Każdy szanujący się pokerzysta odpowiadając na pytanie, w czym tkwi sukces w pokerze odpowie zapewne w podobnym tonie ? trzeba myśleć, być zdyscyplinowanym, starać się czytać przeciwników, maksymalizować zyski i minimalizować straty. To prawda oczywista dla każdego gracza. Czy jednak istnieją inne warunki, które muszą być spełnione, aby zaliczyć udaną sesję lub wygrać turniej? Warunki niekoniecznie związane z samym pokerem?
Okazuje się, że pokerzyści to w większości zdeklarowani fetyszyści przestrzegający swoich przesądów na równi z zasadami pot odds . Pisanie tego artykułu rozpocząłem od małej ankiety w środowisku pokerowym. Na zadane przeze mnie pytanie ?Jakie masz przesądy związane z grą w pokera?? pierwsza odpowiedź była prawie zawsze taka sam ? nie mam żadnego. Lecz już po chwili padało sakramentalne ?No, chyba tylko??. Z tego ?tylko? zebrałem całkiem sporą ilość materiału do napisania tekstu, więc czy jest to tylko czy aż ?tylko??
Obserwując relacje z wielkich imprez pokerowych każdy z nas zaobserwował zapewne, że
wielu graczy jest przesądnych. Przesądy nie omijają nawet tych najbardziej znanych i
podziwianych pokerzystów. Czy ktoś wyobraża sobie Humberto Brenesa na turnieju bez jego
dwóch figurek rekinków? Czy ktoś widział kiedyś Doyle?a Brunsona grającego bez kapelusza?
Albo Johnny?ego Chana bez swojej pomarańczy, którą zaczął wąchać przy stoliku od momentu
rzucenia palenia? Przecież żadna z tych rzeczy nie zmienia faktu, że są to wielcy gracze, żadna
z nich nie zwiększa ich umiejętności. A jednak trzymają się swoich rytuałów przez całe lata.
Podczas tychże transmisji telewizyjnych zaobserwować można również, że duża część graczy
korzysta podczas gry z card protectorów. Co to jest takiego? Jest to zazwyczaj jakiś żeton lub
moneta, którą gracz kładzie na swych kartach, aby krupier przypadkowo ich nie zabrał i nie
pozbawił zawodnika możliwości rozegrania danej ręki. Tak wygląda strona praktyczna. A jak
jest ze stroną emocjonalną? Okazuje się, że dla większości graczy korzystających z tego typu
?ochrony? card protector jest również ? a może przede wszystkim – talizmanem przynoszącym szczęście. Rozpoczęło się więc korzystanie z fartownych figurek od żon, żetonów zabranych
na pamiątkę wygranego turnieju, małych maskotek i tym podobnych gadżetów. Jeden z
najlepszych zawodników w naszym kraju ? Amazonit ? swoją ksywkę zawdzięcza właśnie
kamieniowi, którego używa jako ochrony własnych kart. A jak wiadomo, amazonit jest
kamieniem przynoszącym szczęście graczom i hazardzistom?
Inni nasi zawodnicy wcale wiele nie odbiegają od tych standardów. Do swego rodzaju reguły
należą przesądy o niechęci do wygrania pierwszego rozdania turnieju czy rezygnacja z gry w rozdaniu, które musiało zostać powtórzone z powodu błędu w rozdawaniu. Ale wyobraźnia
zawodników idzie dalej. Odpowiedni sposób ustawiania własnych żetonów podczas gry, ściśle
przestrzegany rytuał podnoszenia kart, napoje, które wolno pić podczas gry, a od których
należy trzymać się z dala, bo przynoszą pecha, a nawet muzyka słuchana przed lub podczas gry
– to wszystko ma znaczenie i wpływa ponoć na losy pokerzysty w turnieju nie mniej niż dobre
decyzje czy udane odczytanie blefu przeciwnika. Gracze nie chcą się zbytnio ?chwalić? swoimi
przesądami, wszak można je wykorzystać przeciwko nim. Jeden z nich opowiedział mi, że nie
lubi jak ktoś mu życzy powodzenia przed grą, bo to oznacza dla niego zazwyczaj bolesną
porażkę.
