Wakacje spędzam z rodziną (żona i dwie córki) oraz ze znajomymi z pracy żony i ich dwoma chłopakami. Jak się okazało od samego początku razem z Michałem mamy podobną koncepcję na spędzanie urlopu, czyli nie przepracować się, a dobrze się bawić. Co prawda nie zawsze spotyka się to z akceptacją naszych małżonek, ale jakoś sobie muszą z nami radzić.
Ponieważ pogoda jak na razie dopisuje więc każdy dzień wygląda mniej więcej tak samo co nie znaczy, że nudno. Zwlekam się z łóżka między 10 a 11 i gonię całą ekipę, która już udała się na śniadanie. Po powrocie przygotowania do wyjścia na plażę i objuczeni jak wielbłądy (dmuchany fotel, latawce, łopatki, grabki, foremki, wiaderka i co tam jeszcze dzieci wymyślą) udajemy się na plażę. Szybkie rozstawienie parawanów, dziewczyny zaczynają się opalać, dzieci do wody, a my z Michałem udajemy się w drogę do "Przystani Żywca". Tam najpierw konsumpcja na miejscu potem z zapasami udajemy się w drogę powrotną. Na plaży spędzamy czas do momentu wyczerpania się zapasów i wtedy zwijamy się na obiad.
Obiad jest na razie jedynym problemem, nie znaleźliśmy jeszcze miejsca, w którym wszystko byłoby ok. Albo trafimy na okropne jedzenie, jak jedzenie będzie ok to obsługa jest taka, że odechciewa się jeść. Najciekawiej było w jednej smażalni, najpierw pani przyniosła rachunek zanim zdążyłem ugryźć rybę, potem okazało się, że rachunek to jest po prostu napisana kwota na świstku papieru, bez wyszczególnienia ile i za co, a następnie kelnerka postanowiła zacząć sprzątać nasze jeszcze pełne jedzenia talerze – no drugi raz to tam na pewno nie pójdziemy.
Po obiedzie coś ze sportów ekstremalnych, czyli przejście głównym deptakiem. A tam czekają na rodziny z dziećmi trudne do pokonania przeszkody – wesołe miasteczka, trampoliny, automaty, maszyny z kulkami, różnego rodzaju stragany z nikomu do niczego niepotrzebnymi pierdołami i inne równie niebezpieczne dla portfela przeszkody.
Kiedy już uda nam się wyjść z tej rywalizacji zwycięsko zahaczamy z Michałem o sklepik z zachęcająco brzmiącą karteczką "mrożona wódeczka". Od razu po wejściu już wiedzą co mają podać i z zaopatrzeniem na wieczór udajemy się do naszego Dworku.
Tam dzieci zaczynają szaleństwa na dmuchanym zamku, a my z Michałem udajemy się na zasłużony po tak męczącym dniu relaks, czyli sauna, jazuzzi oraz masujący fotel. Ponieważ w saunie jest gorąco więc trzeba na bieżąco uzupełniać płyny. Dzisiaj do naszych wieczornych atrakcji dodajemy nowy punkt – łaźnię parową, która została w końcu zreperowana (na prośbę Michała).
Po zakończeniu odnowy w naszym mini-spa zasiadamy do wieczornych dyskusji przy ławeczkach w ogrodzie. Dołączają do nas szanowne małżonki i siedzimy tak do późnych godzin nocnych. Ja staram się cały czas prowadzić pokerową edukację i tłumaczę jak świetną rozrywką jest Texas Holdem. Koło północy odpalamy laptopa i zaczynamy puszczać muzyczne hity, co prawda nie zawsze spotyka się to z pełną akceptacją innych gości naszego pensjonatu, ale myślę, że takie darmowe wieczorki z muzyką, które oferujemy powinny spotykać się z większym zrozumieniem innych osób. Najważniejsze, że nic przeciwko naszym zabawom nie mają gospodarze.
Wczoraj w naszym planie dnia zaszła jedna zmiana i zamiast sauny wieczorem udaliśmy się na pokazy czeskiej grupy kaskaderskiej, która podobno brała udział w najciekawszych scenach w filmach "Taxi". Pokaz był naprawdę ciekawy i wszyscy, a szczególnie dzieciaki świetnie się bawili. Przydały się także umiejętności nabyte podczas wizyt na stadionach piłkarskich i bez problemu wnieśliśmy na stadion plecak wraz z napojami – dzięki temu pokaz był jeszcze lepszy 😛
Sam wyjazd jak na razie jest rewelacyjny, towarzystwo dopisuje i będzie pewnie dopisywać do samego końca, a mam nadzieję, że również pogoda się nie zmieni. Na koniec jeszcze wielkie podziękowania dla całej ekipy PokerTexas, która ogarnia portal podczas gdy ja bezczelnie odpoczywam. Jeszcze raz wielkie dzięki i do zobaczenia już za półtora tygodnia.
