There are no strings on me

6

Dzisiaj będzie trochę o podatkach, ogórkach, tilcie, koszykówce i avengersach.

„Na tym świecie pewne są tylko śmierć i podatki.”

Słowa Benjamina Franklina. Jest trochę w tym prawdy – trochę, bo nie każdego to dotyczy. Jest grupa uprzywilejowana, która tych podatków nie płaci, jednak biorąc pod uwagę, że wszystko jest opodatkowane, to raczej nie ma nikogo, kto podatków w jakiś sposób nie płaci. Ostatnio trzeba było wypełnić znienawidzony przez wielu dokument. Zawsze lubiłem wypełniać PIT. Robię to od kilku lat zaledwie, jednak nigdy nie czułem się źle, kiedy to robiłem. Jest to zawsze przypomnienie, że co miesiąc mam kasę, za którą mogę żyć. Mentalnie mam jakieś 7-17 lat (w zależności od fazy księżyca) więc fakt, że zawsze mam dostęp do gotówki jest dla mnie czymś przyjemnym. Pomyślcie tylko, ile kiedyś trzeba było kombinować, żeby mieć kasę na browara ze znajomymi. Teraz – nikogo nie muszę prosić, nikogo pytać – po prostu wyjmuję z bankomatu i mam. Zawsze jak wypełniam PIT odzywa się we mnie ten dzieciak i uśmiecham się na myśl ile bym za to mógł sobie samochodzików kupić, albo fajek, albo gazet z gołymi babami (w podstawówce towar deficytowy – młodsi mogą nie pamiętać, że kiedyś, przed erą wszechobecnego internetu, żeby zobaczyć gołe cycki trzeba było się sporo napracować). Dlatego okres przez wielu tak znienawidzony jest dla mnie luźny. Ale wracając do Franklina, to może dałoby się tak, żeby w ogóle podatków nie płacić. Byłoby to raczej trudne, ale pewnie jest sposób. Wolę inne, podobne powiedzenie – „Nic nie muszę. Człowiek musi tylko dwie rzeczy – umrzeć i się wysrać” – bo na to już nie ma mocnych.

Ogórki, króle, wywietrzali rockmeni i nawiedzeni antysemici

Zbliża się plebiscyt na najpopularniejszego i najbardziej wiarygodnego naciągacza w kraju. Od dłuższego czasu nie interesuję się polityką, ale nie da się nie widzieć i nie wiedzieć pewnych rzeczy. Facebook z wystawy kotów i zdjęć pod tytułem „patrzcie gdzie jestem!” albo „patrzcie co jem!” zamienił się w politycznego pudelka. Jeśli chodzi o kandydatów w tym roku to jestem pod wrażeniem. Poza stałymi nieciekawymi kandydatami mamy PILFa (President I'd Like To Fuck), byłego rockmana, jak zawsze prześmiesznego Korwina i kolesia, co to chciałby, żeby Jezus był królem Polski. Ponoć jest też jakiś kibol, ale się nie zagłębiałem tak bardzo. Kolega podesłał mi link i wg. wypełnionej tam ankiety powinienem głosować na dwójkę z czterech wyżej wymienionych. Z tym, że jest pewien problem – to co mówią nic dla mnie nie znaczy. Żadna z obiecywanych rzeczy się nie spełni – tak jak to było i jak to będzie zawsze. Gardzę politykami wszelakiej maści i dla mnie nie ma znaczenia, kto zgarnia całą tą kasę oraz zajmuje się własnym interesem mając w dupie cały naród. Nie zrozumcie mnie źle – taki Korwin nie śmieszy mnie bardziej niż Komorowski (chociaż może trochę) – chodzi o to, że już dawno nie wierzę w to, że politycy sprawują rzeczywistą władzę. Tym wszystkim już dawno ktoś inny kieruje – politycy muszą tylko utrzymać równowagę, aby nie doszło do obalenia ich samych, bo wtedy stracą własne korytko. A czy to będą jedni, czy drudzy – nie ma znaczenia. Dlatego polecam niedzielę wyborczą spędzić w miłym towarzystwie z dala od tego wszystkiego – nie przy urnach, nie patrząc na nazwiska ludzi, których za kilka lat będziecie wszyscy głośno krytykować – tylko spokojnie, może z piwkiem przy grillu, może przy dobrej książce. Polecam.

