Poker w ujęciu narodowościowym ujmowany jest głównie w zakresie śmiesznych czempionatów w Duplicate Hold'em. Karciana historia poszczególnych krajów niesie ze sobą jednak wiele ciekawostek.
Przeciętny polski pokerzysta zna karciane główne prawdy wiary. Wie, że Michał Wiśniewski lubi karty. Że Góral i DaWarsaw to legendy z przeszłością w Teamach PS. Że Marcin Wydrowski ma tytuł WPT, Harry Malec – EPT, a Silent Sharks to zgrupowanie topowych wyjadaczy. Że Dominik Pańka ograł w japonkach Mike’a McDonalda na PCA, a Artur Wasek ma trochę więcej, niż three millions, i ogląda wiadomo jakie flopy.
Ale gdyby pozbierać ze stołów wszystkie pieniążki, to okaże się, że jest mnóstwo bardziej zarobionych i utytułowanych nacji. Nacje te mają często bardzo ciekawą narodową historię pokera, która rzadko była ujmowana w wymiarze właśnie „reprezentacyjnym”. I jednej z takich ciekawych narodowości dotyczył będzie ten tekst. Meet Oranje!
1. Legendy
Byłoby ich może kilka, ale jedna zdecydowanie góruje nad pozostałymi, które przy tej największej wyraźnie bledną. Marcel Luske to lider Dutch All Time Money List, ale ważyć go wyłącznie liczbami, to jak dodawać szafran do świńskiej paszy.
„Latający Holender” to karciany ojciec chrzestny w kraju Van Gogha, Van Bastena i DJ’a Tiesto. Luske jest nie tylko najbardziej rozpoznawalnym holenderskim graczem, ale też jednym z najlepszych ambasadorów gry bez podziału na kategorie krajowe ever. Gra w karty od lat dziewięćdziesiątych i chociaż wcale nie był pierwszym mieszkańcem Niderlandów, który zagrał w tę piękną grę – z rekinów minionego millenium dali się zapamiętać jeszcze chyba tylko Rolf Slotboom i Rob Hollink.
I tylko szkoda, że pomimo dwunastu sześciocyfrowych wyników na przestrzeni blisko dwudziestu lat historii gry via hendonmob.com, nigdy nie przyszło mu zgarnąć żadnego z wielkich tytułów.
2. Gwiazdy
Zacznijmy od „j.w.”, bo Marcel Luske w dalszym ciągu zasiada na pomarańczowym Olimpie. Ale Zeusem popularności jest Lex Veldhuis. „RaSZi” od kilku lat niezbyt często pojawia się na arenach turniejowej gry live, ale ma się, delikatnie mówiąc, lepiej niż dobrze. Były gracz StarCraft jest obecnie jednym z najpopularniejszych streamerów na Twitchu.
Przed czterema laty swoje całkiem długie pięć minut miał Jorryt van Hoof. Gracz z Eindhoven otarł się o heads-upa najważniejszego turnieju świata. Za trzecie miejsce w Main Evencie World Series of Poker otrzymał ponad 3,8 mln $.
3. Kobiety
Kobiety-pokerzystki to dość wąska grupa zawodowa w Holandii. Zdecydowanie największe osiągnięcia ma była hokeistka (za przeproszeniem, laskarka) Fatima Moreira de Melo. Trzykrotna medalistka olimpijska i świata po zakończeniu kariery sportowej poświęciła się grze w karty.
Fatima nie ma na koncie oszałamiających sukcesów, ale jej rozpoznawalność w połączeniu z ponadprzeciętnymi umiejętnościami czynią z niej zdecydowaną liderkę wśród holenderskich pokerzystek.
4. Global Poker Index
Liderem rankingu GPI Netherlands jest Govert Metaal – sumienny i systematycznie cashujący gracz z Gravenhage. Metaal zdobył krajowy tytuł Player of the Year w 2015 roku, kiedy to m.in. zajął drugie miejsce w evencie Italian Poker Tour w kasynie Portomaso na Malcie.
