W ostatnim odcinku cyklu, Tim Ferriss – autor bestsellerowej książki „4-godzinny tydzień pracy” – przepytuje jedną z najbardziej rozpoznawalnych pokerzystek świata, Liv Boeree. Brytyjka opowiada m.in. o swoich ulubionych książkach czy inwestycjach i po raz kolejny potwierdza swoje zamiłowanie do nauk ścisłych oraz racjonalnego podejścia do życia.
– Jakie książki wywarły największy wpływ na twoje życie? Dlaczego akurat te?
– „The Passion Trap: How to Right an Unbalanced Relationship”, dzieło stworzone przez psychologa i terapeutę związkowego Deana C. Delisa. Przyjaciel podarował mi ją, gdy byłam na ostatniej prostej bardzo trudnego związku. Książka rozjaśniła wiele moich wątpliwości. Autor analizuje psychologiczne siły stojące za ludzkim przywiązaniem i wyjaśnia najbardziej powszechne bodźce prowadzące do konfliktów w bliskich związkach. Głównym wnioskiem płynącym z książki jest to, że przyczyną kiepskiego związku rzadko kiedy jest konkretna osoba. Trzeba raczej obwiniać brak niezbędnej równowagi. Dzieło Delisa oferuje szereg taktyk pomocnych w przezwyciężeniu tego problemu. Polecam ją każdemu – singlom, osobom w kiepskich związkach, ale również tym w związkach jak najbardziej udanych.
„Map and Territory” i „How to Actually Change Your Mind” autorstwa Eliezera Yudkowskiego. Te dwie książki dają moim zdaniem najlepszy wgląd w zagadnienie racjonalnego myślenia, a Yudkowsky to jeden z największych umysłów naszych czasów. Udaje mu się w przystępny i rozrywkowy sposób wyjaśnić czytelnikowi skomplikowane koncepty filozoficzne i naukowe. Po lekturze tych książek miałam wrażenie, że wreszcie znalazłam odpowiednie narzędzia do zrozumienia siebie i otaczającego mnie świata.
– Jaki niedawny zakup za 100$ lub mniej wpłynął na twoje życie w najbardziej pozytywny sposób?
– Blinkist – aplikacja, która przedstawia najważniejsze książki literatury faktu w skróconej wersji. Dzięki temu możemy wynieść zawartą w nich wiedzę po przeczytaniu 15-minutowego streszczenia.
– Jaka była najlepsza bądź najbardziej wartościowa inwestycja w twoim życiu?
– Rozpoczęcie wytężonej nauki współczesnej racjonalności – zauważyłam, że pozytywnie wpłynęło to na każdą część mojego życia.
W pokerze chodzi przede wszystkim o podejmowanie optymalnych decyzji. Na własnej skórze doświadczyłam, do czego mogą prowadzić nieracjonalne głupoty. To dało mi dodatkową motywację, by zidentyfikować moje wrodzone mentalne słabości. Racjonalność i poker uczą, jak myśleć bardziej kwantytatywnie – jak lepiej przewidywać i efektywniej ewaluować swoje przekonania, by osiągnąć wyznaczone cele. Uczą również, jak lepiej kontrolować swoje emocje. Cała ta wiedza bardzo pozytywnie wpłynęła na moje ogólne szczęście.
– Jeśli mogłabyś postawić gdzieś gigantyczny billboard z wybranym przez siebie cytatem, jak by on brzmiał i dlaczego akurat tak?
– „Prawdziwe konsekwencje podejmowanych przez ciebie działań mają zdecydowanie większe znaczenie niż działania same w sobie”.
Jednym z przełomowych dla mnie momentów była rozmowa ze znajomym filozofem, który wyjaśnił mi różnice pomiędzy myśleniem deontologicznym a konsekwencjonalnym. Deontologista wierzy, że aby coś było etycznie poprawne, musi stosować się do uprzednio zdefiniowanego zestawu moralnych zasad czy ideologii. Jeśli jakieś działanie łamie te zasady, jest niemoralne, bez względu na końcowy rezultat. Konsekwencjonalista wierzy z kolei, że moralna wartość działania zależy wyłącznie od rezultatu – samo działanie nie niesie ze sobą żadnej moralnej wagi, liczy się tylko to, czy jego konsekwencje są dobre, czy złe.