Tilt

No właśnie. Ale nie taki pokerowy – to życie ostatnio trochę mnie wyprowadza z równowagi. Przy stole zazwyczaj tiltuję, kiedy widzę kogoś, kto robi coś bardzo głupiego i wychodzi mu to na dobre moim kosztem. W życiu jest inaczej – tiltuję, kiedy okazuje się, że moi znajomi, koledzy, przyjaciele (no dobra, przesadzam, nie ma ich aż tylu) sami sobie robią krzywdę i nie jestem w stanie nic zrobić, żeby to zmienić. W sumie, to niby nie moja sprawa, prawda? Widzę kolesia, który z własnej głupoty rozwala sobie życie – co ja mogę? Widzę znajomą szarpiącą się w związku bez szans – nic co powiem nie zmieni jej zdania „no bo go przecież kocha”. Zacząłem się nad tym zastanawiać – jak to jest, że mimo posiadanej wiedzy ludzie nie potrafią jej użyć. Tak jak początkujący pokerzysta – pouczył się, poczytał, wie co powinien zrobić, ale emocje biorą górę i przegrywa cały stack („Aby nie przegrać swojego życia, nie stawiaj wszystkiego na jedną kartę” Paulo Coelho). Jakiś czas temu porównywałem poker z innymi sportami. Ostatnio w artykule w przeglądzie sportowym było porównanie pokera do życia. Rzeczywiście, wiele umiejętności nabytych w pokerze przydają się w życiu i na odwrót. Szkoda tylko, że nie można odejść od stolika, żeby odpocząć i oczyścić umysł – to znaczy, można, ale już nie da się wrócić. Należy trzymać kciuki za innych graczy, że w końcu zrozumieją, co robią źle i zrzucą rękę, albo dostaną dobrą kartę na riverze. („Kiedy życie daje Ci słabą rękę, nie blefuj – ma na Ciebie reada jak nikt inny”. Paulo Coelho).

NBA

W tym roku wykupiłem sobie dostęp do wszystkich meczów fazy playoff, bo oczywiście C+ jest na tyle sensowny, że w sezonie zasadniczym puszcza nawet po 3-4 mecze w tygodniu, a jak dochodzi do playoffów puszcza 1 na tydzień. W sobotę rozpoczynającą playoffy były 4 mecze, obejrzałem sobie 3 – siedziałem 8 godzin przed telewizorem i oglądałem koszykówkę 🙂 Od tamtej pory oglądam tylko interesujące mnie mecze, a większość skrótów. Kiedy mecz leci na żywo może trwać z wszystkimi przerwami nawet  ponad 3 godziny. Kiedy puści się go następnego dnia, wycinają wszystkie przerwy i trwa z 1,5 godziny – a skrót około 20 minut. Wizards Gortata radzą sobie rewelacyjnie – w pierwszej rundzie 4:0. Teraz mierzą się z Atlantą i zaczęli z grubej rury, bo rozwalili ich na wyjeździe. Cieszy też dobra forma Chicago, którzy po małych przebojach przeszli pierwszą rundę i wygrali pierwszy mecz z Cleveland. Przed playoffami zrobiłem „predykcję” i jak na razie tylko w jednym przypadku się pomyliłem – przeszli Clippersi a nie San Antonio (fuck). Najciekawszą teraz serią jest dla mnie zdecydowanie Chicago vs. Cleveland, bo wytypowałem Cleveland, ale kibicuję Chicago. Jakby doszło do spotkania Bulls – Wizards w finale konferencji byłoby zajebiście 😀 Pobawię się w Nostradamusa:

GSW wygra z MEM 4-2 i przejdzie do finału konferencji

HOU wygra z LAC 4-3 i przegra w finale konferencji z GSW 4-1 – do finału wchodzi GSW

ATL wygra z WAS 4-2 i wchodzi do finału konferencji

CHI wygra z CLE 4-2 i wygra z ATL w finale konferencji 4-3 (właśnie zmieniłem zdanie co do CHI vs ClE)

finał GSW – CHI dla GSW 4-3

Ciekawe ile z tego się spełni – daję tutaj też dużo z sympatii – nie tylko jak myślę, że będzie, ale jak chciałbym, żeby było (chociaż w ostatnich playoffach dość dobrze przewidywałem serie). Zobaczymy – macie jakieś typy?

