W 2017 roku do pokerowej galerii sław wprowadzeni zostali Phil Ivey oraz David „DevilFish” Ulliot, który według wielu powinien dostąpić tego zaszczytu już dwa lata temu. Czekając na 2018 rok i zastanawiając się, kto tym razem dołączy do Poker Hall of Fame, rozważamy również sposoby, dzięki którym ranga tego wydarzenia byłaby odpowiednia.
1. Stworzyć spektakl
Do tego roku wprowadzenie do Poker Hall of Fame wiązało się z jakąś uroczystą kolacją lub niewielką ceremonią. W tym roku wiadomość przekazano na ESPN podczas przerwy w turnieju. Równie dobrze można zakomunikować w ten sposób, że właściciel Forda Focusa musi przestawić samochód, bo blokuje wyjazd z parkingu Rio. Niesamowite, że pokerzyści dostąpili tego niemałego zaszczytu w tak totalnie pozbawiony szacunku sposób.
Podobno Phil Ivey i tak nie pojawiłby się, by odebrać swoją nagrodę. Ale czy to znaczy, że społeczność pokera i tak nie może się zebrać i celebrować życie i karierę DevilFisha? Powinien to być spektakl jak nigdy wcześniej, Okazja do pokazania elity pokera i graczy, którzy do niej wstępują. Taki zaszczyt spotyka ich raz w życiu, dlaczego więc nie można zrobić wokół tego wydarzenia otoczki, na jaką zasługuje?
Congrats to the Poker Hall of Fame class of 2017: Phil Ivey and David "Devilfish" Ulliott!https://t.co/XTaJVwSkVi pic.twitter.com/Vyk5ovDz6e
— WSOP (@WSOP) July 22, 2017
2. Fizyczna Galeria Sław
Co dzieje się, gdy gracz zasiada w Poker Hall of Fame? Obecnie dostaje prawo głosu w przyszłych wyborach, a jego nazwisko pojawia się na stronie WSOP. To wszystko. Żadnego pierścienia, trofeum, nawet małej tabliczki pamiątkowej.
Ponadto żaden fan pokera nie jest w stanie wejść do Pokerowej Galerii Sław, bo ona po prostu fizycznie nie istnieje. Może być w formie małego muzeum w Las Vegas, może powstać również jako wystawa, która podążać będzie na turnieje WSOP Circuit i WSOPE. Ale niech będzie namacalna.
3. Komitet weteranów
Zawsze, gdy na liście nominowanych graczy pojawiają się nazwiska takie, jak Matt Savage czy Mori Eskandani, można przytoczyć przynajmniej tuzin innych graczy, którzy bardziej na to zasługują.
Komitet weteranów to jedyny sposób, żeby tacy legendarni gracze, jak Bob Hooks dostali swoją szansę znalezienia się w Poker Hall of Fame.
4. Zmniejszenie wpływu głosów fanów
Oczywistym jest, że fani powinni brać czynny udział w procesie głosowania na graczy, ale obecnie siła ich głosów jest zbyt duża. Rok po roku lista nominowanych pełna jest graczy, którzy dobrze sobie radzili w minionym roku, głównie na WSOP.
Czy np. Mike Matusow pojawiłby się wśród nominowanych, gdyby w tym roku nie osiągał tak dobrych wyników na WSOP? Raczej nie. Oczywiście Mike akurat zasługuje na miejsce w Poker Hall of Fame, ale dlaczego nie było go na liście w 2015 i 2016 roku? Bo wtedy nie był tak widoczny.
Fani powinni być częścią głosowania, ale niech zależy od nich maksymalnie trzech finalistów. Dla reszty powinno ustalić się kryteria wyboru. Obecni już w Galerii Sław niech rekomendują kolejne 3-4 nazwiska, a o reszcie mogą decydować pokerowe media, przemysł, profesjonaliści.
5. Wskazówki wyboru powinny odzwierciedlać dzisiejszą rzeczywistość pokera
Obecnie kryteria w stosunku do nominowanych graczy wyglądają następująco:
- gracz musiał mierzyć się z pokerzystami z najwyższej półki
- minimum 40 lat w momencie nominacji
- gra na wysokie stawki
- stały, wysoki poziom gry
- dla nie-graczy, przyczynienie się do ogólnego rozwoju i sukcesu pokera, z pozytywnymi i długo trwającymi skutkami
Niektórzy uważają, że pokerzysta musi mieć za sobą historię gier cashowych na wysokie stawki, by móc być rozważanym. I to gier cashowych live. A co z graczami, którzy wygrywają miliony w internecie na najwyższych stawkach? Co z graczami, którzy wygrali kilkadziesiąt milionów w turniejach na żywo, ale nie grali cashówek przeciwko elicie?
Carlos Mortensen w zeszłym roku przetarł ślad dla graczy wybitnie turniejowych, pora jednak przyjrzeć się graczom internetowym. Chris Moorman ma porządne pokerowe CV, ale według wielu niegodne Galerii Sław. Ale przecież to gracz, który w turniejach online zarobił więcej niż ktokolwiek inny.
Honored 2 B asked to speak tonite on behalf of "El Matador" Carlos Mortensen, newest inductee in Poker Hall of Fame pic.twitter.com/f4C6Sq3BYi
— Nolan Dalla (@nolandalla) October 27, 2016
Wielu pokerzystów online przez kilka lat rozgrywa więcej rąk, niż członkowie Hali Sław przez całe swoje życie. Wielu konsekwentnie przez kolejne lata zarabia miliony, ale ponieważ nie grają na żywo, wiedzą o nich tylko najwięksi fani. Czy to jednak znaczy, że powinno się ich pomijać przy wyborze nominowanych graczy?
6. Poker Hall of Fame powinno trafić w inne ręce
Caesars jest dumnym posiadaczem WSOP i Poker Hall of Fame, ale zdecydowanie kieruje się innym podejściem do obu marek. O ile WSOP jest stale rozwijany i dopieszczany, o tyle Galeria Sław wydaje się niechcianym dzieckiem w rodzinie, które dostaje tyle, żeby przeżyć, ale ani trochę więcej.
Najlepszym rozwiązaniem byłoby więc, gdyby Poker Hall of Fame trafiło w inne ręce, które dadzą mu uwagę i dom, na jakie zasługuje. Global Poker Index wydaje się organizacją, która byłaby dobra dla Galerii Sław, a która również by na tym mogła skorzystać. Obopólne zwycięstwo.
7. Zwiększenie liczby wprowadzanych graczy
Utrzymując obecne tempro wprowadzania graczy do Poker Hall of Fame, nigdy nie znajdą się w niej wszyscy, którzy na to zasługują. Godni tego zaszczytu gracze robią się coraz starsi, czasem znikając przez to z radarów, a z każdym kolejnym rokiem pojawiają się nowi, spełniający niezbędne warunki gracze.
Z tego powodu dobrze byłoby zwiększyć liczbę wprowadzanych graczy z dwóch do czterech. Pomogłoby to nadrobić zaległości i sprawić, że kolejne nominacje lepiej odzwierciedlałyby obecną sytuację pokera.