W poprzednich artykułach zajmowałem się sukcesem nie tylko w pokerze, ale także w życiu. Przerabiałem motywację, sposoby wyznaczania celów oraz organizację pracy. Jednakże czasem pojawiają się kłopoty. Jak wyznaczać cele albo zorganizować się, kiedy po prostu się nie chce. Nie mamy siły do pracy, a co dopiero do wyznaczania i realizacji celów. Dlaczego? Proste – non stop dostajemy w kość.
Brak wiary, chęci do gry czy analizy, utrata pewności siebie, nadpobudliwość lub strach, w cięższych przypadkach także brak chęci do życia oraz znudzenie. W trudnym czasie bardzo męczące wydaje się wszystko.
Downswing, czyli stosunkowo długi okres przegranych, wpływa na nas destrukcyjnie.
Znam jednak parę naprawdę skutecznych sposobów, jak sobie z tym radzić.
Przerwa długoterminowa – od tego chyba trzeba zacząć. Jeśli nie grasz zawodowo, to spokojnie możesz sobie pozwolić na nią niemal w każdym momencie. Mając inne źródło dochodu po co się przemęczać, poker powinien być przyjemnością. Tydzień lub dwa przerwy potrafi bardzo dobrze zrobić. Nabiera się chęci do gry oraz jest szansa, że się za nią trochę zatęskni. Prawdopodobnie, po okresie odpoczynku siądziemy ze zdwojoną siłą i niezłą motywacją do pracy. U zawodowców urlop bardzo ciężko określić z góry, gdyż czasem może się okazać, że jest to rezygnacja z bardzo dochodowej gry lub odejście od stołów podczas świetnych okresów upswingu. Oczywiście, jeśli żony, dziewczyny lub przyjaciele pracują „normalnie” na etacie to synchronizacja urlopu jest koniecznością. Aczkolwiek nie zawsze musi tak być. Wykorzystywanie dwonswingów do robienia sobie wolnego, może być po prostu bardziej dochodowe, niż planowany urlop. Powody są głównie dwa: pierwszy, to oczywiście stan psychiczny podczas sesji, a drugi, że lepiej nie grać kiedy idzie źle, niż kiedy idzie dobrze. Może to trywialne, ale prawdziwe. Jest tylko jedno, „ale”. Trzeba być zabezpieczonym finansowo. Kiedy nie możesz sobie pozwolić na urlop, gdyż gonią cię rachunki, a twój budżet nie pozwala ci na odpoczynek, to jednym słowem – niezły kanał. Taki stan rzeczy to prawdziwa szkoła życia, pokerowy survival. Nie życzę nikomu, by się znalazł w takiej sytuacji. Odporność na stres musi być wyższa niż K2. Na to może zaradzić tylko nieprawdopodobny stan ducha, bliscy nam ludzie lub dobry psycholog. Proponuję każdemu zawodowcowi, aby zrobił wszystko, by nigdy nie znaleźć się w takiej sytuacji, gdyż może to złamać każdego.
Granie po kilkanaście godzin na dobę, przez 6 dni w tygodniu jest bardzo męczące. Kiedy miesiącami nie chcemy odejść od komputera, to w końcu przyjdzie przemęczenie lub co gorsza, syndrom wypalenia zawodowego. Nie warto. Po to wybiera się pokera, który jest wolnym zawodem, aby właśnie móc sobie zrobić wolne kiedy się chce. Skoro jesteśmy już własnymi szefami, to nie bądźmy dla siebie tyranami. Wolne dodaje sił.
Przerwa krótkoterminowa – zdarza się jednak czasem, że po powrocie z dłuższej przerwy, nadal przegrywamy. Po kolejnym tygodniu w okolicach zera lub gorzej znowu brakuje chęci. Nie chcąc już więcej tracić czasu na długie przerwy, można sobie wziąć, krótsze wolne. Jeden lub dwa dni oddechu. Po czym znowu wracać do gry i tak w kółko, aż trudny okres się skończy. Generalnie można powiedzieć, że go trochę wydłuży w czasie, ale jest to złudne gdyż nie będzie miało to wpływu na ilość rąk przeznaczonych na downswing.
