Prawie udane turnieje

25

USOP Kraków

USOP Kraków grało mi się naprawdę fajnie. Wylosowałem dość przyjemny stół, na którym czułem się bardzo dobrze i od początku czułem, że kontroluję sytuację. Najpierw nagrałem kilka tysięcy na mniejszych pulach, potem niestety musiałem zrzucić TPTK w dość dużym rozdaniu i spadłem poniżej startowego stacka. Jednak żetonów nadal miałem sporo i udało się ponownie zbudować solidny stack, aż przyszło bardzo przyjemne dla mnie rozdanie, czyli moje AA na AQ rywala, który postanowił zagrać o stacki. Skończyło się bez niespodzianek i wskoczyłem na ponad 25,000 i niestety chwilę później zostałem przeniesiony do nowego stołu, na którym już tak miło i przyjemnie czuć się nie mogłem. 

Po mojej lewej siedział Czaki, za nim nieznany mi gracz, ale również grający fajnego i agresywnego pokera, a dwa miejsca za nim nabudowany Napalm, którego chociaż bardzo lubię to przy pokerowym stole wolę unikać. Niestety zmiana stołu na trudniejszy wypadła w momencie całkowitego bezkarcia, ze dwa razy moje próby zgarnięcia blindów kończyły się przebiciem i pasowałem pre flop i tak powolutku traciłem żetony aż do ostatniego rozdania dnia. Wszyscy spasowali do gracza na buttonie, który otworzył mini raisem, co odczytałem jako próbę wykorzystania zmęczenia graczy aby tanio zgarnąć pulę pre flop więc mając QTs odpowiedziałem allinem, z małego blinda. Niestety na dużym blindzie obudził się Czaki, który również gra allin i button wyrzuca karty. Już wiedziałem, że nie jest dobrze, Czaki pokazał TT, ale flop dla mnie marzenie J-9-8 i dzięki szczęśliwemu stritowi podwajam się i przechodzę do finałowego dnia ze stackiem niewiele poniżej średniej. 

Niedzielna rozgrywka zaczyna się dla mnie bardzo dobrze i już w drugim rozdaniu dnia moje podbicie z AQ z późnej pozycji napotyka przebicie Rebela, na które odpowiadam niesprawdzonym allinem i powiększam stack o 10,000. Niestety to było na tyle dobrych wiadomości z tego dnia, potem jeszcze parę razy zostaje przebity przez Rebela i Fact or Fiction i muszę wyrzucić karty, a dalej to już masakra, zarówno jeśli chodzi o karty jak i o moją grę. Faktem jest, że kart nie dostawałem żadnych jednak wegetowanie przy stole i czekanie na cud to z pewnością nie jest dobra gra w pokera, a mi udało się wyblindować do poziomu 3BB, kiedy zagrałem allina z 63s i odpadam kilka miejsc przed kasą wyeliminowany przez Brt. Jestem ze swojej gry bardzo niezadowolony i mam nadzieję, że to ostatni turniej, w którym dopuściłem do takiej sytuacji…

Przy okazji USOP w Krakowie miałem okazję po raz pierwszy zamienić kilka zdań na temat pokera z Czakim, o którym słyszałem wiele dobrego od Rado, jednak to co słyszałem to jedno, a to co zaobserwowałem w Krakowie (zarówno podczas gry jak i rozmów) było niesamowite. Nie uważam siebie za jakiegoś super gracza, ale wydaje mi się, że coś tam o pokerze wiem, jednak rozmowa z Czakim uświadomiła mi, że wiem niewiele. Ten gość jest niesamowity, zarówno w grze jak i w rozmowach o poszczególnych rozdaniach. Jeśli miałbym obstawiać Polaka, który jako pierwszy osiągnie wielki wynik to Czaki jest zdecydowanie na pierwszym miejscu! 

Grand Prix Strefy Live 

W ostatnią sobotę zagrałem, Grand Prix Strefy Live i podobnie jak na USOP-ie było nieźle, ale bez rewelacji. Początek turnieju świetny, najpierw wygrywam około 2,000 od Rafała Arendta, potem udaje mi się fajny blef i kolejne kilka tysięcy wzmacnia mój stack i dość szybko podwajam startową ilość żetonów. Dalej to już w miarę spokojna gra, aż do momentu, kiedy już na wyższych blindach przegrywam dwie średniej wielkości pule i spadam do poziomu 10 blindów. Zagrywam allin z A8, sprawdza mnie AK, jednak ósemka na flopie, a potem jeszcze jedna pomagają pozostać mi w grze. 

