Ten wpis do bloga zacząłem pisać dzisiaj w nocy, ale jakoś nie szło. Znaczy się szło, ale nie w tę stronę, w którą bym chciał. Porzuciłem więc pomysł i zabieram się teraz do bazgrania w świetle dziennym. Słoneczko mnie raczy całą masą „luksów”, to podnosi poziom endorfin, to powoduje jakąś bliżej nieokreśloną radość, która sprawia, że śmieję się z niczego, jak głupi do sera.
W zeszłym tygodniu Bluff Magazine opublikował swoją coroczną listę 20 najbardziej wpływowych osobistości pokerowego świata. Jest to bardzo oryginalne zestawienie, biorąc pod uwagę fakt, że zazwyczaj mowa o graczach, wygranych, pieniądzach oraz innych aspektów pokerowego życia, które związane są zasadniczo z grą.
Patrzę sobie na pierwsze miejsce – Isai Scheinberg, założyciel PokerStars. Poker room oczywiście znany, nazwisko właściciela również, ale … no właśnie! Cóż wiadomo o tym człowieku. Pierwsza myśl: „Google prawdę ci powie”. Wpisuję, faktycznie nazwisko wyskakuje momentalnie, jednakże informacji praktycznie brak. Zmieniam podgląd na grafikę i mam to samo! Dwa dość kiepskie zdjęcia – a raczej jedno zdjęcie, tylko z innym kolorytem. Na Wikipedii porażająca wręcz enigmatyczność informacji. Dosłownie jedno zdanie, że jest to założyciel poker roomu PokerStars, który rocznie przynosi 1,4 mld $ zysku. Autor wpisu na Wiki nie jest nawet pewny, w którym roku tytułowy bohater się urodził, czy 1946, czy może 1947.
O tym człowieku nie wiadomo praktycznie nic. Od razu myśl przychodzi mi do głowy odnosząca się do Full Tilt Poker. Przed Czarnym Piątkiem taką samą postacią był Ray Bitar, który rządził całym bałaganem. Oczywiście, bez żadnych wycieczek osobistych w stronę pana Scheinberga, nie porównuję tutaj zupełnie dokonań obu dżentelmenów, ponieważ sposób, w jaki poradzili sobie oni z sytuacją w Stanach Zjednoczonych jest totalnie odmienny. Chodzi mi natomiast o fakt, że ludzie, którzy praktycznie rządzili całym przemysłem pokerowym ukrywają się w mysich dziurach.
Teraz każdy z nas zna nazwisko Bitara, ze względu na dramatyczną sytuację Full Tilt Poker, jednakże gdyby nic takiego nie miało miejsca, nadal 99% graczy nie miałoby zielonego pojęcia, komu powierzają swoje pieniądze. Jeszcze raz podkreślam fakt, że nie chodzą mi w głowie żadne podejrzenia, jakoby ktoś miał kogoś jeszcze oszukać. Co innego bowiem marka danego poker roomu – PokerStars szczyci się niepodważalną reputacją i nie mam zamiaru tego w żaden sposób podkopywać – a co innego fakt, do kogo firma należy.
Przypadek Isai Scheinberga nie jest jedynym w całym przemyśle. Poker roomy bowiem – poza może Bodogiem – wystawiają na froncie graczy, którzy są znani, lubiani i przede wszystkim rozpoznawani. Wejdźmy na jakąkolwiek stronę, jakiegokolwiek poker roomu i postarajmy się dowiedzieć czegoś o firmie, która go prowadzi / obsługuje. Ciężko z tym niesamowicie. Takie informacje nie są podawane publicznie i nie ma się co dziwić, że w większości przypadków nie znamy nawet nazwisk ludzi, którzy zarządzają całym biznesem.
Ktoś może powiedzieć, że tak jest z większością branż i dużych firm. Tankujemy przykładowo na stacji Orlenu, ale w większości nie wiemy, kto jest prezesem spółki, jemy w McDonaldzie i również nie mamy zielonego pojęcia, kto tym całym bałaganem zawiaduje. To prawda, ale tutaj nasza niewiedza spowodowana jest naszą ignorancją – wystarczy się zainteresować i w kilka minut wiemy już wszystko. Jeżeli chodzi natomiast o przemysł pokerowy, tutaj próżno szukać w sieci, kto, jak, z kim i dlaczego.
