Od dwóch tygodni mieszkam w Szwecji. W pokera gram od stycznia 2011 roku. A w związku z zamiłowaniem do seriali będę zamieszczał tu wiele scen. Jak to się zaczęło (o pokerze mowa)?
W styczniu 2011 roku, z okazji urodzin, zostałem obdarowany piękną walizką z żetonami, kartami i znaczkiem dilera. Tak więc grywałem z przyjaciółmi i kumplami co weekend i całkiem nieźle mi szło choć nasz poziom był poniżej NL1.
O pokerze wiedziałem wtedy tyle co o ruletce. Pasjonuję się informatyką więc porównam to tak:
Pewnego dnia współlokator oznajmił mi, że założył konto PS, na co zaśmiałem się w duchu, że jedynie straci wpłacone tam 20$. No ale ziarenko zasiane zostało więc i ja je założyłem. Jednak w moim przypadku znacząco się to różniło. Czym się różniło? Tym, że pewnego majowego dnia wróciwszy do domu mocno wstawionym (i w tym miejscu polecam Głuchy Telefon, we Wrocławiu na Pasażu Niepolda – czeskie piwo jasne i ciemne po 4zł, tatar, pierogi, kiełbasa i więcej za 8zł 😉 ), wyciągnąłem kartę kredytową, wpłaciłem 100$ i zasiadłem na NL100. Po 10 minutach, może 15, okazało się, że nie powinienem był wrzucać Q8 all in pre-flop. No to wpłaciłem 200$ i tym razem poszedłem po rozum do głowy, wrzuciłem all-ina z A3o. Bo hej, co może być lepszego niż A? Tego dnia dałem sobie również spokój z pokerem, kładąc się do łóżka w nie najlepszym nastroju. Drugiego dnia postanowiłem się odegrać i przegrałem kolejne 400$, choć zajęło mi to już pół dnia, prawdopodobnie z powodu bycia trzeźwym. Postanowiłem, że nigdy nie zagram w pokera, ale po tygodniu stwierdziłem, że miałem pecha. Tak więc wpłaciłem coś między 200$ a 400$ i zacząłem grać sobie 180-tki turbo za 2,5$. Przyjemnie grało się je w pracy, no, już lepsze posunięcie, ale oczywiście do żadnej książki czy na forum nie zajrzałem.
Czułem się mocno, bo w swoim towarzystwie dobrze mi szło. Tak więc przegranie tego zajęło mi już prawie trzy miesiące. Reasumując od maja do września przegrałem około 1000$. Wtedy postanowiłem się wyedukować. Wpłaciłem kolejną kwotę i we wrześniu wszystkie SNG jedno-stołowe grałem korzystając z tabelki. Nawet pojawił się zysk. Szczęście się do mnie uśmiechnęło. Zacząłem grzebać więcej, uczyć się więcej i analizować swoją grę. Wraz z postępem edukacji zacząłem coraz lepiej grać i tracić mniej bądź wychodzić na zero. W grudniu zauważyłem fakt, że pomimo całkiem dobrej gry i tak tracę. Byłem jednak spokojny, wariacje. Grudzień był miesiącem Stepów, wyrobiłem kilka stepów 4, kilka więcej 2. Zrobiłem też sporo Euro Stepów i dostałem się do Stepu G, gdzie grałem m.in. z PS pro, wizowizo czy cal42688. Dotarłem tam do pierwszej trójki i postanowiłem zająć trzecie miejsce, bo wyjazd do Kopenhagi nie kalkulował się z moimi umiejętnościami. Większość kwoty wypłaciłem, z reszty zrobiłem bankroll, którego postanowiłem bardzo mocno pilnować. Step G dodał mi sił przede wszystkim mentalnych, udało mi się wygrać ważne rozdanie z PS Pro (Zoutechamp czy jakoś tak), bardzo dobrze przemyślanym blefem.
Od stycznia zacząłem grindować MTT za 1-5$ plus dwa ulubione MTT za 11$. Jakoś szło, zagrałem nawet kilka Sunday Milion ze stepów 4, które zdobyłem w 2011r., ale ani razu w kasie. Później grałem z różną częstotliwością, zyski były kiepskie a pieniądze cały czas wypłacałem obniżając BM. Od lipca grałem głównie satelity do turniejów, w których jest mniejsza rotacja, a przed wyjazdem do Szwecji wypłaciłem większość środków.
Tak więc docieramy do dnia dzisiejszego.
Postanowiłem pisać bloga aby zamieszczać tutaj linki do całych sesji, ważniejsze rozdania i spojrzenie na nie z mojej perspektywy oraz wrzucać swoje przemyślenia. Być może okaże się, że jestem w błędzie i nie lecę od kilku miesięcy na downswingu.
Dlaczego to robię? Bo potrzebuję świeżego spojrzenia na swoje myśli, koncepcje i całą grę. Ponadto mam nadzieję, że dojdę daleko, co pozwoli później innym prześledzić całą drogę.
Reasumując będzie to swego rodzaju dziennik i miejmy nadzieję, że z czasem nabiorę wprawy w pisaniu, tak aby czytało się to przyjemnie.
Mam nadzieję, że miło spędzicie czas czytając moje wpisy i na dziś zakończę tym akcentem:
Powodzenia! Widzę, że lubisz sześć-maksy 😛
Dzięki Czarku. A czytając samemu swojego bloga w poszukiwaniu błędów natknąłem się na to: -drugiego dnia grałem już turnieje, jeśli dobrze pamiętam; -wariancje a nie wariacje;
Te powtarzanie się mam wytłumaczone już o tej godzinie przed weekendem 🙂
Hey,bardzo cieszę się,że wreszcie zdecydowałeś się na otwarcie własnego bloga.Znam Twoją historię od początku i cieszę się,że ta edukacja nie idzie w złą stronę.Widzę,że wreszcie masz logiczne podejście do tego tematu i cieszę się,że mogę z Tobą współpracować Jarku.Dobry wpis na początek,czekam na kolejne,powodzenia,więcej szczegółowych informacji na gg,powodzenia!Good work!!!
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.