Już w czwartek 20 lipca w Penn & Teller Theater odbędzie się finałowe starcie w Main Evencie WSOP 2017. Przyjrzyjmy się bliżej zawodnikom, którzy powalczą o ten prestiżowy tytuł – oto sylwetki finalistów, którzy mają szansę na zwycięstwo w najważniejszym pokerowym turnieju w tym roku.
Scott Blumstein
Chipcount: 97.250.000
Hometown: Morristown, New Jersey
Twitter: @SBlum2711
Wiek: 25
Miejsce: 2
Dotychczasowa kariera
Scott Blumstein pochodzi ze wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych, które przy okazji uważa za wylęgarnię pokerowych talentów. W jego opinii region ten wydał na świat niezwykle wymagających dla reszty rywali – więcej na ten temat możecie przeczytać w tym miejscu. Amerykanin w tym roku po raz pierwszy pojawił się na festiwalu WSOP i od razu postawił przed sobą najtrudniejsze z możliwych zadań.
Chris Horter, jeden z jego bliskich przyjaciół potwierdził ten fakt:
– Powiedział, że przebrnie przez cały WSOP i po prostu wygra Main Event.
Póki co wszystko układa się zgodnie z planem. Blumstein zasiądzie do stołu finałowego jako chipleader turnieju. Rozgrywka ta będzie jednak znacznie różniła się od turniejów z niskim wpisowym, w których do tej pory rywalizował – tym razem przyjdzie mu się mierzyć z doskonałymi zawodnikami, którzy zdają sobie sprawę z powagi sytuacji.
Blumstein profesjonalnie gra w pokera od około czterech lat. Na wkupienie się do Main Eventu WSOP pozwoliła mu natomiast wygrana w turnieju z wpisowym w wysokości 560$ w kasynie Borgata. Za występ ten zainkasował 199.854$, co stanowi dwie trzecie jego wygranych w turniejach na żywo.
– Nigdy nie miałem „prawdziwej” pracy. Zacząłem oglądać i grać w pokera po wygranej Moneymakera. Byłem dzieciakiem. Zdaję sobie sprawę, że to brzmi trochę jak frazes. Obecność tutaj i granie w światłach fleszy to coś niesamowitego. W dniu siódmym grałem na stole telewizyjnym, skupiałem się na światłach i kamerach, ale szybko musiałem z tym skończyć i spróbować skupić się na pokerze. Turniej to turniej.
Ciężko porównywać Main Event WSOP do lokalnych turniejów na wschodnim wybrzeżu, jednak Blumstein za wszelką cenę stara się nas przekonać, że czuje się z tym faktem komfortowo.
– Turniej to wciąż turniej, a turnieje są ciężkie. To jednak jest Main Event, to czyni go wyjątkowym. Czułem, że jestem gotowy, aby w tym roku zagrać w tym turnieju, ale bycie tutaj wciąż jest nieco surrealistyczne.
Blumstein zasiądzie do stołu z żetonami, których będą pragnęli wszyscy pozostali w grze zawodnicy. Jasnym jest, że Amerykanin musi przygotować się na ataki rywali i ułożyć sobie w głowie plan działania.
– Te kilka dni przerwy będą szalone. Czegoś takiego chyba nie da się zaplanować. Czuję się wspaniale, nie mogę uwierzyć, że to się dzieje. Mam świetną grupę przyjaciół, z którą będę pracował i przygotowywał się na czwartek. To jeden z najważniejszych momentów w moim życiu, jestem niesamowicie podekscytowany.
Droga na stół finałowy
Dzień | Stack na koniec dnia | Miejsce |
---|---|---|
1 | 86.200 | 1402/5.519 |
2 | 375.100 | 62/2.572 |
3 | 1.340.000 | 8/1.084 |
4 | 2.016.000 | 44/297 |
5 | 6.845.000 | 14/85 |
6 | 18.125.000 | 8/27 |
7 | 97.250.000 | 1/9 |
Kluczowe rozdanie
Każdy pokerzysta w trakcie turnieju zalicza rozdanie, które diametralnie zmienia jego położenie. Dla Blumsteina taką ręką było starcie z Valentinem Messiną w dniu szóstym. Amerykanin zapamiętał je w następujący sposób:
– Podbiłem z UTG i Messina sprawdził. Na flopie pojawiły się J42. Złapałem seta i zabetowałem. Messina ponownie sprawdził. Na turnie spadła szóstka, zaczekałem. Messina zagrał za ponad milion, co rzecz jasna sprawdziłem. Na river trójka. Zaczekałem, ale byłem pewny, że on zabetuje i tak właśnie zrobił. Zagrał za prawie trzy miliony, na co ja odpowiedziałem przebiciem do 7.200.000. Wydawało mi się, że sprawdzenie zajęło mu wieczność. Ale zrobił to.
Charakterystyka
Blumstein był bliski odpadnięcia z turnieju po tym, jak oddał znaczną część stacka Danowi Ottowi – więcej o tym rozdaniu przeczytacie w tym miejscu. Amerykanin został wówczas z zaledwie 17.000.000 żetonów i musiał czuć na plecach oddech rywali.
Jak sam przyznaje – rozdanie to nieco wytrąciło go z równowagi, bowiem do tamtego momentu był maksymalnie skoncentrowany.
– Zrobiłem ogromny błąd po siedmiu dniach dobrej gry. Nie mam żadnego usprawiedliwienia. Pomyliłem się, ale na szczęście czasem dostajemy od losu drugą szansę. Kilka rąk później dostałem króle, podwoiłem się i wróciłem z powrotem do gry.
Dzięki „odrodzeniu” Blumsteina finał Main Eventu WSOP będzie rozgrywany w akompaniamencie głośnej grupy wsparcia. Kto wie, może niesiony dopingiem swoich kolegów pokusi się o wynik, który zaważy na jego przyszłej karierze. Pożyjemy, zobaczymy.