Kiedy zostają dwa stoły, najpierw wygrywam sporą pulę grając check-raise allin po flopie z drawem do strita. Potem popełniam duży błąd, kiedy po przerwie nie zwracam uwagi na bardzo mały stack Mipi-ego i niepotrzebnie atakuję jego blindy, co spotyka się z allinem, którego już muszę sprawdzić tylko po to, żeby dowiedzieć się, że moje 7-9 musi zmierzyć się z 9-9. Cudu nie ma i przegrywam 10,000. Potem znowu dopisuje mi szczęście, kiedy na raise z buttona odpowiadam allinem z BB mając A5 i zostaję sprawdzony przez AQ. Jednak na stół spadają kolejno 2-2-2-x-A i dzielimy się pulą. W ten sposób wchodzę na stół finałowy, będąc jednak 2-3 stackiem od końca. 

W kasie było tylko 6 miejsc, więc nie było na co czekać i trzeba było walczyć o podwojenie. Dodatkowo mając w pamięci tragicznie zagrany USOP Kraków za żadną cenę nie chciałem doprowadzić do wyblindowania się. Okazja do kradzieży blindów nadarza się dość szybko, jestem na buttonie, wszyscy pasują a na blinadch znajdują się gracz bardzo tight oraz mający niewiele więcej żetonów ode mnie Prezes. Mając więc 22,000 przy blindach 1,500-3,000 gram allin z Q5s i niestety Prezes znajduje u siebie AQs, z którym natychmiast mnie sprawdza. Szczęścia miałem w tym turnieju aż za dużo więc nawet nie oczekiwałem, że wygram ponownie ze słabszą rękę. Wszystko potoczyło się zgodnie z planem, as już na flopie i odpadam na 9 miejscu, trzy miejsca od kasy, więc kolejny turniej niby nieźle, ale coś zabrakło…

Jedna wygrana

Z grupy "prawie udanych" turniejów wyłamał się ostatni turniej Strefy Live II, który rozegrany został w miniony czwartek. Poświęcając większość czasu na grę online, na turniejach Strefy nie pojawiałem się w ogóle. W czwartek też miałem w planach posiedzieć w domu, ale telefon od Cybula, który stwierdził, że po ciężkiej pracy potrzebuje się rozerwać i pojechaliśmy do Hyatt-a. Od razu na początku miła niespodzianka, czyli frekwencja – 36 osób na turnieju za 200 PLN to naprawdę nieźle. 

Początek nieudany, ale nie mogło być inaczej jeśli chciałem blefować przeciwnika, który pokazał mi karetę. Nie szło przekonać go, że jednak to ja mam lepszy układ 😛 Potem wygrany allin, kiedy moja top para utrzymała się przeciwko mega drawowi, chwilę później trafiony strit i nagle z niewielkiego stacka robi mi się całkiem solidna porcja żetonów. W końcu docieramy do finałowego stołu i tam gra nadal układa mi się znakomicie. Eliminuję kolejnych graczy, trafiając bardzo przyjemne flopy i w momencie, kiedy docieramy z Mazaczkiem do heads-upa okazuje się, że mamy tyle samo żetonów, a godzina już jest bardzo późna (po 3:00) więc decydujemy się na deal i udajemy do kasy

Najbliższe plany to sobotnia Super Satelita do EPT Warszawa, mam nadzieję, że tym razem już uda mi się przełamać bubbla i zagrać podczas EPT, a jeśli nawet nie to i tak cały przyszły tydzień spędzę w Hyattcie na EPT, bo będziemy relacjonować dla Was występy Polaków podczas tego turnieju.

Tym razem o sporcie pisać nic nie będę, bo po występach polskich kopaczy oraz wypowiedziach "leśnych dziadków" z PZPN nie chce mi się nawet tego komentować… 

Poprzedni artykułHigh Stakes Raport – Ivey na szczycie
Następny artykułTurnieje dla Polaków na PartyPoker

25 KOMENTARZE

  1. @Wiśnia – ludzie, dajcie już spokój z tym czy to bad beat czy nie bad beat! Juz napisałem – chodziło o to, że dwa razy nieszczęśliwie przegrałem riverem. Koniec dyskusji w tym temacie! Jak zwał tak zwał, dla mnie najwazniejszy jest fakt, że oba te rozdania przegrałem, a uważam, że gdybym wygrał choć jedno z nich (głównie to pierwsze) to wygrałbym cały turniej. I tyle!

