Nieco ponad rok temu wygrał Main Event WSOP, ale od tamtej pory praktycznie zniknął z pokerowych radarów. Qui Nguyen, bo o nim mowa, postanowił jednak o sobie przypomnieć.
Kilka dni temu na rynku wydawniczym pojawiła się książka Qui Nguyena (napisana wspólnie ze Stevem Blayem) pt. „From Vietnam to Vegas”. Wietnamczyk skupia się w niej przede wszystkim na ubiegłorocznym zwycięstwie w Main Evencie, które opisuje bardzo szczegółowo, ale poświęca także trochę miejsca swojemu życiu przed wielkim triumfem. Sprawdźcie, co ma do powiedzenia w jednym z wywiadów promujących to wydawnictwo.
Przerwa od pokera
– Rok temu wygrałeś Main Event WSOP. Po tym sukcesie rzadko kiedy widywaliśmy Cię przy stołach live. Co teraz robisz? W jaki sposób to zwycięstwo zmieniło Twoje życie?
– To prawda, nie jestem w pokerowym świecie tak aktywny, jak niegdyś. Obecnie skupiam swoją uwagę na cieszeniu się życiem i spędzaniu czasu z synem. To moje priorytety. Planuję również spędzać więcej czasu w rodzinnym Wietnamie, chcę pomóc krajowi, w którym się urodziłem.
– Jakie są Twoje obecne cele jako pokerzysty?
– Niedługo odpowiem na to pytanie! Ale teraz – patrz odpowiedź na pytanie poprzednie. Wciąż od czasu do czasu gram jakieś cashówki. Głównie dla przyjemności, stawki 2$/5$, z przyjaciółmi, kilka godzin tu czy tam. Ale nadal robię sobie przerwę od profesjonalnego grania w pokera.
Praca zespołowa
– Zaimponowałeś społeczności pokerowej sposobem, w jaki rozegrałeś swoich przeciwników na finałowym stoliku Main Eventu. Jak się do niego przygotowywałeś?
– Gram w oparciu o swoje instynkty, zawsze sobie ufam. Można powiedzieć, że przygotowywałem się na to przez całe swoje życie. Każdy człowiek, którego spotykasz, jest kolejną szansą do pracy nad swoimi pokerowymi umiejętnościami. Poker w swoim rdzeniu jest po prostu grą o ludziach.
– Czy możesz powiedzieć coś więcej o relacji z Twoim mentorem Phan Youngiem?
– Przydatna była obecność Phan Younga [na widowni stolika finałowego Main Eventu – przyp.red.], ponieważ mogłem komunikować się z nim w języku wietnamskim. Dzięki temu nikt z innych teamów nie wiedział, o czym mówimy.
– W swoim teamie miałeś również Steve’a Blaya z AdvancedPokerTraining.com. Może powiedzieć o tym coś więcej?
– Steve zaprezentował mi symulację stolika finałowego, która zawierała „boty” reprezentujące wszystkie typy zawodników, z którymi miałem się mierzyć. Był również na backstage’u i oglądał transmisję telewizyjną, a potem przekazywał mi informacje o moich przeciwnikach (jakie ręce pasowali itd.).
Książka Nguyena
– Możesz opowiedzieć nam o różnicach między jego podejściem (bardziej analitycznym, opartym bardziej na sztucznej inteligencji), a podejściem reprezentowanym przez Phan Younga (bardziej „oldschoolowym”)?
– Tak, dla Steve’a poker to przede wszystkim matematyka i teoria gier. To dlatego stworzyliśmy tak dobrze dobraną drużynę, kiedy pracowaliśmy nad książką. Dałem swój komentarz do poszczególnych rąk, oparty o mój instynkt i podejście do pokera, a Steve podparł moje decyzje matematyką.
– Możesz powiedzieć nam coś więcej o swojej nowej książce?
– Książka została wydana przez D&B Poker Publishing. Ma prawie 450 stron, a Steve i ja recenzujemy w niej ponad 170 rąk ze stolika finałowego Main Eventu. Pracowaliśmy nad tą książką prawie rok!
– Urodziłeś się w Wietnamie i przeprowadziłeś do Stanów Zjednoczonych w 2001 roku, kiedy miałeś dwadzieścia cztery lata. Możesz nam coś powiedzieć o swoim związku z tym krajem?
– To oczywiście skomplikowane, ale to wciąż mój pierwszy dom. Chcę tam wrócić, odwiedzić mamę i dwie siostry. Tam mnóstwo ludzi potrzebuje pomocy. Amerykańskie pieniądze mogą tam bardzo pomóc. Tysiąc dolarów tutaj jest jak 20.000$ tam.
– Amerykańsko-wietnamska społeczność „wyprodukowała” wielu pokerowych mistrzów (Scotty Nguyen, Men „The Master” Nguyen, JC Tran…). Masz z nimi jakiś kontakt? Mówiąc bardziej ogólnie, kim są twoi mentorzy/idole?
– Widzę Scotty'ego od czasu do czasu, ale nie jesteśmy zbyt blisko. Moim prawdziwym bohaterem jest Antonio Esfandiari. To taki rodzaj pokerzysty i człowieka, jakim chce być.
To po prostu świetna zabawa!
– W swojej książce wspominasz, że po przyjeździe do Stanów Zjednoczonych miałeś kilka różnych prac. Czego Cię nauczyły zebrane tam doświadczenia?
– Im więcej ludzi wokół ciebie, tym lepiej dla twojej gry. Jak już mówiłem, w każdej chwili, gdy otaczasz się ludźmi, uczysz się, co ich nakręca, pobudza do działania. W pokerze chodzi o rozumienie drugiego człowieka.
– Kiedy i jak zacząłeś grać w pokera?
– Wydaje mi się, że pierwszy raz zagrałem w 2003 roku na Alasce. To była tylko mała gra prywatna, ale natychmiastowo mnie wciągnęła.
– Jesteś znany ze swojego zamiłowania do bakarata. Co Ci się podoba w tej grze? Wielu ludzi jest zdania, że – w przeciwieństwie do pokera – w bakaracie umiejętności nie odgrywają żadnej roli. Jaki jest Twój pogląd na tę opinię?
– Muszę przyznać – bakarat opiera się wyłącznie na szczęściu, ale nie zmienia to faktu, że jest to po prostu świetna zabawa! Poker jest dużo wolniejszy. W bakaracie wygrywasz (i przegrywasz!) bardzo szybko.