Radość po zwycięstwie w Main Evencie WSOP już minęła. Teraz Steven van Zadelhoff wraca do tego, co kocha najbardziej – grindowania. Nie oznacza to jednak, że zaraz po zakończeniu rozgrywki przeszedł on ze swoim sukcesem do porządku dziennego.
– Było dużo szampana i drinków. Wielu moich udziałowców było w pobliżu, więc wszyscy byli bardzo podekscytowani. Po turnieju szampan już na mnie czekał, następnego dnia wybrałem się na spokojniejszy obiad z przyjaciółmi. Tego wyczynu nie da się nie świętować, to zbyt fantastyczne. Nie powiem, że był to jedyny taki występ w życiu, bowiem zamierzam zrobić jeszcze wiele wspaniałych rzeczy.
Do momentu zwycięstwa w Main Evencie WCOOP Zadelhoff był bliski dobrych występów, jednak ostatecznie nie udało mu się postawić przysłowiowej kropki nad i. Zajął on 19. miejsce w evencie #3 high, 11. miejsce w evencie #16 high oraz 46. miejsce w turnieju #66 low.
– Byłem bardzo blisko zaliczenia dobrego festiwalu WCOOP. Miesiąc wcześniej wygrałem 70.000$ czy coś w tym stylu, jednak na WCOOP-ach można stracić nawet i 40.000$. Na moje szczęście dwa dni przed festiwalem wygrałem turniej za 109$, więc miałem amunicję i czułem się dobrze z tym, że mogłem odpalić.
Prawdopodobnie z powodu ogromnego stresu związanego z przystępowaniem do finału Main Eventu WCOOP, pokerzysta nie spał najlepiej w nocy. Prze startem gry na stole finałowym uciął sobie krótką drzemkę, która okazała się być strzałem w dziesiątkę.
– Obudziłem się na 20 minut przed wznowieniem gry i byłem w pełni gotowy. Wiedziałem, że idę po to, aby ich zniszczyć. Zmiana z bycia kompletnym głupkiem do gotowości na zwycięstwo w najważniejszym turnieju w życiu, była niesamowita. Czułem się bardzo pewny siebie – jestem z tego bardzo dumny.
W pewnym sensie było to jak sen. To dokładnie to, o czym marzyłem przez dziesięć, dwanaście, piętnaście lat – zdominować stół finałowy turnieju takiego jak ten. To coś niesamowitego. Z drugiej jednak strony, to coś zupełnie normalnego i naturalnego, bowiem włożyłem w to masę pracy. Właśnie to trenowałem przez ostatnie dziesięć lat.
Steven van Zadelhoff – Teraz mogę grać również inne gry
Moment, o którym wspomina Zadelhoff, wart był 1.600.000$. Zaraz po spłaceniu wszystkich inwestorów i rozesłaniu im należnych funduszy, na jego koncie zostało około 256.000$. Choć nie jest to siedmiocyfrowy wynik, pokerzysta poczuł komfort psychiczny i podjął decyzję o rozpoczęciu grania na własny rachunek. Teraz nie może doczekać się wolności i braku presji płynących z zawieranych porozumień z innymi pokerzystami.
– Wcześniej byłem stakowany, teraz nie jestem i mogę robić cokolwiek chcę. Mam więcej swoich własnych akcji, wciąż mogę sprzedawać je przy okazji większych turniejów. Myślę, że z tego skorzystam. Teraz mogę grać również inne gry. Muszę przygotować na tę okazję dobry plan.