Pratyush Buddiga w dotychczasowej karierze wygrał w turniejach na żywo ponad 6.000.000$. Ostatnim godnym uwagi występem był jego udział w rozgrywce na stole finałowym Super High Roller Bowl, za który zainkasował okrągły milion dolarów.
Trzykrotny zdobywca mistrzowskiej bransoletki WSOP będzie jednym z trenerów Upswing Poker. Zanim jednak objawił się społeczności pokerowej jako bardzo obiecujący zawodnik, w 2002 roku w wieku 13 lat wygrał ogólnokrajowy konkurs recytatorski Scripps National Spelling Bee, organizowany w Waszyngtonie. Zanim został profesjonalnym pokerzystą, zrobił podejście do zdobycia tytułu na Duke University.
W najnowszym wywiadzie udzielonym portalowi PartTimePoker Buddiga opowiada o zdolnościach uczenia się, znaczeniu matematyki w pokerze i roli wariancji.
– W jaki sposób porównałbyś dyscypliny, w których umiejętności grają dominującą rolę (sport, National Spelling Bee), do turniejów pokerowych?
– Myślę, że jest to czynnik, z którym mam problem tuż po eliminacji z turnieju. W dyscyplinach takich jak Spelling Bee istnieje grupa zaledwie kilku osób (5-10), które są na tyle dobre, że mogą wygrywać wszystko. Podobnie jest sportach, takich jak pływanie – Michael Phelps wie najlepiej, że jest może jeden lub dwóch gości, którzy są w stanie pobić go w konkretnym konkursie.
W pokerze wygrać może każdy. Jasnym jest, że im lepszy jesteś, tym częściej jesteś w stanie postawić się w uprzywilejowanej pozycji, jednak od czasu do czasu może być to trudne. To właśnie kwestia, nad którą wciąż pracuję. Umiejętności są ważne, jednak wariancja gra dużo większą rolę, niż wielu jest w stanie przyznać. Kocham turnieje pokerowe za to, że na końcu jest jasno ustalony zwycięzca i przegrani. Uwielbiam rywalizację.
– Jaki jest najczęstszy błąd, który obserwujesz u doświadczonych pokerzystów z wieloletnim bagażem doświadczeń?
– To zabrzmi zabawnie po tym, co właśnie powiedziałem na temat wariancji, ale moim zdaniem zbyt wiele osób jest zadowolonych ze swojej gry. Obwiniają pecha, zamiast zastanawiać się nad tym, w jaki sposób poprawić swoją grę.
Trzeba zdawać sobie sprawę, że niektóre wyniki determinowane są przez wariancję i nikt nie gra perfekcyjnie. Trzeba stale nad sobą pracować. Moim ulubionym cytatem na ten temat są słowa Jasona Koona, który powiedział „jeśli uważasz, że przez ostatnie sześć miesięcy niczego nie zepsułeś – nie pracujesz wystarczająco ciężko”.
– Czy istnieje coś takiego, jak „nadmierna agresja” w fazie bubble?
– To zależy od turnieju. Biorąc pod uwagę fakt, że wszyscy chcą dotrzeć do kasy, jako chipleader możesz otwierać szeroko, niemalże do 100% swojego range'u. Jeśli znajdzie się inna osoba, która ma dużo żetonów i podejmuje walkę, to może to prowadzić do wielu ciekawych spotów. W takiej sytuacji dobrze będzie trochę zwolnić.
– Jakich rad udzieliłbyś graczom rekreacyjnym, którzy chcą być wygrywającymi graczami w turniejach MTT, ale boją się matematycznych aspektów gry?
– Matematyka, która jest potrzebna w pokerze, nie jest wcale tak kompleksowa, abyście potrzebowali tytułu czy czegoś w tym rodzaju. Istnieje wiele sztuczek, dzięki czemu liczenie przebiega szybciej. Warto poszukać wpisów na blogach lub książek, które są w tym temacie przydatne. Nie ma jednak czegoś takiego jak „matematyczny gen” czy jakiekolwiek inne teorie, które ludzie snują na temat zdolności uczenia się.
Nauka jest łatwa, gdy ma się chęci, pojemny umysł i ciężko się pracuje. Jeśli masz dobry mindset, czerpiesz przyjemność z uczenia się na błędach i postrzegasz je w kategorii szansy na poprawę, dasz sobie z tym radę.
– Jaka jest twoja ulubiona lokalizacja do rywalizacji w turniejach pokerowych?
– Moim ulubionym miejscem do gry jest Australia. Uwielbiam ten kraj latem, zwłaszcza gdy tutaj [w Stanach Zjednoczonych przyp.red.] jest zima. Melbourne jest świetnym, multikulturowym miastem ze świetnym jedzeniem i wieloma dostępnymi aktywnościami. Doskonale ogląda się tam również tenisa. Uważam, że jest to absolutny „numer jeden” w przystankach w pokerowym kalendarzu.