Przyznam szczerze, że w moim przypadku zawsze jest ciężko zanim zacznie być pięknie – dotyczy to praktycznie wszystkiego za co się zabiorę… z pokerem nie mogło być inaczej. W sumie to nawet nie liczyłam na to, że coś się w tej kwestii zmieni 🙂 Byłam przygotowana, że nawet po podwójnym przerobieniu kilku szkoleń będę popełniała błędy, a moje C Won nie wzrośnie nagle do zadawalającej wysokości. W końcu dopiero uczę się przyswajania dobrych nawyków i eliminowania złych odruchów typu „z ciekawości sprawdzę flopa”. Jednak nie byłam przygotowana na to, że podczas jednej sesji przegram aż 5$. Pewnie dla Was to kropla w morzu i oczywiście usłyszałam od trenera, że downswingi się zdarzają – to naturalne, ale chyba można się załamać jeśli właśnie te 5$ stanowiło połowę mojego bankrolla (!)
Z definicji downswing to „okres, podczas którego gracz odnotowuje znaczne straty z powodu pecha”, a gdy do tego dochodzą niewielkie umiejętności i doświadczenie pokerowe, których wartość bliska jest zeru, nie można spodziewać się zbyt dużych wygranych. Oczywiście postanowiłam się nie poddawać (wybaczcie ale musiałam ponarzekać – to było silniejsze ode mnie ;)) i porządnie wziąć się do pracy. Tilt i poziom frustracji był duży, zaczęłam podejmować zbyt wiele pochopnych decyzji starając się nadrobić straty i skończyło się to tragicznie – będę musiała jeszcze nad tym sporo popracować. Postanowiłam także nie przykładać zbyt dużej uwagi do wyników pojedynczych sesji. Obejrzałam szkolenie o doborze rąk startowych robiąc staranne notatki, przeczytałam artykuł o sztuce pasowania i wskazówkach jak zachować rozsądek podczas gry. Zauważyłam też, że gra po tym gdy wracam zmęczona z siłowni nie jest najlepszym pomysłem (przynajmniej na razie), bo nie traktuje jej jako odskoczni, lecz porządnie się tam katuje. W związku z tym, w dni treningowe na grę zamierzam przeznaczać godzinę dziennie a w dni bez siłowni postaram się zasiąść przy stolikach dwa razy dziennie (też po godzinie).
Nawiązując do mojego tytułu – Jessey May powiedział kiedyś: „poker jest mieszanką szczęścia i umiejętności. Wszyscy myślą, że to opanowanie umiejętności jest trudne, jednak tu się mylą: cała sztuczka polega na tym, żeby opanować szczęście”- mnie się to chyba udało 😉 (tak wiem nie było to zbyt mądre zagranie z mojej strony – ale skuteczne :)) http://www.boomplayer.com/poker-hands/Boom/14561638_4AF11AA9FE
Do swojej gry dołożyłam statystyki, na początek tylko dwa wskaźniki: VPIP oznaczające procent rąk, w których dobrowolnie dołożono pieniądze do puli oraz PFR informujące o częstotliwości podbić przed flopem. Przyznaje, że wprowadzenie już tych dwóch wskaźników było dla mnie czarną magią ale liczę na to, że gdy nauczę się je prawidłowo interpretować i wykorzystywać to bardzo mi się przydadzą i będę wprowadzała ich jeszcze więcej.
Zadania na ten tydzień:
1. Przerobić szkolenia: oddsy i outy, 3-bet, continuation bet
2. Zacząć czytanie książki „W otwarte karty” Gusa Hansena
3. Grać mądrze 😉
Byłam w kasynie już kilka razy towarzysząc mojemu chłopakowi, jednak nigdy nie zdecydowałam się zasiąść do stolika. Chęci były ogromne, ale zawsze jakiś głos niemiłosiernie zamęczał mnie szepcząc do ucha: „z czym do czego”. Nawet ostatnio podczas walentynkowej wyprawy do Ostrawy, gdzie zamierzałam wziąć udział w turnieju dla kobiet, prawdopodobnie ten sam głos powstrzymał mnie skutecznie – sprowadzając na mnie gorączkę i kaszel. Kolejny raz musiałam się więc powstrzymać od gry, a czas tam spędzony poświęciłam na obserwację. Pomijając rażąco małą liczbę kobiet (razem z kelnerkami było nas może 5) skupiłam się na obserwacji panów (i to nie ze względu na to, że większość z nich prawdopodobnie była singlami lub została nimi po powrocie do domu w walentynkowy wieczór) – przyglądałam się ich gestom, odruchom, mimice twarzy i uważnie słuchałam jak drżącym głosem rzucają „All-in!”. Pomyślałam wtedy, że z niektórych można czytać jak z otwartej księgi… Kilka dni wcześniej przeczytałam ciekawy artykuł o mowie ciała, a teraz miałam doskonałą możliwość by to sprawdzić. Nie ma wątpliwości, że twarz jest najlepszym źródłem informacji o kartach gracza, stąd też tak wielu z nich kamufluje się zakładając ciemne okulary i chowając głowę w kapturze. Nie byłam na tyle blisko by obserwować wielkość źrenic, które reagują nie tylko na światło, ale podobno rozszerzają się gdy odczuwamy pozytywne emocje (np. podobają nam się nasze karty), a zwężają przy negatywnych (np. strach, czy niepewność). Nie jesteśmy w stanie tego kontrolować, więc łatwo można się zdradzić. Ciemne okulary skutecznie zasłaniają nie tylko oczy, ale i brwi, z których też można wywnioskować siłę kart, np. unosząc brwi nieświadomie pokazujemy, że mamy naprawdę mocne karty – podobnie jak wtedy, gdy długo się w nie wpatrujemy (chcąc „nacieszyć” oko) – to też sprawdziłam i okazało się być prawdą. Wielu graczy zakłada też okulary by obserwować innych pokerzystów bez ich wiedzy. Podobno gdy ktoś blefuje nerwowo przełyka ślinę. Takie odruchy można łatwo ukryć np. zawiązując szalik – tak maskują się pokerzyści Dario Minieri czy George Danser. Gracze demonstrują swoją silną rękę łącząc czubki palców u obu dłoni, zaś o słabych kartach, z którymi zamierzają blefować świadczyć może mimowolne dotykanie dłonią czoła.
