Minęło dokładnie 11 miesięcy od mojego ostatniego wpisu, czyli chyba trochę długo 🙂 Co się wydarzyło przez ten prawie rok? W sumie mnóstwo, mnóstwo podróży, myślę ze byłem w samolocie jakieś 40 razy i zaliczyłem cztery kontynenty. Odwiedziłem dwa miejsca w Azji, które od dawna były na mojej liście (Hongkong i Macau) i byłem na najbardziej niesamowitym weselu w swoim życiu. Zrobiłem parę zwariowanych wypadów i podjąłem kilka spontanicznych niekoniecznie najbardziej racjonalnych decyzji w ostatnich chwili. Jak zwykle w takich sytuacjach – powinienem zrobić jeszcze więcej.
Oprócz tego spędziłem setki godzin na Twitchu. Za kilka dni mój kanał będzie obchodził rocznicę i tak samo jak w zeszłym roku zapowiada się teraz intensywny SCOOP. Chociaż tym razem będzie naprawdę wyjątkowo, postanowiłem zagrać dużo więcej turniejów niż zwykle przy okazji festiwalów online – będzie ich ponad 50. Nie dotykam się serii High, ale w ramach Low i Medium zagram praktycznie wszystkie eventy Holdemowe. W ciągu dwóch tygodni w naszej ciemnej piwnicy będę streamował wszystkie swoje turnieje, czasami prawdopodobnie po kilkanaście godzin dziennie. Będę miał tylko jeden dzień przerwy mniej więcej w środku serii. Ponadto, w tygodniu będę grał tylko SCOOPy, bez dodatku innych turniejów, nie będę grał też satelit, więc cała uwaga skierowana będzie właśnie na eventy serii. Powinno się to spodobać tym z moich widzów, którzy czasami narzekają, że na streamie dzieje się zbyt wiele i rozgrywanych jest zbyt dużo turniejów. Oczywiście z tej okazji nie zabraknie promocji dla moich subskrybentów, a pewnie i porozdajemy bilety na SCOOPa wśród wszystkich widzów.
Moja rozpiska SCOOPa:
W ogóle przez ten rok wykształciła się już na streamie fajna i lojalna społeczność, mamy już nawet swoje własne sformułowania, emotikony i tradycje. Pojawił się nawet pomysł zorganizowania dla tej społeczności turnieju na żywo (a okazuje się, że dla dużej części z nich byłby to pierwszy turniej na żywo!), ale wydaje mi się, że jeszcze jest trochę za wcześnie i w tej chwili najbardziej prawdopodobny termin to chyba wrzesień po WCOOPie. Jeżeli ktoś chciałby dołączyć do naszego grona w trakcie nadchodzącego SCOOPa, to oczywiście serdecznie zapraszam – pierwsza relacja 8 maja od godziny 20 na www.twitch.tv/dawarsaw.
Nasza ciemna piwnica:
I chwila ze streamu w ramach 'Rozdanie dnia'
Zanim jednak SCOOP, będzie czas na odrobinę relaksu, tym razem wybiorę się po raz pierwszy od ładnych kilku lat nad polskie morze. Czas zobaczyć co się tam zmieniło 🙂 Zapewne parę osób zna moje podejście do tematu odskoczni i relaksu w przerwach sesji i grindu pokerowego i wie, że jest to dla mnie bardzo ważne. Często zadawanym pytaniem na moim twitchu jest ‘jak znajdujesz motywację do gry po ponad 12 latach gry zawodowej?’. I jakkolwiek dziwnie brzmi dla mnie to pytanie (dlaczego chciałbym się zajmować czymś, co mnie nie pasjonuje?), to wydaje mi się, że kluczem jest właśnie umiejętne oddzielenie pracy od relaksu oraz zadbanie o to, żeby nie być zmęczonym, znużonym i zawsze mieć jakiś cel w zakresie wzroku.
