Praca reportera turniejowego z całą pewnością nie należy do łatwych. Nie dość, że w kość dają wielogodzinne rozgrywki, to w jakiś sposób trzeba się również na owe turnieje dostać. W najnowszym wpisie na blogu miniony rok podsumował Christian Zetzsche – jeden z najbardziej zapracowanych sprawozdawców.
Zetzsche pracuje dla portalu PokerNews, czyli bezsprzecznego potentata w dziedzinie relacji na żywo z najróżniejszych festiwali pokerowych na świecie. Nie jest zatem zaskoczeniem, że osoby pracujące przy tego typu przedsięwzięciach mają bardzo dużo na głowie.
Christian pokusił się o podsumowanie swojej pracy w 2017 roku i trzeba przyznać, że wykręcone przez niego liczby robią spore wrażenie.
Liczba zrelacjonowanych eventów | 20 |
Liczba odwiedzonych krajów | 12 |
Liczba dni pracy przy relacji | 197 |
Liczba dni w podróży | 39 |
Liczba odbytych lotów | 44 |
Odległość pokonana w trakcie podróży samolotem | 127.671km |
Liczba godzin spędzonych w samolocie | 184 |
Z całą pewnością nie można uznać, że miniony rok był dla Christiana lekki. Okazuje się jednak, że na początku stycznia 2017 jeszcze nic nie wskazywało na to, jak wiele pracy go czeka:
– Dokładnie rok temu, gdy rozpoczął się 2017 rok, nie miałem pojęcia, co się wydarzy, ponieważ nie było potwierdzenia dla żadnej relacji. Poza tym, Aussie Millions odpadało, a powodem były koszty. To wszystko zamieniło się jednak w najbardziej pracowity rok, od kiedy prawie całkowicie skupiłem się na relacjonowaniu turniejów. Obejmowało to także zaskakujące wyjazdy, a prawie dwie trzecie roku spędziłem z dala od domu.
Christian w 2017 zaliczył tak egzotyczne przystanki jak Manila czy Makau, nie mogło go również zabraknąć na festiwalu WSOP. To właśnie okolice daty rozgrywania nieoficjalnych mistrzostw świata w pokera były dla niego najbardziej pracowite. Gdy opuścił swoje mieszkanie 10 maja, wrócił do niego dopiero w połowie lipca. Co ciekawe, do Las Vegas udawał się z trasy obejmującej… Barcelonę i Soczi, czyli dwie lokalizacje mocno oddalone od kolebki hazardu.
– Nocny lot z Soczi do Moskwy, następnie poranny lot do Londynu. Przestałem liczyć godziny i oglądałem filmy w trakcie lotu do Montrealu. Jeszcze tego samego dnia, gdy przybyłem do Miasta Grzechu udało mi się jakoś pójść do sklepu spożywczego.
Obserwując tego typu wpis zapewne zastanawiacie się, z jak dużym wysiłkiem wiąże się praca reportera pokerowego. Christian przyznaje, że łatwo nie jest i trudno mu ocenić, jak długo tak jeszcze pociągnie.
– Jak długo będę chciał żyć na walizkach? To pytanie, które często sobie zadaję. Te wszystkie podróże nie pomagają w potencjalnych związkach, dużo trudniej zachować również równowagę psychiczną i fizyczną. W kość daje zwłaszcza brak regularnych ćwiczeń i picie zbyt dużej ilości gazowanych napojów.
Praca reportera turniejowego, czyli ciężki kawałek chleba
Na naszym podwórku również możemy wyróżnić reportera, któremu zdarza się nie zdążyć rozpakować walizki przed kolejnym festiwalem. Mowa tu rzecz jasna o Rafale „Jacku Danielsie” Gładyszu, który własnie szykuje się w podróż do czeskiego Ołomuńca. Zapowiedź jego relacji z festiwalu Poker Fever Series znajdziecie w tym miejscu.
Natomiast już w maju redaktora naczelnego naszego portalu czeka kolejna wyczerpująca wycieczka – tym razem zawita on razem z wieloma polskimi pokerzystami do Rozvadova, gdzie będzie miał miejsce najdłuższy festiwal PF Series w historii. Czy uda mu się pobić własny rekord w postaci dwóch miesięcy spędzonych na pokerowych relacjach w 2017 roku? Kto wie…