Spotkanie z rzeczywistością, to jak zderzenie z ciężarówką
W tym momencie przechodzę do kwestii zaufania. Grając w pokera, ufamy przede wszystkim marce. Nie oszukujmy się, ale powierzamy poker roomom nasze pieniądze. Chcemy mieć pewność, że nasze fundusze – niezależnie od wielkości – są bezpieczne. To chyba normalne.
Twierdzę jednak – i pewnikiem zostanę za to zrugany – że odpowiedzialność leży po obu stronach barykady. Świat pokerowy został bowiem przeidealizowany. Przez całe lata promowaliśmy pokera (i w sumie nadal to robimy), jako niezwykle czystą grę, w której uczciwość gra rolę nadrzędną. Przemysł pokerowy uchodził za gałąź, w której wszystko jest niesamowicie bezpieczne. Gracze obracający ogromnymi sumami stracili jakiekolwiek poczucie instynktu samozachowawczego. Niektórzy zachowują się wręcz tak, jakby wszystkie niebezpieczeństwa tego świata ich nie dotyczyły, ponieważ oni operują w świecie niemalże idealnym. Cała branża oraz sami gracze przede wszystkim, stworzyli sobie utopię, w której żyją i żyć chcą.
Zeszły rok pokazał nam jasno, że tak nie jest. Przemysł pokerowy rządzi się takimi samymi prawami, jak każda inna przestrzeń działalności człowieka. Podlega prawom rynkowym, marketingowym, a przede wszystkim występuje w nim czynnik ludzki! Ludzie nie są w stanie wprowadzić w życie utopii, ponieważ jest to wbrew naszej naturze. Udawanie, że poker jest czymś totalnie idealnym to zwykłe naiwniactwo.
Mieliśmy Czarny Piątek i okazało się, że dwa duże poker roomy (UB i FTP) znalazły się na samym dnie. Dalej wyszła sprawa pokerowych oszustów, graczy którzy szczycili się wielkimi wygranymi, jak Jose „Girah” Macedo, czy zwycięzca WPT Barcelona Ali Tekintamgac. Czy jednak były to pierwsze tego typu rzeczy? Nie! Wcześniej mieliśmy całą masę krzaczastych poker roomów, których włodarze znikali z kasą albo z których nie można było wypłacać pieniędzy. Mieliśmy wiele bardzo złych praktyk, kiedy poker roomy przyjmowały depozyty bez pytania, a następnie utrudniały maksymalnie dokonywanie wypłat. Mieliśmy również oszustów, którzy chcieli utorować sobie drogę do łatwych pieniędzy.
Dlaczego zatem o tym nie było głośno? Trzeba sobie powiedzieć szczerze, że wina stoi po naszej stronie, a wszystko przez nastawienie, aby NIE PSUĆ WIZERUNKU POKERA. Nie mówmy o oszustach, bo ludzie sobie pomyślą, że poker jest nieuczciwy. Nie mówmy o ryzykownych poker roomach, bo to rzuca niekorzystne światło na całą branżę. Przedziwna zmowa milczenia wśród milionów graczy na całym świecie, którzy ukochali sobie pokera.
Wiadomym jest, że nasza ulubiona gra musi stawić czoła stereotypom. Nie chcemy, aby przemysł pokerowy był traktowany jako hazard na równi z ruletką, czy innymi grami kasynowymi. Jest to faktycznie balansowanie na linie. Jednakże nie wolno nam mylić opinii o samej grze, a opinii o przemyśle. Ludzie, którzy przyjmują od nas pieniądze, muszą czuć za nie odpowiedzialność. Ludzie, którzy chcą oszukiwać, muszą wiedzieć, że zostaną za to napiętnowani i ukarani. Nie wolno nam przymykać oczu na żadne nieprawidłowości. Przemysł pokerowy bowiem, to miliardy dolarów, to rynek, to ludzie, którzy trzymają nasze pieniądze i to musi być kontrolowane. Totalne zaufanie oraz działanie na zasadzie przymykania oczu na wszystko, aby nie psuć wizerunku pokera, spowodowały że nieuczciwi gracze oraz włodarze firm poczuli się bezkarni.
