Kiedyś jeden z najbardziej podziwianych pokerzystów świata, dziś niewątpliwie jeden z najbardziej znienawidzonych. Chris Ferguson, z powodu swego wyglądu zwany Jezusem, obchodzi dziś 54. urodziny. Z tego owodu w pokerowej kartce z kalendarza postanowiliśmy przyjrzeć się jego postaci z perspektywy czasu.
Chris Ferguson przyszedł na świat 11 kwietnia 1963 roku w Los Angeles i sam na każdym kroku podkreśla, że swój pokerowy sukces w dużej mierze zawdzięcza właśnie warunkom, w jakich się wychował: rodzice z tytułem doktorów matematyki, w tym ojciec posiadający dyplom UCLA ze statystyki i teorii gier, zainspirowali przyszłego pokerzystę, aby poszedł w ich ślady.
Zasady pokera poznał, zanim jeszcze skończył 10 lat. Swe umiejętności początkowo szlifował wraz z kolegami oraz grając na play money na chat roomach IRC. W miarę wzrostu umiejętności postanowił zmierzyć się z lepszymi od siebie i począwszy od 1994 roku zaczął regularnie grywać w różnych turniejach na terenie całej Kalifornii. W tym samym roku dołączył również do ekipy twórców Full Tilt Poker. I właśnie to wpędziło go później w spore kłopoty.
Zanim to nastąpiło, Ferguson znany był ze względu na pokerowe umiejętności – potrafił zbudować bankroll w wysokości 10.000$ zaczynając od zupełnego zera, a przede wszystkim zdobył pięć bransoletek World Series of Poker, triumfując w Main Evencie w 2000 roku. Jedenaście lat później przyszedł jednak słynny Czarny Piątek, a Ferguson stał się jednym z głównych winnych w aferze z udziałem Full Tilt Poker.
W 2013 roku Ferguson porozumiał się z amerykańskim Departamentem Sprawiedliwości, który początkowo domagał się od niego aż 42 milionów dolarów. Ferguson oświadczył, że nie miał zamiaru działania na szkodę graczy i utrzymuje, że nie wiedział o problemach finansowych firmy. Podobnie jak Howard Lederer i Rafe Furst, Ferguson twierdził, że funkcjonowanie Full Tilt Poker i oferowanie gry w pokera były w pełni legalne w świetle amerykańskiego prawa.
W przeciwieństwie do Lederera Chris Ferguson nigdy nie przeprosił jednak pokerowej społeczności za tamtą sprawę. Tym większe kontrowersje wywołał jego zeszłoroczny występ na WSOP, który był jego powrotem na pokerowe turnieje po ponad pięciu latach przerwy. Niestety, nie chciał udzielać wywiadów, ani komentować swojego powrotu. Jedynie portalowi PokerNews powiedział – Jestem tutaj tylko po to, żeby grać w pokera.
Początkowo powrót Fergusona mimo wszystko przebiegał spokojnie. Zmieniło się to w momencie, w którym pokerzysta zameldował się na stole finałowym Eventu 39: 10.000$ NL Holdem 6-Max Championship. Finałowa rozgrywka cieszyła się wielkim zainteresowaniem widzów, którzy licznie zgromadzili się w okolicy stołu finałowego. W gronie kibiców była nieliczna grupka znajomych Fergusona, którzy owacjami nagradzali każde rozdanie wygrane przez Chrisa. Zdecydowanie liczniejsza była jednak grupa pamiętających o aferze Full Tilt Poker, którzy gwizdali i buczeli za każdym razem, gdy Ferguson wygrywał rozdanie.
W związku z atmosferą wokół osoby Chrisa Fergusona organizatorzy zastanawiali się nad wzmocnieniem bezpieczeństwa wokół stołu. Dziennikarz portalu PokerListings w czasie jednej z przerw spróbował też porozmawiać z samym pokerzystą. Ten poproszony o komentarz odpowiedział jednak tylko: – Jestem zajęty grą.
Z kolei na pytanie, czy zamierza w końcu przeprosić pokerową społeczność, Ferguson stwierdził – O czym Ty mówisz? Żadnych komentarzy – jak widać nie poczuwa się on więc do winy za wydarzenia sprzed sześciu lat i choć pokerowych umiejętności odmówić mu nie można, to środowisko także pokerowego Jezusa skazałoby najchętniej na ukrzyżowanie…