POWRÓT UDANY DO DOMKU….DROGA DO DUPY…PAWEŁKUTĘSKNIMY ZA WAMI…CZEKAMY DO WESELA NA WIELKIE LEJE SIĘ…NIEZAPOMNIJ ZAŁOŻYĆ KRAWATU NA SLUB 🙂
15lat temu to ja maly byłem:) Teraz sie zmienilo duzo w takim razie:)
Oj tomasz, tomasz… Ja do Łeby to jeździłem 15 lat temu 🙂 I wierz mi – 80% samochodów to były czarne bety na podwarszawskich tablicach 🙂
@Jack Daniels dawniej to kiedy masz na mysli?
Ja jezdze od 8 lat do Łeby i jakos duzo dresiarzy tam nie widzialem:)
To samo mówiło się jeszcze niedawno o Łebie, a jeszcze wcześniej o Międzyzdrojach. Widać każda miejscowość musi przejść takie urlopowe naloty, bo ponoć teraz Łeba z letniej stolicy dresiarzy stała się rodzinnym kurortem z tysiącami wózków dziecięcych 🙂
hmmm, tak czytam i sie zastanawiam, gdyz to juz ktoras informacja o Mielnie w “mediach” ktora czytam…. co te 90tys (podobno tyle w okresie letnim wpada do Mielna – chociaz nie sprecyzowali czy na turnus czy na cale 2 miesiace) ludzi widzi w tej miescinie…. kiepski piasek, waska plaza, brzydka do tego bo falochrony, mnostwo buractwa, do tego jak mowia miejscowi i nnie tylko oni – niebezpiecznie…. przeciez nad polskim morzem jest co najmniej kilkadziesiat piekniejszych miejsc….ale to taka mala dygresja…
“Wakacje w Mielnie nie skończyły się dobrze dla dwóch byłych reprezentantów Polski. Radosław Majdan i Piotr Świerczewski, zawodnicy Polonii Warszawa, zostali zatrzymani przez koszalińskich policjantów pod zarzutem znieważenia funkcjonariuszy – informuje telewizja TVN24.”
Wesołe i słoneczne Mielno:-)
No tak… A Pawcio pewnie speniał… 🙂
także właśnie wróciłem z Mielna pogoda super!a “katapulta” to było coś!!!
Tez w tym czasie byłem w Mielnie tylko ze ja w dzień spałem a w nocy imprezowałem 😉
Polecam “katapulte” adrenalinka sie podnosi jak przy pokerze hehehe 😉
Dziękuję Grzesiu za reklamę. Pozdrowienia dla małżonki i chłopaków…brakuje Was tutaj.
ps. Walcz o Barcelonę bo bez Ciebie zginę
Nie płacze, nie płacze….;-)
Świetne miejsce, żeby odpocząć !!! Cisza, super jedzenie i morze na wyciągnięcie ręki.pozdrawiam!
JD dzięki za pozdrowienia. Może kiedyś zobaczysz moje strony i zrozumiesz co to znaczy samotność w tłumie. Obywatel widział i nie wiem czy nie płacze nad moim losem.
Poproszę Pawcia, zeby rozeznał możliwości organizacji w ośrodku spotkania ( małego turnusu )…towarzysko – pokerowego.
ps. Pawcio, wypoczywaj z rodziną a jak zbrzydnie Wam plaża, hałas i tłok …daj znać.
Jurek na pewno Ciebie odwiedzimy tylko niech się najpierw dzieciaki plażą nacieszą.
Jureczku, jakbyś mu zaproponował zimne piwo to by pewnie wpadł, ale na kawę…? to wątpię :)Przy okazji pozdrawiam Cię serdecznie!
Może nawet mniej niż 10, bo pamiętam, że pieszo lazłem z Łazów do Mielna do bankomatu 🙂
W ramach ruchów turystycznych albo żeby zobaczyć jak wygląda wypoczynek bez hałasu i rozrywek.
Zapraszam na kawę do OW Neptun w Łazach …to tylko 10 km.
Pozdrawiam hajjer
Pro wpis:) Milego wypoczynku:)
Pawcio chciał się opalenizną pochwalić 😉
Pawciu, tylko jedna uwaga – do zdjęć zakładaj jakąś koszulkę, bo mój pies też ze mną zdjęcia ogląda i mu strasznie ślina zaczęła lecieć jak cię zobaczył… 🙂 🙂 🙂
Oczywiscie zalezy co rozumiemy przez slowo dobra. W zeszlym roku bylem w Mielnie, sporo rybek sprobowalem, ale zadna z nich nie powalała.
Oj da się! Najlepsza rybka w okolicy jest w knajpie o nazwie “Tawerna” w miejscu gdzie zaczyna się już Unieście, przy głównej ulicy. Swego czasu byłem bardzo częstym gościem hoteli w Mielnie i znam tam w zasadzie każdą restaurację, knajpę i dyskotekę 🙂 Pawciu, polecam!A swoją drogą to tęsknię za Tobą 🙂 WRACAJ!!
Na jedzonko proponuje sie wybrac- o ile juz sie nie wybraliscie i o ile wciaz to stoi do chaty, z ktorej zapachy unosily sie na dlugie kilometry, z goloneczką, szaszlyczkami itp. Bo dobrej ryby to z mielnie sie chyba nie da zjesc.
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.