Mam paru znajomych pokerzystów, którzy moim zdaniem strasznie zaniedbują ten segment, podczas gdy w mojej opinii należyty odpoczynek jest niezbędną częścią wydajnej pracy. Zwłaszcza – i o tym też już parę razy pisałem, a co części osób wydaje się kontrintuicyjne – kiedy nam najlepiej nie idzie. Ja w takim momencie – kiedy zdaję sobie sprawę, że mogę nie grać swojej najlepszej gry – wolę jak najszybciej wrócić do swojego najlepszego stanu mentalnego i zamiast zwiększać (!) ilość godzin spędzonych na grze w trakcie gry poniżej własnych możliwości, przeznaczyć sporą część czasu właśnie na relaks i wypoczynek. Oprócz tego, zawsze staram się o to, żeby przed na przykład takimi festiwalami jak SCOOP czy WCOOP zrobić sobie parę dni całkowitego odpoczynku od pokera. Najgorszą rzeczą dla pokerzysty-grindera – moim zdaniem jest nie widzieć końca w swoim grindzie. Czyli gram od początku roku i… nie wiem co dalej, po prostu gram. Domyślam się, że w takiej sytuacji można naprawdę nie mieć ochoty zasiadać do kolejnej sesji, a z tego może wynikać słabsza wydajność i jakość na stołach. Dlatego staram się w bliższym czy dalszym zasięgu zawsze mieć jakąś odskocznię. Tak jak w najbliższym czasie: praca, długi weekend bez pokera, dwa tygodnie SCOOPa, weekendowy wypad, dwa tygodnie pracy, wyjazd na tydzień na Euro 2016, miesiąc pracy, wyjazd na kilka dni, miesiąc pracy, Estrellas, EPT i krótkie wakacje w Barcelonie, WCOOP, kilka dni relaksu, itd.
W ostatnim czasie natrafiłem zresztą na ciekawe wyniki badań, które zostały przeprowadzone przy użyciu najnowocześniejszych osiągnięć wirtualnej rzeczywistości. Były to dwa niezależne badania przeprowadzone na różnych grupach. Jedna grupa to była odseparowana od reszty świata, gdzieś w północnej Kanadzie, oddaleni o kilka tysięcy kilometrów od czegokolwiek, grupka pracowników obsługujących jakieś urządzenia naukowe. Połowie z nich zaserwowano raz dziennie przez pół godziny wirtualne doznania z rajskich wysepek, przebywania w dużym mieście z ludźmi i tak dalej. Ci z was, którzy śledzą rynek gadżetów elektronicznych wiedzą o tym, że obecnie jakość takiej wirtualnej rzeczywistości jest już bardzo wysoka. I nawet nie chodzi o to, że my sami zdajemy sobie sprawę, że dane doznanie to tylko złudzenie, choć świetnie odwzorowane. Przede wszystkim chodzi o fakt, że nasz umysł daje się oszukać. Oczywiście wśród połowy badanych, którym pokazywano wirtualną rzeczywistość, zwiększyła się wydajność pracy, poprawiło samopoczucie i zmniejszyło poczucie samotności i odosobnienia.
Drugie podobne badanie zorganizowano w ośrodku dla osób leczących się z depresji. Podobne założenia, podobny wynik. Osoby z dawką wirtualnej rzeczywistości (choć w tym wypadku mniej skupiono się na odskoczni od samotności, jak przy tej grupie z Kanady, a bardziej na przyjemnych rzeczach, takich jak zwiedzanie ładnych miejsc, rajska plaża, spacer wśród dinazaurów, itd.), wypisywały się z ośrodka nawet o kilka tygodni wcześniej.
Oczywiście każdy robi sobie to, co lubi, ale moim zdaniem twierdzenie, że najlepszym sposobem – wśród nas pokerzystów – z radzeniem sobie ze znużeniem, zmęczeniem, stresem, tiltem, itd. jest wmawianie sobie, że w związku z tym trzeba grać jeszcze więcej jest co najmniej trochę dziwne, a chyba też mało racjonalne i nie do końca zgodne z tym, czego oczekuje nasz umysł.
