Przeprowadzka

15

Witam ponownie,

Ostatnio skoŃczylem na tym, że szedłem do Venetiana na cashowki. Była już 14 i w sumie zbyt dużo się tego dnia dla mnie nie zdarzyło. Solidnie pracowałem do 2 z godzinną przerwą na spacer i jedzenie. Odkryłem fajne danie w pokerowym menu Venetiana, a właściwie przystawkę. Jest to wędzony łosoś plus jajko na twardo, plaster cebuli, kapary, trochę ogórka, sałat i pomidora, serek philadelphia i grillowany bajgiel. Jest to tak smaczne połączenie, że zamawiałem już dwa razy. Na pierwSzy rzut oka nie wygląda żeby było tego dużo, ale łosoś jest równo ułożony na całym talerzu, ięc jest go sporo i posiłek ten dał mi energii na parę godzin gry.

Grę zakończyłem 100$ na plus, czyli marnie jak na tyle godzin gry, ale w sumie stawki nie były zbyt wysokie, a ja też idealnie na pewno nie grałem.

Niestety następnego dnia znowu dosyć wcześnie się obudziłem, bo o 8:30 już stałem na nogach (czyli jakieś 5 godzin snu). Zimny prysznic (możliwe, że to mnie głównie ratuje 🙂 i od razu poleciałem do Golden Nugget, żeby przetestować śniadanie w ich bufecie. Tego dnia rozgrywany był turniej pl omahy hi/lo i chciałem być porządnie najedzony żeby im pokazać kto rządzi w tej grze. Niestety była sobota i całą dobę mają brunch za 23$ z szampanem i jakimiś pierdołami. Jakoś mnie to nie zachęciło i postanowiłem przetestować najpopularniejszy bufet w Las Vegas w Main street Station casino ( i chyba najtańszy). Jakościowo okazał się być nieco niższy (moim zdaniem oczywiście) od tego w Golden nugget, ale nadal spokojnie mogłem sobie skomponować smaczne śniadanie, a właściwie to śniadanio-obiad bo i tak skusiłem się na jakiegoś kotleta :).

Pełen sił i w bojowym nastroju poleciałem do GN na turniej i okazało się, że pomyliły mi się daty i tego dnia odbywał się turniej omahy hi/lo w limicie :/. Stwierdziłem, że skoro i tak turniej będzie polegał na siedzeniu i czekaniu na dobrą rękę to wolę to samo robić w Venetianie. Tak też zrobiłem. Niestety po przyjściu okazało się, że są dosyć długie waiting listy, ale nie na tyle długie, żeby otworzyli nowy stolik. Postanowiłem, więc poobserwować stolik 8-16. 15 minut wystarczyło mi żebym dopisał się do waiting listy. Po jakiś 40 minutach otworzyli nowy stolik i wkupiłem się za 400$.

Ktoś spostrzegawczy może zauważyć, że skoro na 4/8 wkupowałem się za 100$ to dlaczego na 8/16 za 400$. Już śpieszę z wyjaśnieniem. Jak pierwszego dnia usiadłem do 4/8 i zobaczyłem, że właściwie wszyscy wkupują się za 100$ to zrobiłem tak samo. Kiedy jednak traciłem np. 1/3 żetonów, to już się trochę frustrowałem i co chwilę myślałem, czy nie powinienem już dołożyć bo przecież za chwilę będę mógł się zallinować, a to nie dobrze skoro i tak gram murkiem. Dlatego co jakiś czas dokładałem po te 20$, 40$. Następnego dnia gry na 4/8 wkupiłem się już za 200$ i różnica była olbrzymia, bo nawet przy paru pechowych rozdaniach miałem wystarczająco dużo żetonów i nie musiałem się niczym przejmować.

