Rob Yong – właściciel poker roomu Dusk Till Dawn – zamieścił na swoim blogu wywiad, w którym opowiedział o swojej współpracy z PartyPoker, o swoich doświadczeniach z pokerem i o licznych przyjaźniach, które dzięki niemu nawiązał. Dziś publikujemy pierwszą część tej interesującej rozmowy.
Współpraca z PartyPoker
– Wszyscy wiedzą, że jesteś głównym partnerem PartyPoker i właścicielem klubu Dusk Till Dawn, w którym regularnie odbywają się flagowe eventy tego operatora. Wygląda jednak na to, że w tej firmie pełnisz też inne funkcje, których nie da się opisać w kilku słowach. Powiesz coś więcej na ten temat?
– PartyPoker i jego właściciel GVC są moimi przyjaciółmi. Uważam, że organizacje czy firmy mogą być przyjacielem tak samo jak człowiek. Mam nadzieję, że PartyPoker zostanie największym internetowym operatorem, który będzie dbał o pokerową społeczność i będzie budował zrównoważony pokerowy ekosystem. W zespole jest bardzo młody Tom Waters, ale na pokładzie są też stare, mądre sowy, takie jak John Duthie czy Mike Sexton, którzy mu doradzają.
– Ostatni Powerfest okazał się ogromnym sukcesem. W charytatywnym Super High Rollerze zagrało aż 129 uczestników. Sam wkupiłeś się do niego aż czterokrotnie. Opowiesz coś więcej o swojej karierze?
– Tak naprawdę wkupiłem się trzykrotnie. Jestem hazardzistą zarówno w pokerze, jak i w życiu czy w biznesie. Nie mam potrzeby uczestniczenia w grach, w których przewagę ma kasyno, nie obstawiam też zakładów sportowych, ale hazard zawsze był częścią mojego życia i zawsze nią będzie. Zawsze podejmuję długoterminowe decyzje i to działa, bo mam czas, żeby je zrealizować.
Gry na wysokie stawki
– Często bywasz uczestnikiem najdroższych i najbardziej szalonych gier, w których brali też udział Tony G czy Sam Trickett. Co o nich myślisz?
– Tony G jest śmieszny przy stole, ale jest też dobrym kumplem poza nim. Sprawia, że się śmieję. Kilka tygodni temu w pewnym rozdaniu sprawdził zagranie za 20.000$ z gutshotem. Trafił go i rywal stracił 100.000$ mając seta. Tony tylko się uśmiechnął i powiedział „Widzieliście, ile miałem odwagi, by sprawdzić z tym gutshotem? Zasłużyłem żeby to wygrać!” Sam Trickett jest moim dobrym przyjacielem, pamiętam jego początki na stawkach 0.50/1.00£ w Dusk Till Dawn. To niesamowite, że tak się rozwinął.
– Co myślisz o światowej klasy pokerzystach takich jak Guy Laliberte, Paul Phua, Gus Hansen? Często organizujesz heads-upy z gwiazdami w swoim klubie?
– Społeczność graczy high stakes jest bardzo mała. W grach z wpisowym powyżej miliona dolarów uczestniczą wciąż te same osoby. Nigdy nie grałem przeciwko Guyowi Laliberte i Paulowi Phua, ale grałem One Dropa za 111.000$ w Kings Casino w październiku, więc być może będę miał okazję zagrać z Guyem. Słyszałem, że Paul Phua to bardzo ciężki przeciwnik i fajnie by było kiedyś z nim zagrać. Grałem w wielu pojedynkach heads-up w Dusk Till Dawn, ale raczej dla zabawy niż na wysokie stawki. Nie mam żadnego interesu w tym, żeby grać na high stakes, wolę, żeby poker był zabawą.
– Znasz Sergeia Rybachenkę? Jest bardzo popularny w Rosji, kilka razy w życiu shotował za około 7-8 milionów dolarów, a potem wszystko tracił. Na swoim blogu opisał heads-upa na short stackach, a na stole leżał wtedy miliard dolarów. Pamiętasz najdroższą grę, w której uczestniczyłeś albo byłeś jej obserwatorem?
– Nie znam go, cashówki w Rosji gram od niedawna, odkąd zalegalizowali pokera w Soczi. Najdroższą grą, którą widziałem i w którą grałem, była Omaha na stawkach 5.000$/10.000$ ze straddlem za 20.000$. Nawet małe pule dochodziły tam do miliona dolarów. Słyszałem o grubszych grach, ale myślę, że to przesada co mówią o grach na wysokie stawki. Ostatnio grałem w Ivey Roomie w kasynie Aria podczas festiwalu WSOP. Jestem pewien, że czasami dzieją się szalone rzeczy, zwłaszcza w prywatnych grach, które czasami wymykają się spod kontroli, ale nie sądzę, żeby wielu pokerzystów każdego wieczoru było gotowych zaakceptować swingi sięgające kilku czy kilkunastu milionów dolarów.
Finałowy stół EPT Dublin 2006
– Kiedy ogląda się Twój profil w bazie HendonMob, ma się wrażenie, że raczej stronisz od wielkich turniejów, na których obecna jest telewizja. Twoim największym sukcesem wciąż jest szóste miejsce na EPT Dublin w 2006 roku. Pamiętasz swoje potyczki z późniejszym mistrzem?
– Rzeczywiście, zrezygnowałem z większych turniejów po 2006 roku. Byłem bardzo przygnębiony po tym, jak Roland De Wolfe pokonał na riverze moje A-K, kiedy sam miał A-J. Gdyby nie to rozdanie, miałbym spore szanse wygrać ten turniej. Nie było zbyt wielu turniejów w tamtych czasach, więc naprawdę zależało mi, żeby to wygrać, skoro już znalazłem się w finale. Teraz turnieje za pięć czy dziesięć tysięcy dolarów można grać co tydzień.
Poniżej znajdziecie filmik, który przypomni Wam rozdanie, o którym wspomniał Rob Yong (od minuty 39:52.
miliard dolarów na stole? ok bajka była – dobranoc, kładę się spać.
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.