W rozmowie z brytyjskim Daily Star Sam Trickett opowiedział o swoich największych wygranych i przegranych w cashówkach live oraz przyznał, że życie gracza high stakes wiąże się również z wieloma życiowymi zakrętami.
Na łamach Daily Star Sam Trickett powiedział, że życie pokerowego profesjonalisty z wysokich stawek wiąże się z ekstremalnymi wzlotami i upadkami. Od swojego pierwszego turniejowego zwycięstwa z 2007 roku, 32-latek zarobił ponad 20.000.000$ w turniejach live oraz – jak sam mówi – dużo więcej w grach cashowych.
– Mój największy jednodniowy zarobek to około 7.600.000£ (9.900.000$). Kilka razy przegrywałem jednego dnia 1.000.000£ (1.300.000$). Gdybym przegrał więcej, czułbym się niekomfortowo. Dlatego zazwyczaj w takich momentach kończę grę.
Trickett przyznaje, że uwielbia wszelkiego rodzaju błyskotki i często dogadza sobie kupowaniem coraz to nowych rzeczy. Obecnie ma cztery posiadłości, w tym willę na hiszpańskiej Ibizie. W jego posiadaniu są również m.in. wart 118.000$ Range Rover czy wykonane na zamówienie Ferrari za 361.000$. Kolejny samochód ambasadora PartyPoker wart jest 140.000$. Jak sam mówi, nadal nie darzy pieniędzy wystarczającym szacunkiem.
Choć może sobie pozwolić na nieosiągalne dla wielu innych luksusy, Trickett opowiada, że odkąd przeszedł na pokerowe zawodowstwo, musiał zmierzyć się z wieloma życiowymi zakrętami.
– Mój ojciec od zawsze silnie sprzeciwiał się hazardowi. Kilka razy byłem bankrutem, znajomy bankowiec mówił mi, żebym przestał. To było dla mnie bardzo trudne, ponieważ wiedziałem, że w innych sytuacjach mieli rację. Czułem jednak, że na pokerze można zarobić – to w końcu gra umiejętności.
Szczęście dzięki małżeństwu
Anglik dodaje, że życie pokerowego profesjonalisty może również wpływać negatywnie na związki międzyludzkie. Nieustanne podróże, imprezy oraz pełna koncentracja wymagana w rywalizacji na najwyższym poziomie były powodami, dla których w 2014 roku Trickett zakończył swój 10-letni związek z Natashą Sandhu. W 2016 roku ożenił się z Mieke Dockley i przyznaje, że obecnie – choć, rzecz prosta, nie może kontrolować karcianych swingów – wprowadził do swojego życia jakże potrzebną równowagę. Małżeństwo sprawiło również, że czuje się szczęśliwy.
– Mogę teraz zajmować się rzeczami, które naprawdę sprawiają mi przyjemność. Choćby działalnością charytatywną, która przyciągała mnie od zawsze. Wcześniej tego nie robiłem, ponieważ byłem nieco bardziej samolubny i napędzało mnie przede wszystkim to wszystko, co chciałem osiągnąć w pokerze.