Każdy z pokerzystów po latach rywalizacji na dowolnym poziomie jest w stanie z pamięci przywołać rozdanie, które – w zależności od wyniku – przyniosło mu masę radości lub smutku. W trakcie mistrzowskiego turnieju WSOP Omaha Hi-Lo z wpisowym 10.000$ o tego typu rozdaniu opowiedział Jean-Robert Bellande.
Cashówka No-Limit Holdem – Czarnogóra 2018
Bellande to pokerzysta znany zagorzałym fanom pokera. Zawodnik ten nie stroni od rywalizacji w grach cashowych na wysokich stawkach, na swoim koncie posiada również 2.200.000$ wygrane w turniejach na żywo. Jean-Robert znany jest ze swojego zamiłowania do dobrej rozrywki – zapewne stąd wziął się pomysł udziału w programie „Survivor”, a także sympatia fanów, której dorobił się podczas licznych występów na stołach telewizyjnych.
Amerykanin wybrał się w tym roku do Czarnogóry, jednak patrząc z perspektywy czasu do chwili opisywanej dalej rozgrywki nie był to udany wyjazd. W pamięci zapadło mu głównie jedno potężne rozdanie, które w ostatecznym rozrachunku okazało się być sporym coolerem.
Plan był nieco inny – Bellande po cichu liczył, że w cashówce na stawkach 1.000$/2.000$ uda mu się zarobić nieco pieniędzy, które wyciągną go z finansowego dołka, w który wpadł na tym wyjeździe.
– W trakcie tej podróży wydałem całą masę pieniędzy. W tamtym momencie byłem około miliona dolarów na minusie. Byłem naprawdę bardzo podłamany; zdecydowałem się wykorzystać ostatnią strzałkę i wkupić się za minimalną kwotę, czyli 200.000$.
Po zakupie żetonów, Bellande potrzebował wskoczyć na dobre tory i po cichu liczył na odrobienie choć części strat. W pierwszym rozdaniu wygrał blindy i ante, jednak ręka, która nadeszła chwilę później, wywołuje w nim spore emocje nawet na kilka tygodni po zakończeniu wycieczki do Czarnogóry.
– Po trzech rozdaniach miałem 220.000$ i dostałem parę asów. Pomyślałem: „oo, super, może tym razem uda mi się dobrze przyrunować”, bowiem rozgrywka była bardzo żywa. To był doskonały moment na parę asów na ręku – wspominał Bellande.
Zawodnik siedzący na pozycji under the gun otworzył mocnym podbiciem do 10.000$. Gracz obok niego sprawdził, a Jean-Robert podniósł cenę do 50.000$. Obydwaj gracze sprawdzili.
Na zaledwie kilka rozdań po ponownym wkupieniu do gry Bellande rywalizował więc o pulę, która już przed flopem została nabudowana do rozmiaru 150.000$. Flop przyniósł KQQ. Pierwotny agresor wrzucił all-ina za 500.000$, czyli znacznie większą kwotę, niż Bellande posiadał w stacku. Kolejny do decyzji zawodnik sfoldował, a Amerykanin stanął przed arcytrudną i potwornie ważną decyzją.
– Teraz moja kolej, sprawdzam – powiedział Bellande.
– Masz coś? – zapytał przeciwnik?
– Powiedzmy. Mam asy.
– Ja mam króla z waletem – brzmiał komunikat zwrotny.
Bellande miał więc całkiem uzasadnione powody do tego, aby czuć się ze swoimi dwoma parami komfortowo. Czyżby miało mu się udać odrobić znaczną część strat w jednym, ale za to potężnym rozdaniu?
– Ustaliliśmy, że wyłożymy dwa boardy. Na pierwszym trafił drugiego króla na riverze, a na drugim boardzie złapał… ostatniego króla pozostającego w talii. Zapytałem wówczas sam siebie, czy to się dzieje naprawdę. To było maksymalnie bolesne.
Nie wszystko było jednak stracone. Po tak niefortunnym obrocie zdarzeń Bellande nie mógł pogodzić się z porażką i nie odszedł od stołu.
– Cóż, dobrą wiadomością jest to, że byłem tak zdegustowany tym rozdaniem, że postanowiłem wkupić się za kolejne 200.000$ i scashowałem tamtą grę na 1.500.000$. Wyszedłem więc na pół miliona dolarów na plusie. To prawdziwa historia, to się naprawdę zdarzyło!
Powrót na WSOP
Choć Bellande'owi nie udało się scashować turnieju mistrzowskiego w Omahę Hi/Lo, podczas której opowiadał reporterowi PokerNews o czarnogórskiej rozgrywce, Amerykanin nie przywiązuje większej wagi do wyników. Woli skupić się na dobrej zabawie i radości z faktu, że w Rio jest mu dane spotkać tak wielu pokerzystów i przyjaciół.
– Te turnieje sprawiają mi naprawdę wielką przyjemność. Cieszę się z tych przyjaźni, znajomości, z tego, że mogę pogadać i posiedzieć przy stole z wieloma przyjaciółmi. Niektórych z tych gości znam od 15 lat.
Bellande przyznaje, że podczas tegorocznego festiwalu zagra w niewielkiej liczbie turniejów, ale za to wybierze takie eventy, które najbardziej będą pasowały do jego harmonogramu. Ostateczna liczba zatrzyma się prawdopodobnie w okolicach od pięciu do siedmiu turniejów.
– To miłe uczucie, coś w rodzaju nostalgii, która ogarnia cię za każdym razem, gdy wkraczasz na arenę World Series of Poker. Zawsze dobrze mi się tutaj wraca. Wykorzystuję każdą okazję do zagrania i po prostu z radością wskakuję do gry.