Właśnie mija czasowy półmetek mojego challengu z Mirthallem. Do tej pory zagrałem jednak sporo ponad połowę wymaganej ilości rozdań (140k z 200k), ale jestem nieco do tyłu, jeżeli chodzi o winrate (2,23bb/100 zamiast 2,5bb/100, co daje 3112bb z 5000bb). Co ciekawe, przez moment, w okolicach 120k rozdań otarłem się już nawet o wymagane 5000bb, ale niedługo potem przydarzyły mi się dwie makabryczne sesje, po których mocno spadłem. Najpierw, na koniec czwartku, zagrałem 4k rozdań na -13BI. Następnie, na rozpoczęcie piątku kolejne 3k rozdań na -10BI. Obie sesje skończyłem przed zakładanym czasem właśnie ze względu na koszmarny przebieg. W skrócie wyszło na to, że przez te 7,000 rąk straciłem połowę zysku budowanego przez wcześniejsze niemal 130,000 rozdań!
Przerwałem więc piątkową makabrę i uznałem, że muszę w jakiś sposób odreagować i się zrelaksować. Padło na gokarty. Rozesłałem wici po dobrych znajomych i okazało się, że trzech z nich chętnie mi potowarzyszy (z czego dwóch żonatych, a to był piątek godzina 20, respect!). Nawet Woy, który zajęty był rzeczą, przy której lepiej mu nie przeszkadzać i od której mało co może go oderwać (jadł obiad), wyraził chęć przyjazdu oraz, co doprawdy nieprawdopodobne, zdecydowany był w tym celu nawet przerwać posiłek!!! Musicie zdać sobie sprawę z rangi tego wydarzenia, bo to trochę tak, jakby święty mikołaj powiedział przed gwiazdką – pieprzę to, w tym roku nie rozwożę prezentów… (uspokajam co bardziej wrażliwych czytelników – woy mnie uwielbia i się nie obrazi, co najwyżej zapoda mi ciętą ripostę w swoim blogu) 🙂
Poszaleliśmy więc z 3 godziny, pojeździliśmy z zawodowcami, wyśrubowaliśmy rekordy i wróciłem do domu. Oczyściłem trochę głowę i przekonałem siebie, że podczas tak dotkliwego downswingu najważniejsza jest jedna rzecz – pozbycie się chęci odrabiania strat za wszelką cenę i próbowania wymuszania przebiegu rozdań. Wystarczy grać solidnie, a pechowy moment szybko minie. Jeżeli zaś chciałbym nieco 'podrasować' swoją grę, dalsza droga skończyłaby się pewnie na dnie kanionu. Postanowiłem więc zaakceptować swoje wcześniejsze (i dalsze) wyniki i grać swoje. Tak się akurat złożyło, że tego dnia zagrałem jeszcze sesję na +11BI.
Obecnie mój wykres wygląda tak:
Natomiast Mirthalla (który przyznaje się do problemów z koncentracją, motywacją i mindsetem) tak: (stan na 25.08)
Jak widać swingi są na tyle duże, że jeszcze sporo może się zmienić. Jako ciekawostkę mogę jeszcze podać fakt, na który zwrócił mi uwagę jeden z polskich graczy na tych stawkach, że pośród 50tki graczy na świecie z największym profitem na nl50 w tym miesiącu zagrałem największa ilość rozdań (a przecież nie grałem przez cały sześciodniowy pobyt w san sebastian)! W proficie jestem na 10-11 miejscu, nawet mimo tego ostatniego zjazdu.
W challengu wymagane jest zagranie 200,000 rozdań, ale myślę, że zagram w tym czasie koło ćwierć miliona rozdań. Taka ilość gry da mi około 65k vpp, co oznacza, że nawet grając nl50 można otrzeć się o supernovą elite! A jak już jesteśmy przy tym temacie, to ostatnio podczas gadki z woyem, zeszło na to, że chce on zrobić w tym roku supernovą, zwłaszcza ze względu na fakt, że jeszcze jej nigdy nie miał, co było dla mnie sporym zaskoczeniem. Obecnie ma on koło 65k vpp, więc musi robić po około 7-8k vpp miesięcznie do końca roku, żeby osiągnąć cel. A na wieloosobowych sitach nie jest to aż taki spacerek.