W kolejnych dwóch latach graczem roku GPI zostawał obecny wicelider rankingu głównego Tobias Peters, który w ubiegłym roku zagrał na stole finałowym jednego z eventów WSOP. Liderem wyścigu POY 2018 jest książę cypryjskich eventów Merit Poker, Milad Oghaban.
5. Tytuły
Holendrzy doczekali się dotychczas pięciu bransoletek World Series of Poker. W 2008 roku wspomniany wcześniej Rob Hollink triumfował w prestiżowym turnieju mistrzowskim 10.000$ Limit Hold’em, wygrywając niemal pół miliona dolarów. Rok później triumfatorem eventu 2.000$ Limit Hold’em został nieco zapomniany dziś Marcus Naalden, który tydzień później przegrał HU o kolejne świecidełko.
Kolejny rok – kolejny brejslet (mam nadzieję, że też tego doczekamy). W 2010 turniej królewskiego cyklu wygrał Marcel Vonk. W 2012 roku rozgrywkę 1.500$ PLO zdominował Vincent van Der Fluit, natomiast piąty tytuł dla Holendrów ugrał w ubiegłym roku w europejskiej edycji Little One For One Drop Albert Hoekendijk.
EDIT: Jest i bransoleta nr 6. Ronald Keijzer właśnie triumfował w evencie WSOP 3.000$ Pot Limit Omaha 6-handed. Kto by pomyślał, że ten tekst tak szybko straci na aktualności.
„Pomarańczowi” doczekali się jednego tytułu World Poker Tour, a zdobył go przed trzema miesiącami Florens Feenstra podczas domowego WPT Amsterdam. Cykl European Poker Tour przyniósł poddanym króla Wilhelma Aleksandra sześć triumfów. Już pierwszy sezon EPT przyniósł Holendrom dwa skalpy – w styczniu w Kopenhadze wygrał Noah Boeken, a dwa miesiące później w Monte Carlo ze zwycięstwa cieszył się Rob Hollink.
Cztery lata później Holandia znów ukąsiła dwukrotnie – Constant Rojkenberg wygrał w San Remo, a zaledwie dziesięć dni później rozgrywany w Monte Carlo EPT Grand Final padł łupem Pietera de Korvera. W 2013 roku EPT London „urwał” kolejny z zasłużonych pokerzystów tego kraju, Ruben Visser. Szósty tytuł EPT dla tego kraju pochodzi sprzed 1,5 roku i zwycięstwa Jaspera Meijer Van Puttena podczas praskiego festiwalu.
6. Gracze, o których warto wspomnieć
Solidną markę w swym kraju mają też David Boyaciyan, Paul Berende, Steven van Zadelhoff, finalista Main Eventu WSOP z 2013 roku Michel Brummelhuis, Pim de Goede, 57. w tegorocznym turnieju głównym World Series Bas de Laat czy wciąż pozostający w grze tego eventu Martijn Gerrits.
Nam najbliższy pozostaje Mateusz Moolhuizen, triumfator Unibet Open Antwerp z 2015 roku. Mateusz urodził się w Polsce i podczas turniejów często „trzyma się” z Polakami.
Holandia ma nieco dłuższą pokerową historię niż Polska (z wyłączeniem oczywiście standardów pokroju „Wielkiego Szu”). Regulacje prawne na przestrzeni lat też były tam bardziej korzystne. Nie zmienia to faktu, że chcielibyśmy móc porównać się z tym krajem i nie wypadać tak blado. Pocieszające jest to, że pomimo przeciwności losu, to w Polsce w błyskawicznym tempie rośnie karciany potencjał. Wobec tego liczę, że przyjrzymy się statystykom za – powiedzmy – trzy lata i to Holendrom będzie głupio, że dali się doścignąć Polsce, w której przecież nie można grać w pokera.