To właśnie takie podejście dało nam obraz wyidealizowanego świata pokerowego. Popadliśmy w skrajność, która spowodowała więcej szkód, niż przyniosła korzyści. Daliśmy ciche przyzwolenie na praktycznie wszystko. Branża zachowuje się momentami w taki sposób, jakby była poza prawem. A gracze? No cóż, mówiąc kolokwialnie słowami Michała Wiśniewskiego, „popierdolą sobie na forum”.
Katastrofa musiała nastąpić. Czarny Piątek oraz zeszły rok spowodowały ogromny spadek zaufania do przemysłu pokerowego. Nie oszukujmy się, ale życie w utopii, musiało się tak skończyć. Spotkanie z rzeczywistością jest bowiem jak zderzenie z ciężarówką – albo cię połamie albo zabije.
Przebudzenie
Ja jednakże twierdzę, że było to potrzebne. Każde kolejne lata budowałyby bowiem jeszcze większego kolosa na glinianych nogach, który w końcu musiałby się zawalić. Musimy sobie wreszcie uświadomić, że przemysł pokerowy to jest biznes, który rządzi się takimi samymi prawami, jak każda inna gałąź gospodarki. Świat pokerowy nie jest idealny, jest to zwykły świat, w którym żyją ludzie, a ludzie ulegają pokusom. Zawsze zdarzą się oszuści, ale to nie znaczy, że cały poker jest oszukańczy. Idealizowanie nigdy nie wychodzi na dobre, pokazywanie wyłącznie nieskazitelnych stron, powoduje jeszcze większy wydźwięk w przypadku jakiejkolwiek afery. Przykładem na to jest Kościół, który budował swoją opinię wręcz świętej instytucji, a teraz każda, najmniejsza nawet kontrowersja przynosi tyle zniszczeń, co naloty alianckie na Drezno.
Gracze muszą w końcu zacząć kontrolować to, co dzieje się wokół nich. Nie możemy udawać, że wszystko jest pewne, idealne i nieskazitelne. W pokerze, tak samo, jak w każdej innej sferze działalności musi istnieć zasada ograniczonego zaufania. Wtedy będziemy mieli większą kontrolę nad tym, co się dzieje.
Moim zamiarem nie było bynajmniej psucie wizerunku pokera, szargania dobrego imienia poker roomów oraz uczciwych graczy. Nadal będę grał, nadal będę zachęcał wszystkich do tego, aby spróbowali swoich sił w tej niesamowitej grze. Nasz świat tworzą w znacznej większości wspaniali ludzie oraz firmy, dla których dobro graczy i bezpieczeństwo ich pieniędzy jest najważniejsze.
Napisałem ten wpis, ponieważ miałem ochotę na istny rachunek sumienia. Sam bowiem bardzo długo idealizowałem pokerową rzeczywistość. Nie chcę zostać źle zrozumiały, nie chodzi mi o to, że granie w pokera jest nadmiernie ryzykowne. Chodzi mi o to, że przemysł pokerowy, tak samo, jak każdy inny, zawiera w sobie pewne ryzyko. To jest zupełnie normalne, ponieważ nigdzie nie ma pewnych inwestycji, nigdzie nie ma pieniędzy leżących na ulicy. Musimy w końcu otworzyć oczy i przestać zachowywać się, jakbyśmy byli w niebie, bo tak nie jest. Wszyscy musimy w końcu uświadomić sobie, że nadmierne zaufanie działa na niekorzyść całej branży, a udawanie, że wszystko jest idealne, stwarza tylko okazje dla nieuczciwych ludzi. Zmniejszenie zaufania zwiększy kontrolę, a to zwiększy bezpieczeństwo nas wszystkich.