W związku z tym, postanowiłem nieco pomóc mu w motywacji i mam dla niego niespodziankę. Na razie nie zdradzę do końca co to jest, ale wydaje mi się w miarę atrakcyjne. W miarę jego postępów w zdobywaniu punktów (powiedzmy przy 70k, 80k, 90k i oczywiście przy 100k) będę ujawniał więcej szczegółów dotyczących niespodzianki. Na razie mogę powiedzieć tyle:
„Jeżeli do końca roku zdobędziesz Supernovą, będę mógł zaoferować Ci…” cdn 🙂
A jak już jesteśmy przy temacie vpp, to jeszcze raz przypomnę wam o kończącym się miesiącu promocji bez precedensu jeszcze w historii PokerStars, czyli megamiesiąc VIP. Miesięczne wymogi statusów vip zostały zredukowane do 10% ich standardowych odpowiedników, co oznacza, że do statusu platinium wystarczy nam 750vpp zamiast standardowych 7500. Najlepsze jest to, że uzyskany w ten sposób status (oraz wszystkie korzyści z tego wynikające, jak lepszy przelicznik fpp, więcej rzeczy ze sklepiku vip czy możliwość grania w satelitach zastrzeżonych dla danego statusu vip) utrzymamy również przez cały następny miesiąc, niezależnie od tego, ile punktów zrobimy we wrześniu. Jeszcze jest parę dni na mały grind 🙂
Tymczasem wielkimi krokami zbliża się wcoop. Za każdym razem jak zbliża się ten cykl przypominają mi się czasy 'prehistoryczne' w polskim pokerze. W pierwszym wcoopie grałem bodajże w 2004 roku podczas pobytu w krakowie. To był okres, w którym odnosiłem swoje pierwsze małe sukcesiki turniejowe na żywo i w sieci i byłem pod olbrzymim wrażeniem wsopa i w ogóle historii z moneymakerem. Marzyłem sobie, żeby kiedyś wybrać się do vegas i zagrać chociaż w jednym turnieju na wsopie. Więc kiedy dowiedziałem się, że na PS będzie taki cykl turniejów jak właśnie mniej więcej wsop, tylko w wersji mini i w sieci, to parę tygodni przebierałem nogami z niecierpliwości i zastanawiałem się w jakich turniejach zagrać. Niestety, żadnych sukcesów nie zanotowałem w tej pierwszej dla mnie edycji, ale frajda z gry była niesamowita. Zresztą wtedy sukcesów Polaków było jak na lekarstwo, nie tak jak dziś, kiedy niemal co tydzień któryś z naszych robi ładny wynik w dużym turnieju. Ten rok jest już wyjątkowy pod tym względem, również z powodu zwycięstw Rado i Lukro w turniejach scoopa. WCOOP jest jeszcze o tyle fajniejszy, że dla wielu graczy jest to najbardziej prestiżowa seria turniejów w sieci a za zwycięstwo otrzymuje się bransoletkę niczym na wsopie. Oby w tym roku jedna z nich trafiła w ręce polskiego gracza!
pozdrawiam,
warsaw
podziwiam Cię, sam dopiero uczę się grać i wiem że czeka mnie jeszcze długa droga ale wszystko jest możliwe i może kiedyś spotkamy się przy stole 😀
powodzenia!
updejt z challengu – http://www.intellipoker.pl/forum/showthread.php?882-NLH-SH-challenge-mirthall-vs-dawarsaw&p=7651#post7651
Dałbyś już spokój z promowaniem tego VIP miesiąca, który jest tylko cwaną zagrywką PS, nic ich to nie kosztuje, a masa ludzi będzie próbowała utrzymać swój status we wrześniu, biorąc pod uwagę, że to gracze niskich stawek, to będą musieli rozegrać kilka razy więcej rąk niż zwykle, zanim się poddadzą, PS zarobi kupę szmalu na swojej działce z rozdań, ot tak, dzięki pomysłowi jakiegoś cwanego managera, z tego wszystkiego to on na tym najlepiej wyjdzie, bo pewnie dostanie od firmy niezła premie :)) Tylko pogratulować.
A planujesz rozegrać każdy turniej WCOOP? Czy może tylko Hold’em, albo 6max?
prawdopodobnie skupie sie na 6maxach, moze 4max, ale pewnie tez pare typu 1r1a, rebuys czy turbo, zobaczymy 🙂
30pln za 8 min tak?
tak. Ale w innych miejscach jezdzie sie po 10 albo 12min za podobna cene
Warsaw zaje… piszesz blogi, fajnie sie czyta i wciagaja ;D ,az szkoda sie robi jak dochodzi sie do konca wpisu ;D
ciesze sie, ze sie podoba 🙂
Mi się spodoba jeszcze bardziej, jak przyłożysz się do pisania wielkich liter… 🙂
na razie to pisze z polskimi literami co jest juz nie lada katorga i strata czasu 🙂
Też lubię gokarty:) Wynajmowaliście tor na wyłączność czy tylko takie wolne przejazdy? Jak dasz rade to napisz ile kosztuje ta przyjemność w Wawie? W Krk tor na wyłączność kosztuje 600zl/h.
Ja w nowym sączu płace koło koło 80zł za 1h(bez wynajmowania).
pojedynczy przejazd kosztuje 30pln, tor na wylacznosc, z tego co gdzies tam slyszalem to chyba kwota rzedu 1500pln. Ale nie sadze, zeby byla taka potrzeba, w godzinach 11-16 nie jezdzi za duzo osob, wiec mozna sobie bez problemu poszalec. I tu mowie tylko o torze w bluecity, a sa jeszcze przynajmniej 3-4 inne
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.