Pomoc najbliższych – bardzo dobrze dla każdego, jeśli ma ludzi koło siebie, którzy w nas wierzą, wspierają, dodają otuchy w trudnym czasie. Gdy się dostaje dzień w dzień lanie, to chcąc nie chcąc w końcu zaczniemy wątpić we własne umiejętności. Właśnie wtedy potrzebujemy, aby ktoś przypomniał, jak dużo już osiągnęliśmy. Ile do tej pory zarobiliśmy lub jak wielkie turnieje wygraliśmy. To ważne, żeby ktoś odnalazł w nas wiarę, której nam brakuje. W życiu niemal wszystkich wielkich ludzi były bliskie osoby o których się nie mówi, jednak tak naprawdę, to one miały największy wpływ na ich sukces. Kiedy ci giganci już nie mieli sił i byli na kolanach, gotowi się poddać, bliskie im osoby przez słowo otuchy podnosiły ich z ziemi. Niech ten wpis będzie hołdem dla wszystkich naszych bliskich, którzy zawsze w nas wierzą.
Relaks – to jest to co lubię najbardziej. Nie chodzi mi tu o zwykłe siedzenie przed telewizorem lub spacer. Jest to szeroko rozumiana skomplikowana koncepcja odpoczynku. Najlepiej zdać sobie sprawę, jaki sposób odprężenia najbardziej nam odpowiada. Generalnie są trzy najpopularniejsze, które często determinuje grupa krwi lub charakter. Pasywny, aktywny oraz mieszany sposób odpoczynku. Pasywne zajęcia, czyli raczej spokojnie spędzanie czasu. Różnego rodzaju masaże, wyjścia na saunę lub spa, czytanie książek, wyjścia do kina itd.
Do aktywnych zaliczymy oczywiście wszelkie sporty: tenis, siłownia, wspinaczka, podróżowanie, bieganie itd.
Mieszany tryb stanowi kombinację dwóch poprzednich sposobów.
Dobrze zdać sobie sprawę, co nas naprawdę relaksuje, a co daje nam tylko przyjemność, a jednak na dłuższą metę nas męczy lub nudzi. Ja przez długi okres czasu myślałem, że uwielbiam aktywne spędzanie czasu. Tenis dwa razy w tygodniu to minimum. To jednak nie dawało mi odpoczynku, a przyjemność – dwie różne rzeczy. Trafiłem, jednak na publikacje związane z wpływem grupy krwi na rodzaj odpoczynku i zrozumiałem, że regeneruję się podczas pasywnych form odpoczynku. Każdy powinien mieć czas na odpoczynek w ciągu każdego dnia oraz zaplanowane dłuższe odprężenie minimum raz w tygodniu, a także jakiś wyjazd weekendowy, co kilka miesięcy. To daje siłę do życia i pracy.
Nie dopuść, abyś stał się więźniem pokera. „Muszę, muszę, muszę grać”. Nie warto, szkoda życia. Odpuść czasem sobie, daj na luz. Odpoczywaj regularnie, najlepiej miej dobrze zorganizowany odpoczynek, aby nie tracić czasu. A zresztą, po to on jest, aby czasem go z rozkoszą roztrwonić…
downswing nie istnieje, to tylko takie ustawienie w sofcie że by gracz przegrywał i to nawet gdy gra lepiej. Oczywiście po pewnym czasie się to odmienia i jeśli jest się wystarczająco dobrym to się wychodzi na + w dłuższym czasie.
Ale ty głupoty piszesz ja pierdole.
Tytuł artykułu trochę na opak bo napisałeś tutaj jak przeczekać, a nie przełamać downswing! Skuteczną metodą jest tutaj zmiana field’a np. kiedy regularnie gram sng 45/90/180man i dobijaja mnie spoty 4do1 schodze na sng 9/18 man, zmniejszam ilosc potrzebnych wygranych allinow, „kontroluje wariancje”, daje sobie szanse wygrania czegokolwiek, a jednoczesnie jestem ciągle w grze, break even to też sukces. Niemniej z Twoimi radami bardziej lub mniej się zgadzam + sprawa, że przerwa jest dobra zawsze, nie trzeba czekać do downswing’u ale o tym może innym razem!
