowanie – zawodnicy, których nazwiska się w nim pojawią, nie są starzy. Mimo zróżnicowanego wieku, są oni jednak obecni na światowej scenie pokera od wielu lat i rok za rokiem pojawiają się przy stolikach WSOP, aby rywalizować o najwyższe cele.
Liczby na WSOP przemawiają za „dinozaurami”
W momencie zbierania materiałów do tego artykułu swoich właścicieli znalazło 46 z 74 mistrzowskich bransoletek WSOP. Poniżej prezentujemy kilka godnych uwagi faktów pochodzących z rozstrzygniętych turniejów:
- David Bach wygrał dwie bransoletki
- Daniel Negreanu osiągnął osiem miejsc płatnych, wliczając w to trzy stoły finałowe w turniejach z wpisowym w wysokości 10.000$
- David „The Dragon” Pham oraz Frank Kassela zdobyli po jednej bransoletce i zaliczyli trzy inne miejsca płatne
- David Singer wygrał drugą bransoletkę WSOP
- Mike Matusow zaliczył trzy stoły finałowe w turniejach z wpisowym w wysokości 10.000$ i był blisko czwartego
- Phil Hellmuth osiągnął sześć miejsc płatnych, wliczając w to jeden stół finałowy i wysokie miejsce w Big One for One Drop
- Barry Greenstein zaliczył osiem miejsc płatnych
Na festiwalu WSOP jest cała masa turniejów do zagrania i miliony dolarów do wygrania. Nic jednak nie przynosi tak wielkiej sławy, jak zdobycie mistrzowskiej bransoletki. Na przestrzeni ostatnich lat spektakularne wyniki najczęściej należały do młodych zawodników, jednak w tym roku naszą uwagę przykuwają występy reprezentantów starszej generacji.
W jaki sposób są oni w stanie dostosować swoją grę do zmieniającego się świata i na równym poziomie rywalizować z rozpędzonymi młodziakami?
„Internetowi czarodzieje” dużym zagrożeniem
Frank Kassela, zapytany o potencjalne problemy z adaptacją do stylu gry młodych zawodników, odpowiada bez zająknięcia:
– Przez kilka ostatnich lat obserwujemy wzrost liczby „internetowych czarodziejów”, którzy przybywają z różnymi stylami gry. Starsi zawodnicy nie mają wyjścia i muszą się do tego dostosować, jednak ci najbardziej doświadczeni nie mają z tym najmniejszego problemu.
David Bach, który podczas tegorocznego festiwalu WSOP w mniej niż dziesięć dni zgarnął dwie bransoletki, dodaje:
– Pięć lat temu cieszyłem się, gdy przy stole Mixed-Game miałem zawodników specjalizujących się w grach No-Limit, jednak wielu z nich znacznie się podciągnęło. Na szczęście jest wielu takich, którzy tego nie zrobili. Jasnym jest, że niektórzy postępują właściwie, poświęcając czas na analizę gry. Jednak w niektórych sytuacjach próbują niekonwencjonalnych rozwiązań, które niekoniecznie pasują do sytuacji.
Nie jest zaskoczeniem, że aby pozostać w grze przez 20 lat lub dłużej, trzeba dostosowywać się do zmieniającego się świata. Mowa tu o adaptacji do agresywnego, niekonwencjonalnego stylu gry napływających graczy.
Doświadczenie daje przewagę
– Myślę, że to prawda, że mam pewną przewagę dzięki latom zbierania doświadczeń i wiedzy – mówi Erik Seidel – Zawodnicy, którzy regularnie biorą udział w rozgrywkach rozumieją je na poziomie, którego pozostali nie osiągnęli. Nie jest zaskoczeniem to, że dobrze sobie radzą.
Ku niezadowoleniu niektórych, nie istnieją magiczne zaklęcia ani cudotwórcze specyfiki, które pozwalają w mgnieniu oka poprawić swoją grę. Jedyną rzeczą, która może w tym pomóc, jest odpowiednia ilość czasu poświęcona na naukę. Kwestia ta dotyczy zarówno profesjonalistów, jak i amatorów.
Jeśli śledzicie karierę Daniela Negreanu, to zapewne wiecie, że na jej początku po prostu dołączał do gry i solidnie grindował. Nie martwił się tym, że jest najsłabszym graczem przy stole – w tym wszystkim chodziło bowiem o naukę. Obecnie Negreanu jest na tyle doświadczony, że potrafi grać nie tyle kartami, co wykorzystując słabości przeciwników. Aby tego dokonać, trzeba poznać swoich rywali, spędzając z nimi dużo czasu.
Wspomniany już w tym artykule Frank Kassela również ma w tym temacie kilka słów do dodania:
– Jest bardzo wiele sytuacji, w których sposób, w jaki rozgrywasz rękę jest ważniejszy od tego, jakie masz karty. Musisz mieć instynkt do 3-betowania bez pozycji. Obserwować jak szybko rywale wrzucają żetony do puli, ile kart może skompletować draw i porównać board z przeciwnikiem, aby wiedzieć, kiedy wypalić, a kiedy się zatrzymać.
Im wyższe stawki, tym lepsi rywale
Zapytany o to, co pomaga mu utrzymywać się na szczycie, David Bach odpowiada:
– To, co pomaga mi w utrzymywaniu się na wysokim poziomie, oprócz stałego rozmyślania o grze, był fakt, że zacząłem grać na wyższych limitach gier mieszanych, rywalizowałem z lepszymi graczami i grałem dużo więcej. Tego typu strategia może tylko pomóc. Mi pozwoliło na to zwycięstwo w 2009 roku.
Podejście Erika Seidela w dużej mierze jest zbieżne z tym, o czym wspomniał Bach:
– Głównym czynnikiem, który pozwala mi stale rozwijać swoją grę, jest po prostu gra. Trzeba wystarczająco dużo grać z tymi dzieciakami i obserwować z bliska co robią. Jestem zmuszony do tego, aby grać z najlepszymi zawodnikami z całego świata, z których część – mam nadzieję – w końcu nie wytrzyma.
Doświadczenie, wiedza, zdolność adaptacji… Czy to naprawdę wszystko, czego potrzeba reprezentantom „starej szkoły” pokera? Mike Matusow ma nieco inny pomysł.
– WSOP daje obecnie na start turnieju tak dużo żetonów, że docierając do dnia drugiego czuję się, jakby to była gra cashowa, a nie turniej. Możesz po prostu siedzieć i być cierpliwym, nie musisz przerzucać żetonów w jedną i drugą stronę. Dlatego też widzicie przy stołach tak wielu dobrych graczy cashowych, którzy doskonale sobie radzą. Sami topowi gracze – gracze, którzy grają zarówno cashówki, jak i turnieje.
Nie da się ukryć, że pokerzyści, którzy utrzymują się na powierzchni przez tyle lat, zdolność dostosowywania się do panujących wokół warunków opanowali do perfekcji. Najlepszą puentą tego artykułu będzie wypowiedź jednego z nich.
– Ci gracze od zawsze byli doskonałymi zawodnikami. To naprawdę nic dziwnego, że świetnie sobie radzą – stwierdził Seidel.