Gdy PokerStar ogłosiło zakończenie cyklu European Poker Tour i wielu mniejszych pokerowych serii, przyszłość turniejowego pokera stanęła pod małym znakiem zapytania. Teraz można śmiało powiedzieć, że ten ruch większości wychodzi na dobre. I wcale nie mówimy tu o PokerStars, lecz o ogólnym krajobrazie turniejowym – naprawdę jest w czym wybierać!
Przez wiele lat najlepsi pokerzyści na świecie spotykali się w trzech największych turniejowych cyklach – World Series of Poker, World Poker Tour i European Poker Tour. Wygranie Main Eventu każdego z tych festiwali określane było mianem Triple Crown, był to swoisty Święty Graal pokera. Jeśli zaliczylibyśmy do Triple Crown tylko Main Event WSOP, ta sztuka nie udała się żadnemu pokerzyście w historii. Jeśli jako kryterium przyjmiemy bransoletkę z innego eventu, to do największych zaliczają się Gavin Griffin, Roland De Wolfe, Jake Cody, Bertrand Grospellier i Davidi Kitai.
Po ostatnich zmianach w turniejach organizowanych przez PokerStars, krajobraz turniejowy wyraźnie się zmienia. Na rynku pojawia się coraz więcej ciekawych turniejowych serii z różnorodnym harmonogramem. A korzystają na tym przede wszystkim gracze, którzy nie są już przywiązani do jednego konkretnego turnieju, ale naprawdę mają w czym wybierać.
Debiutujący na dobre w Londynie (nie liczymy nieudanego eksperymentu w New Jersey) cykl PokerStars Festival przyciągnął naprawdę dużą liczbę chętnych. To dobry znak po nieco rozczarowującym przystanku PokerStars Championship na Bahamach. Organizatorzy mają nadzieję, że dużo lepiej będzie w zupełnie nowych lokalizacjach – na Panamie i w Makau, a pomóc mają w tym między innymi pule gwarantowane w niektórych turniejach. O frekwencję w Monte Carlo i Barcelonie obawiać się już raczej nie trzeba, obie lokalizacje od dawna przyciągają chętnych.
Włodarze World Series of Poker także nie pozostają w tyle – tegoroczny festiwal prawdopodobnie znów będzie największy w historii, ale poza flagowym festiwalem w lecie nie możemy również zapominać o serii WSOP Circuit, która nie jest już tylko zarezerwowana dla Ameryki Północnej, ale pojawiła się też w Maroku, Włoszech, Francji, Czechach, Portugalii i Belgii, a gracze chętnie walczą już nie tylko o bransoletki, lecz też o mistrzowskie pierścienie.
Turniejowy krajobraz nie jest zresztą zarezerwowany tylko dla turniejów z wysokim wpisowym. Dowodzi tego WSOP Circuit, rozgrywane w USA Mid-Stakes Poker Tour, Heartland Poker Tour, a także europejskie przystanki Unibet Open.
Niedawno pojawił się również nowy gracz na rynku – 888poker. Poker room znany do tej pory z lokalnych turniejów wystartował z serią 888live, która okazała się wielkim sukcesem w Londynie i Rozvadovie, a już planowane są kolejne przystanki.
– Ogromny sukces turniejów 888live to dowód na coraz lepszą pozycję w branży. Gościliśmy szeroki wachlarz graczy z całego świata, zgodnie z naszą dewizą, że poker ma być ekscytujący i dostępny dla wszystkich. Jesteśmy przekonani, że niedługo będzie to jedna z najlepszych turniejowych serii na żywo. Chcemy dać pokerzystom radość z gry live, szansę na duże wygrane i grę z najlepszymi – zapowiada przedstawiciel poker roomu.
Z obecnej sytuacji bardzo zadowolony jest Tony Dunst, który przyznaje, że brak takiej dominacji PokerStars, jak choćby przed rokiem, jest dobrą wiadomością. – Rozmawiałem ostatnio o tym z kilkoma profesjonalistami. To nieoczekiwane odrodzenie, jeśli chodzi o liczbę turniejów na żywo, w ostatnich latach było raczej odwrotnie. Myślę, że to ma związek z możliwością wyboru, żadna marka nie posiada monopolu.
Doskonałą sytuację dla turniejów na żywo wykorzystuje też PartyPoker, które niedawno ogłosiło nowy cykl turniejów – PartyPoker LIVE. W dodatku szefem tego przedsięwzięcia został sam John Duthie, twórca EPT. – Myślę, że ten trend będzie przez nas kontynuowany. PartyPoker udowodniło w listopadzie na Dominikanie, że może przyciągnąć naprawdę dużą liczbę graczy, wykorzystując do tego duże pule gwarantowane i rozbudowane satelity, dzięki którym gracze mieli mnóstwo możliwości na wygranie atrakcyjnych pakietów za niewielkie pieniądze – dodaje Dunst.
– Jest mi łatwiej, bo przede wszystkim sam jestem graczem. Dla mnie to banalnie proste. Znam pokerzystów, lubię ich. Wiem co czują i to główny powód, dla którego chciałem wrócić. Każdy pracownik na turnieju musi mieć w swoim umyśle taką wizję. W ciągu najbliższych kilku miesięcy z PartyPoker będziemy chcieli być w komitywie z graczami z całego świata. Chcemy zoptymalizować strukturę turnieju i wypłat, aby były takie, jak każdy chce – powiedział za to sam Duthie.
Unibet Open zdobywa nowe rynki, takie jak Rumunia, gdzie pod koniec zeszłego roku odbył się rekordowy przystanek cyklu. Nowe inicjatywy mają naprawdę duży potencjał, a współpraca WSOP i 888poker powinna sprawić, że również festiwal w Las Vegas będzie rekordowy. W tym wszystkim jest też miejsce dla polskich graczy, bo już za niespełna miesiąc rozpocznie się przecież debiutancki festiwal PokerFever, który powinien pobić dawne rekordy z Redbet LIVE.
Jest mało prawdopodobne, aby niedługo nastąpił drugi pokerowy boom, podobny do tego, jaki mieliśmy po zwycięstwie Chrisa Moneymakera. Nie ulega jednak wątpliwości, że poker na żywo przechodzi prawdziwy renesans, a nam pozostaje tylko się z tego cieszyć.
Źródło: https://www.pokernews.com/news/2017/02/live-poker-tournament-resurgence-27105.htm