No i co z tego jak każdy bukmacher czy pokeroom ma zapiski w swoim regulaminie że w każdej chwili mogą twoje pieniądze zarekwirować. Każdy nowo zarejestrowany akceptuje te ich regulaminy z haczykami i potem nie ma już odwrotu żadnego.
Jak dla mnie podstawą do wydania licencji pokerroomowi powinno być przyjęcie jednego wspólnego wszystkim algorytmu rozdawania kart, do tego każda poważna zamiana w softcie powinna być nadzorowana, aby nie było podejrzeń o grę superuserów i reszta mnie obchodzi, każdy sobie smaruje taką ofertę turniejową i cashową na jaką go stać, ważne, aby podstawy były takie same, bo na dzień dzisiejszy raczeń nie są, wystarczy grać w różnych roomach, aby widzieć małe różnice, ba, wystarczy w takim PS porównać rozdawania kart w turniejach a cashówkach, widać jak na dłoni, że w takich turniejach starają się, aby nie trwały za długo (nie chcą, aby gracze nie wybierali turniejów do gry ze względu na wielogodzinne granie – obowiązki domowe, wstawanie do pracy itd.), więc generowane jest więcej akcji, przeważnie 95% rozdań skłania przynajmniej 2-3 graczy do napieprzanki, gdzie w cash może jest tego ok 70-60%.
brakuje rozwiązań prawnych do kontroli pokerroomów i nie wierzę, żeby takie mechanizmy kontroli powstały w najbliższym czasie.
przydałaby się instytucja (coś w stylu komisji nadzoru finansowego w systemie bankowym) pełniąca funkcję kontrolną.
jednak dla graczy w polsce i tak istotniejsze jest, żeby prawo pozwalało im na jakąkolwiek grę.
to co nam pozostaje to ZASADA, że rozsądny gracz trzyma tylko ułamek bankrolla w pokerroomie.
podobnie jak rozsądny człowiek deponuje oszczędności w kilku (niepowiązanych kapitałowo) bankach.
Wybacz moją ignorancję w tym temacie, ale czy działalność pokerroomów nie jest regulowana tymi samymi ustawami co internetowi bukmacherzy czy kasyna? O ile w ogóle jest to jakoś uregulowane, ale nie chce mi się wierzyć, by tak nie było…
BIZNES!!! Profesjonalne podejście do tego tematu… Można liczyć na mały, jednorazowy szybki zysk lub budować ciut wolniej prężną machinę do zarabiania pieniędzy:) Szef PS zbudował na szacunku do graczy, w odpowiedzi na zaufanie jakim obdarzyli jego fabrykę, „dom na na skale” o solidnych fundamentach.
W sumie to „jestem za” jego pozostawaniem w cieniu. Jego czyny mówią za niego. Pewnie zatrzymując się każdorazowo na czerwonym świetle, ma promieniu 20 metrów kilka osób, które znają jego dziecko:) Wyobrażacie sobie, jak przechodzący na pasach szary student, kątem oka zauważa na tylnym siedzeniu limuzyny Isai’a Scheinberga, puka w szybkę i zaczyna się skarżyć na „riverstars” w tym sicie za 2,5$??? Ciężkie by było życie Isai’a…
A tak nawiasem to wszystko bardzo do siebie pasuje. Ja jako weekendowy dawca, zupełnie nie rozwijający swojego pokerowego biznesu, jestem w stanie wygrać w jednym rozdaniu z korporacją durrr:) Ale długofalowo korporacja durrr mnie zniszczy. Jest na obrzydliwie wyższym poziomie tego pokerowego biznesu.
Ja tam jakoś zupełnie nie rozumiem oburzenia ludzi odnośnie Full Tilta. Ci sami oburzeni ludzi niemal wszystkie oszczędności trzymają pewnie w bankach, które to banki wydają tę kasę na lewo i prawo i jakoś im to w ogóle nie przeszkadza. Ale gdy to samo zrobi pokerroom to wielka afera…
http://www.quickmeme.com/meme/36gb48/
Korzystanie ze zdeponowanych pieniędzy przez banki jest oficjalne, legalne i uregulowane ustawami lokalnymi/wspólnotowymi. Tutaj nie ma żadnego porównania.
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.