Już w czwartek 20 lipca w Penn & Teller Theater odbędzie się finałowe starcie w Main Evencie WSOP 2017. Przyjrzyjmy się bliżej zawodnikom, którzy powalczą o ten prestiżowy tytuł – oto sylwetki finalistów, którzy mają szansę na zwycięstwo w najważniejszym pokerowym turnieju w tym roku.
Jack Sinclair
Chipcount: 20.200.000
Miejsce urodzenia: London, England
Wiek: 26
Miejsce przy stole: 5
Dotychczasowa kariera
Jack Sinclair może nie jest najbardziej rozpoznawalnym zawodnikiem przy stole finałowym Main Eventu WSOP, jednak w żadnym wypadku nie można go lekceważyć. 26-letni Brytyjczyk gra w pokera profesjonalnie od dwóch lat, głównie w sieci. Nie rwał się do gry w turniejach na żywo, dopóki nie namówili go do tego dwaj przyjaciele – Philipp Gruissem i Anton Morgenstern.
W swojej dotychczasowej karierze Sinclair zaliczył zaledwie trzy miejsca płatne, opiewające na kwotę 13.500$. Pierwsze z nich pochodzi z festiwalu PartyPoker Millions w Nottingham, a kolejne dwa przypadają na festiwal WSOP.
Przyjęło się, że im mniej rywale obecni przy stole wiedzą na twój temat, tym lepiej dla ciebie. Jednak w przypadku tak wąskiej stawki i dwóch dni na zebranie informacji na temat gracza, nie wydaje się, aby Sinclair mógł szukać na tym polu przewagi.
– Odkąd usiadłem przy stole, ludzie automatycznie myśleli, że będę ich luźno 3-betował i robił różne dziwne rzeczy. Nie mam pojęcia dlaczego. Musi chodzić o sposób, w jaki na nich patrzę albo coś takiego. Patrząc na mnie ludzie nie zobaczą nic. Mogą myśleć „ten gość jest strasznym fishem”. Siadam, gram jedno rozdanie i cały wizerunek odchodzi w zapomnienie. Może w trakcie pierwszego rozdania jesteś w stanie coś ze mnie wyczytać, ale ogólnie to nie.
Nikt nie będzie spierał się ze stwierdzeniem, że Main Event WSOP potrafi dać w kość. Mimo wielogodzinnych rozgrywek i najróżniejszych emocji podczas nich towarzyszących, Jack Sinclair jest w stanie w najdrobniejszych szczegółach odtworzyć swoją drogę na stół finałowy.
– Dzień pierwszy był lekki, wygrałem większość rozdań, w których brałem udział. Dzień drugi był podobny – popełniłem kilka błędów, ale skończyłem z zadowalającym stackiem. W dniu trzecim miałem fatalne losowanie miejsc, pierwsze cztery godziny były brutalne. Większość dnia piątego grałem z Mickey'em Craftem. To był prawdopodobnie najweselszy stolik, przy jakim kiedykolwiek grałem. Dzień szósty był niesamowity – zaczynałem z dwoma milionami, a skończyłem blisko trzydziestu milionów żetonów.
Dzień siódmy również może być przez Sinclaira rozpatrywany w kategoriach istnego roller coastera. W pewnym momencie wskoczył na blisko 100.000.000 żetonów w stacku, jednak kilka rozdań później przekazał Blumsteinowi pozyskane od niego żetony.
– Wciąż lubię to rozdanie. To był spory wstyd. Struktura boardu była dla mnie zbyt dobra, żebym mógł odmówić sobie blefu. Prawdziwym błędem było to, że nie zauważyłem, że on ma na mnie reada, choć nie graliśmy wcześniej zbyt wielu rozdań. Nie wiem, może ludzie naopowiadali mu, że gram jak szalony, choć tak naprawdę to wcale tak nie jest.
Droga na stół finałowy
Dzień | Stack na koniec dnia | Miejsce |
---|---|---|
1 | 149.500 | 207/5,519 |
2 | 242.900 | 355/2,572 |
3 | 463.000 | 267/1,084 |
4 | 1.457.000 | 95/297 |
5 | 2.225.000 | 69/85 |
6 | 27.535.000 | 3/27 |
7 | 20.200.000 | 8/9 |
Kluczowe rozdanie
Sinclair wspomniał jedno z bardziej pamiętnych rozdań, w którym starł się z Wenem Zhou. Reporterzy relacjonujący tę rękę złapali akcję na turnie, gdzie w puli było już 650.000 żetonów. Na boardzie w postaci A 8 4 9 siedzący na small blindzie Sinclair zabetował za 350.000, natomiast Zhou przebił z big blinda do 700.000 żetonów. Jack ponownie przebił, tym razem do 1.400.000 żetonów i otrzymał szybkiego all ina, którego bez wahania sprawdził.
Jeszcze przed odsłonięciem kart Zhou wiedział, że został przyłapany na gorącym uczynku. Sinclair odsłonił parę dziewiątek dającą mu seta, Wen mógł się natomiast pochwalić zaledwie parą dwójek. 5 na river nie zmieniła zupełnie nic, dzięki czemu Sinclair wskoczył na ponad czternaście milionów w stacku, a Zhou skrócił się do zaledwie 12 big blindów.
– Cały dzień grał jak szalony. Pierwszą rzeczą, jaką zrobił po tym, gdy usiadłem do stołu, był 4-bet all in z ósemkami z UTG jako odpowiedź na squeeze'a. Wiedziałem, że z tym gościem będzie masa zabawy.
W naszym rozdaniu na small blindzie dostałem parę dziewiątek. Wszyscy sfoldowali, ja przebiłem, on sprawdził. Na turnie mieliśmy efektywne stacki w wysokości ok. siedmiu milionów. Sprawdziłem jego all ina i byłem szczerze zszokowany, gdy odsłonił parę dwójek. Miał zero procent szans na zwycięstwo. To było całkiem miłe. Po sprawdzeniu myślałem „mam nadzieję, że moja ręka się utrzyma”. Potem zobaczyłem jego karty i wiedziałem, że jest dobrze.
Charakterystyka
Agresywny styl gry może zapewnić Sinclairowi komfortową pozycję w starciach z graczami, którzy kiedyś podobnie jak on stawiali swoje pierwsze kroki na gruncie pokera na żywo. Zaprawiony w bojach w internecie pokerzysta doskonale dobiera rozdania, w których chce brać udział i na przestrzeni siedmiu dni zmagań prezentował perfekcyjną kontrolę nad swoimi poczynaniami.
– Staram się nie myśleć zbyt wiele nad innymi rzeczami niż poker. Ale muszę przyznać, że to wszystko jest nieco surrealistyczne. Staram się po prostu grać dobrego pokera i podejmować właściwe decyzje. Gdy mi się to udaje, jestem szczęśliwy.
Po utracie znacznej części stacka chwilę przed wyłonieniem składu stołu finałowego ciężko powściągnąć emocje. Sinclair zapytany o uczucia towarzyszące mu po zakończeniu dnia siódmego, był brutalnie szczery.
– Zmęczenie. Głód. Pragnienie. Podczas gry piłem bardzo mało, bo do toalety wychodzi się podczas przerw co dwie godziny. Czułem się okej, ale na koniec dnia straciłem większość stacka, miałem mieszane uczucia. Pójdę sobie do spa, potem przeanalizuję kilka rozdań i ułożę sobie plan gry.