    @oleg – oczywiście, że Mipi miał ogromnego pecha! Ale nigdzie nie napisałem inaczej…

    @Neg – od porad dla początkujących jest tutaj Góral, ja nie mam aspiracji do uczenia innych gry, tym bardziej jesli wielu graczy uważa ją za z lekka szaloną. Nie będę więc udzielał żadnych rad. Opisuje rozdania i sposób ich rozgrywania przeze mnie, a nie czy zagrałem słusznie, źle, dobrze czy jak fish. Niech to sobie oceniają sami Czytelnicy. Z drugiej strony spotykam się z bardzo miłymi reakcjami osób czytających mojego bloga (choćby nie dalej jak dziś w Hiltonie), więc jak widać każdy patrzy na moje pisanie jak chce. I wcale nie uważam, że tylko narzekam, bo jak jestem w turnieju wysoko to się z tego bardzo cieszę, ale nie będę pisał “ale ja jestem zajebistym graczem”, bo sam bym w to nie uwierzył…

  2. Jack, od gracza na Twoim poziomie, ktory ja jako fish uznalbym za calkiem konkretny oczekiwaloby sie jakiegos ciekawszego bloga, ktory moze cos przyniesc czytajacym a prawde mowiac to co piszesz…generalnie sprowadza sie do narzekania. To troche smutne, biorac pod uwage ze czytajac blog dobrego gracza nie wynosze z niego absolutnie nic co mogloby pomoc mojej grze w karty.No chyba ze blog ow traktujesz jako zwykly pamietnik, to inna sprawa.No offence i pozdrowienia.

  3. niezłe masz bad beat, ja mam takich kilkadziesiat dziennie i nie narzekam ale nie zapomnij jakie miałes szczescie wczesniej qq vs kk to byl bad beat prawdziwy wiec nie narzekaj…

  4. Jack czemu nazywasz kogos upierdliwym gdy zwraca Ci uwage?? Gdy lapiesz ladny prawy pocket, ale postawi Ci np. 9tke to mowisz, ze masz strika czy masz speara, chociaz powinien byc strike?? Dobrze mowia, bad beat to bad beat, a nie za kazdym razem jak przegrywasz choc mogles wygrac. Tak jest zawsze, po to sie robi call, bo sie liczy na wygrana, a to ze pozniej sie nie wygrywa to juz ejst poker a nie wiecznie bad beat. Poza tym ja zawsze mowilem, ze w holdemie dostajesz dwie karty na reke i lacznie 5 kart na stol, nie 4, nie 3, nie 8 tylko 5. River tez sie liczy. Jakbys sprawdzil z AK jakies 23, a na flopie by sie pojawilo 223 to nic nie mogles zrobic, bo zaufales instynktowi, ze AK wygra, a jak juz robisz call na all in i nikt poza Toba tego nie sprawdza to jaki Ty masz wplyw na to co sie pojawi na stole?? Mozesz czuc niedosyt. Ja w takiej sytuacji o samym sobie bym powiedzial, ze moge byc zadowolony, a jednoczesnie zly na siebie. Zadowolony, bo dotarlem tak daleko, a zly za to w jaki sposob roztrwonilem tak pokazny stack.

  5. Oj panowie, czy wy się zawsze musicie czepiać? Chodzi o to, że przed flopem, na flopie i na turnie wygrywałem i dwa razy nieszczęsliwie river pozbawiał mnie wygranej. Jak to sobie nazwiecie to już nieważne… Ale wy się oczywiście musicie przyczepiać do słowek czy określeń… Rany boskie, co za upierdliwi ludzie…

  6. dokładnie A6s na JTs , to tylko kilka procent różnicy, żaden bedbeat. Bedbeata to miał MIPI jak złamałeś jego Króle swoimi Damami. pozdr.

  7. Ty jakie 53% do 47%, czyli praktycznie identyczna sytuacja, jakbys przegral 66 przeciw AK, stad moje pytanie, czy jak przegrywasz standard race para przeciw 2 overcards tez narzekasz, ze to badbeat?Moim zdaniem straszne naduzycie slowa “badbeat” w tym przypadku…

  8. lol, przegranie A6s przeciw JTs to badbeat?:) Czyli jak przegrywasz np 66 przeciw AK to tez lapiesz bad beata?

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.