W kasynie zauważyłam także, że o swoich wątpliwościach co do siły kart, gracze dają znać gdy zaczynają nerwowo drapać się po nosie, wskazują też na zakłopotanie gdy chwytają się za podbródek, przeczesują włosy czy zaciskają dolną wargę.
Oczywiście każdy człowiek jest inny i nie można analizować gry wszystkich pokerzystów tak samo, każdy bowiem ma inne przyzwyczajenia a często to co uważamy za próbę zmylenia nas jest tylko zwyczajnym odruchem. Mimo wszystko uważam, że „odczytanie” mowy ciała przeciwnika może być bardzo pomocne podczas gry i jednocześnie pouczające dla nas samych chcących kontrolować zdradliwe emocje.
Ciekawa jestem jakiego typu odruchy Wy staracie się kontrolować?
Pozdrawiam 😉
Powodzenia i cierpliwości (nie wiem, co bardziej w tej branży potrzebne ;). A co do źrenic – o ile kojarzę, to rozszerzają się np. pod wpływem adrenaliny… ta niestety może skakać tak przy blefie, jak przy monsterze, ale przy odpowiedniej rutynie nie skoczy.
Ksiazka Gusa Hansena srednio ci pomoze podniesc skilla, ale powinna pomoc w zrozumieniu jak wazna w pokerze jest agresja. Tak bylo w moim przypadku
Ślepy jakiś czy co? Bardzo ładna dziewczyna przecież. Nie przejmuj się Anacampo jakimś zakompleksionym ciulem.
https://www.youtube.com/watch?v=5HbwZYTxOCo
Grasz i wyciagasz wnioski, czyli wszystko zmierza w dobrym kierunku 🙂 jedyne co bym zmienil to ksiazke ktora wybralas, gdyz ta pozycja nie wniesie wielkich zmian do twojej gry. Powinnas wpoic podstawy, i statystyke, a dopiero potem brac sie za czytanie analiz prosow z HighStakesow. Dzieki temu pierwszemu pokonasz micro stakes bardzo szybko, natomiast to drugie, moze nawet spowolnic twoj rozwoj, bo zaczniesz myslec/grac nieadekwatnie do stawek na ktorych jestes. Na poczatek polecam Super System/Super System 2/The Matematics of Poker.
Powodzenia 🙂
Wybrałam tą książkę ponieważ akurat mam ją w domu, ale słyszałam właśnie, że raczej nie pomaga ona w rozwijaniu pokerowych umiejętności… Dziękuję za radę i oczywiście ją wykorzystam 🙂
3. Grać mądrze 😉 he he. Gdybym miała dać ci jedną z najcenniejszych rad których sama nauczyłam się przez 7 lat gry w pokera to, było by to, jak ja to nazywam „Psychiczna równowaga” Z czasem jak gramy, uczymy się radzenia sobie z różnymi sytuacjami. Wszystko dzieje się w głowie. Moim zdaniem jeśli siadasz przed komputerem czy tabletem i czujesz wyraźnie że coś cię drażni to, ABSOLUTNIE pod żadnym pozorem nie włączaj pokera. Jeśli naprawdę nie możesz się powstrzymać to „odpal” jakiś SIT&GO za 0.25c i obserwuj swoje decyzje. Ja odkąd przestrzegam tej bardzo prostej zasady pozbyłam się absolutnie „dowsingów” i wszystkich tych nienazwanych zdarzeń które wcześniej demolowały mój bankroll. POWODZENIA 🙂
Dziękuję za wskazówki 🙂 mam czasami problem z tym żeby się porządnie skoncentrować nawet wtedy gdy uruchamiam tylko jednego zoom’a…
Coraz brzydsze te pokerzystki
debil
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.