Avengers

Już jutro! Kurde, od grudnia czekam! Jestem wielkim fanem całej serii zrobionej przez Marvel Studios. Ostatnio nawet uznałem, że pierwsza część Avengers jest najważniejszym filmem w historii kinematografii. Nie chodzi mi o ważność pod kątem przesłania czy po kątem artystycznym. Jest najważniejszy dla samej kinematografii. To, że ten projekt wypalił, sprawiło, że kino rozrywkowe jest ustawione na następnych kilkadziesiąt lat. Już się nie zakłada produkcji jednego filmu tylko całych serii, wszechświatów itd. Oczywiście kiedyś się to wyczerpie, jednak fani komiksów mimo bycia wyśmiewanymi przez dziesiątki lat nadal się nimi jarali, dlatego nie szybko odejdzie moda na filmy z facecikami w rajtuzach. A jeśli chodzi o sam projekt, to począwszy od Iron Mana (2008), poprzez Hulka z Edwardem Nortonem (2008), Iron Mana 2 (2010), Thora (2011) do Kapitana Ameryki (2011) wszystkie te filmy były tak naprawdę tylko po to, by przedstawić postaci, żeby było wiadomo kto jest kim i skąd się wywodzi w Avengersach (2012). Projekt mógł nie wypalić totalnie i pogrzebać dalsze prace, ale został wykonani wybitnie dobrze i dzięki temu sukcesowi mamy np. teraz serię Daredevil wyprodukowaną wspólnie przez Marvel Studios i Netflixa i jest po prostu mniamniuśna! Filmy na podstawie komiksów miały swoje wzloty i upadki, ale ostatnio to właśnie one zawładnęły głównym ekranem. Mnie, jako fana komiksów cieszy to niesamowicie. Rozumiem, że ktoś może całkowicie mieć to gdzieś – nie każdemu chce się takie bujdy oglądać i może uznawać to co tutaj wypisuję za bzdury, ale wydaje mi się, że biorąc pod uwagę bezpośredni i pośredni efekt na rynek filmowy sukces Avengersów sprawił, że powstaje teraz dużo dobrych produkcji w tym temacie – i tak jak Peter Jackson ujechał Tolkiena trochę za daleko, tak tutaj ciężko będzie wyczerpać ostatnich kilkadziesiąt lat komiksów – materiału jest mnóstwo, fani są, a że to kino rozrywkowe będzie ich przybywać – maszynka się kręci, jak kiedyś przy westernach 🙂

Pozdro600!

Poprzedni artykułOnet także o sytuacji pokera
Następny artykułEPT Grand Final dzień 4: Johnny Lodden na prowadzeniu

6 KOMENTARZE

  1. Nie będę się kłócił o politykę, bo to nigdy do niczego nie prowadzi. Powiem tylko, że warto głosować, kropka. Co chciałem napisać to fakt, że namówiłeś mnie do obejrzenia całej serii tych filmów na podstawie Marvela. Mam nadzieję, że czas nie będzie stracony. Trailer fajny, aż chciałoby się obejrzeć, ale zacznę od Iron Mana, przez którego nigdy nie mogłem przebrnąć, peace!

    • Z komiksówkami zawsze jest tak, że może komuś całkowicie nie wejść film. Ja od zawsze byłem fanem. Przy nich trzeba pamiętać skąd się wywodzą 🙂 Mam nadzieję, że się spodoba 😉

  2. Wolę uczestniczyć w tej szopce i przyjmować jej konsekwencję, niż nie uczestniczyć i też przyjmować 🙂 Oj kolaps… logika, logika… 😉

    • Co z nią? 🙂 Można mówić, że to nielogiczne. Ja wolę jednak uważać, po obserwacji polityków przez ostatnie 20 lat, że bardziej nielogiczne jest uczestniczenie w wyborach. Jeśli uważam, że niezależnie od wyniku wyborów nic się nie zmieni to nielogicznym byłoby iść na wybory. Jeśli ktoś uważa, że się zmieni – pytanie, czy jego zaufanie jest logiczne. Jeśli kiedykolwiek pojawi się kandydat, który sprawi, że uwierzę w jego słowa – dostanie mój głos. A jeśli chodzi o kosekwencje – tak, wiem, że biernie się zgadzam ma to co będzie się działo. Wolę tak, niż czynnie – dlatego, że już kiedyś zagłosowałem na mniejsze zło i przeze mnie (i nie tylko) nie możemy legalnie grać w pokera. Czemu miałbym drugi raz popełniać ten sam błąd?

  3. Skoro kombinujesz na lewo jak nie płacić podatków, mam nadzieję, że od państwa nie oczekujesz też przykładowo emerytury, bo on też może zakombinuje na lewo jak to nie płacić. KARMA !Lepiej jest po prostu zagłosować na ludzi, którzy rozwalą to wszystko, tam może będziesz dalej płacił, ale za to o wiele wiele mniejsze, bo ci ludzie wiedzą co to krzywa Leffera jest i jak działa w praktyce. Nie idąc na wybory w obecnej chwili dajesz głos na szoguna, więc zgadzasz się, że zapewne za 2 lata podwyższy jeszcze Ci podatek, zwiekszy wiek przejścia na emerytury i Polskę sprzeda już do końca, a poker w tym kraju do końca życia będzie nie legalny. Brawo za logikę 🙂

    • Nie mam pojęcia skąd wziąłeś, że kombinuję na lewo, jak nie płacić podatków. A emerytury nie, nie oczekuję – będę pracował do końca życia. A nie idę na wybory nie dlatego, że się na coś zgadzam, tylko dlatego, że wybieranie mniejszego zła to zawsze wybieranie zła – ręki do tego nie przyłożę. Idziecie głosować i później myślicie, że macie prawo narzekać na tych samych ludzi których wybraliście – i nie, powiedzenie 'ja na niego nie głosowałem’ się nie liczy. Uczestniczysz w tej szopce – przyjmij jej konsekwencje.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.