Z tego powodu uznałem, że na 8/16 powinienem się wkupić za 400$. Była to bardzo dobra decyzja bo dosyć szybko straciłem jakieś 120$, co już samo w sobie było frustrujące. Poziom gry nadal był jednak niski. W jakiejś trzeciej ręce spasowałem z UTG+1 AQJJ double suited i akurat upadły na dłoń krupierki zbierającej spasowane karty innych graczy i się odsłoniły. ARE YOU SERIOUS MAN !? He is waiting for AA23. Po takich reakcjach zacząłem się zastanAwiać czy w limicie nie jest to call (to było dopiero trzecie rozdanie i jeszcze za dużo nie wiedziałem o graczach). W każdym razie uśmiechnąłem się tylko i grałem dalej swoją grę. Co ciekawe jak już podbiłem to i tak sprawdzało mnie trzech lub więcej graczy :D.

Spędziłem tam łącznie z 11 godzin, najpierw z 4-5 godzin gry, później cash out i przerwa. Mają tam rozwiązanie, które pewnie jest standardowe, ale wcześniej nie grałem zbyt wiele cashówek na żywo, więc nie słyszałem o nim. Na danych stawkach, w daną grę jest jeden główny stolik (main game), a reszta to stoliki must move. W praktyce wygląda to tak, że zapisujesz sie na listę i najpierw trafiasz do stolika must move, a jak z głównego ktoś odchodzi to dobierają po kolei z pozostałych stołów i jak sama nazwa wskazuje gracz nie ma wyjścia i musi dołączyć do main game. Niestety nie może się wtedy przesiąść z powrotem do wcześniejszego stołu. Jest to bardzo irytujące, gdy akurat mamy dobry stolik i musimy się przesiąść, ale zapewnia płynność, gry i pozwala uniknąć sytuacji w których są np. otwarte trzy stoły po 6-7 osób.

Dlatego kiedy już grałem na main table i paru dawców uciekło, a paru lepszych graczy się dosiadło postanowiłem się scashować, zrobić przerwę obiadową i dosiąść po powrocie do stolika must move, który wyglądał bardzo dobrze. Byłem wtedy nagrany na 160$. Poszedłem zjeść, po powrocie dosiadłem się do dobrego stolika must move, po jakimś czasie znowu mnie przenieśli do man game i skończyłem trochę przed północą, wygrywając jeszcze 515$. Ten filmik nagrałem właśnie tuż przed końcem gry:

A tak wygląda Strip po wyjściu z Venetiana:

Wróciłem do hostelu, a że akurat był piątek to wszyscy zbierali się na imprezę. Przejazd limuzyną plus wejście do klubo za 25$. Byłem już dosyć zmęczony, ale stwierdziłem, że najwyżej pojadę na chwilę zobaczyć jak to wygląda i wrócę sobie autobusem. Zwłaszcza, że 25$ jak na ceny które do tej pory widziałem w Vegas wydawały się sprawą groszową. Cała jazda limuzyną wprawiła wszystkich w mocno imprezowy nastrój, ale klub to jakaś porażka. Podobno wejście kosztuje normalnie 40$, ale nie chce mi się w to wierzyć. Pewnie robią selekcję, a samo wejście jest za darmo. Był ładny, ale impreza się za bardzo nie kręciła. Jak chciałem sobie kupić piwo i zobaczyłem, że koleś przede mną płaci 40$ za dwa drinki to i to sobie odpuściłem :). Wyszedłem koło 2 i ruszyłem szukać przystanku autobusowego. Akurat ten klub był w hotelu luxor, nieco dalej od stripu i musiałem kawałek przejść. Jak już znalazłem się na stripie to w związku z weekendem EDC (największa impreza w USA, taki woodstock muzyki elektro) działo się tyle, że nie wsiadłem do autobusu tylko przeszedłem się z dwa kilometry do Venetiana. Niestety jakoś nie ogarnąłem żeby nagrywać. Niestety znowu się nie wyspałem (za dużo się dzieje w tym Vegas|:). A tu zdjęcie zwariowanego Koreańczyka zrobione po tym jak jużwyszliśmy z limuzyny:

Kolejnego dnia (niedziela) czekał już na mnie turniej pl omahy hi/lo. Musiałem się jednak wcześniej wypisać z hostelu. A to dlatego, że zrobiłem najpierw rezerwację tylko do soboty, ze względu na ceny w hotelach spowodowane przez EDC . Myślałem, że niedziela już będzie miała normalne ceny. O tym, że jest inaczej zorientowałem się w piątek i gdy chciałem przedłużyć do niedzieli to okazało się, że w całym hostelu mają tylko jedno wolne miejsce w pokoju 10 osobowym za 40$. Lepszej ceny i tak bym pewnie nigdzie nie znalazł. O 11 zaniosłem bagaż do recepcji (było za wcześnie żeby od razu pójść do tego innego pokoju. Wziąłem tylko plecak z laptopem i ruszyłem do GN na turniej.

