Każdy ma swoje zdanie, którego mocno broni i które wygłasza jak prawdę absolutną. Zwłaszcza przy pokerowym stole. Wielu graczy jest pewnych, że ma rację, tylko po prostu prześladuje ich pech. Wystarczy pograć trochę na żywo, by usłyszeć całą gamę „faktów”, które jednak nijak mają się do rzeczywistości. Oto trzy pierwsze najciekawsze turniejowe mity.
Mit #1: Agresywna gra wymaga dużego stacka
Panuje powszechne przekonanie, że presję na rywalach można wywierać tylko mając pokaźnych rozmiarów stack. Podobnie wiele osób powtarza, że big stack jest „kapitanem” stołu, któremu mniejsze stacki muszą się podporządkować. Nonsens.
Przede wszystkim każda ręka to indywidualne wyzwanie. Dostajesz dwie karty, rozgrywasz je najlepiej jak możesz, powtarzasz to samo w kolejnym rozdaniu. Podczas rozdania jest mnóstwo czynników, które trzeba wziąć pod uwagę, a rozmiar stacków jest tylko jednym z nich.
Być może ilość twoich żetonów jest najważniejsza w tym wszystkim, ale w żadnym wypadku nie oznacza to, że powinieneś stosować podejście duży stack = gra agresywna, mały stack = gra tight. Zdarza się, że musisz grać niezwykle loose będąc na short stacku, a czasem mając duży stack najlepiej grać kartami i zbytnio nie kombinować.
Przykład 1: Zbliża się bubble turnieju. Big stack po prawej otwiera z prawie każdą ręką. Masz 15-20BB. Powinieneś:
1. Pasować każdą rękę pozwalając kapitanowi na swoją grę
2. Atakować jego bezmyślne otwarcia i zbierać martwe pieniądze
Przykład 2: Drugi dzień Main Eventu WSOP. Masz duży stack i przenoszą cię do nowego stolika. Gracze po twojej lewej to Fedor Holz, Doug Polk i Phil Ivey. Wszyscy mają mniej żetonów niż ty. Które podejście wybierzesz?
1. Zakładasz czapkę kapitana i atakujesz ich blindy z dowolnymi kartami
2. Grasz solidnego pokera i unikasz stawiania się w ciężkich sytuacjach przeciwko lepszym rywalom
W obu przypadkach druga opcja jest znacznie lepsza. Twój plan gry zawsze musi zależeć od przeciwników i sytuacji – tylko ty kontrolujesz swój los.
Mit #2: Mały stack zmusił mnie do tego
Taka sytuacja – finałowy stolik turbo turnieju live, pozostało siedmiu graczy, z czego trzech ma stacki rzędu 4BB lub mniej. Średnia to 12BB. Chipleader grający prawie każdą rękę otwiera z UTG za 3x. Kobieta odpowiada all inem za 10BB z UTG+2 mając 5-5. Przegrała z A-K i odpadła na siódmym miejscu.
Na sugestię, że nawet z 9-9 powinna bez wahania spasować odpowiedziała wzruszając ramionami: „Miałam tylko 10BB i parę, musiałam spróbować”. Reszta stołu przytaknęła, a mnie rozsadzał śmiech. Przed rozdaniem była trzecia i spokojnie mogła podskoczyć kilka miejsc wyżej niż siódme, które ostatecznie zajęła. Musiała jedynie grać tight. Zamiast tego zdecydowała się trzymać niezrozumiałej reguły nakazującej grać all in z każdą parą, jeśli stack jest dostatecznie mały.
Jest jedna zasada short stacka – nic nie zmusza cię do podejmowania konkretnych decyzji tylko dlatego, że masz mało żetonów. Jeśli nie masz w ręku monstera, to decyzję o all inie powinieneś podejmować bazując na fold equity i dużej ilości martwych pieniędzy w puli.
Masz 5-5 i 10BB na big blindzie. Ktoś z wczesnej pozycji podbija do 2BB, hijack, cutoff i button sprawdzają, a small blind pasuje. W tym wypadku najprawdopodobniej za każdym razem zostaniesz przez kogoś sprawdzony i to coin flip zadecyduje o tym, kto wygra, ale ilość martwych pieniędzy w puli usprawiedliwia to zagranie, ponieważ możesz się potroić mając ok. 50% equity.
Gdyby raise był większy niż 2BB lub gdyby nikt nie sprawdził, all in z 5-5 byłby już znacznie mniej zachęcający.
Mit #3: Musisz grać o zwycięstwo w każdej ręce
Nie wygrasz turnieju pokerowego pierwszego dnia, możesz go tylko przegrać. Twoim zadaniem jest zbierać żetony, a nie rzucać się na każdą pulę. Masz grać solidnie, wykorzystywać słabości rywali kiedy nadarza się ku temu okazja. Czasem potrzebny jest agresywny styl, ale nie dlatego, że musisz grać o wygraną w każdej puli. To nie na tobie spoczywa obowiązek wyeliminowania wszystkich graczy.
Załóżmy, że grasz w turnieju z buy inem w wysokości 1.000$. W turnieju jest 1.000 graczy, a startowe stacki to 10.000 żetonów. Jest koniec pierwszego dnia, a ty jesteś na riverze z nietrafionym drawem do koloru. 30.000 żetonów jest w puli, a ty masz drugie tyle w stacku. Zakładasz, że rywal coś trafił. To, czy powinieneś zagrać tu all in czy nie, zależy od wielu czynników, ale z pewnością „muszę grać o zwycięstwo” nie jest jednym z nich.
Rozważ to – w turnieju jest 10 milionów żetonów, czyli na final table średni stack wynosić będzie 1 milion, a blindy urosną wtedy zapewne do 20.000/40.000. Tak więc pula 30.000 żetonów przed tobą warta jest mniej niż 1BB na finałowym stole. Nie potrzebujesz jej, żeby wygrać turniej, ale jeśli zostaniesz sprawdzony i przegrasz, wtedy z całą pewnością tego turnieju nie wygrasz.
Gra o zwycięstwo ma większy sens, kiedy to zwycięstwo jest w zasięgu ręki. Podejmowanie ryzyka, nawet dużego, jest usprawiedliwione w miejscach, jak dwa ostatnie stoliki Main Eventu WSOP. Jeśli na bubble możesz objąć prowadzenie, będziesz mógł dalej budować stack kradnąc blindy i ante short stackom. Pamiętaj jednak, że granica między wkalkulowanym ryzykiem a zagraniem kamikadze jest cienka. W turniejach bierz pod uwagę różnice wypłat w kolejnych miejscach – czasem lepiej dotrzeć do trzeciego, niż w walce o pierwsze skończyć np. na siódmym.