POMOCY DLA MIPIEGO CIĄG DALSZY
Zaczynam od tematu numer jeden ostatnich tygodni, czyli od pomocy dla naszego kolegi Mipiego. Apel Michała spotkał się z bardzo dużym oddźwiękiem w naszym światku pokerowym, co oznacza, że mamy w sobie jeszcze odrobinę ludzkich odruchów i jak trzeba potrafimy się w jakimś celu zjednoczyć. Przypominam jednak, że pomoc cały czas jest potrzebna i nadal można dokonywać wpłat na kilka podanych sposobów. Ogłoszona przeze mnie aukcja piłki i koszulki Jacka Bąka została wygrana przez Nessiego i fanty trafią do niego już w tym tygodniu, podobnie jak 450 zł trafi na konto Mipiego. Dziękuję bardzo wszystkim za udział i jednocześnie zapraszam na kolejną aukcję. Tym razem mam do zaoferowania dwie rzeczy podarowane mi specjalnie w tym celu przez moich kolegów, którym w tym miejscu w swoim i Mipiego imieniu serdecznie dziękuję!!
Najpierw zestaw książek pokerowych, w skład którego wchodzą 3 pozycje – „Hold'em Poker: For Advanced Players” Davida Sklansky’ego, „Championship Tournament Poker” Toma McEvoya i „Ace on the river” Barry’ego Greensteina. Cena za te trzy pozycje jest stała i wynosi 210 zł (w tym oczywiście koszty przesyłki). Książki zakupi pierwsza osoba, która zdecyduje się na zakup w tym szczytnym celu.
Drugi przedmiot jest przeznaczony dla wszystkich, którzy mają dom, działkę lub ogród albo po prostu lubią się … pobujać! Jest nią rewelacyjny, nowiutki hamak ogrodowy o wartości ponad 1000 złotych. Hamak możecie obejrzeć na zdjęciu, wykonany jest z najwyższej klasy materiałów. Cenę wywoławczą wyznaczam na mniej więcej połowę wartości czyli 500 zł i mam nadzieję, że trochę się o niego ponaparzacie i znajdzie on na koniec zadowolonego nabywcę! Zawsze można sobie przecież postawić w pokoju jakby co… 🙂 Oferty proszę składać tak jak ostatnio w komentarzach pod blogiem, a podbijamy tym razem o minimum 20 zł. Aha, hamak zostanie bezpłatnie dostarczony do nabywcy pod wskazany adres!
W ostatni czwartek odbył się też oczywiście turniej charytatywny na rzecz Mipiego. O jego przebiegu możecie poczytać w artykule Pawcia . Od siebie dodam tylko kilka słów. Jeśli chodzi o samą grę to nie układało mi się wszystko od samego początku turnieju. Już w pierwszym rozdaniu mieliśmy 4 way all in gdzie dwóch przeciwników miałem zdominowanych (moje AT na JT, A5 i 98) i od razu pierwsza porażka (wygrała oczywiście najgorsza karta). Potem nie było lepiej. Przegrywałem nawet w sytuacjach tego typu – moje KQ kontra 98 Lucasa, flop Q9x, turn K, a river przy aplauzie całego stolika oczywiście 9! Generalnie na naszym stole zebrał się dość zwariowany skład i rebuye fruwały jeden za drugim, tyle tylko, że jakieś 50% tych rebuyów robiłem ja… Ale w końcu udało się w miarę niezły stack zbudować i grając w miarę rozsądnie (czytaj – murkiem, co mi się nie zdarza zbyt często) doszedłem do stołu finałowego. Tutaj jednak niestety pech dał znowu o sobie znać podczas decydującego rozdania. Dostałem JJ, przy blindach 1000/2000 podbiłem do 5500, dostałem od Stasia all in za ok. 10k i all ina od następnego gracza (notabene najgorszego zawodnika w całym turnieju, który okazał się potem zwycięzcą… poker grą umiejętności?? sick!). Grać trzeba było o zwycięstwo, bo nagrody były tylko za pierwsze miejsce, więc musiałem oczywiście wrzucić swój stack. Obaj pokazali AK i mając w sumie cztery outy na wygraną trafili asa na flopie, a ja odpadłem na szóstym miejscu. Ale sama impreza była bardzo fajna, cel szczytny, a wizyta i gra w turnieju Mipiego były wisienką na torcie! Szkoda tylko, że nie udało mi się wylicytować koszulki Realu Madryt z autografami, ale „pękłem” przy kwocie 1500 zł jak zobaczyłem, z jakim nastawieniem walczy ze mną o nią Maciek… No cóż, może mi kiedyś pożyczy…
GDZIE JEST TEN POKER??
W zasadzie od jakiegoś czasu poker live w Warszawie umiera powolną śmiercią naturalną i jedynymi „respiratorami” są kasyno w Hyatcie i Bar Alternatywny. Od paru miesięcy nie działa After Dark i nie wiadomo kiedy znowu zacznie swą działalność w nowym miejscu. Również dwa funkcjonujące miejsca do gry przeżywają jednak problemy. Casinos Poland nie dostało nowej licencji dla kasyna w Hyatcie, a co za tym idzie nie ma również pozwolenia z naszego „ukochanego” Ministerstwa Finansów na organizację turniejów pokerowych. Rozwiązaniem ma być tymczasowe przeniesienie rozgrywek do kasyna w Marriotcie – do czasu, aż cała hyattowa papierologia zostanie załatwiona. Jak będzie – nie wiadomo. Z tego co słyszałem miejsca w Marriotcie nie ma za wiele, mamy grać na jakimś półpiętrze, a wszyscy regularni uczestnicy liczyli przecież na podniesienie capu w turniejach, bo w ostatnich tygodniach, żeby zagrać w turnieju w Hyatcie trzeba było zapisywać się na niego już godzinę przed rozpoczęciem gry (a najlepiej dzień wcześniej!), bo tak szybko kończyły się miejsca. Widać więc, że zapotrzebowanie na turnieje live jest w Warszawie olbrzymie.
Z kolei w Barze Alternatywnym powinno być w związku z taką sytuacją mnóstwo osób, a okazuje się, że od paru tygodni turnieje za 200 zł albo odbywały się w mocno okrojonym składzie albo były odwoływane. Dziwne to trochę dla mnie, tym bardziej, że we wtorki w turniejach za 100 zł frekwencja raczej dopisuje. Taka bieda?? Jednak potrafię sobie to wytłumaczyć choćby tym, że duża grupa ludzi ma po prostu stracha przed grą na „nielegalu” poza kasynem. Ostatnio doszły przecież do nas słuchy o odwołaniu festiwalu pokerowego przygotowywanego w Olsztynie i postawieniu organizatorom zarzutów (WTF?!). W tej sytuacji część graczy może rzeczywiście zrezygnować z gry poza kasynami. Dodając do tego debilne tłumaczenia ministra Kapicy podczas spotkania z przedstawicielami PFPS, który woli mieć w Polsce szarą strefę niż zalegalizowanego pokera to mamy obraz nędzy i rozpaczy… Zaraz się okaże, że nie mamy gdzie grać!!
Wracając jeszcze na chwilę do Hyatta – osobiście przeżyłem w sobotę małego bad beata. W dwóch ostatnich turniejach walczyłem mocno o awans do czołowej osiemdziesiątki w klasyfikacji ogólnopolskiej i dzięki dotarciu do heads upa w jednym z turniejów jakoś mi się to udało (poprzedni sezon w Warszawie wygrałem, ale teraz grałem o wiele mniej i z mniejszymi sukcesami niż ostatnio i trzeba było walczyć w samej końcówce). Miałem pojechać na turniej finałowy i… zaspałem! Turniej miał się rozpocząć o godzinie 19, a ja wstałem o 18:30! Biorąc pod uwagę ilość chętnych do turnieju mogłem się więc już pożegnać z miejscówką w finale. Nie dość ,że dobrych turniejów jest jak na lekarstwo to jeszcze ten jedyny mnie ominął… Bleeeeee! Teraz znowu dwa miesiące czekania…
STARCIE TYTANÓW!
W związku z brakiem pokera na żywo coraz częściej gram online. Jak wiecie gra w sieci nigdy mnie specjalnie nie ciągnęła, a i sukcesów za wiele nie mam na koncie. Taki stół finałowy na PS to dla mnie czysta abstrakcja (choć w tym tygodniu mi się nawet jakiś trafił… niepojęte, ktoś chyba się pomylił w pokręcaniu softu…). Nie mam przede wszystkim cierpliwości do gry online, bo zazwyczaj dostaję non stop jakieś ścierwo i szybko mi się po prostu nudzi, a na kilku stołach naraz grać zwyczajnie nie umiem. Teraz jednak sprawa ma się inaczej, bo na szali stanął poważny zakład z kolegą redaktorem Majewskim. Od września ruszyła bowiem Liga Paradise na platformie Paradise Poker i założyliśmy się z Pawciem kto będzie wyżej na koniec roku w klasyfikacji generalnej. Stawką zakładu jest nie byle co – przegrany będzie musiał napisać hymn pochwalny na cześć wygranego i umieścić go na swoim blogu! Mam oczywiście jak najbardziej poważne podejście do tego zakładu, ale początek naszej rywalizacji jest jednak taki, że chyba mogę się brać za pisanie wstępu, bo Pawcio już w pierwszym turnieju miał taki beret, że doszedł do szóstego miejsca, a ja klasycznie wywaliłem się już na początku gry. Moje AK nie dało rady QQ i zostało mi 225 w stacku. Wtedy właśnie, w kolejnym rozdaniu dostałem dopiero AA… No masakra jakaś! Potem w drugim turnieju moje dwie pary wpadły pod rozpędzonego seta i znowu out szybciej od Pawcia. Dopiero w sobotę i niedzielę byłem kilka pozycji wyżej, choć to marne pocieszenie, bo w pierwszym z tych turniejów w dwóch rozdaniach pod rząd wpadłem na AA i po dużym stacku zostało tylko wspomnienie i tabliczka z informacją, na którym miejscu odpadłem, a w drugim przegrałem 3 way all ina AK v AQ v AJ… Jednak do końca roku daleko, łatwo się nie poddam i pisać o tym bereciarzu jako moim idolu nie mam zamiaru!! Gwarantuję, że emocje będą lepsze niż w durrrr challenge! W tym miejscu mam apel do wszystkich, którzy będą grali z Pawciem na stole – błagam, wywalajcie go jak najszybciej i nie miejcie żadnych skrupułów!!
Przy okazji rozgrywania Ligi Paradise włączam sobie czasem jakieś inne turki na tym sofcie. Idzie mi jak zwykle, czyli co się może nie udać to na pewno się nie uda. Dziś miałem kolejny tego przykład w turnieju za 22€ z jednym rebuyem. Dość szybko nabudowałem dobry stack, żeby na ochłodę dostać na głowę kubeł zimnej wody w postaci przegranej olbrzymiej puli JJ v 99. Mimo tego, że po domu zaczęły latać różne przedmioty grałem dalej i jakimś nadludzkim wysiłkiem trafiłem na stół finałowy, na dodatek z drugim stackiem. Zacząłem od wywalenia z dalszej gry dwóch shortów i gdy już miałem dopaść chiplidera przyszło takie oto rozdanie. Na CO przy blindach 1000/2000 dostałem QQ, jeden z graczy zagrał za 5500, ja przebiłem do 11200, na co siedzący za mną lider przebił do 29900. On miał jakieś 95k, ja 85k, postanowiłem więc tylko to sprawdzić i poczekać na bezpiecznego flopa bez asa i króla. Taki właśnie spadł – T92. Doszło do all nów, oczywiście pokazał mi 99 i wywalił z mnie turnieju na siódmym miejscu. Szczerze mówiąc zastanawiam się czy była to najlepsza linia rozegrania tego rozdania i czy nie powinienem jednak przeciwko niemu iść all in preflop, ale wydawało mi się, że zagranie jest o tyle poprawne, że nawet jeśli na flopie spadną jakieś niewygodne dla mnie karty i będę się musiał wycofać z rozdania to nadal zostanie mi jeszcze około 55k, co i tak nadal było drugim stackiem. Oczywiście zawsze mogłem trafić na dobrym dla mnie flopie na AA czy KK, ale wtedy przynajmniej nie miałbym do siebie pretensji. Co o tym rozdaniu sądzicie? Jak powinienem to zagrać preflop?
POKER W PRADZE I WIEDNIU
Znana jest już lokalizacja kolejnego turnieju z cyklu Betfair Poker Live. Odbędzie się on w czeskiej Pradze w dniach 21-23 października, a gospodarzem będzie znane wielu polskim graczom Card Casino Prague. Tradycyjnie pula gwarantowana wyniesie aż 100.000€, ale tym razem podniesione zostaje wpisowe i buy in do turnieju kosztować będzie 900€ (820€+80€). Dodatkowo podczas pokerowego festiwalu w stolicy Czech organizowane są side eventy – za 440€ odbędzie się turniej na stołach sześcioosobowych, za 330€ zagrają miłośnicy omahy, panie pokerzystki będą się mogły zmierzyć z Ladies Event za 110€, a ci z bardziej pękatym portfelem zagrają w turnieju High Roller z wpisowym 2750€. Całość zakończy się turniejem za 220€. Będzie więc co robić. Polscy gracze przyzwyczaili się do promocji w postaci rywalizacji drużynowej o pakiety na kolejne turnieje z tego cyklu. Nie inaczej będzie zapewne i tym razem, ale na szczegóły trzeba będzie jeszcze chwilkę poczekać. Betfair ogłosi je na pewno już niebawem. Ja już teraz mogę jednak powiedzieć, że dla Czytelników Pokertexas poker room ten szykuje specjalny cykl turniejów, a dla kibiców piłkarskich prawdziwą gratkę. Na razie o tym sza!! O wszystkim dowiecie się już niedługo…
Praski turniej Betfaira odbywa się w dość dobrym dla mnie terminie, bo kilka dni wcześniej w wiedeńskim klubie Montesino odbędzie się z kolei Chili Poker Deepstack Open, na który się wybieram. Będzie można połączyć więc dwa wyjazdy w jeden – na 14 października dotrzeć do Wiednia, pograć, wyjechać 18 i pojechać do Pragi, gdzie po dniu odpoczynku można zacząć grać w kolejnych turniejach. W sumie będzie to co prawda jakieś 10 dni poza domem, ale może żona w tym czasie nie zmieni zamków w drzwiach i będę miał gdzie wrócić…
Jak już jestem przy Montesino to muszę trochę pomarudzić. Jak wiecie chciałem zorganizować wspólny wyjazd polskich graczy na turniej 100.000€ gtd w wiedeńskim klubie. Załatwiłem autokar, dogadałem miejsca w hotelu, promocje dla polskich graczy na miejscu w Montesino. Wszystko na nic, bo nasi gracze niestety są tak mało zdyscyplinowani i słabo zorganizowani, że ciężko im było przez ponad miesiąc powysyłać swoje zgłoszenia na maila. W związku z taką sytuacją i niewielkim zainteresowaniem odwołałem wszystko, co do tej pory załatwiłem. No i co? Wtedy się właśnie zaczęło!! Na 3-4 dni przed planowanym terminem wyjazdu nagle zacząłem odbierać telefony w stylu „co z wyjazdem, kiedy jedziemy, gdzie śpimy” itd. Powiem tak – ludzie, ogarnijcie się!! Jeśli wszyscy myślicie, że da się zorganizować wszystko dla kilkunastu lub kilkudziesięciu osób w jeden dzień to jesteście w potężnym błędzie! Albo jesteście ludźmi poważnymi i potraficie sobie zaplanować swoje terminarze przynajmniej na dwa tygodnie przed wyjazdem albo nie oczekujcie potem cudów. Już teraz zapowiadam, że na wyjazd do Wiednia w październiku zaczynam zbierać chętnych. Jak zbierze się wystarczająco duża grupa wtedy załatwię też autokar, hotel itd. Jeśli nie to pojadę sobie prywatnie sam lub z małą grupką znajomych… Mój mail jak zwykle bez zmian – [email protected], proszę chętnych o kontakt. Jeśli jest ktoś zainteresowany szczegółami turnieju to można je znaleźć na stronie Montesino.
NIE PALĘ!!! YEAH!!
31 sierpnia zapaliłem oficjalnie mojego ostatniego w życiu papierosa. Nie palę już 5 dni i powiem szczerze, że myślałem, że będzie o wiele gorzej. Miałem przed oczami czarne wizje w stylu ogromne ssanie w żołądku, wilczy pęd do palenia i straszne męki przy okazji oglądania jak palą inni. A co się okazało? Spokój, luzik, wszystko w porządeczku, bez napinki… Nawet „chrzest bojowy” przeszedłem, bo podczas turnieju w Tuszówce (tym na rzecz Mipiego) dałem troszkę w palnik z kolegą redaktorem Majewskim i myślałem, że po elemencie baśniowym w ilościach hurtowych będzie jeszcze gorzej. A tu znowu nic! Znaczy, że jak się po prostu chce to wszystko można i tyle!! Nie muszę chyba mówić, że te dwa gamonie – Losadamos i Pawcio – to do rzucania papierosów mają nadal tak daleko jak ja do rozpoczęcia kursów języka lapońskiego… Cienkie Bolki i tyle! Ja się tym wszystkim jaram jak cholera, bo 21 lat to już wystarczający czas na nacieszenie się fajkami i teraz można pomyśleć o starości bez porannego kaszelku i wypluwania płuc… Polecam wszystkim zastanawiającym się nad rzuceniem nałogu poważne wzięcie się za temat. Ja funkcjonuję na plastrach NiQuitin (70 zł za plastry na cały tydzień – tyle co 7 paczek fajek!) i naprawdę czuję się bardzo dobrze. A po dobrej wódeczce nawet kaca rano nie miałem!
CZŁOWIEK Z LWAMI
Jako, że jestem ostatnio troszkę uzależniony od Facebooka (rzuciłem fajki to coś muszę z rękoma zrobić przecież) i siedzę na nim przez pół dnia to oglądam i słucham prawie wszystko, co wrzucają moi znajomi wyłapując raz na kilka dni prawdziwe perełki. Któregoś dnia ktoś na swoim profilu wrzucił absolutnie rewelacyjny krótki filmik o człowieku, który bawi się z lwami jak z domowymi kotami. Strasznie mnie ten film zaintrygował, bo sceny w nim pokazane są wręcz niewiarygodne. Poszperałem w sieci i dowiedziałem się więcej o tym gościu. Nazywa się on Kevin Richardson i jest zoologiem i zwierzęcym behawiorystą (samoukiem!) mieszkającym w Johannesburgu w Republice Południowej Afryki. Pracował tam w Lion Park opiekując się dzikimi zwierzętami, głównie lwami, ale również hienami, panterami, lampartami itp. Jako jeden z pierwszych ludzi na świecie postanowił przełamać granice dzielące ludzi od dzikich zwierząt i zaczął nawiązywać z nimi więź nie za pomocą tresury, łańcuchów i kija tylko poprzez poznawanie osobowości zwierząt, ich emocji i relacji. Dzięki temu przekroczył on pewną przepaść dzielącą do tej pory człowieka i dzikie zwierzę, a pomiędzy nim i jego podopiecznymi nawiązało się zaufanie, zrozumienie i wzajemna miłość. Można to zobaczyć na tym właśnie filmie. Jest to tylko fragment materiałów nagranych przez National Geographic Wild z udziałem Kevina i jego zwierząt. Obecnie Kevin mieszka na farmie, gdzie trzymane są dzikie zwierzęta, którymi opiekuje się na co dzień – w tym niezwykle rzadkie białe lwy, gatunek na wymarciu, który Richardson chce za wszelką cenę uratować. A na koniec jeszcze jedna ciekawostka – Kevin nigdy nie został zaatakowany ani w jakikolwiek sposób pokrzywdzony przez żadne zwierzę!! Dla mnie to coś niesamowitego!!
NOWE WYZWANIE
O sporcie dziś pisał za wiele nie będę, choć pewnie powinienem trochę pomarudzić na Legię, która gra kichę, ponarzekać, że Polacy nie umieli wygrać meczu z Ukrainą – choć powinni i to zdecydowanie! – i pocieszyć się dobrym startem Manchesteru United w lidze angielskiej. Na pewno mógłbym też wspomnieć o podium Kubicy w F1 czy fenomenalnym powrocie na boisko jednookiego Karola Bieleckiego, bo dokonał on czegoś nieprawdopodobnego. Jednak zamiast tego chciałbym zaprosić wszystkich na portal www.redlog.pl, bo właśnie zostałem nowym członkiem jego redakcji. Redlog.pl to strona poświęcona głównie Manchesterowi United i po trochu również – co zrozumiałe – lidze angielskiej. Mam zamiar pisać teksty związane zarówno z czasami obecnymi i przeszłością mojego ulubionego klubu, ale nie będę się tylko zachwycał i uśmiechał jaki to ten Manchester United jest cudowny i wspaniały (bo przecież jest!!), ale mam zamiar również trochę pokręcić nosem i powkurzać się jeśli coś nie będzie mi się podobało. Taki jest właśnie mój pierwszy tekst o obecnej polityce transferowej Alexa Fergusona opublikowany kilka dni temu, a do jego lektury zapraszam pod tym linkiem (i nie mogło być inaczej – tam też mam najwięcej komentarzy pod artykułami…).
A NA KONIEC TROCHĘ PRAWDZIWEJ MUZYKI!
Tak mnie w niedzielę wzięło na starsze polskie kawałki, że przesłuchałem kilkanaście płyt różnych wykonawców z czasów mojej – wcześniejszej lub późniejszej – młodości. Aya RL, Kobranocka, Róże Europy, Kasia Kowalska, Republika, Sztywny Pal Azji, Chłopcy z Placu Broni, wczesne T.Love, pierwsze płyty Lady Pank czy Budki Suflera, Perfectu, Kultu czy Dżemu – po prostu szał mnie jakiś dzisiaj ogarnął! Słuchałem tego cały dzień i tak sobie myślę, że teraz już takiej muzy się nie usłyszy nigdzie… Po prostu już nikt takich płyt nie nagrywa. Jedni poszli w komercję, inni już nie grają, jeszcze inni jak nieodżałowani Rysiu Riedel, Bogdan Łyszkiewicz czy Grzesiu Ciechowski nie żyją… Ostry punk rock, buntownicze piosenki mające pomóc obalić komunę, protest songi, cudowne ballady o miłości z genialnymi tekstami… Gdzie to jest teraz? Teraz raczej obowiązują teksty w stylu „będę brał cię w aucie” i „zapalmy kolejnego blancika, będzie nam cool” colo rytm jednostajnego umc, umc, umc, umc… O matko, co za syf!! A tamte kawałki i płyty to jest muzyka przez duże M!! Wiem, że gadam teraz jak stara ciota, ale naprawdę muzyka lat 80’ czy 90’ w porównaniu z tym, czego muszę słuchać teraz w radiu czy TV to jest kosmos! Najbardziej mnie poruszyła płyta, której nie słyszałem spokojnie jakieś 15 lat – „Krew Marilyn Monroe” kapeli Róże Europy. Pamiętam jak katowałem ją jeszcze z taśmy w magnetofonie (tak, kochane dzieci, kiedyś nie było jeszcze CD, mp3 i tego całego technoszajsu!), a ich pierwsze kawałki, choćby „Stańcie przed lustrami” czy „List do Gertrudy Burgund” nagrywałem jeszcze na mojego szpulowca (o tym dzieci to już nawet szkoda gadać, za cholerę nie zrozumiecie…) z Listy Przebojów Trójki Marka Niedźwieckiego (to taki nasz pierwszy w kraju DJ, kochane dzieci…). Teraz znalazłem , odgrzebałem i dam Wam posłuchać jednego z kawałków z tej płyty. Dla mnie do dziś jest to rewelacja, a tekst jest aktualny w czasach obecnych jak chyba nigdy dotąd…
NO I JESZCZE COŚ… MUSZĘ!!
Miałem już kończyć pisanie, ale to, co przed chwilą zobaczyłem rozwaliło mnie na łopatki! Osobiście nie jestem jakimś wielkim fanem telewizyjnych show, bo według mnie są głupie i w większości przypadków dla debili, ale lubię programy typu „Idol”, w których wyszukuje się talentów wokalnych. Jednym z tych największych i najbardziej popularnych show tego typu jest niewątpliwie brytyjski X Factor. To w końcu dzięki temu programowi na scenie pojawiła się Leona Lewis, której głos jest wręcz genialny. Dwa tygodnie temu rozpoczął się kolejny, siódmy już sezon X Factor i w każdą sobotę oglądam sobie nowy odcinek. Wiadomo, że na przesłuchania do tych programów zgłasza się tysiące oszołomów, beztalencia walą drzwiami i oknami, by tylko pokazać się w telewizji, nawet kosztem zrobienia z siebie kretyna. Tym razem jednak w programie stało się coś, czego chyba nie było jeszcze nigdy w telewizji!! Zobaczcie zresztą sami, oglądajcie do końca! Tylko jedno słowo – LOL!!!
Gościu od lwów niesamowity 🙂
Baby jak zwykle nie opanowały emocji w programie 😀
Coś słabo z koncentracją u piłkarzy Manchesteru w tym sezonie.Dzisiaj to stracili punkty w nieprawdopodobnych okolicznościach…
Z tego co widzę to coraz więcej osób dookoła zaczyna rzucać palenia (albo przynajmniej o tym myśli mniej lub bardziej poważnie). Może jeszcze ktoś rzuci?? 🙂
Super blog JD! Ja też nie palę od 5 dni a paliłem 8 lat (wiek 33 :)!
Trzymaj się…
Tiltozaur?? Dobre, tego jeszcze nie słyszałem, ale to raczej nie o mnie… Co do fanów to akurat zazwyczaj jest tak, że jak się zbiera dwóch kibiców to mają oni trzy opinie na dany temat, więc w tak drażliwym temacie jak transfery zawsze jeden będzie wolał kupić Ronaldo, a drugi Rasiaka… 🙂
Jaku widze że zbierasz “fanów” również na tamtejszym portalu:)Ty jesteś taki tiltozaour chyba przez te komentarze :Ppozdro:)
Gość grał w trzeciej lidze portugalskiej i po ostatnim sezonie kupiła go pierwszoligowa Vitoria Setubal. Za jakieś grosze. Wtedy Queiroz (były asystent SAFa) polecił go do MU, a SAF go kupił, ale juz za 7,5 bańki… Na razie nie łapie się do meczowej 18 w rezerwach…
ha! a wlasnie Cie chcialem pytac o co chodzi z tym Bebe?
daja za niego 7,5mln funciakow, potem jakies informacje sie pojawiaja ze facet byl wczesniej do wziecia za jakis ulamek tej kwoty (a ManU napewno go oberwowalo od dawna i o tym wiedzialo..).
Moze jakies drugie dno tego transferu..?
Niesamowity jest ten facet od kotów. Ale oglądając filmy Steve Irwina też miało się wrażenie że zwierzęta go nie ruszają ale tylko do czasu. To jak z ludźmi trafi się jeden na sto co urwie ci bez powodu łeb i tak samo jet pewnie z dzikimi kotami może się również znaleźć jeden ze zwichrowaną psychiką i wtedy zaatakuje.
Kiedyś oglądałem podobny film jak mnisi buddyjscy hodują tygrysy w jakimś klasztorze chyba w Tajlandii. I nawet turyści je odwiedzają, mogą sobie je pooglądać i pogłaskać. Jak dla mnie to zwierzęta są po prostu faszerowane na czas wizyt turystów środkami uspokajającymi bądź narkotykami.
w sobotę w Hyatcie było 68 osób więc jakbyś dojechał przed końcem 2 levelu to byś zagrał hehehe
Przeciez ja się nie wywiazuję… Poza tym jestes zwykłym trollikiem, a ja nie będę potem za tobą latał i się prosił o swoją kasę… Jak dorośniesz to się zgłoś…
to co Jack side bet :)? napisalem w komentarzach u Pawcia? co Ty na to ?
Powodzenia w challenge’u 🙂 Jacku, musisz pisać w Notepadzie i nie będzie problemów :P. Aha, masz rację, że 5-3 to magiczna ręka. Ostatnio jak grałem BLT na Full Tilt, to się z nią potroiłem kolor łapiąc. Aczkolwiek sam mam inną ulubioną kombinację, ta jest równie fajna.
@booczak – no to świetnie! W mordę, szkoda, że nie wiedziałem…
@d@fi – thx man!
@johny – to po raz kolejny “sztuczka” mojego Worda, już brak mi słów… Każdy tekst poprawiam po 30 razy i nadal robi co chce…
Gdybym był kobietą to też bym zdzielił tą blondyne :)Ale fajnie całość wyglądała, przyjaciółki i ten śpiew, haha, a na koniec punch 😀
buhahahaha!!!typowe angielki – chamskie trolle bagienne w wadze superheavy.Żenua…
Hehe “Karola Kieleckiego”, on chyba jest z Sandomierza a nie z Kielc 😉
Widze,ze forma zwyzkuje. Kolejny swietny odcinek bloga tak trzymac:)
spokojnie by Ci się udało zapisać na GP, bo zagrało tylko 68 osób…
Tak jak pisałem wcześniej w blogu turniej odbędzie się w dniu 26 stycznia (sobota) w barze u Clippera. Kto będzie tego nie wiem, z bowlingu na pewno parę osób trafi, pewnie Mario, Dzidziuś, Woy, może ktoś jeszcze…
Jack nie wiesz czy swiatek bowlingowy przyjezdza na turniej?? Ii kiedy dokladnie bedzie, bo styczen mamy zawalony imprezami bowlingowymi:/
haha od zawsze śmierdziało wałkiem od niego, w sumie on nie powinien miec wstepu od samego powstanie serwisu. No ale lepiej pozno niz wcale, NH sir
Jeden z użytkowników urządził sobie “zabawę” rodem z przedszkola podszywając się pod różne osoby m.in. mnie, JD, Warsawa, Górala. Próbował też się podszyć pod samego siebie czyli Daniza 🙂 Mam nadzieję, że od dzisiaj poziom komentarzy zdecydowanie się poprawi.
Coś ktoś nawyprawiał jak sobie smacznie spałem ?
Jaki numer IP ? Jaki dowcipniś ? O Ce Be ?
Pawciu, bardzo prosze o usunięcie tych bzdetów spod mojego bloga. Znajdź mi też numer IP tego dowcipnisia…
Spoko, dla mnie ten człowiek już nie istnieje, więc teraz będzie tylko “po staremu”, czyli ciekawie i wesoło (mam nadzieję!) 🙂
Było nie dokarmiać Trolla Daniza Jack’u Daniels’ie. Artykuł “frustracje małych ludzi” obniżył znacznie poziom bloga. Pozostaję w przekonaniu, że na krótko.
Kabo, dzięki za sprostowanie 🙂 Tak czy inaczej zapraszam do lektury! 🙂
Małe sprostowanie – Polska może ukazuje się w całym kraju ale nie zawsze pod takim tytułem ;). niektórych regionach jest to gazeta lokalna:
Dziennik Bałtycki
Dziennik Łódzki
Dziennik Zachodni
Gazeta Krakowska
Gazeta Wrocławska
Głos Wielkopolski
pozdro
Nie dostaniesz nawet kropelki, a ja wygram bez niczyjej pomocy 🙂 Amen!
Jack mi obiecał połowę, ale ja się piszę tylko na normalną rozmowę z Danizem z innymi tekstami JD będzie sobie musiał inaczej radzisz. Dla mnie i tak ty jesteś 90% faworytem tego zakładu 🙂
“Polska The Times” to gazeta codzienna ukazująca się w całym kraju, nakład to podobno 420 tysięcy egzemplarzy. Wywiad ukaże się w piatkowym kolorowym magazynie.
pawcio, nie pomagaj koledze! Bo cie obciaze kosztami butelki 😉
hmmm a co to jest Polska The Times? pierwsze słysze o tej gazecie a z checia bym sobie przecytal ten artykul
Zaproszenie na Jack Daniels Cup jest aktualne dla każdego. To będzie otwarty turniej dla wszystkich chętnych. Zapraszamy!
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.