Jak już zapewne wiecie wyjazd naszych pokerzystów do Pragi nie obfitował w wielkie pokerowe sukcesy. Jednak nie znaczy to, że nie działo się tam nic ciekawego. Zapraszam do lektury trzeciej i ostatniej części relacji Warsowa…
Mój wczorajszy plan odchorowania i późniejszego udania się z powrotem do kasyna/na imprezę trochę nie wypalił, ponieważ głowa za cholerę nie chciała przestać mnie boleć ;/ Wczoraj zapomniałem jeszcze wspomnieć, że pierwszą rzeczą, jaką zobaczyłem po wejściu do pokoju po powrocie z turnieju było ?żelazko, które oczywiście w tej chwili już nie było mi do niczego potrzebne. Jakoś koło północy poczułem się odrobinę lepiej i poszedłem do kasyna. Dokładnie w wejściu zadzwonił telefon od Michała w stylu ?gdzie to ja się podziewam?, na co odpowiedziałem, żeby się nie martwił, bo właśnie wchodzę do kasyna, na co on, że oni z kolei czekają w hotelu. Usłyszałem, że nikt z naszych już nie gra, najdalej doszedł Karelli (10 miejsce i 5,000 koron z sidebeta), a Obywatel po 3 pechowych rozdaniach (ostatnie 88 vs a8 preflop) został oszukany z całego stacka i ostatecznie zakończył turniej na siedemnastym miejscu. Zawróciłem więc z powrotem do hotelu, gdzie posiedzieliśmy trochę z Obywatelem i Michałem (gadki i trochę gry). W sumie jakoś o 4 poszliśmy spać, a Karelli i Sejo grali cashówki do białego rana.
Następny dzień miał być trochę problematyczny, bo lot mieliśmy mieć dopiero o 20, a jak wiadomo, doba hotelowa kończy się koło południa (ciężkie jest życie pokerzysty?). Wstępny plan był taki, że zostawimy rzeczy i parę godzin pokręcimy się po Pradze, ale na szczęście i Michał i Sejo byli tak padnięci, że zdecydowaliśmy się wziąć tak zwany ?day stay? i jak ludzie poczekać na lot w hotelu. Zdaliśmy więc stare pokoje i udaliśmy się do nowego, w którym ?były czyjeś rzeczy. Poszedłem interweniować do recepcji, gdzie z kolei okazało się, że wolnych pokojów już nie ma. Po chwili dyskusji między pracownikami recepcji usłyszałem takie stwierdzenia: ?To je muzyk, to je zacny człowiek, damy apartament? lol, więc wyszło całkiem fajnie, bo chłopaki poszli spać do jednego pokoju, a ja w drugim zaraz po zakończeniu pisania tej relacji będę miał parę godzin na sesyjkę w sieci.
Kolejny turniej za nami, teraz przede mną dwa tygodnie wygrzewania tyłku w maltańskim słońcu, a już w połowie maja kolejny wyjazd do Madrytu. Dzięki wszystkim za miłe słowa i wsparcie.
Pozdrawiam,
Warsaw
No niestety ale ostatnio nasilił się wysyp internetowych dziwolągów w związku z czym pomimo moich olbrzymich chęci muszę zacząć usuwać pewne posty. Mirus ochłoń trochę.
Ehh fajny wyjazd.. ale w decydujacym momencie turnieju gdy gralismy po 5ciu na dwoch stolach dwa bad beaty wyrzucily mnie za burte. Najpierw short (majacy na 4 bb) robi z utg push, siedzialem tuz za nim z 10 10 wiec daje swoj push pokazal Q4 i zamiast final table z niemal srednim stackiem.. siada mu na riverze dama. Nastepne rozdanie tym razem ja mam na 3bb wiec robie z utg push, nikt nie sprawdza i prawie sie podwajam. Nastepne rozdanie na bb dostaje QQ (najlepsza reka, poza AA na poczatku turnieju) chipleader z utg robi raise reszta fold ja all-in chipleader pot-comitted sprawdza z A8, tym razem juz na flopie as pozbawia mnie zludzen, ze moglbym cos wiecej tu osiagnac. Coz taki jest poker, po 10ciu godzinach niezlej gry caly czas na shortstacku ( miedzy 1/3 sredniego stacka a srednim stackiem w szczytowych momentach) a przede wszystkim bez karty, jedynie 3 premium hands wczesniej raz AA i 2 razy AK odpadam dostajac niezle rece przeciwko marginalnym ukladom.
Warsaw … Twoje relacje to zdecydowanie od 3 dni najprzyjemniejsza lektura :-)tylko pogratulować “polotu” … a żelazko proponuję kupić takie malutkie, turystyczne, mało miejsca w walizce zajmuje … i lekkie 🙂
no rewelacyjna relacja… ech. Taka akurat na wiadomość dnia.
Wy leniuchy! Praha jest przekozak miastem i na prawdę warto tam połazić 🙂
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.