Duża grupa pokerzystów swoje fetysze opiera na pieniądzach ? jedni nie pożyczają ich
koledze podczas swojej gry, bo to oznacza ich ?odpływ?, inni z kolei święcie wierzą, że przed
grą na stoliku muszą pożyczyć od kogoś choćby 10 zł, bo to im przynosi fart. Jeden z kolegów
z warszawskiej sceny pokerowej w swoich przesądach poszedł jeszcze dalej ? mianowicie nie
chodzi od w kasynie do łazienki ?za potrzebą?, bo obawia się, że wraz ze zbędnym balastem
zostawi tam jeszcze parę złotych. Ech, a ja myślałem, że czarny kot to już przesada?:)
A jeśli już jesteśmy przy temacie kotów? Na pewno każdy pokerzysta w Warszawie, a myślę,
że i gracze z innych miast w Polsce, słyszeli o pewnym panu Jurku, popularnie zwanym przez
znajomych Kaflem. Jest to osoba, która na temat przesądów podczas gry mogłaby pewnie
napisać grubą książkę. Szereg jego przyzwyczajeń jest ogólnie znany ? przekładanie kart w
każdy możliwy sposób, byle by tylko nie na dwie równe części (w tym słynne przekładanie
?z piruetem?, bo po nim się dostaje karetę), wieczne ściąganie i zakładanie marynarki, aby
odwrócić losy gry, obchodzenie własnego krzesła wkoło lub też jego zmiana na bardziej
szczęśliwe, ciągła zmiana miejsc przy stoliku (najlepiej jest usiąść tam, gdzie jeszcze przed
chwilą siedział ktoś, kto wygrał spora sumkę). Ufff? jest tego trochę! No i koty ? temat, o
którym pan Jurek mógłby mówić godzinami, bo jak twierdzi ?kto nie kocha kotów, temu karta
nigdy nie pójdzie?. Z pewnością Kafel to jedna z barwniejszych postaci, z jaką przyszło mi
grać przy pokerowym stoliku.
Ale są też osoby, z którymi gracze mają pewnego rodzaju problem. Po prostu są osoby, które
przynoszą im pecha i z nimi nie chcą siadać do stołu albo nie mogę z nimi być w rozdaniu.
Ale to nie wszystko. Jeden z zawodników grających na Śląsku jest przez swych kolegów
uznawany za ?chodzące nieszczęście?. Na czym to polega? Jego koledzy twierdzą, że nie można
go? dotknąć przed lub w trakcie gry! Delikwentowi, który to zrobi gwarantuje to podobno
natychmiastową przegraną. Słynna jest ponoć historia, gdy jeden z graczy chciał przełamać
klątwę i serdecznie wyciskał się z naszym bohaterem. Skutek? Podobno z całego olbrzymiego
stacka jaki posiadał już po godzinie nic nie zostało, a pechowy gracz sięgał dłonią do portfela
jeszcze kilka razy tego wieczoru?
Czarne koty przebiegające nam drogę, łapanie się za guzik przy kominiarzu czy pechowy dla
większości z nas piątek trzynastego to tematy znane wszystkim, nie tylko pokerzystom.
Przesądy, przyzwyczajenia, fetysze ? te rzeczy od zawsze istnieją w ludzkiej świadomości.
Jeśli coś może nam pomóc w odniesieniu zwycięstwa albo odstraszyć widmo porażki to
zazwyczaj chętnie sięgamy po taki środek. Lecz chyba najfajniejszy przesąd, z jakim się
spotkałem brzmi „Bycie przesądnym przynosi pecha”. I tej złotej myśli się trzymajmy!
Artykuł ukazał się w lutowym wydaniu miesięcznika Card Player Polska .
Jeśli ktoś nie wierzy w takie bzdurki to nie wierzy, ale po to robiłęm swoją “ankietę”, żeby wybadać jak to jest. I tak jak się dowiedziałem tak napisałem. Poza tym ja tu nie jestem od pisania tekstów merytorycznych – od tego sa Góral czy Pawcio. Ja tu jestem od głupot i zabawiania 🙂
tak wlasciwie to o to ze takie przesady to bzdury, w sumie moze niektorych ludzi ciekawi ze jakis gosc wierzy ze przegra wiecej pieniedzy jak pojdzie to toalety w kasynie, ale o wiele ciekawsze bylby by merytoryczne tresci o pokerze. Za ostro napisalem poprzedniego posta, sorry. Poprostu czytajac twojego bloga odnosze czasami wrazenie ze tez wierzysz w takie rzeczy jak ‘ulubione karty’ czy ‘jak drawowac to drogo’. byc moze poprostu zartujesz. no offence
A konkretnie to o ci ci człowieku chodzi?
Jack, nie masz o czym pisac? piszesz o pierdolach a potem sie dziwisz ze ludzie cie maja za fisha.
@ Szuler – Lol , doczytałeś artykuł do końca? Jak nie to polecam jeszcze raz dokładną lekturę, a potem będziesz sobie rzucał głupie oskarżenia.
To jest plagiat artykulu bo gdzies czytalem podobne rzeczy.
rozumiem ze to sa pytanie retoryczne ale Doyle gral bez kapelusza Main Event w 2003:) a Johnny Chan bez pomaranczy w Main Event 2005:) tak czy siak ciekawy artykul:)
Ale to już było … “Card Player”, co nie zmienia faktu, ze artykul ciekawy.
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.