Powodzenia przy stolach,
DaWarsaw
PS. Ostatnio natknąłem się na serię 11.22.63, której motywem przewodnim jest podróż w czasie. Trochę w klimacie Back to the Future, na motywach noweli Stephena Kinga. A dodatkowo, jak spojrzycie na tytuł, również w temacie który swojego czasu mocno mnie interesował. W każdym razie, po paru odcinkach wzięlo mnie na małe przemyślenia. Pomijając wszystkie kwestie historyczne i zmieniające dzieje ludzkości, który moment swojego życia wybralibyście do podroży w czasie, mając tylko jedna szanse?
I tu pojawia się swobodna myśl, że mimo ze fajnie byłoby mieć taką opcję, to jednak przy odrobinie drobnych chęci, przy odrobinie wysiłku, przy wykorzystaniu w drobnym ułamku tego pięknego narzędzia, jakie dała nam natura, czyli mózgu, możemy zmieniać swoją przyszłość na bieżąco, tu i teraz. Ale o tym za chwilę. Najpierw inna strona medalu. Czy konkretne rzeczy, które wydarzyły się w naszym życiu nie kształtują naszej osobowości, naszego charakteru, nie określają kim jesteśmy w chwili obecnej? Może czasami potrzeba nam jakiegoś – nawet nieprzyjemnego zdarzenia – żeby potem wyciagnac z niego wnioski, a nawet okreslic kim jesteśmy? Czy jeżeli przeszliśmy ciezka chorobe, to czyz nie najlepszym rozwiązaniem byłoby – dysponując wehikulem czasu – tej chorobie zapobiec? Na pierwszy rzut oka tak, ale może dzięki przezwyciężeniu tej choroby stajemy się silniejsi, bardziej optymistyczni i możemy przekazac swoje doświadczenia innym, to czy ten wybor nadal jest tak oczywisty?
Teraz jednak wracamy do mózgu. Mało osob na co dzień go używa, bardziej funkcjonujemy na zasadzie instynktu i przyzwyczajen. Wstaje rano, robię parę rzeczy, ide do pracy, udaję że pracuję, cos tam pracuje, wracam do domu, otwieram piwo, oglądam tv, boom, odfajkowane. Ile osob, jadac sobie na przykład w metrze, na chwile zdaje sobie sprawę ze swojego istnienia, zdaje sobie sprawę, ze jest, istnieje i ma wolna wole do podejmowania takich decyzji, jakie tylko sobie wymyśli? Mogę pojsc w lewo, mogę pojsc prosto, mogę się zatrzymać, mogę przejść przystanek na piechotę. To tez jest swiadome zmienianie przyszłości, choć w mało istotnym aspekcie. Ale jak pomyślimy o tym więcej, to takich swiadomych zmian przyszłości – zanim się wydarzy – może być więcej. Wyobrazmy sobie na pokerowym przykładzie – siadamy do sesji, gramy, od początku nam się nie układa, jeden buyin na minus, dwa, cztery… Wtedy pojawia się obok nas ktoś, kto twierdzi, ze przybyl z przyszłości i mowi: hej, to będzie twoja najgorsza sesja w zyciu, przerwij ja i zamiast tego pojdz sobie na spacer. Co my na to? Odpowiadamy ‘wal się na ryj, kolego, ja to zaraz odrobię, zaraz wykonam kilka spektakularnych blefów, czuje to we krwi, ‘należy mi się’, zaraz wyjde na swoje.’ Jak to mawia Jason Somerville – RONG!!! 10 buyinow na minus później, myślisz sobie, cos mnie tknelo na początku sesji, trzeba było sobie dziś darować. Ile razy masz wrażenie, że coś cię tknęło i daną rzecz trzeba było lub nie trzeba było robić? Cóż, to nie przemawia do ciebie ktoś z przyszłości, to twoje własne doświadczenie i świadomość (lub nieświadoma umiejętność).