W turnieju brało udział 67 graczy. 9 miejsc płatnych i 4100$ za pierwsze miejsce. Na pierwszym stole prawie same dziadkowe murki. Jeden graczy stwierdził, że nigdy nie był na takim tight table. Co ciekawe bardzo słabo grali swoje ręce po flopie, więc i tak powinienem mieć nad nimi sporę przewagę. Po paru godzinach, gdy przenieśli mnie na nowy stół było już lepiej, ale niestety blindy były zbyt duże, a mój stack ciągle w okolicach startowego, więc nie mogłem nic zdziałać poza murowaniem się i kradzieżą blindów raz na jakiś czas.

W przerwie obiadowej skoczyłem do bufetu. Co prawda niedziela, więc 23$; ale akurat mają wtedy owoce morza, więc miałem ochotę na mój pierwszy raz z krabem 🙂

Poprzez kradzież blindów i małych pul udało mi się potroić, później parę większych rozdań i byłem chipleaderem. Na stolik finałowy wchodziłem jako drugi stack. Niestety przegrałem coin flipa i byłem najmniejszym stackiem. Na szczęście przeciwnicy dużo pasowali (jak to zwykle bywa na final table turniejów live) i dosyć szybko odbudowałem stack.

Koło 1 zostało nas czterech i przeciwnicy męczyli mnie o deala. Truli mi dupę non stop, że już późno, że coś tam. Bla bla bla. Miałem stack nieco powyżej średniej, ale nie miałem ochoty na deala bo byli po prostu słabi. Odwalili się ode mnie dopiero jak im powiedziałem, że jeżeli im się spieszy to jest jeden deal na jaki mogę się zgodzić, ale pewnie nie będą nim zainteresowani. Nie chcieli przyznać mi pierwszego miejsca, więc powiedziałem, że w takim razie im także chodzi o pieniądze, więc jak mogą oczekiwać, że zgodzę się na deala w grze, w którą zagrałem blisko milion rozdań.

Co chwila ktoś limpował preflop, gdy byłem na dużym blindzie, często wszyscy pasowali, albo oglądałem flopa za darmo. Nie miałem ochoty na deala, bo 1200$ za 4 miejsce było dla mnie ok i jeżeli bym miał się zgodzić to tylko po to żeby zrobić przeciwnikom uprzejmość, a była to dosyć droga uprzejmość. Ostatecznie zrobili deala między sobą gdy jeszcze byłem w grze. Nie byłem pewien jak to wpłynie na dynamikę gry i czy powinienem się na to zgadzać, ale w końcu zgodziłem się. W tym przypadku chyba nic to nie zmieniło, ale ogólnie myślę, że nie powinienem był się zgadzać, bo może to trochę rozluźnić grę, bo skoki w wypłatach pomiędzy pozycjami są na tyle duże, że większość osób gra zachowawczo i dużo pasuje, mając nadzieje, że może akurat w tym rozdaniu odpadnie ktoś inny.

Parę razy udało mi się stawiać przeciwników na all inie. Niestety utrzymywali się, a dwa razy nie dostałem nic i stawałem się shortstackiem. Na szczęście później kradłem blindy po kilka razy i znowu wracałem na pozycję chip leadera :). Niestety przyszły dwa kolejne all iny i odpadłem z turnieju na 4 miejscu wygrywając 1200$. Szkoda, bo naprawdę czułem nad nimi sporą przewagę. Następną okazję do sprawdzenia się w pl omahy hi/lo będę miał już w czwartek w GN.

