Jedna rzecz potrafi w mgnieniu oka zmienić światowej klasy pokerzystę w chłopca do bicia: tilt. Ryan Fee, który w turniejach na żywo wygrał już ponad 3 mln dolarów, postanowił podzielić się swoją sprawdzoną metodą na pokonanie tiltu. Jest prosta, chociaż dla niektórych może okazać się drastyczna…
Żadna ilość pokerowej wiedzy i umiejętności nie jest w stanie zrekompensować problemów z emocjami podczas gry. Dlatego też skupianie się na mentalnej stronie jest tak ważne, by być wygrywającym pokerzystą. Poker jest grą, w której ważna jest każda, najmniejsza nawet przewaga, więc wypełniona tiltem sesja potrafi zniweczyć wysiłki kilku rozgrywanych w nawet najlepszy sposób.
Jak powstrzymać tilt przed rujnowaniem twojej ciężkiej pracy?
Ryan Fee uważa, że jest jedna, a do tego bardzo prosta odpowiedź: zrobić sobie przerwę. Za każdym razem, gdy sam przeżywał downswingi i każdego dnia czuł się coraz bardziej stiltowany, odsuwał się od pokera, żeby wyciszyć swoje emocje. Zwykle nie potrzebował więcej niż miesiąc czasu, żeby uspokoić chaos panujący w głowie.
Krótkie przerwy są efektywne, ponieważ izolują cię od przyczyny negatywnych emocji. Nabranie dystansu do pokera pozwala zredukować stres, zrelaksować się i spędzić nieco czasu na rzeczach, które sprawiają ci przyjemność.
Inną zaletą zrobienia sobie przerwy jest nabranie perspektywy w stosunku do swojej sytuacji. Gdy twoje życie kręci się wokół pokera, nie ma w tym nic dziwnego, że downswingi są trudne emocjonalnie – nawet wiedząc, że są nieodłączną częścią życia profesjonalnego pokerzysty. Przerwa przypomni ci, że życie to nie tylko poker, a twoje szczęście nie zależy jedynie od tego, jak dobrze wygląda twój wykres EV.
Żeby przerwa była najbardziej efektywna, musisz zadziałać gdy tylko poczujesz, że emocje biorą górę nad rozsądkiem. Zrobienie sobie przerwy, gdy tilt dopiero się zbliża uchroni twój bankroll przed jego niszczącym działaniem.
Tilt można również zdusić w zarodku, ale do tego trzeba więcej pracy. Na początku trzeba zidentyfikować powód, który sprawia, że emocje dochodzą do głosu, ale to już jest temat na inny felieton.
Ile powinna trwać przerwa?
Klasyczna pokerowa odpowiedź na to pytanie to: zależy. Powinieneś wziąć tyle wolnego czasu, ile potrzebujesz, np. dopóki nie poczujesz, że jesteś gotów do gry na swoim najlepszym poziomie i znów masz pozytywne nastawienie.
Tak więc jeżeli tylko jedna sesja przybrała zły obrót i już po niej postanowiłeś opanować swoje emocje, to wystarczająca może być nawet godzina – wyjdź na dwór, zaczerpnij świeżego powietrza, zmień na chwilę scenerię. Jeśli jednak downswing trwa już jakiś czas i czujesz, że w każdej chwili tilt może cię złapać za jaja, może być ci potrzebna tygodniowa, a może nawet miesięczna przerwa.
Oczywiście dla osób, które pokerem zarabiają na życie wzięcie tak długich przerw może wydawać się szaleństwem. Ryan czuł dokładnie to samo, gdy musiał spędzić trochę czasu poza stołem. Po dwóch latach gry każdego dnia po kilka godzin sam pomysł całkowitego wycofania się z gry na jakiś czas wydawał mu się absurdalny i zbyt drastyczny.
Ale patrząc teraz na tamtą sytuację wie, że był to punkt zwrotny w jego karierze. Zakończył bardzo poważny downswing i wrócił bardziej zmotywowany niż kiedykolwiek wcześniej.
Tak więc gdy następnym razem poczujesz, jak tilt zżera cię od środka, zastosuj ten prosty krok: odejdź. Na kilka minut, tydzień, miesiąc – tyle czasu, żeby odrzucić od siebie myśl, że nic ci się nie udaje. Pamiętaj: poker nie zniknie z dnia na dzień, będzie na ciebie czekał. Wróć, gdy poczujesz pozytywne nastawienie i będziesz podekscytowany myślą o grze. To wtedy grasz najlepiej.