Powiedzmy, przykładowo, że morderca za moment zabije kilkoro ludzi. Możesz jednak tego uniknąć, zabijając go jako pierwszy. Ortodoksyjny deontologista powiedziałby: „Zabijanie innych ludzi zawsze jest złe, niezależnie od powodu”. Konsekwencjonalista powiedziałby natomiast: „Zabijanie innych jest złe, ponieważ zazwyczaj powoduje cierpienie. Jednak można zabić, jeśli dzięki temu powstrzymamy cierpienie znacznie większych rozmiarów”. Większość z nas z łatwością identyfikuje się z tym drugim podejściem – wszyscy znamy koncept większego dobra – i dlatego łatwo nam dostrzec wartość myślenia konsekwencjonalnego.
W czasach ułatwionego dostępu do naukowych danych, możemy z większą dokładnością ocenić konsekwencje konkretnych działań. Powinniśmy wykazywać zatem większą otwartość i na nowo przyjrzeć się wielu ideologicznym zasadom, w oparciu o które nadal żyjemy.
– Patrząc pięć lat wstecz, jakie nowe przekonanie, zachowanie czy nawyk najbardziej poprawiło twoje życie?
– Obecnie, kiedy muszę podjąć próbę przewidzenia czegoś niepewnego, np. „czy zdążę na ten lot?” albo „jakie jest prawdopodobieństwo, że mój partner wkurzy się na mnie za niepozmywane naczynia?”, próbuję przydzielić konkretne procentowe prawdopodobieństwo mętnym słowom w rodzaju „może”, „czasami”, „od czasu do czasu” czy „prawdopodobnie”. Za każdym razem, gdy użyję któregoś z tych słów, staram się je przypisać do dokładnego numeru w skali od 0 do 100 („nigdy” do „zawsze”). Choć te liczby często są mało klarowne, odkryłam, że od kiedy zaczęłam ten nawyk, rezultaty podejmowanych przeze mnie decyzji znacząco się poprawiły. W końcu fizyczna rzeczywistość, w której żyjemy, zarządzana jest przez matematykę. Dlatego takie wyćwiczenie naszych umysłów, by myślały w zgodzie z tą rzeczywistością, wydaje się być sensowne.
– Jakie złe rekomendacje i podpowiedzi słyszysz od ludzi z twojej profesji czy dziedziny, w której się specjalizujesz?
– W pokerze ludzie często popełniają błąd polegający na przecenianiu swoich umiejętności „czytania ludzi”. Klasyczne złe wskazówki brzmią mniej więcej w ten sposób: „obserwuj ruch oczu rywala” (gdy kłamią, ludzie z reguły zwracają uwagę na swoje oczy) czy „wyglądał nerwowo, więc musiał blefować” (nerwowość i podekscytowanie wyglądają bardzo podobnie). Fizyczne telle są zdecydowanie mniej spójne i rzetelne, niż nas uczono. Chcesz osiągnąć wysoki poziom pokerowego wtajemniczenia? W takim razie skup się przede wszystkim na solidnym zrozumieniu matematycznej teorii stojącej za grą.
– Co robisz, gdy wszystko wokół cię przytłacza albo masz problemy z koncentracją? Jakie zadajesz sobie wówczas pytania?
– Bardzo ważne jest rozpoznanie głównego powodu utraconej koncentracji. Czy mam po prostu gorszy dzień? A może nienawidzę czynności, którą akurat się zajmuje? Jeśli chodzi o to pierwsze, jestem zwolenniczką odłożenia wszystkiego na później i zajęcia się czymś przyjemniejszym – do momentu, aż koncentracja powróci na zadowalający poziom. Jeśli zaś chodzi o to drugie, należy zbadać, skąd ten brak motywacji. Skoro znam pozytywy wykonania danej czynności, moja niechęć może oznaczać, że źródło problemów jest głębsze. Warto wówczas spróbować znaleźć nowy sposób na wykonanie zadania – z pominięciem wszystkich jego nieprzyjemnych składowych. Jeśli jest to niemożliwe, mogę przynajmniej przeprowadzić bardziej efektywną analizę kosztów i korzyści oraz zdecydować, czy w ogóle warto kontynuować to zadanie. Jeśli uznam, że jego rezultat będzie jednak dla mnie korzystny, rośnie prawdopodobieństwo samoistnego powrotu motywacji.
Zapraszamy do lektury poprzednich części cyklu, czyli rozmów z: