Pokerowe rozmowy z Nicolasem Levi

3

Czas szybko biegnie. Wydaje mi się jakbym przed chwilą wrócił z San Remo, skąd miałem przyjemność zdawać relację z European Poker Tour, a tu już jesteśmy po emocjach z wielkim finałem i podsumowaniem sezonu jakie się odbyło w Monte Carlo. Ja jednak pozwolę sobie jeszcze wrócić na chwilę do Włoch.

Tym razem, inaczej niż to miało miejsce w Pradze i Dortmundzie, wybrałem się na południe Europy nie samochodem a samolotem. Po wylądowaniu w Nicei trzeba było dotrzeć do San Remo pociągiem. Nieszczęśliwy wybór połączenia lotniczego spowodował, że cudem zdążyłem na ostatni pociąg jaki odchodził z Nicei do mojego miejsca docelowego. Los sprawił, że w jednym przedziale usiadłem z amerykańskim profesjonalnym graczem pokerowym specjalizującym się w grze online – Kena i z Nicolasem Levi, znanym pokerzystą z Francji. Obydwaj również zmierzali na EPT. Na dokładkę dostaliśmy bardzo ciekawego osobnika pochodzenia czesko ? słowackiego, mieszkającego w Londynie i fascynującego się amerykańskimi wyborami prezydenckimi. Karel, bo tak miał na imię, przejawiał również inną cechę. Mianowicie mówił. Strasznie dużo mówił? Ale dzięki temu wciągnął nas w rozmowę i tak spędziliśmy dwugodzinną podróż.

Karel zaczął oczywiście od historii swojego życia: Dlaczego rozwiódł się z żoną, gdzie pracuje, dokąd zmierza, dlaczego wyżej ceni Francuzów od Włochów, no i wreszcie dlaczego Barack Obama wygra wybory. Tutaj wreszcie trafił na opór, jako, że okazało się, że Ken to zatwardziały republikanin z Teksasu, i zwolennik Johna McCaina. Po rozbudowanym wątku polityczno ? historycznym przyszedł czas na pokera. Poniżej ciekawsze wątki z tej rozmowy:

Karel: ?No więc jadę obecnie do Florencji. Piękne miasto. Byłem tam już trzy czy cztery razy. Zresztą uwielbiam podróżować. I uczyć się języków. Mówię po czesku, rosyjsku, angielsku, niemiecku, hiszpańsku, włosku i francusku. Obecnie planuję zacząć się uczyć portugalskiego i jakiegoś skandynawskiego. Nie cierpię skrępowania. Lubię wolność. Dlatego zatrudniam się gdzieś na pół roku w jakimś ekskluzywnym hotelu jako recepcjonista, gdzie w te kilka miesięcy zarabiam tyle by móc przez następne pół roku tylko podróżować i zwiedzać. A dokąd wy jedziecie?

Nicolas: San Remo.

Ken: San Remo.

Ja: San Remo oczywiście.

Nicolas: Gracie rozumiem?

Ken: Pewnie.

Ja: Ja będę zdawał relację z turnieju.

Nicolas: Dla kogo?

Ja: Dla portalu internetowego ? pokertexas.pl.

Nicolas: Skąd jesteś?

Ja: Z Polski.

Nicolas: Aaa. Fajnie. Znam Górala. Kojarzysz go?

Ja: Pewnie.

Nicolas: Będzie w San Remo?

Ja: Niestety. Jest na urlopie. Zakończył już sezon EPT. Teraz szykuje się na WSOP.

Nicolas: Ja też się tam wybieram. Ale San Remo nie mogłem sobie odpuścić. Jak byłem mały to bardzo często tu przyjeżdżałem z rodzicami. Lubię tą część Włoch. No i nie mogłem sobie odpuścić Monte Carlo. To super turniej.

Karel: Z tego co słyszę to rozumiem, że gracie w pokera, tak? Tego pięciokartowego.

(Tu wspólnymi siłami przeprowadzamy edukację kolejnego nieświadomego Texas Holdem)

Karel: To gracie na pieniądze, tak?

Nicolas: O pieniądze. To jest turniej. Płaci się wpisowe, dostaje żetony i walczy o zwycięstwo.

Karel: Duże są wygrane?

Ken: Tutaj za pierwsze miejsce będzie jakieś 800 tysięcy euro.

Karel: O lala. Niesamowite. Zazdroszczę wam. Ja bym tam nie mógł grać w pokera. Zbyt miękki jestem.

Nicolas: Poker jest dla każdego. Nie trzeba od razu grać w największych turniejach. To świetna rozrywka i sposób na spędzanie czasu ze znajomymi. A że przy okazji można trochę wygrać?

?

Nicolas: W Polsce jest duże zainteresowanie pokerem?

Ja: Powoli się rodzi. Jeszcze nie jest to taki boom jak w Niemczech, czy Skandynawii, ale myślę, że już niedługo. Wszystko zmierza w dobrym kierunku. W marcu już drugi raz zawitało do nas EPT. To bardzo pomaga w promocji.

Nicolas: A jaką macie sytuację prawną?

Ja: Daj spokój. Równie beznadziejną jak wszędzie.

Nicolas: Wiem coś o tym. Ostatnio we Francji zrobili wielką szumną konferencję na której miała być rozpatrywana sytuacja pokera we Francji. Najciekawiej wyglądało tam wystąpienie przedstawicieli Kasyn, którzy twierdzili, że nie można wyprowadzać pokera z kasyn, bo wymknie się spod kontroli i ludzie będą mogli się uzależnić. A w kasynie jest to kontrolowane i kasyno dba by żaden gracz w uzależnienie nie popadł. W życiu większej bzdury nie słyszałem!!!

?

Nicolas: Góral jest najlepszym polskim pokerzystą?

Ja: Wiesz, to trudno powiedzieć kto jest najlepszy. Na pewno ma najwięcej sukcesów i zalicza się do ścisłej czołówki. Jeśli chodzi o turnieje to na pewno obok Krawca jest jednym z najlepszych.

Nicolas: Pamiętam go z Indii, gdzie razem graliśmy. Bardzo podobała mi się jego gra. Jest naprawdę dobry. Pozdrów go koniecznie jak spotkasz.

?

Po niecałych dwóch godzinach dotarliśmy do San Remo, gdzie, nie bez perturbacji, dotarliśmy do swoich hotelów.

Ponownie spotkałem Nicolasa Levi przy barze, po tym jak już odpadł w pierwszym dniu turnieju w San Remo.

Ja: Umawialiśmy się na porządną imprezę jak wygrasz ten turniej, a tutaj pierwszy dzień i?

Nicolas: I koniec. Tak bywa. Kilka nieudanych blefów na początku i potem cały dzień na short stacku. Męcząco i bezowocnie. Trudno. Ale francuska reprezentacja jest mocna i na pewno będzie jeszcze o nas słychać.

Ja: No właśnie. Świetnie poczyna sobie Eric Koskas. Podoba mi się jego agresywny styl gry.

Nicolas: Tak. Eric to bardzo groźny gracz. Ale naprawdę dobry jest Anthony Lellouche, mój kumpel z teamu. Jemu się uważniej przyjrzyj bo jeszcze tutaj nawywija. Zwróć też uwagę na Ludovica Lacay?a.

(Prawdziwie proroczne słowa prawda? Lellouche dotarł do heads-up)

Ja: No właśnie. Team. Powiedz coś więcej o nim.

Nicolas: Team to Winemax. Mamy dobrego sponsora, własny pokerroom i ambitne plany. Jest nas obecnie ośmiu. Oprócz mnie także Arnaud Mattern i Anthony Lellouche, z tych którzy są tutaj. Idzie nam naprawdę nieźle. W sześć miesięcy znaleźliśmy się na dziesięciu finałowych stołach w różnych turniejach.

Ja: A propo Arnaud Matterna. Ja Cię kojarzyłem właśnie z Pragi, gdzie Mattern wygrał. To była moja pierwsza relacja, a ty rzucałeś się w oczy bo niezwykle żywiołowo cieszyłeś się z wygranej rodaka. Fajnie, że tak wspierasz przyjaciela.

Nicolas: Pewnie, że go wspieram. Ale moja żywiołowa reakcja wzięła się głównie z tego, że według naszych ustaleń przed turniejem połowa nagrody trafiła do mnie. 😉

(Warto przypomnieć, że to było około 450 000 euro 😉

Ja: Jakie plany teraz?

Nicolas: Będę startował w Side Evencie 2000 euro.

I właśnie przy stoliku w wymienionym wyżej turnieju pobocznym spotkałem Nicolasa po raz trzeci. Co ciekawe siedział przy jednym stole z Krawcem. 😉

Ja: Ten gość naprzeciwko to jeden z najlepszych graczy turniejowych w Polsce o którym ci wspominałem ? Krawiec.

Nicolas: Na szczęście ja jestem jednym z najlepszych graczy turniejowych we Francji, więc powinienem sobie poradzić. 😉

Ja: No to jestem ciekaw co mi o nim powiesz po grze.

Nicolas: Ok.

Kilka godzin później miałem już opinię.

Nicolas: Miałeś rację. Ten gość jest naprawdę dobry. Prawdziwy freak. Strasznie trudny do przeczytania. Szacunek dla niego.

Side Eventu Nicolas Levi również nie podbił. Ale nie da się ukryć, że to jedna z ciekawszych i barwniejszych postaci francuskiego pokera. Do tego bardzo miła, wesoła i otwarta osoba. Kolejne nasze spotkania odbywały się już na niwi czysto rozrywkowej, a tłem były fantastyczne lokale i restauracje, których San Remo jest pełne. Ale to już temat na zupełnie inne opowiadanie.

Poprzedni artykułFrancuzi otwierają rynek, Finowie grają za 50 milionów
Następny artykułHellmuth charytatywnie

3 KOMENTARZE

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.