Skończyliśmy grać koło 2:30. Jeszcze wcześniej w czasie przerwy wyskoczyłem zobaczyć co dzieje się na freemont street nocą. Całkiem fajny klimat:

Wróciłem do hostelu nieco za późno, bo recepcja otwarta jest od 8 rano do 1, a musiałem dostać klucz do nowego pokoju. Na szczęście nie siedziałem sam, bo zazwyczaj hostelowi goście robią sobie jeszcze afterki. Poznałem jednego pokerzystę z Niemiec, który siedział tam już trzeci miesiąc, sączył tylko piwko, więc mogłem sobie z nim pogadać (czego nie dało się powiedzieć o reszcie ekipy :). Wyciągnąłem laptopa i zerknąłem na ofertę stratosphery i jeżeli robiłem rezerwację od wtorku to miałem 20% rabatu na cały pobyt (nie wiem czemu od poniedziałku nie).O 6:30 otworzyli już recepcję i mogłem się wreszcie położyć do łóżka. Niestety o 11:30 musiałem już wstać żeby zdać pokój. Oddałem wszystko zostawiłem walizkę i poszedłem do stratosphery zorientować się czy mogę też wykupić pokój na poniedziałek. Okazało się, że mogę (nawet też z 20% zniżką, więc musiał to być jakiś błąd na stronie) i przeniosłem się do stratosphery:

tak wygląda mój pokój:

No i jak podobno w każdym amerykańskim hotelu:

a tu widok z okna:

i Camaro- pewnie do wygrania na którymś automacie 🙂

Poleżałem w wannie z godzinę, poszedłem coś zjeść, skoczyłem na basen, a później do Venetiana na cashówki. Skończyłem na -10$. Tutaj zdjęcie przykładowego rozdania w stylu family pot i wszyscy razem jesteśmy w rozdaniu :).

Koło 12 wróciłem do hotelu i wreszcie się wyspałem :). Niestety nie mam tutaj wifi (płatne 12$ za dobę:), więc musze lecieć zaraz do burger kinga żeby wrzucić to co napisałem.

To by było na tyle. Następny odcinek za parę dni.

ps: niestety skończyło się tylko zjedzeniem whoopera, bo ich wifi nie pozwala na łączenie ze stronami dotyczące gamblingu :). Tłucze się dzisiaj cały dzień z tym. Teraz jestem w Cafe Press w Venetianie i mam nadzieje, że tym razem się uda.

Pozdrawiam

Loczek

Poprzedni artykułCan’t stop
Następny artykułMike Sexton w The Big One for One Drop

15 KOMENTARZE

  1. Już nie mogę doczekać się kolejnego wpisu! 🙂

    Jak Ty tak będziesz codziennie grał to po miesiącu przywieziesz drugie tyle kasy z czym pojechałeś 🙂

    Extra blog, super ciekawy.

  2. Czytam pokerowe blogi już lata ale chyba jeszcze nigdy nie czekałem tak na nowy odcinek (no może poza blogami Warsawa i Soprano jeszcze na youngturks z Vegas i innych miast- miało to klimat Entourage) :).

  3. Jak Cię wifi nie chce wpuścić na strony dotyczące gamblingu polecam OpenVPN – kosztuje to 5$ za miesiąc a ściąga wszystkie blokady nakładane przez sieci bezprzewodowe (dosłownie to wczoraj ogarnąłem bo mi też hotel niektóre strony blokował, po włączeniu tego OpenVPN mogę nawet torrenty ściągać :))

  4. Jeśli komuś się nie wyświetlają zdjęcia, albo filmy w miejscu w którym powinny być to chyba dlatego, że robiłem ten wpis na raty i co jakiś czas zapisywałem przed opublikowaniem. Wtedy to co się wrzuca później aktualizuje siędopiero po jakimś czasie. Trochę masakra, bo jest już 19 u mnie (w Polsce 4:00, 13 czerwca), a jeszcze nic nie robiłem poza tym blogiem i godziną na basenie. Mam nadzieję, że następnym razem pójdzie mi szybciej. Pozdrawiam!

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.