Stąd jesteśmy już o krok od zrozumienia, jak duży wpływ na swoja przyszłość – zanim się wydarzy – mamy, gdy tylko delikatnie zaangażujemy mózg, wyobraźnię, świadomość i podejmowanie decyzji. Naprawdę nie ma po co czekać nam na potwierdzenie z przyszłości, że to, co robimy czy zrobimy, będzie dobre czy złe. Sami możemy podjąć tę decyzję i akceptować jej konsekwencje.
Dziś czuje się średnio, jakiś rozdrażniony, nie powinienem grac.
Wydaje mi się, ze palenie paczki papierosow dziennie to nie jest najlepsza decyzja zdrowotna w moim zyciu.
Kiedy kolega zapewniał, ze jest w stanie prowadzić samochód po sześciu piwach, nie powinienem machnąć na to reka.
Powinienem na tej imprezie podejść i zagadać do tej dziewczyny, która mi się tak podobała.
Powinienem kupić żonie bukiet róż w ten czwartek, tak zupełnie bez powodu.
Powinienem kupić swojemu dzieciakowi na urodziny tę piłkę do kosza, którą sobie wymarzył.
Powinienem pojechać na te wycieczkę, o której zawsze marzyłem.
Powinienem w końcu zrobić to, co od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie.
Wpisz tutaj swoje ‘powinienem’… Co Twoje przyszłe ‘ja’, za tydzień, za rok, za dziesięć lat, miałoby ci do powiedzenia? Boom, przyszłość zmieniona. Wehikuł czasu niepotrzebny. The world is what we make of it.
Gdybym jednak, jednak, jednak, miał wybrać jeden moment w czasie, do którego mógłbym się cofnąć, byłby to początek października dwa tysiące czwartego roku. Jedno wiem na pewno, miałbym sporo, sporo, oj sporo rzeczy do wytłumaczenia… 🙂
Kolejny „księgowy”…
Warsaw, dobrze się czyta Twoje blogi, mam nadzieję, że nie znikniesz znowu na rok, tylko będziesz pisał regularnie.
mam pytanie
ile taki zawodowy gracz jak Ty osiąga rocznie dochodu oczywiście orientacyjnie tak widełki w zł. 30tys-50tys itp. pytam z ciekawości czy to się w sumie opłaca pozdrawiam
Na tyle dużo że nawet nie ma czasu zapoznawać się ze zmianami raku;) No offence Warsaw:)
Jakie zmiany? było 100% rb i dalej jest, a reszta pajaców niech robi co chce – są inne roomy, ale jak ktoś lubi być ruch,,,nym to nie widze przeszkod zeby grac dalej, najlepiej spiny
W ciągu ostatniego miesiąca traffic zmalał o jakieś 10-20% zależnie od gier, więc ludzie jednak nie są tacy głupi;)
panie Warsaw co Pan rozpamiętuje tak po 12 latach? życie toczy się dalej, czas się ustatkować (nie podpowiada to czasem Panu umysł? Pan do niego wal się w ryj, jestem jeszcze młody, chcę się bawić podróżować naparzać w poksa i highlife’ować ale czy o to chodzi w życiu?
Z pozdrowieniami
w życiu chodzi o to, o co sobie wymyślisz że chodzi. np ty wymyśliłeś sobie że będziesz trollował
Mieszkam w Sopocie i dam ci bardzo cenną radę Grzegorz. Jeśli wybierasz się w tym roku nad polskie morze, to radzę ci trzymać się z dala od Trójmiasta. W całej zatoce Gdańskiej od maja do końca wrześnią jest sinica a glony przy brzegu są tak gęste że, masz wrażenie że wchodzisz do zupy. O walorach zapachowych tego zjawiska już nie wspomnę. Jeśli polskie morze to tylko otwarte. Łeba Rowy albo Jarosławiec. Tam jest naprawdę pięknie i niema takiego tłoku.
Szczegolnie w Lebie nie ma tloku…
To wrócił Jego mózg,On sam jest jeszcze zbyt rozdrażniony!:)GL DaW!
Wspaniały wpis. Rewelka z wątkiem filozoficznym i science fiction. Można się znów przebudzić jak się przemyśli 🙂
Ludzie, koniec świata!! He’s back!! 🙂
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.