Z matematycznego punktu widzenia masz racje. Ale niestety istnieje w naszej głowie. Każdy może znieść nawet kilkanaście bad bitów z rzędu, ale kilka miesięcy stania w miejscu albo dużych zjazdów, potrafi złamać każdego. Dlatego też nie wierze, że jesteś takim robotem, że nigdy nie miałeś dość pokera, bo pewnie każdy miał. Ale podałeś definicję ideału, czyli nowe rozdanie nowa historia.Niestety, większość z nas patrzy czasem wstecz.
nie ma czegoś takiego jak downswing, a przeczekanie też nie ma żadnych racjonalnych podstaw.
każde rozdanie = nowa historia
Ta jasne, napisz 1000 razy to może głąby to zrozumieją.
Ten niby downswing to jest te magiczne ustawienie softu przeciwko graczowi, żeby nawet najlepsi przegrywali dużo $ w pewnym okresie czasu i dlatego 95% dawanych tu wykresów wygląda identycznie, czyli debilnie.
To jest unreal, żeby mieć UP przez 10 dni na poziomie 500$, a przez kolejne 10dni grając jeszcze lepiej być w plecy nawet 1k$.
Gdyby to wszystko nie było zaprogramowane to Isildur miałby na lajcie roczny profit na poziomie 10mln$, a taki ImDaNuts wygrywał by na WCOOP 5 eventów w każdej edycji.
Sport i ćwiczenia pomagają nie tylko w czasie downswingu. W ogóle w zdrowym ciele zdrowy duch. Spoko artykuł, pisz więcej tego typu!
Ja polecam basen + jacuzzi 😛 – woda oczyszcza umysł 🙂
Być wypoczętym podczas sesji, wystarczy lekkie ziewanie i już się wszystko pieprzy :/
Ja tam ziewnąłem ostatnio i sesja była ok..
ja bylem ostatnio 38h bez snu i tez szlo do gory 😉
Rozwaliłeś mi serce :))
Spoko artykuł – mi zawsze pomaga długa przerwa – ostatnio 4 tygodnie. Po takim czasie masz zajebisty fun z grania, a dobry wynik to już tylko „oczywisty” dodatek.
Masaker wyrastasz na bardzo dobrego coucha. Lubię takie art. w których wszystko jest co trzeba w minimalnej ilości. Pigułka podana szybko i skutecznie.
Dzięki, miło czytać takie komentarze.To motywuje do pisania.
bez czynnego uprawiania sportu, nie dalbym psychicznie rady grac w karty
Święte słowa! Sport bardzo pomaga.
Mój sposób na downswing – mam na pulpicie folder „sukcesy”, gdzie pozrzucałem screeny wszystkich lepszych wyników mtt jakie osiągnąłem. Przy długim downswingu zerkam tam czasem i przypominam sobie, albo bardziej udowadniam sobie, że się da i że za niedługo swing odejdzie 🙂
Ekstra sposób. Ważne, aby trzymać hart ducha.
„Downswing jest spowodowany złą grą która jest spowodowana złym samopoczuciem”
czy mógłbyś podać linki do publikacji na temat powiązania grupy krwi z optymalnym charakterem wypoczynku? z góry dzięki 🙂
http://www.ibg.pl/literatura-medycyna-naturalna/jedz-zgodnie-ze-swoja-grupa-krwi.html
Przeczytałem o tym w tej książce. Generalnie dzięki niej dużo lepiej się odżywiam a także zrozumiałem, dlaczego miałem czasami problemy z żołądkiem. Myślę, że mogę ją polecić, gdyż teorię zawartą w tej książce przeniosłem do praktyki i jestem bardzo zadowolony.
wg mnie dieta ani sposob wypoczynku nie ma nic wsplnego z grupa krwi,a ksiazka jest mocno przesadzona. Acz to oczywiscie kwestia gustu.
Świetny wpis! Bardzo dużo zależy od tego w jakiej dyspozycji psychicznej w danym dniu jesteśmy, tilt i downswing to najgorszy wróg pokerzysty.
dobry art.
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.